Mecze niespokojne 1919-1920 #2

Czas czytania: 6 m.
0
(0)

Okres po zakończeniu Wielkiej Wojny to czas organizacji państwa polskiego od podstaw, również w kwestii sportowej. W 1919 roku powstał między innymi Polski Komitet Olimpijski oraz Polski Związek Piłki Nożnej. W ślad za PZPN organizowały swoją działalność okręgowe struktury, bazujące przede wszystkim na doświadczeniach i osiągnięciach zdobytych w okresie przedwojennym. Organizacja ta postępowała dość szybko. W 1919 roku odbyło się w Polsce ok. 200 meczów piłkarskich, a już rok później było ich blisko 500. Byłoby ich z pewnością więcej, gdyby nie wojna polsko-bolszewicka. Po jej zakończeniu w 1921 roku odbyło się w Polsce ponad 1600 spotkań piłkarskich. 

Zapraszamy do przeczytania drugiej części tekstu o rozgrywkach w Polsce przed założeniem ligi. Pierwszą część można przypomnieć sobie tutaj.

Problemy z sędziami były niestety bolączką całego ówczesnego piłkarskiego kraju. Brak wykwalifikowanych arbitrów był po pierwsze niejednokrotnie widoczny podczas zawodów, a po drugie był nieraz przyczyną niesnasek zarówno na boisku, jak i na trybunach. 26 września 1920 w Nakle odbył się mecz o mistrzostwo obwodu tarnogórskiego pomiędzy Iskrą Lasowice a Jednością Repty. Do przerwy zawody te prowadził p. Berezka. Jednak zaraz po zmianie stron obie drużyny nie chciały już słuchać jego postanowień i domagały się zmiany prowadzącego zawody. Wznowiły grę dopiero wtedy, gdy funkcję sędziego przejął p. Staszek. W drugiej połowie padły wreszcie bramki także w tym meczu, który zakończył się zwycięstwem Iskry 4:0. Sportowiec mocno krytykował postawę obu zespołów, podnosząc, że gracze są zobowiązani słuchać sędziego niezależnie od tego, czy podejmuje on złe czy dobre decyzje, a swoje pretensje do niego powinni zgłaszać w formie protestu do Związku. Podsumował on relację słowami:

„I „Jedność” i „Iskra” postąpiły nie jak karne drużyny sportowe, ale jak zwyczajni awanturnicy, którzy do miana polskich sportowców jeszcze nie dorośli. Najgorszy nawet sędzia jest na boisku jak dowódca, którego trzeba ślepo słuchać”.

Na szczęście nie zawsze drużyny na złe lub niekorzystne dla siebie decyzje sędziów reagowały opuszczeniem boiska. 19 października, na boisku Pogoni we Lwowie, gospodarze podejmowali Makkabi Kraków. Makkabi zjawiło się tam w swoim pełnym składzie z Chocznerem w bramce, Schneiderem w obronie oraz trójką ataku Heim-Landau-Schneider. Jednak zaprezentowało się w tym meczu bardzo słabo, natomiast Pogoń swoją grą dopasowała się do rywali. Pierwszą bramkę w meczu zdobyli goście z Krakowa w 15’ po poważnym błędzie Piotrowskiego. W 22’ Pogoń wyrównała, a gola zdobył Batsch. W drugiej połowie lwowianie posiadali już znaczną przewagę, jednak nie potrafili jej wykorzystać. Za zagranie ręką w polu karnym przez obrońcę prowadzący ten mecz p. Łoziński podyktował rzut karny. Przeciwko takiej decyzji protestowali goście, którzy chcieli nawet zejść z boiska, a bramkarz nie podjął próby bronienia strzału Gulicza. W ostatnich 10 minutach Pogoń jeszcze podkręciła tempo gry, czego efektem były dwie kolejne bramki zdobyte przez Batscha i Kuchara. Zwłaszcza ta ostatnia była ozdobą meczu i ustaliła końcowy wynik na 4:1 na korzyść Pogoni.

