Chuck Blazer wśród prezydentów, książąt i noblistów. Jak z prowincji futbolu dotrzeć na szczyt?

Czas czytania: 5 m.
5
(1)

Być może o nim słyszeliście w ramach afery korupcyjnej FIFA. Być może nawet wiecie, że był sekretarzem generalnym CONCACAF. Ale dlaczego człowiek ze strefy o dużo mniejszym stricte sportowym znaczeniu dotarł na sam szczyt globalnego piłkarskiego imperium? O tym dzisiaj na Retro Futbol.

Futbol nie od razu

Opisano wiele historii sportowców czy trenerów, lecz dzieje działaczy sportowych bywają nie mniej barwne niż najpopularniejszych piłkarzy. Chuck Blazer swoją karierą wpisuje się w ten panteon piłkarskich osobowości, nad którymi warto się na chwilę zatrzymać.

Charles Gordon Blazer urodził się 26 kwietnia 1945 roku w żydowskiej rodzinie klasy średniej w dzielnicy Queens w Nowym Jorku. W młodym wieku pomagał ojcu prowadzić małą rodzinną firmę. Po ukończeniu studiów Uniwersytecie Nowojorskim został księgowym.

Z czasem w latach 70. przejął prowadzenie biznesu swojego teścia, który produkował popularne żółte przypinki „smiley-face”. Popularność produktu jednak minęła i Blazer musiał reorganizować firmę w kierunku produkcji i sprzedaży materiałów promocyjnych oraz marketingowych, takich jak popielniczki czy ręczniki plażowe z monogramem. Firma walczyła o utrzymanie i w pewnym momencie Blazer znalazł się niemalże na bruku. Wtedy wówczas miał jednak bardzo dużo wolnego czasu.

Chuck Balzer nigdy nie grał profesjonalnie w piłkę nożną i w żadnym większym stopniu nie miałby z nią do czynienia, gdyby nie fakt, że – w wyniku problemów z firmą – w 1976 roku zaczął trenować młodszą drużynę piłkarską swojego syna. Blazer wyróżniał się wyjątkowymi umiejętnościami zarządczymi oraz wykazywał zdolności jako administrator spraw związanych z piłką nożną. I w takim charakterze bardzo szybko awansował w szeregi Youth Soccer Organization w New Rochelle w Nowym Jorku, by potem szybko awansować do Eastern New York State Soccer Association.

Charakteryzowano go jako osobę, która zamiast trenowania bardziej wolała się skupić na organizowaniu harmonogramów gier, logistyki stadionowej czy wręcz projektowaniem strojów drużynowych. W 1984 roku po niespełna 10 latach pracy jako trener młodzieżowy i działacz ligowy, Blazer został wybrany wiceprezydentem Amerykańskiej Federacji Piłkarskiej (USSF), gdzie był odpowiedzialny za turnieje międzynarodowe. Na tym polu również odnalazł się bardzo dobrze.

Dla porównania: w latach 1981-1983 reprezentacja USA rozegrała tylko kilka oficjalnych spotkań. Po jego wyborze zespół rozegrał kilkanaście meczów w okresie krótszym niż dwa lata. Miał nosa do reinkarnacji reprezentacji kraju, ponieważ okazało się to niezbędne do uzyskania kwalifikacji na MŚ w 1990 roku – po raz pierwszy od 40 lat. Innym sukcesem Blazera był wydatny wpływ na wybór kandydatury USA na gospodarza mistrzostw świata w 1994 roku – to on prowadził rozmowy, lobbował za otwarciem się FIFA na rynek amerykański i nieoficjalnie zbierał głosy, które miały być przychylne temu wyborowi.

A to, że sam przy okazji zbudował znakomitą sieć kontaktów? Skutek uboczny. Mimo to nie został wybrany na kolejną kadencję. Kolejne cztery lata spędził na prowadzeniu American Soccer League (ASL) – półprofesjonalnej ligi piłkarskiej składającej się z 10 drużyn na wschodnim wybrzeżu USA. W międzyczasie zarządzał nawet krótko jedną z franczyz ASL w Miami.

