Trzech Alfredów z Dortmundu

Czas czytania: 4 m.
0
(0)

Preissler, Kelbassa i Niepieklo. Te trzy nazwiska wywoływały strach wśród przeciwników i wiwaty na trybunach Rote Erde. Byli jednością. Poza wspólną grą dla Borussii Dortmund łączyło ich także imię-Alfred. To wielkie piłkarskie trio zapisało się złotymi zgłoskami w historii BVB. Wszyscy trzej zostali legendami klubu.

Trzej przyjaciele z boiska

Trójka opisywanych przez nas piłkarzy miała ogromny wpływ na wyniki Borussii Dortmund w latach 50. Zazwyczaj w kategorii „biografia” opisujemy po jednym wielkim zawodniku, trenerze, arbitrze czy działaczu. W tym przypadku należy napisać od razu o całej trójce. Tłumaczy to w książce o Borussii Dortmund z serii „Giganci futbolu” autor publikacji Tomasz Ćwiąkała:

Omawiać osobno każdego z tych trzech wielkich graczy zwyczajnie się nie da. Tylko w pełnym, trzyosobowym składzie tworzą zamkniętą całość, zresztą od zawsze postrzegano ich właśnie jako „atak trzech Alfredów”.

Byli jak trio Gre-No-Li. Występujących w Milanie Szwedów też zazwyczaj opisuje się razem. Alfredów można śmiało ustawić w jednym szeregu, zaliczając ich do najlepszych piłkarskich tercetów w dziejach.

Polska krew

Nazwiska Kelbassy i Niepiekli brzmią dla nas bardzo swojsko. Nie ma tym żadnego przypadku. Dwaj z trzech bohaterów tego tekstu to potomkowie pochodzących z Wielkopolski polskich emigrantów, którzy pod koniec XIX wieku przenieśli się do zachodniej części Prus. Najlepszy był jednak Preissler. Urodził się 9 kwietnia 1921 roku. Karierę zaczynał w rodzinnym Duisburgu, zakładając koszulkę miejscowego DSC 1900. Kiedy miał 20 lat, przeniósł się do WSG Minden, gdzie występował do końca wojny. Po jej zakończeniu kopał piłkę w SuS Kaiserau oraz SV Husen. W lipcu 1946 roku trafił do Dortmundu. W trykocie BVB wystąpił w 270 spotkaniach. Strzelił 174 gole (niektóre źródła podają 145 bramek). Był charyzmatycznym kapitanem. Nie trafił, podobnie zresztą jak pozostała dwójka, na czasy piłkarskich celebrytów. Tak opisywał różnicę w grze pomiędzy swoimi czasami a obecnymi:

Obecnie szybcy są piłkarze, w naszych czasach piłkarze sprawiali, że szybka była piłka.

Po podpisaniu kontraktu z klubem z Zagłębia Ruhry występował w nim przez trzy lata. Po tym okresie przeniósł się do Preussen Munster. Jednak już po roku wrócił do BVB. Po powrocie zapracował na miano legendy klubu. Został w nim na osiem lat, prowadząc drużynę do wielkich sukcesów. Dwukrotnie mógł poszczycić się tytułem króla strzelców ligi zachodniej. W europejskich pucharach wybiegał na boisko zaledwie dziesięć razy, lecz i tak zdobył w nich aż dziewięć bramek. Jego sukcesy nie kończą się na karierze zawodniczej. Jako trener wprowadził do Bundesligi Rot-Weiss Oberhausen. Klub ten utrzymał się w najwyższej klasie rozgrywkowej przez cztery lata.

Stali się rodziną 

Losy zawodników o polskich korzeniach ułożyły się tak, że Kelbassa i Niepieklo zostali rodziną. Syn tego pierwszego poślubił córkę drugiego z wymienionych. To, że ich dzieci połączyła w późniejszym czasie miłość, najlepiej świadczy o wyjątkowej relacji zawodników, także poza boiskiem.