Przypadki niesportowych zachowań trafiały się również w meczach związkowych. W krakowskiej klasie B w 1920 r. mecz rezerwy Wisły z Podgórzem został przerwany z powodu zejścia z boiska drużyny Podgórza. Wynik został zweryfikowany na walkower 5:0 na korzyść Wisły II, natomiast drużyna Podgórza została ukarana za swoje zachowanie przez Związek naganą, a jej kapitan ostrą naganą. Podobnie zweryfikowane zostały na niekorzyść Wawelu dwa mecze w tych rozgrywkach – zwycięstwo 3:2 nad Podgórzem w dniu 12 maja oraz remis 1:1 z Cracovią II 20 maja. Zwłaszcza ten remis byłby cennym wynikiem, gdyż byłyby to jedyne stracone punkty przez rezerwę Cracovii w tych rozgrywkach. Mecze te zostały zweryfikowane na walkower ze względu na występ w barwach Wawelu nieuprawnionego gracza pod nazwiskiem innego zgłoszonego. W związku z tym Wydział Gier i Dyscypliny Krakowskiego ZOPN ukarał kapitana Wawelu Szałęgę wykluczeniem z zawodów mistrzowskich na rundę wiosenną za wstawianie do drużyny gracza nieuprawnionego i rozmyślne podawanie sędziom w spisie graczy jego fałszywego imienia i nazwiska. Podobnie problemy były w poznańskich rozgrywkach klasy A. 3 maja mecz Posnanii z Unią został na początku drugiej połowy, przy stanie 3:0 dla Posnanii, przerwany z powodu niesportowego zachowania zawodników Unii. Na 1 sierpnia przewidziany był ostatni decydujący mecz o mistrzostwie okręgowym pomiędzy Wartą a Unią. Został on wyznaczony ze względu na unieważnienie meczu z 20 czerwca, który zakończył się zwycięstwem Unii 3:2. Spotkanie to zostało oprotestowane przez Wartę i Związek przychylił się do tego wniosku. Nie uwzględniając odwołania Unii przez najwyższą instancję, został wyznaczony termin na powtórzenie tego pojedynku na dzień 18 lipca. W tym dniu, zamiast spotkania mistrzowskiego, miał miejsce tylko pojedynek towarzyski, który rozpoczął się z dużym opóźnieniem dopiero o 19:40. Mimo takiego charakteru meczu zakończył się on nieprzyjemnym incydentem. Zawodnik formacji ataku Warty Niziński kopnął obrońcę Unii Kucharskiego, który został zniesiony z boiska z „poważnie naruszonymi nerkami i złamanem żebrem”. Gdy wreszcie udało się w pierwszy dzień sierpnia zorganizować właściwy związkowy mecz przy pięknej pogodzie, zebrała się blisko tysięczna widownia. Mecz rozpoczęła Warta i od razu przeszła do energicznych ataków, przenosząc całą grę pod bramkę rywali. Nieliczne były wyjścia ofensywne Unii, która, czując przewagę rywala, angażowała sporą część zawodników tylko do obrony. Po przerwie sytuacja na boisku nieco się wyrównała i Unia podjęła więcej prób ataków. Jednak to Warta w 65’ zdobyła gola. Od tego momentu gra stała się ostrzejsza, a Unia za wszelką cenę próbowała wyrównać. Mecz zakończył się 15 minut przed czasem, gdyż sędzia został zmuszony do przerwania zawodów wskutek niesportowego zachowania jednego z zawodników Unii.