Wejście na salony

W 1989 roku prowadził kampanię wyborczą Jacka Warnera, którego poznał w trakcie swojej kadencji jako wiceprezydent w strukturach USSF. Warner nie był głupi i dogadał się z Blazerem, który poznał już bardzo dużo osób w trakcie swojej kariery w USSF – „Ty pomóż mi przekonać ludzi, ja zrobię z ciebie swoją prawą rękę”.

Choć inna teoria mówi, że to Blazer zainicjował pomysł wyboru Warnera, samemu wyrażając chęć sterowania organizacją z tylnego siedzenia. Tak czy inaczej, Warner w 1990 roku wygrał wybory i został prezydentem Konfederacji Piłki Nożnej Ameryki Północnej, Środkowej i Karaibów (CONCACAF). Warner rzecz jasna nie zapomniał o swoim „kierowniku kampanii” i ten szybko został mianowany sekretarzem generalnym CONCACAF.

W 1990 roku Blazer dołączył zatem do stratosfery światowego futbolu, regularnie uczestnicząc w najważniejszych spotkaniach futbolowych organizacji, coraz to bardziej rozszerzając swoją sieć znajomości, które w mniej niż dwie dekady uczyniły go jednym z najbardziej wpływowych ludzi w historii światowego futbolu. Od 1990 roku do 2011 roku był sekretarzem generalnym CONCACAF, kierując i nadzorując wszystkie jego operacje.

Po udanych organizacyjnie mistrzostwach świata w 1994 roku w USA Blazer dołączył do Komitetu Wykonawczego FIFA, ugruntowując swoją pozycję w strukturach FIFA (w Komitecie zasiadał w latach 1996-2013). W trakcie tej kadencji stał się również członkiem zarządu komitetu marketingu i telewizji. Nie muszę chyba tłumaczyć, że to właśnie ten komitet akceptował najważniejsze kontrakty komercyjne dla FIFA.

Komitet Wykonawczy FIFA dokonuje wyboru gospodarza Pucharu Świata, do którego miana pretendują zazwyczaj najważniejsze państwa świata lub wschodzące potęgi. Delegacje tych krajów składają się z wielu notabli, nie tylko związanych z futbolem.

Zazwyczaj taka kandydatura ma wsparcie kilku najważniejszych osób publicznych danego państwa. Dzięki temu Chuck Blazer był kokietowany przez Billa Clintona, księcia Williama, Nelsona Mandelę czy Władimira Putina. A to tylko ułamek osób, które były zaangażowane w piłkarski lobbing.

Poza oficjalnymi rozmowami polega to także m.in. na wystawnych bankietach. A tych Chuck Blazer odbył zapewne kilkadziesiąt. Właśnie wówczas odbywają się najważniejsze nieoficjalne kontakty między członkami Komitetu oraz delegacjami. Blazer był jedną z najważniejszych osób w Komitecie, więc zabieganie o jego głos równało się z kilkoma kolejnymi. Powiedzieć, że Blazer czuł się wówczas jak ryba w wodzie, to jak nic nie powiedzieć.

Lecz dlaczego FIFA postanowiła włączyć w swoje struktury Blazera? Czyżby pamiętali jego zasługi dla amerykańskiej i światowej piłki sprowadzając Puchar Świata do USA? FIFA wiedziała, jak pragmatycznym liderem był Blazer. Tuż po wyborze Warnera i mianowaniu Blazera sekretarzem generalnym, zdecydowano się na przemianowanie oficjalnych Mistrzostw CONCACAF na Złoty Puchar CONCACAF (Gold Cup).

Pierwsza edycja odbyła się już w 1991 roku. Blazer doskonale wiedział, jaka już infrastruktura stadionowa istnieje w USA – istniało więcej dużych obiektów niż w Ameryce Środkowej czy na Karaibach, gdzie zazwyczaj rozgrywano mistrzostwa.