Niepieklo grał w Borussi od 1951 roku i cieszył kibiców tego klubu fantastycznymi występami przez osiem lat. Wsławił się nie tylko świetną grą. W BVB pełnił po zakończeniu kariery zawodniczej także inne funkcje. Często podkreślał polskie pochodzenie. Zmarł jako ostatni z opisywanego tercetu. Opuścił ten świat w 2014 roku, w wieku 87 lat. Jeszcze niedługo przed śmiercią był aktywnie działającym członkiem rady Starszych BVB. Po jego odejściu prezes dortmundzkiego klubu, dr Reinhard Rauball powiedział:

Alfred Niepieklo był jednym z wielkich reprezentantów naszego klubu i pełnił dużą rolę w historii Borussii. Przez dekady był wspominany. Po zakończeniu kariery brał odpowiedzialność za starszych zawodników i pomagał im.

Rozegrał dla BVB 183 mecze. Do bramki rywali trafiał 107 razy. Podstawowym graczem Borussi był przez osiem sezonów.

Talent do wielu dyscyplin

Najmniej skuteczny był Kelbassa. Jednak 108 goli w 192 meczach to również imponujący wynik. Ten urodzony w 1925 roku zawodnik był wszechstronnie utalentowany. Został nawet mistrzem Niemiec w kategorii juniorów w pięcioboju nowoczesnym. Notował dobre wyniki również w sprincie, rzucie oszczepem i skoku w dal. Do Dortmundu trafił w 1952 roku. Spędził tam osiem lat. Zapisał się też w historii reprezentacji Niemiec. Zaliczył w niej sześć występów i dwukrotnie miał okazję cieszyć się z gola. Uczestniczył w finałach mistrzostw świata w 1958 roku. Broniąca tytułu reprezentacja RFN zajęła na tym turnieju czwarte miejsce. Po zawieszeniu butów na kołku pracował w Kolonii jako nauczyciel sportu. Zmarł w Dortmundzie w 1988 roku po kilku zawałach serca. Kelbassa nie był jedynym zawodnikiem z naszej trójki, który zdecydował się nie ograniczać swojej aktywności do gry w piłkę nożną. Preissler i Niepieklo także charakteryzowali się sportową wszechstronnością, o czym we wspomnianej publikacji pisał Ćwiąkała:

Na mecze dojeżdżali zatłoczonymi tramwajami, starali się łączyć różne dyscypliny, byli zafascynowani nie samym futbolem, lecz w ogóle aktywnością fizyczną, sportem. Pięciobój, sprinty, inne gry zespołowe – zawodowstwo nie oznaczało wówczas odwrócenia się od rekreacyjnego uprawiania innych dyscyplin.

Inne czasy

Czasy, w jakich naszym bohaterom przyszło kopać piłkę, znacząco różniły się od obecnych. Piłkarze nie byli celebrytami, nie gościli na okładkach kolorowych gazet. Media nie miały takiej siły jak teraz, nie kształtowały w świadomości kibiców wielkich bohaterów. Owszem, zawodnicy byli idolami tłumów, z trybun oklaskiwały ich tysiące fanów. Ludzie biegający po murawie już wówczas musieli mierzyć się z presją. Jednak popularnością i statusem materialnym nie dorównywali obecnym futbolowym gwiazdom.

Kelbassa zarabiał miesięcznie około 360 dolarów, tyle ile teraz może wynieść przeciętna kara za spóźnienie na trening, a swoją piłkarską przygodę zakończył, ponieważ nie mógł jej pogodzić z pracą urzędnika państwowego! – pisał Ćwiąkała.

