Historia człowieka wykopanego z życia

Czas czytania: 4 m.
4.2
(5)

225 stycznia 1995 roku. Ten dzień powinien kojarzyć praktycznie każdy piłkarski kibic na świecie. Historia pisana tysiąc razy, jednak za każdym razem zdumiewa, szokuje tak samo. To był jeden z tych dni, który „zatrzymał” piłkę nożną. Mogłoby się zdawać, jakby to było wczoraj. Obrazki, które każdy zna, prawdopodobnie nigdy nie zostaną zapomniane. Czyn, który wykonał Eric Cantona, stał się jednym z największych wydarzeń w historii angielskiej piłki nożnej. Historia ta była już opowiadana tyle razy, że spisywanie po raz kolejny tego samego nie miałoby sensu. Jednak jest pewna rzecz, pewien aspekt całego wydarzenia, o którym wie bardzo niewielu – druga strona medalu. Co się stało z człowiekiem, który został „wykopany” z życia?

20 – letni Matthew Simmons dopiero wkraczał w dorosłe życie. Nie mógł przypuszczać, że jego plany dotyczące dorosłości tak szybko będą musiały ulec drastycznej przebudowie. Człowiek, który został drugoplanowym bohaterem słynnego „Kung-fu kick” Erica Cantony.

Przeczytaj także: „Rasizm w futbolu”

Wiele źródeł podaje różny rozwój wydarzeń, jednak wiele z nich jest spójne co do wyczynów młodego kibica Crystal Palace, który nie tylko werbalnie atakował francuskiego piłkarza, ale także niejednokrotnie miał pokazywać obelżywe gesty w stronę piłkarza Manchesteru United. Można śmiało stwierdzić, że takie eskapady są stałym elementem kibiców jednego zespołu wobec jego rywala. Jednakże Simmons za swój cel nie obrał byle kogo. Adresatem jego czynów był Eric Cantona, jeden z najbardziej utalentowanych, aroganckich, wpływowych piłkarzy w tamtym czasie.

W momencie, kiedy po otrzymaniu czerwonej kartki Eric Cantona w towarzystwie byłego kitmana United – Normana Daviesa był odprowadzany do szatni, Simmons rozpoczął swoją tyradę. Musiał liczyć się z tym, co może się stać, jednak prawdopodobnie to, co się stało, przeszło nawet jego wyobrażenia. Wcześniej wspomniany cios kung-fu, który sam francuski zawodnik opisuje jako jeden z najlepszych momentów w jego piłkarskiej karierze.

Banita

Dziewięć miesięcy zawieszenia oraz prace społeczne, to kara, jaką otrzymał Eric Cantona. Podniósł się z niej, wrócił kochany przez kibiców, zrobił to tak, jak wielki piłkarz powinien. Jasnym jest to, że jego postać została wyniesiona na poziom równy herosom, a na Old Trafford stał się jednostką wręcz nietykalną.

Historia Simmonsa to opowieść, która nigdy nie trafiła na pierwsze strony gazet. Ten incydent, jego czyny były początkiem załamania się jego życia osobistego. To, czego w życiu doświadczył do tej pory, miało się nijak do tego, co go czeka. W czasie postępowania sądowego Simmons kilkukrotnie obraził sędziego. Ten z kolei wyniósł na światło dzienne jego problemy wychowawcze, które sprawiał w dzieciństwie. Co trzeba zaznaczyć, Matthew w przeszłości był karany za napaść na stacji benzynowej przy użyciu klucza francuskiego. Postępowanie sądowe, w którym kibic Crystal Palace był stroną pokrzywdzoną, zaczęło się obracać przeciwko niemu. Simmons nie zaprzestał ataków werbalnych na sędziego, w efekcie czego musiał spędzić noc w więzieniu oraz zapłacić karę grzywny.

Po rozprawie, po której Simmonsa uznano za winnego sprowokowania Erica Cantony, życie zaczęło biec pod górkę. Z całą pewnością nie ułatwił tego fakt, że podczas odczytania aktu oskarżenia przed końcowym wyrokiem zaatakował on prokuratora! Po przedostaniu się do informacji publicznej informacji o przebiegu rozprawy oraz tego, że to on był prowokatorem Erica Cantony – stracił pracę. Przez kilka kolejnych lat nie mógł uzyskać stałego źródła zarobkowania. Jego własna rodzina zaczęła go unikać, odwrócili się od niego wszyscy. Całe publiczne otoczenie skazało go na społeczną banicję.

Wykopany z życia

W życiu Simmonsa zatliła się jednak iskierka nadziei, kiedy reporterzy zainteresowali się jego osobą po całym zdarzeniu. Najwięcej uwagi poświęcił mu „The Sun”, jednak jak się okazało, nikt tego nie chciał czytać. Gazeta zapłaciła więc „bohaterowi” tylko część sumy, jaką miał otrzymać. Nic w jego życiu nie uległo poprawie, było coraz gorzej. Crystal Palace anulował jego karnet sezonowy. Klub dodatkowo nałożył na niego zakaz stadionowy.

