Left Wing Football

Czas czytania: 4 m.
0
(0)

W dobie bardzo niebezpiecznego utożsamiania środowiska kibicowskiego z prawicą, bardzo łatwo wpaść w pułapkę. Polega ona na bezdyskusyjnym pojmowania świata w kategoriach zero-jedynkowych, także w piłce. O czym mowa? No oczywiście o kibicach. Ileż to już razy słyszeliśmy, o ultrasach pielęgnujących faszyzm i rasizm. Znamy to, prawda? Oczywiście,nie mamy tutaj zamiaru gloryfikować nikogo. Ale warto spojrzeć na ten problem szerzej. W dobie łatwego rzucania kar przez UEFA na hasła prawicowe, zadziwiający jest brak reakcji w stosunku do grup popierających równie totalitarną doktrynę. A tych jak można zauważyć, trochę na stadionach znajdziemy.

Livorno FC

We Włoszech za prawdziwy symbol komunizmu uchodzi przede wszystkim Livorno. Jest również jednym z najbardziej rozpoznawanych włoskich klubów pod kątem kibicowskim, właśnie ze względu na preferowaną ideologię. I umówmy się, to nie jest tylko miejsce, gdzie na trybunach wiszą flagi z Che Guevarą. Tutaj ultrasi lecą zdecydowanie, jakbyśmy to ujęli „po bandzie”. Wyobraźmy sobie stadion, gdzie jawnie i bez skrępowania świętuje się co roku urodziny Józefa Stalina? Dla nas coś absolutnie nie do uwierzenia. Dla fanów Livorno to naturalna kolej rzeczy.

Przeczytaj także:”Hillsborough – środek piekła pod błękitnym niebem”

Z drugiej strony gdzie jak gdzie, ale akurat w tym toskańskim mieście nie mogło być inaczej. To w końcu miejsce, gdzie założono Włoską Partię Komunistyczną. Miasto portowe, w którym robotnicy zrzeszali się w imię obrony swoich interesów. Nierozerwalny związek z polityką pod banderą komunizmu. Kwestią czasu musiała się stać przeniesienie ideologii na stadion piłkarski.

I rzeczywiście, Livorno zostało właśnie taką wizytówką, wszystkich włoskich propagatorów lewej sceny politycznej. To zupełne przeciwieństwie radykalnie prawicowego środowiska m.in. Lazio.

Identyfikacja z lewą stroną polityki nasiliła się w latach 70., lecz aż do końcówki ubiegłego stulecia stadion był raczej podzielony między kilka żywiołowych grup. Dopiero w 1999 roku powstanie Brigate Autonome Livornese (BAL) scementowało ultrasów, którzy do dzisiaj tworzą zwartą siłę. I z pełną świadomością oraz dumą prezentują swoje poglądy. Nietrudno wskazać ich największego rywala. Oczywiście, to musi być Milan. Symbol kapitalizmu, wsparcia medialnego i politycznego, oczko w głowie znienawidzonego w Livorno Silvio Berlusconiego. „Silvio Pedofilio” to tylko jedno z barwnych haseł, jakie można odnaleźć na transparentach przygotowanych przez środowisko z Toskanii.

Gdy 17 żołnierzy włoskich zginęło w Iraku, na każdym stadionie uczczono ich pamięć minutą ciszy. Każdym, prócz Livorno. Kibice nie ukrywają tutaj pewnej solidarności z innymi lewicowymi środowiskami wśród kibiców, np. Marsylii czy AEK Ateny. Kolejnym, nowym aspektem w działalności kibiców jest stworzenie jawnej opozycji wobec środowiska policyjnego. Stąd utworzyli oni m.in. grupę „1312”. Niech nie złudzi was nazwa, to po prostu akronim od nazw „All cops are Bastards”.

