Józef Garbień – bohater ze Lwowa

Czas czytania: 3 m.
3
(2)

Różne postacie w historii polskiej piłki miały możliwość występu w reprezentacji Polski. Wśród nich nie brakowało osób z perspektywy czasu legendarnych. Ludzi, którzy grę w kadrze łączyli z innymi, zawodowymi, obowiązkami. I radzili sobie doskonale, nie tylko w swoim fachu, lecz też na boisku. Złotymi zgłoskami pod tym względem w historii naszego kraju zapisał się Józef Garbień, bezapelacyjnie jeden z najlepszych piłkarzy w Polsce międzywojennej.

Józef Garbień – biogram

  • Pełne imię i nazwisko: Józef Daniel Garbień
  • Data i miejsce urodzenia: 11.12.1896 Łupków
  • Data i miejsce śmierci: 03.05.1954 Cieszyn
  • Wzrost: 178 cm
  • Pozycja: Napastnik

Historia i statystyki kariery

Kariera klubowa

  • Pogoń Stryj (1910-1914)
  • Sokół Lwów (1914-1916)
  • Pogoń Lwów (1916-1928) 86 występów, 61 bramek
  • Oldboye Lwów (1931-1933)

Kariera reprezentacyjna

  • Polska (1922-1926) 8 występów, 2 bramki

Urodzony w 1896 roku w Sanoku Garbień już od najmłodszych lat świetnie sobie radził na placu gry. Co ciekawe, wiele lokalnych źródeł twierdzi, że Garbień urodził się Łupkowie – około 50 km od Sanoka obecnie przy granicy ze Słowacją.

Młody zawodnik wykazywał nieprzeciętne umiejętności. Zanim miał możliwość je w pełni wykorzystać w poważniejszych rozgrywkach, musiało minąć jeszcze sporo czasu. Samemu Józefowi przyszło zaś wkrótce walczyć o niepodległość dla ukochanego kraju.

Niewiele brakowało, a Garbienia na boiskach II RP byśmy nie zobaczyli. Na początku wojny został wysłany z Legionami na front włoski. Po powrocie w rodzinne strony został ciężko ranny w trakcie obrony Lwowa, w której brał udział razem z zawodnikami Pogoni. Rok później mianowano go na kapitana w Korpusie Oficerów Sanitarnych Lekarzy. Z pewnością nie uszły wówczas uwadze jego wielkie umiejętności w zupełnie innej dziedzinie – medycynie. Tak, prócz wielkiego talentu do piłki, Garbień imponował również ogromną wiedzą, predestynującą go do lekarskiego fachu.

A było tak: po ukończeniu szkół średnich w Stryju i Lwowie, Garbień przystąpił do studiów na Wydziale Lekarskim Uniwersytetu im. Jana Kazimierza. Spędził tam bardzo dużo czasu, wkrótce musiał przecież pogodzić grę w piłkę z nauką. Jednak dawał sobie radę. Podobno jego dzień wyglądał mniej więcej tak.

Do południa – uczelnia
Po południu – treningi
Wieczór i noc – książki

Jego żona musiała mieć do niego sporo cierpliwości. Podobno, gdy chodziła spać, Garbień chował się za zasłoną, zatracając się w lekturze medycznych przypadków. Ostatecznie absolwentem został w roku 1924. Prawdopodobnie od tego momentu jego kariera zaczęła powoli przesuwać się w kierunku pracy i odchodzić od piłki. Zanim jednak do tego doszło, zawodnik dał jeszcze kibicom sporo radości…

Kojarzycie takich piłkarzy jak Wacław Kuchar czy Spirydion Albański? Jeśli tak, to Józefa Garbienia możecie zaklasyfikować do tej samej grupy utalentowanych zawodników, co wymieniona dwójka. Zawodnik Pogoni Lwów wraz z kilkoma klasowymi piłkarzami był częścią kultowego zespołu lat 20-tych. W rozgrywkach finałowych mistrzostw Polski wielokrotnie nękał rywali swoimi atakami na bramkę.

Miał ku temu zresztą odpowiednie warunki fizyczne. Nieprzypadkowo zwano go bowiem „Tank” – w ten sposób podkreślano jego szczególne atrybuty – siłę, szybkość i niesamowity zmysł do zdobywania goli. Był to – nie bójmy się tego słowa – kompletny napastnik.

Garbień był nie tylko klasowym zawodnikiem zespołu ze Lwowa. Jak już zasygnalizowano, występował też w koszulce reprezentacji Polski. Zadebiutował dokładnie w 1922 roku. Polska grała na wyjeździe ze Szwecją. Stadion w Sztokholmie stał się wówczas świadkiem historycznego wydarzenia w historii naszej piłki – pierwszego oficjalnego trafienia z akcji autorstwa, a jakże, Józefa Garbienia.