Zdarzały się tez przypadki, gdzie wydarzenia na boisku przedstawiane były w zależności od tego, która gazeta relacjonowała przebieg meczu. 30 maja 1920, na boisku Towarzystwa Zabaw Ruchowych we Lwowie, Czarni podejmowali Pogoń. Było to pierwsze spotkanie dwóch najlepszych lwowskich zespołów od dwóch lat. Mecz ten zakończył się zwycięstwem Pogoni 4:2 (2:1). Gazeta Lwowska po tym meczu pisała, że nowym zjawiskiem we Lwowie jest, by atakować bramkarza, gdy ten ma piłkę w rękach lub też leży z nią na ziemi. Jej recenzent ocenił takie zachowanie jako budzące wstręt i obrzydzenie, podkreślając, że chęć zdobycia bramki powinna odbywać się bez szkody dla zdrowia gracza przeciwnej drużyny. Ciekawie jest, gdy zestawi się relacje dotyczące zejścia obu drużyn z boiska po meczu. Gazeta Poranna informowała:

„Przy schodzeniu z boiska uderzył publiczność niemile fakt, jaki miał miejsce pod trybuną, dzięki nietaktowi gracza p. H., którego postępowanie rzuca jaskrawe światło na kulturę tego gracza. Gdyby ten fakt był odosobnionym, nie stawialibyśmy tej kwestyi na ostrzu miecza, ponieważ jednak analogiczny fakt zaszedł zeszłego roku również na boisku Czarnych, który został wówczas przez całą prasę napiętnowany, a ponieważ niema gwarancyi, że podobne zajścia nie będą miały więcej miejsca, musimy postępowanie takiego gracza nie licujące bynajmniej z honorem i powagą sportu, jak najostrzej napiętnować”.

Incydenty wśród publiczności zdarzały się stosunkowo rzadko, jednak ich przebieg bywał gwałtowny. 7 września 1919 na łódzkim boisku w Helenowie do meczu przystąpiły miejscowe drużyny Klubu Turystów oraz ŁKS. Mecz przebiegał przy przewadze Turystów, którzy wykorzystali osłabiony skład rywali. Jedynie bramkarz ŁKS stanął na wysokości zadania i wielokrotnie ratował swój zespół przed utratą gola. Ostatecznie mecz zakończył się zwycięstwem Klubu Turystów 4:1. Następnie to, co działo się po nim, relacjonował Głos Polski. Pod koniec spotkania, niezadowolony z postawy sędziego p. R, obecny na trybunach kapral uderzył go w twarz i mu naubliżał. Znajdujący się obok tego zdarzenia żandarm i policjant aresztowali krewkiego żołnierza. Wywołało to wzburzenie wśród wojskowych znajdujących się zarówno na trybunach. jak i na boisku. Tłum rzucił się, by odbić żołnierza, co też im się udało. Dopiero znajdujący się w bramie policjant zdołał oddać strzał w powietrze, czym odstraszył zgromadzenie. Kapral ponownie został odbity i zatrzymany przez policję wraz z kilkoma jeszcze żołnierzami.

Ponad rok później 10 października odbywał się w Zawodziu mecz II klasy rozgrywek o mistrzostwo obwodu katowickiego. Rezerwa Siły Zawodzie podejmowała rezerwę Orła Dąb. Mecz ten oba zespoły rozpoczęły w spokojnym tempie. Jednak z czasem, kiedy to gracze gospodarzy zorientowali się, że nie przyjdzie im odnieść w tym dniu łatwego zwycięstwa, zaczęli chwytać się różnych niedozwolonych sposobów. Niestety, doprowadziło to do brutalności zarówno na boisku, jak i wśród publiczności, m.in. rzucano w graczy kamieniami, z których jeden zranił bramkarza Orła. Mecz zakończył się zwycięstwem gospodarzy 3:2. Winnym tych zdarzeń wg Sportowca był p. Hiłek z Bogucic, który nie radził sobie z wydarzeniami na boisku. Gazeta wyliczała jego błędy – brak wykluczenia z gry zawodników grających brutalnie, uleganie w tej kwestii presji publiczności i kontynuowanie meczu zamiast jego przerwania celem wyjaśnienia sytuacji. Niedopuszczalnym z jego strony było również pozwolenie, by w trakcie gry w bramce Siły doszło do zmiany zawodnika.