Idolem trybun jest zaś Christian Lucarelli. Człowiek legenda, czujący tętno całego miasta, od dzieciństwa oddychający jego powietrzem. Idealistyczny symbol tego, co kibice Livorno pielęgnują. Jak sam kiedyś stwierdził:

„Inni piłkarze za swoją pensję kupują dla siebie Ferrari, ja sprawiłem sobie koszulkę Livorno”

Omonia Nikozja

Ciekawie jest natomiast na Wyspie Afrodyty. Jej stolica to prawdziwe piekiełko kibicowskie, wynikające nie tylko czystej walki między APOEL-em oraz Omonią, ale też ideologiami, jakie stoją za obydwoma środowiskami. Pierwszy klub wspierany jest przez prawicowe grono kibiców. Ich przeciwnik zaś to instytucja w pełni zrzeszająca zwolenników lewicy.

Omonia Nikozja powstała przede wszystkim z przyczyn politycznych. W trakcie wojny domowej odbywającej się w Grecji, APOEL Nikozja próbował zdystansować się od poparcia środowiska komunistycznego walczącego wówczas o władzę. Nie spodobało się to części działaczy klubu, którzy postanowili stworzyć własną ekipę. Tak też powstała Omonia Nikozja, do dziś pielęgnująca wartości typowe dla komunizmu, a także pamięć o takich postaciach jak Che Guevara etc.

Rywalizacja między obydwoma klubami z Nikozji przekłada się również na kwestię państwowości. W trakcie, gdy fani APEOL-u używają greckich flag, kibice Omonii wykorzystują cypryjskie.

Celtic

W Szkocji za lewicowy klub uchodzi bez cienia wątpliwości Celtic, a symbolem tego wszystkiego od pewnego czasu była tzw. „Zielona Brygada”.

Po kolei. Celtic to przede wszystkim drużyna założona przez irlandzkich emigrantów, zamieszkujących wschodnie dzielnice Glasgow. Od początku głównym celem działalności ekipy była m.in. walka z biedą wśród wspomnianej już ludności z Irlandii.

Klub miał zatem symbolizować walkę z wykluczeniem, dyskryminacją. I faktycznie, tak też jest. Ultrasi klubu głoszą przede wszystkim prawo do równości, zamieszkania przez ludzi miejsc, w których faktycznie chcą żyć. To również sprzeciw przeciwko imperializmowi.

Osobną kartą w historii środowiska kibicowskiego jest „Zielona Brygada”, utworzona przez część kibiców w roku 2006. Deklarują się jako antyfaszyści, antyimperialiści, antybrytyjscy i socjaliści. W rzeczywistości idą o krok dalej, niestety wielokrotnie przyczyniając się do kontrowersji. Na porządku dziennym są u nich różne utarczki z przeciwnikami przeistaczające się w zamieszki. Dodatkowo mnóstwo uwagi grupa ta poświęca kwestii irlandzkiej, zahaczając o kontakty z IRA. Wiele obaw wzbudza również jawne zainteresowanie członków „Zielonej Brygady” wydarzeniami w Palestynie. Fani Celticu nie ukrywają bowiem swojego poparcia dla Palestyńczyków w ich konflikcie z Izraelem.

Jedną z historii dobrze obrazujących ten problem było wydarzenie z 2012 roku. Celtic podejmował wówczas w Lidze Mistrzów FC Barcelonę. Spotkanie to okazało się świetnym pretekstem do głośnego protestu przeciwko Dumie Katalonii. Skąd taka akcja? Otóż wcześniej klub z Camp Nou zaprosił na jeden z meczów niejakiego Gilada Shalita, byłego żołnierza armii izraelskiej, pięć lat więzionego przez Palestyńczyków. Uczestnictwo w tym meczu szefostwo Barcelony zaproponowało również kilku przedstawicielom drugiej strony konfliktu, bez pozytywnej odpowiedzi.