W tych czasach jest to nie do pomyślenia. Mimo że później Borussia Dortmund wchodziła na wyżyny europejskiej i światowej piłki, sięgając po Puchar Zdobywców Pucharów, wygrywając Ligę Mistrzów czy tryumfując w rozgrywkach o Puchar Interkontynentalny, okres trzech Alfredów także na trwałe zapisał się w historii klubu. To jeden z najsłynniejszych rozdziałów w jego dziejach. Z tą trójką BVB zdobyło dwa tytuły mistrza Niemiec.

Pamięć

W jednej z sal dla VIP-ów na Signal Iduna Park stoją woskowe figury trzech Alfredów. Słynni piłkarze mają w Dortmundzie alejki i ulice swego imienia. Mimo że od ich wielkich występów i zdobywanych przez nich tytułów mistrzowskich minęło wiele lat, w rozkochanym w futbolu niemieckim mieście nikt o nich nie zapomniał. Pamięć o trzech Alfredach jest żywa. Chyba każdy, niezależnie od wieku, z 80 tysięcy fanów, którzy przy okazji wszystkich meczów BVB wypełniają stadion do ostatniego krzesełka, ma świadomość o wielkości tych graczy i o tym, jak wiele dali klubowi z Zagłębia Ruhry. Historia trzech Alfredów to nie tylko wyjątkowy wątek piłkarski.

To także przykład pięknej przyjaźni trzech ludzi, których zbliżyła do siebie piłka. Była to piłka czasów romantycznych, piłka nieskażona komercją, będąca tylko jak pisze we wspomnianej publikacji Ćwiąkała „dodatkiem do znakomitej zabawy, do innych form aktywności ruchowej i sposobem na zawieranie przyjaźni, które zresztą przetrwały przez długie lata”. Czasy się zmieniły, ale pamięć o wielkich zawodnikach wciąż jest żywa.

GRZEGORZ ZIMNY 

Źródła, z których korzystałem:

Tomasz Ćwiąkała – „Giganci futbolu. Borussia Dortmund”

Maciej Szmigielski – „Wielkie kluby Europy. Borussia Dortmund” – publikacja wydana przez „Przegląd Sportowy”

https://sport.onet.pl/pilka-nozna/liga-niemiecka/zmarl-legendarny-pilkarz-borussii-dortmund-polskiego-pochodzenia/20×19?utm_source=sport_viasg&utm_medium=nitro&utm_campaign=allonet_nitro_new&srcc=ucs&utm_v=2

https://borussia.com.pl/index.php/page/show/alfred-preissler

https://borussia.com.pl/index.php/page/show/alfred-kelbassa

https://borussia.com.pl/index.php/page/show/alfred-niepieklo

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 0 / 5. Licznik głosów 0

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

spot_img
Grzegorz Zimny
Grzegorz Zimny
Absolwent pedagogiki na Uniwersytecie Rzeszowskim. Fan historii sportu, ze szczególnym uwzględnieniem piłki nożnej. Pisał teksty dla portalu pubsport.pl. Od 2017 roku autor artykułów na portalu Retro Futbol, gdzie zajmuje się zarówno światową piłką nożną, jak i historiami z lokalnego, podkarpackiego podwórka, najbliższego sercu. Fan muzyki rockowej i książek.

Więcej tego autora

Najnowsze

„Manchester City Pepa Guardioli. Budowa superdrużyny” – recenzja

„Manchester City Pepa Guardioli. Budowa superdrużyny” to pozycja znana dzięki wydawnictwu SQN na polskim rynku od kilku lat. Okazją do wznowienia publikacji było zwycięstwo...

GKS Katowice – historia na 60-lecie klubu

10 marca 2024 roku Retro Futbol gościło na Stadionie Miejskim w Rzeszowie, gdzie w meczu 23. kolejki Fortuna 1. Ligi Resovia podejmowała GKS Katowice....

„Semiologia życia codziennego” – recenzja

Eseje związane jakkolwiek z piłką nożna to rzadkość. Dlatego "Semiologia życia codziennego" to niezwykle interesująca lektura. Tym bardziej, że jej autorem jest słynny humanista,...