Jego życie prywatne stało się serią niefortunnych zdarzeń lub, aby ująć to dosadniej, stawało się katastrofą. Jego małżeństwo się rozpadło, jedyną rzeczą, jaka pozostała mu po życiu rodzinnym była opieka nad 14-letnim synem. Mówi się, że człowiek jest kowalem własnego losu. Simmons był przekleństwem dla samego siebie. Zawisło nad nim widmo kolejnej kary więzienia, po tym, jak zaatakował trenera szkolnej drużyny piłkarskiej, w której grał jego syn. Jedyne, na co mógł liczyć to litość człowieka, który zdał sobie sprawę, czym mogłoby skutkować formalne wniesienie oskarżenia o pobicie. Jednak Simmonsowi się nie upiekło. Sprawa trafiła przed wymiar sprawiedliwości. Otrzymał wyrok pół roku kary pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata oraz 150 godzin bezpłatnych prac społecznych. Dodatkowo został obciążony kwotą tysiąca funtów jako pokrycie kosztów sądowych oraz został zobowiązany do zapłaty dwóch tysięcy funtów na rzecz Stuarta Coopera, którego zaatakował. Podczas postępowania Simmons w argumentacji sądu usłyszał:

Na jakimkolwiek stopniu piłki nożnej nie ma miejsca ani pobłażania dla takich czynów. Pańskie zachowanie przypominało czyn chuligański. Jak widać, istnieje w tej sprawie bardzo wiele podobieństw pomiędzy tym, czego się Pan dopuścił feralnego dnia oraz tym, czego zaznał Pan w przeszłości z tą różnicą, że nikt Pana nie sprowokował.

Ta historia ma też kilka do tej pory niewyjaśnionych aspektów, jeden z nich mówi, iż trener, o którym mowa miał być kilkukrotnie zastraszany. Całość niestety jest tak zawiła, że zajęcie się nią i dokładne zbadanie jej mogłoby zając bardzo wiele czasu.

Od całego zajścia minęło 21-lat, niestety dla Simmonsa, przeszłość go nie opuszcza. Nadal jest rozpoznawany jako osoba, która sprowokowała Erica Cantonę i którą on kopnął. Obecnie Simmons jest pracownikiem budowlanym. W kilku wywiadach prasowych wyznał, że obecnie chodzi na stadion Chelsea i Fulham. Wedle różnych źródeł Crystal Palace nadal nie zdjął z jego osoby zakazu stadionowego.

Czy życie Simmonsa wyglądałoby tak samo, gdyby nie spotkał go kopniak Erica Cantony? Wiele osób może powiedzieć, że Matthew sam sobie zgotował sobie taki los i niestety jest to prawdą. Człowiek z historią negatywną, człowiek, który stał się czynnikiem zapalnym jednej z najgorętszych historii w piłce nożnej.

Pewnym jest to, że Simmons padł ofiarą ciemnej strony francuskiego piłkarza, jednak nie można z całą pewnością stwierdzić, że to francuski piłkarz jest inicjatorem serii niefortunnych zdarzeń. Jedna chwila, kilkanaście sekund jest w stanie zrujnować życie człowieka, tego właśnie doświadczył wtedy 20-letni kibic Crystal Palace. Co by było, gdyby milczał przez te kilka chwil? Być może jego życie potoczyłoby się zupełnie inaczej, a on sam tego dnia spokojnie wróciłby do domu. Nikt wtedy nie mógł przypuszczać, że działania dwóch ludzi wywołają takie efekty, kilka mignięć, które będą widmem do końca życia.

PAWEŁ KLAMA

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 4.2 / 5. Licznik głosów 5

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

spot_img
Redakcja
Redakcja
Jesteśmy niczym Corinthians — przesiąknięci romantycznym futbolem, który narodził się z czystej pasji i chęci rywalizacji, nie zysku. Kochamy piłkę nożną. To ona wypełnia nasze nozdrza, płuca i wszystkie komórki naszego ciała. To ona definiuje nas takimi, jakimi jesteśmy. Futbol nie jest naszym sposobem na życie. Jest jego częścią. Jeżeli myślisz podobnie, to już znaleźliśmy wspólny język. Istniejemy od 2014 roku.

Więcej tego autora

Najnowsze

„Przewodnik Kibica MLS 2024” – recenzja

Przewodnik Kibica MLS już po raz czwarty ukazał się wersji drukowanej. Postanowiliśmy go dokładnie przeczytać i sprawdzić, czy warto po niego sięgnąć.

Mário Coluna – Święta Bestia

Mozambik dał światu nie tylko świetnego Eusébio. Z tego afrykańskiego kraju pochodzi też Mário Coluna, który przez lata był motorem napędowym Benfiki i razem ze swoim sławniejszym rodakiem decydował o obliczy drużyny w jej najlepszych czasach. Obaj zapisali też piękną kartę występami w reprezentacji.

Trypolis, Londyn, Perugia, Dubaj – Jehad Muntasser i jego wszystkie ścieżki

Co łączy Arsene’a Wengera, rodzinę Kaddafich i Luciano Gaucciego? Wszystkich na swojej piłkarskiej drodze spotkał Jehad Muntasser, pierwszy człowiek ze świata arabskiego, który zagrał w klubie Premier League. Poznajcie jego historię!