W 1919 roku doszło do ciekawego przypadku konfliktu między dwoma zespołami, który musiał zostać rozwiązany przez centralę związkową. 5 października na boisku Makkabi miał odbyć się mecz gospodarzy z drużyną Czarnych Lwów. Mecz ten zapowiadany był jako pojedynek pierwszego zespołu Makkabi z pierwszą drużyną Czarnych, czyli rewanż za rozegrane miesiąc wcześniej spotkanie we Lwowie, zakończone zwycięstwem krakowskiej drużyny 1:0. Jednak już zaraz po meczu Nowy Dziennik informował o tym, że Czarni przysłali do Krakowa rezerwową drużynę. Wg Gazety Lwowskiej był to nawet trzeci zespół Czarnych, których gra polegała jedynie na bezcelowym kopaniu i bieganiu po boisku. Zwłaszcza gra bramkarza była bardzo słaba. Makkabi dostosowała się do niskiego poziomu rywali i zagrała zdecydowanie poniżej swojej klasy. Na posiedzeniu zarządu PZPN odbytym w Krakowie 30 listopada 1919 uchwalono, że za niedotrzymanie wzajemnego kontraktu i niesportowe postąpienie ze strony Czarnych, zostali oni ukarani grzywną w kwocie 300 koron przypadającą na rzecz Związku. Ponadto Czarni zobowiązani zostali do zwrócenia kosztów komunikatów prasowych, w których klub Makkabi przepraszał krakowską publiczność za zaistniałą sytuację. Nowy Dziennik pisał po meczu:

„Dziwić się tylko należy, że jeden z najstarszych klubów sportowych tak mało dba o swą dobrą sławę, iż dla reprezentacyi swego imienia w mieście pod względem sportu footballowego tak wysoko stojącem jak Kraków i do zawodów z drużyną tego poziomu co Makkabi, lekceważąc prymitywne podstawy wzajemnych zobowiązań sportowych i gardząc opinią całej publiczności, wysyła drużynę tak słabą, że Makkabi nie miała najmniejszej ochoty do gry, to było widoczne i zrozumiałe”. 

Tekst: Paweł Gaszyński

O tych, a także o wszystkich pozostałych meczach z lat 1919-1920, mogą Państwo przeczytać w wydanych przeze mnie już dwóch tomach serii: „Zanim powstała liga. Almanach rozgrywek piłkarskich w Polsce w latach 1919 – 1926” (t. I: sezon 1919, Kraków 2013 r.; t, II: sezon 1920, Kraków 2014 r.). Tam również znajdziecie Państwo podstawę źródłową wszystkich informacji dotyczących tych spotkań. Tom III, opisujący rok 1921, ukaże się już wkrótce.

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 0 / 5. Licznik głosów 0

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

spot_img
Redakcja
Redakcja
Jesteśmy niczym Corinthians — przesiąknięci romantycznym futbolem, który narodził się z czystej pasji i chęci rywalizacji, nie zysku. Kochamy piłkę nożną. To ona wypełnia nasze nozdrza, płuca i wszystkie komórki naszego ciała. To ona definiuje nas takimi, jakimi jesteśmy. Futbol nie jest naszym sposobem na życie. Jest jego częścią. Jeżeli myślisz podobnie, to już znaleźliśmy wspólny język. Istniejemy od 2014 roku.

Więcej tego autora

Najnowsze

„Manchester City Pepa Guardioli. Budowa superdrużyny” – recenzja

„Manchester City Pepa Guardioli. Budowa superdrużyny” to pozycja znana dzięki wydawnictwu SQN na polskim rynku od kilku lat. Okazją do wznowienia publikacji było zwycięstwo...

GKS Katowice – historia na 60-lecie klubu

10 marca 2024 roku Retro Futbol gościło na Stadionie Miejskim w Rzeszowie, gdzie w meczu 23. kolejki Fortuna 1. Ligi Resovia podejmowała GKS Katowice....

„Semiologia życia codziennego” – recenzja

Eseje związane jakkolwiek z piłką nożna to rzadkość. Dlatego "Semiologia życia codziennego" to niezwykle interesująca lektura. Tym bardziej, że jej autorem jest słynny humanista,...