Rayo Vallecano

W XX wieku Vallecano było symbolem biedy, migracji, prostytucji, słowem ciemne miejsce na mapie Hiszpanii. Po zakończeniu wojny domowej stało się również silnym lewicowym ośrodkiem, protestującym przeciwko reżimowi generała Franco. Dziś kibice Rayo w dalszym ciągu nie kryją się ze swoimi preferencjami, lecz tym razem wróg jest już inny. To ogarniający świat potworny kapitalizm. Olejem napędowym dla ultrasów klubu jest rywalizacja z Realem Madryt, odzwierciedleniem monarchii, ale też ulubionym klubem znienawidzonego Franco.

FC Sankt Pauli

Wyobraźcie sobie kibiców, dla których losy reprezentacji narodowej są dość obojętne. Witajcie w Hamburgu, gdzie drugi co do wielkości klub, jest paradoksalnie w środowisku kibiców dużo bardziej rozpoznawalny. Antynacjonaliści, wiernie sprzeciwiający się dyskryminacji rasowej i ideologicznej, są znani na całym świecie ze względu na swoje oprawy o tematyce lewicowej.

Jedną z najważniejszych inicjatyw zorganizowanych dotychczas w Hamburgu, był tzw. turniej Wild Cup w 2006 roku, rozgrywki dla reprezentacji narodowych…niebędących członkami FIFA. Do udziału w nim gospodarze turnieju „Republika St. Pauli” zaprosiła również innych pięć reprezentacji: Grenlandię, Cypr Północny, Gibraltar, Tybet i Zanzibar.

Cała impreza, wspierana m.in. przez Burger Kinga zakończyła się zwycięstwem Cypru Północnego, który w finale pokonał po rzutach karnych Zanzibar.

Byłoby dużym uproszczeniem ograniczać powyższą listę do raptem pięciu klubów. Przecież jeszcze kilka lat temu w Polsce gościliśmy również lewicowy Standard Liege, z Che Geuvarą na transparentach. W naszym małym rankingu moglibyśmy umieścić jeszcze np. AEK Ateny, Marsylię czy argentyńskie Boca Juniors. Na chwilę obecną niech ten artykuł posłuży jako dobra „zajawka” do głębszej analizy. Futbol i polityka, ktoś jeszcze wierzy, że są od siebie odizolowane?

WOJCIECH KOWALSKI

  

OBSERWUJ NAS NA INSTAGRAMIE! POLUB NAS NA FACEBOOKU!

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 0 / 5. Licznik głosów 0

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

spot_img
Redakcja
Redakcja
Jesteśmy niczym Corinthians — przesiąknięci romantycznym futbolem, który narodził się z czystej pasji i chęci rywalizacji, nie zysku. Kochamy piłkę nożną. To ona wypełnia nasze nozdrza, płuca i wszystkie komórki naszego ciała. To ona definiuje nas takimi, jakimi jesteśmy. Futbol nie jest naszym sposobem na życie. Jest jego częścią. Jeżeli myślisz podobnie, to już znaleźliśmy wspólny język. Istniejemy od 2014 roku.

Więcej tego autora

Najnowsze

„Przewodnik Kibica MLS 2024” – recenzja

Przewodnik Kibica MLS już po raz czwarty ukazał się wersji drukowanej. Postanowiliśmy go dokładnie przeczytać i sprawdzić, czy warto po niego sięgnąć.

Mário Coluna – Święta Bestia

Mozambik dał światu nie tylko świetnego Eusébio. Z tego afrykańskiego kraju pochodzi też Mário Coluna, który przez lata był motorem napędowym Benfiki i razem ze swoim sławniejszym rodakiem decydował o obliczy drużyny w jej najlepszych czasach. Obaj zapisali też piękną kartę występami w reprezentacji.

Trypolis, Londyn, Perugia, Dubaj – Jehad Muntasser i jego wszystkie ścieżki

Co łączy Arsene’a Wengera, rodzinę Kaddafich i Luciano Gaucciego? Wszystkich na swojej piłkarskiej drodze spotkał Jehad Muntasser, pierwszy człowiek ze świata arabskiego, który zagrał w klubie Premier League. Poznajcie jego historię!