Film „Heleno” – recenzja

Czas czytania: 2 m.
0
(0)

Umiejętne wykorzystanie potencjału piłki nożnej przez filmowców mogłoby sprawić, że po tę dyscyplinę sportu reżyserzy i producenci sięgaliby równie chętnie jak po boks czy MMA. Niestety, zazwyczaj futbol w filmie pada ofiarą ignorancji twórców, a często tematem danej produkcji nie jest sama gra, lecz kibice. Od każdej reguły są jednak wyjątki. Jednym z nich jest brazylijski film z roku 2011 pod tytułem ,,Heleno”.

Heleno de Freitas był jednym z najlepszych piłkarzy w historii brazylijskiego futbolu. Oprócz talentu sportowego miał również dar uwodzenia kobiet i brylowania na salonach. Jak każdy posiadał także niespełnione marzenia, za którymi gonił do tego stopnia, iż stały się z czasem jego obsesją. Furiata Heleno doskonale zagrał Rodrigo Santoro, który jak sam przyznał fanem piłki nożnej nie jest, a wiedzę o postaci, którą miał zagrać czerpał z opowieści swojego dziadka. Piłki nożnej w ,,Heleno” nie jest wiele. To raczej film biograficzny, aniżeli sportowy. Wprawdzie wszystko zaczyna się od przepięknie nakręconej sceny, w której to Santoro przedziera się z piłką w gąszczu nóg obrońców i strugach deszczu, jednak później widz za często piłki nie ujrzy. Dostrzeże za to dramat człowieka, życie pośród dwóch kobiet i powolny upadek sportowca o chorobliwej ambicji. Prawdopodobnie za film nie wzięli się znawcy dyscypliny. W odróżnieniu jednak od chociażby sztabu realizującego trylogię ,,Gol!” reżyser José Henrique Fonseca i spółka nie kreowali się na fachowców w dziedzinie piłki nożnej. Wystarczyło, że świetnie znają się na robocie filmowej. Zdjęcia Waltera Carvalho są znakomite, a zatrudnienie Santoro w roli brazylijskiego wirtuoza futbolu okazało się być posunięciem godnym najlepszego piłkarskiego stratega. Od aktora kipi energia, w jego oczach widać gniew niespełnionego mistrza. Santoro przekonuje zarówno w roli króla życia, jak i życiowego straceńca. Na ekranie bryluje tak samo, jak Heleno de Freitas brylował na boisku.

Filmu nie należy się spodziewać nawet w programach stacji nastawionych na najbardziej wytrawne pozycje kinowe. ,,Heleno” liczy sobie już pięć lat, a kino brazylijskie za wyjątkiem kilku pozycji (,,Miasto Boga”) furory w Polsce nie robi. Ponadto sama postać Heleno de Freitasa nie jest wymieniana jednym tchem obok Ronaldo, Ronaldinho czy Pelégo. Czasem jednak odkrycie prawdziwego skarbu wymaga czasu i wysiłku. Heleno był skarbem Brazylii, a film o nim to skarb sportowej kinematografii.

Przeczytaj także nasz tekst o tym piłkarzu: Heleno de Freitas – zapomniany król

SEBASTIAN CHROSTOWSKI

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 0 / 5. Licznik głosów 0

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

spot_img
Poprzedni artykuł
Następny artykuł

Więcej tego autora

Najnowsze

Europejski triumf siatkarskiej Resovii – wizyta na finale Pucharu CEV

19 marca 2024 roku Retro Futbol było obecne na wyjątkowym wydarzeniu. Siatkarze Asseco Resovii podejmowali w hali na Podpromiu niemiecki SVG Luneburg w rewanżowym...

Jerzy Dudek – bohater stambulskiej nocy

Historia kariery jednego z najlepszych polskich bramkarzy ostatnich dziesięcioleci

Magazyn RetroFutbol #1 – Historia Mistrzostw Europy – Zapowiedź

Wybitni piłkarze, emocjonujące mecze, niezapomniane bramki, kolorowe miasta, monumentalne stadiony i radość kibiców na trybunach. Mistrzostwa Europy tworzą jedne z najlepszych piłkarskich historii. Postanowiliśmy...