Dodatkowo pamiętać należy o dopiero rodzącej się soccermanii w USA w latach 90. Blazerowi tym ruchem udało się wynegocjować większe kontrakty sponsoringowe i telewizyjne, przy jednoczesnym zachowaniu tendencji wzrostowej statystyk kibiców na trybunach. W 2007 roku średnia ta wynosiła 37 752; w 2013 roku 39 348; w 2015 roku już 41 854. Ten komercyjny sukces futbolu w stanach został napędzony w latach 90. właśnie przez Blazera, a FIFA to dostrzegła.

Afera korupcyjna

Pod koniec swojej działalności w FIFA nawiązał współpracę z FBI i – mówiąc kolokwialnie – zaczął sypać oraz nagrywać. Jako tajny współpracownik FBI nagrał spotkania najważniejszych działaczy FIFA, również podczas Igrzysk Olimpijskich w 2012 roku. Poza wskazaniem działaczy, którzy mogli być zamieszani w działalność korupcyjną wewnątrz FIFA, sam też przyznał się przed nowojorskim sądem – zeznał, że przyjmował łapówki w trakcie zasiadania w Komitecie Wykonawczym FIFA.

Dotyczyło to wyboru Francji i RPA na gospodarzy Pucharu Świata w 1998 i 2010 roku. Jednak to nie te konkretne sprawy spowodowały, że zainteresowały się nim służby. Jego wcześniejszej działalności uważniej przyglądał się urząd podatkowy w USA (Internal Revenue Service). IRS prześwietliło lata działalności Blazera jako sekretarza generalnego CONCACAF i stwierdzono następujące oskarżenia: wyłudzanie pieniędzy, unikania podatków dochodowych oraz pranie pieniędzy.

Po tym jak zgłosił się do niego IRS, postawiono go pod ścianą. Albo więzienie, albo łagodna kara w zamian za współpracę. W 2015 roku otrzymał dożywotni zakaz działania w strukturach FIFA oraz czekał na wyrok w sprawie przestępstw podatkowych w USA. Niestety nie doczekał się go – 12 lipca 2017 roku zmarł w wyniku choroby niedokrwiennej serca oraz powikłaniach cukrzycowych.

Niewątpliwie zdolny działacz i sprawny manager, którego pomysły na komercyjny rozwój futbolu wydatnie wpłynęły na finansowanie kilku organizacji. Doskonale wyczuł moment, w którym należy koniecznie wprowadzić piłkę nożną do USA. Swobodnie poruszał się w świecie futbolu, do którego nie wszedł przecież od razu. Jednoczył wokół siebie ludzi, którzy chętnie wchodzili z nim w układy.

Swoją drogą – ciekawy jest fakt, że niewielu działaczy najwyższego szczebla było jakkolwiek związanych z uprawianiem futbolu w sposób profesjonalny. Chuck Blazer nie był odosobnionym przypadkiem.

MIESZKO RAJKIEWICZ

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 5 / 5. Licznik głosów 1

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

spot_img
Mieszko Rajkiewicz
Mieszko Rajkiewicz
Doktorant na Uniwersytecie Warszawskim. Zafascynowany globalizacją i polityzacją sportu. Zwolennik nowoczesnej formy dyplomacji, tej sportowej. Kibic Realu Madryt od 2001 roku. Kiedyś Zidanista, obecnie Benzemista.

Więcej tego autora

Najnowsze

“Nie poddawaj się! Lukas Podolski. Dlaczego talent to zaledwie początek” – recenzja

Autobiografie piłkarzy, którzy jeszcze nie zakończyli jeszcze kariery, budzą kontrowersje. Nie można bowiem w takiej książce stworzyć pełnego obrazu danej osoby. Jednym z takich...

Resovia vs. Stal – reminiscencje po derbach Rzeszowa

12 kwietnia 2024 roku Retro Futbol gościło na wyjątkowym wydarzeniu. Były nim 92. derby Rzeszowa rozegrane w ramach 27. kolejki Fortuna 1. Ligi. Całe...

„Przewodnik Kibica MLS 2024” – recenzja

Przewodnik Kibica MLS już po raz czwarty ukazał się wersji drukowanej. Postanowiliśmy go dokładnie przeczytać i sprawdzić, czy warto po niego sięgnąć.