Do tamtego spotkania Polska potrafiła strzelić tylko gola z rzutu karnego. Można zaryzykować tezę, że zawodnik Pogoni „odczarował bramkę”. Dwa lata później w barwach reprezentacji zadebiutował na Igrzyskach Olimpijskich w meczu z Rumunią, zremisowanym 1:1. Ostatecznie w narodowym zespole rozegrał osiem spotkań, ostatni w 1926 roku.

W drugiej połowie lat 20-tych Garbień zaangażował się w projekt opieki medycznej nad sportowcami. Z perspektywy zawodowej zaliczył dość niezły awans, będąc mianowanym na lekarza naczelnego w Chrzanowie. W mieście oddalonym o kilkadziesiąt kilometrów od Krakowa pracował aż do wybuchu II wojny światowej.

Nie próżnował, gdy Polska jeszcze raz potrzebowała pomocy, tym razem będąc już pod jarzmem okupacji niemieckiej. Z oczywistych względów futbol już dawno poszedł w odstawkę. Podejmował się przeróżnych zadań, od organizacji i pracy w szpitalach polowych po pomoc przy przerzutach ludności żydowskiej. Niestety złapany przez Gestapo, wylądował w więzieniu na Montelupich, gdzie szybko odkryto jego nieprzeciętne umiejętności. Dzięki temu Garbienia mianowano na lekarza więziennego. On sam zaś starał się wykorzystywać swoją funkcję, by pomagać więźniom, wiązać koniec z końcem, a także w sprzyjających warunkach, uwalniać znajome konspiratorki w ciąży.

Ta ciągła egzystencja na granicy ryzyka w końcu musiała się na nim zemścić. Niemcy, zorientowawszy się o dywersji ze strony lekarza, zesłali go wraz z pomagającym mu z Józefem Cyrankiewiczem do „Dunkelzelle”. Tak, tym samym człowiekiem, który po wojnie już jako działacz komunistyczny w trakcie poznańskiego czerwca wygrażał o odrąbaniu ręki wszelkim przeciwnikom władzy ludowej.

W specjalnym miejscu został poddany coraz to wymyślniejszym formom tortur, które tragicznie odbiły się na jego zdrowiu. Po kilku tygodniach został ponownie przywrócony na Montelupich. Niestety, nie mógł już operować jako chirurg z taką samą sprawnością. Mimo to po wyjściu z więzienia dalej pracował w konspiracji, pomagając m.in. usuwać tatuaże więźniom z Oświęcimia.

Smutno zakończyła się cała ta historia. Po zakończeniu wojny Garbień tylko raz wybiegł na boisku, w symbolicznym meczu Krakowa z Bytomiem. Zagrał w barwach tego drugiego zespołu wraz z wysiedlonymi przyjaciółmi z Kresów. Przez kolejne lata cierpiał coraz bardziej z powodu licznych schorzeń. Wojna mocno odbiła się na jego zdrowiu i kondycji, które nigdy w stu procentach nie pozwoliły mu wrócić do pełnej sprawności.

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 3 / 5. Licznik głosów 2

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

spot_img
Redakcja
Redakcja
Jesteśmy niczym Corinthians — przesiąknięci romantycznym futbolem, który narodził się z czystej pasji i chęci rywalizacji, nie zysku. Kochamy piłkę nożną. To ona wypełnia nasze nozdrza, płuca i wszystkie komórki naszego ciała. To ona definiuje nas takimi, jakimi jesteśmy. Futbol nie jest naszym sposobem na życie. Jest jego częścią. Jeżeli myślisz podobnie, to już znaleźliśmy wspólny język. Istniejemy od 2014 roku.

Więcej tego autora

Najnowsze

„Manchester City Pepa Guardioli. Budowa superdrużyny” – recenzja

„Manchester City Pepa Guardioli. Budowa superdrużyny” to pozycja znana dzięki wydawnictwu SQN na polskim rynku od kilku lat. Okazją do wznowienia publikacji było zwycięstwo...

GKS Katowice – historia na 60-lecie klubu

10 marca 2024 roku Retro Futbol gościło na Stadionie Miejskim w Rzeszowie, gdzie w meczu 23. kolejki Fortuna 1. Ligi Resovia podejmowała GKS Katowice....

„Semiologia życia codziennego” – recenzja

Eseje związane jakkolwiek z piłką nożna to rzadkość. Dlatego "Semiologia życia codziennego" to niezwykle interesująca lektura. Tym bardziej, że jej autorem jest słynny humanista,...