Historia przyśpiewek stadionowych

Czas czytania: 3 m.
0
(0)

Przyśpiewki są nieodłącznym elementem widowiska piłkarskiego. Niejednokrotnie zdarza się, że kibice na trybunach, bądź ulicach rywalizują ze sobą przekrzykując konkurencję. Zapewne widzieliście kiedyś mecz bez udziału publiczności gdzie słychać każdy boiskowy odgłos. Oglądanie takiego meczu to już nie to samo, prawda? Jak zatem powstały przyśpiewki i gdzie się narodziły? 

Przeczytaj również: „Śmierć w cieniu St. James’ Park”

Odpowiedź na to pytanie dla każdego kibica futbolowego powinna być prosta. To jasne, że chóralne śpiewy kibiców pierwszy raz usłyszano tam, gdzie zaczęto grać w piłkę nożną, czyli w Anglii. Za pierwszą w pełni piłkarską pieśń uważa się „Forty Years On”, którą napisano w roku 1872 w elitarnej szkole w Harrow. Wspomina ona czasy przed powstaniem Angielskiego Związku Piłki Nożnej i co ciekawe, jest śpiewana do dziś.

Naprzód! Naprzód 
zanim znów zabrzmi dzwonek!
Z tupotem dwudziestu dwóch ludzi. 
Naprzód! Naprzód!

Pierwszymi zespołami, które mogły pochwalić się takim wsparciem były drużyny z Blackburn. W 1884 roku sprzedawca kawy Charles Frederick Stott napisał piosenkę dla Rovers oraz Olympic, które święciły triumfy w Pucharze Anglii. Mniej więcej w tym samym czasie słynny angielski kompozytor sir Edgar Elgar, zainspirowany nagłówkiem z gazety stworzył pieśń ” Banged the Leather for Goal”, którą możemy przetłumaczyć jako „Uderz kawałek skóry na bramkę”. Zadedykował ją napastnikowi Wolverhampton Wanderers – Billy’emu Malpasowi. Elgar był wielkim fanem „Wilków” i regularnie odwiedzał Molineux, a legenda głosi, że na mecze wyjazdowe udawał się rowerem.

Oczywiście oprócz zorganizowanych przyśpiewek wielką popularnością cieszyły się te mniej lub bardziej spontaniczne okrzyki pokroju „faul” czy „spierzcie im tyłki” (oczywiście w łagodnym tłumaczeniu). Nagminne było również buczenie na rywali, a także lżenie z nich. Kibice Southampton wydawali z siebie dźwięki, które przypominały „Yi Yi”, a fani ówczesnego Royal Arsenal krzyczeli „Idź do fryzjera!”. Zaiste okropne wyzwisko, choć nieco inne zdanie w tym temacie mógłby mieć Marouane Fellaini.

Rozkwit dopingu

Spory udział w tworzeniu się zorganizowanego dopingu miała gazeta „The Dailly Express”, która przed ważnymi spotkaniami zatrudniała orkiestry czy drukowała teksty piosenek dla fanów. Wtedy właśnie rozpoczęła się historia „Abide With Me (Wytrzymaj to ze mną)”, która jest odśpiewywana przed każdym finałem Pucharu Anglii po dziś.


Wiecie skąd pochodzą Beatlesi? Oczywiście, że z Liverpoolu. Jak łatwo się zatem domyślić to właśnie tam nastąpił rozkwit chóralnych śpiewów. W latach sześćdziesiątych powstał nurt zwany „Merseybeat”, a na Anfield Road pojawił się jeden z pierwszych DJ-ów na stadionach. Podczas spotkań można było usłyszeć chociażby „She Loves You” czwórki z Liverpoolu. Wtedy też The Kop powoli zaczął zdobywać cover broadwayoweskiego utworu „You’ll Never Walk Alone” w wykonaniu grupy Gerry and the Pacemakers. Jak wszyscy doskonale wiemy, obecnie jest to hymn Liverpoolu, a jego wykonanie przed każdym meczem przyprawia o ciarki zespół rywali. Nie inaczej było w finale Pucharu Anglii w roku 1971, kiedy to swoją interpretacją całkowicie zagłuszyli oprawę przygotowaną przez organizatorów.

Jednak to nie orkiestry dęte, o który wspominałem nieco wcześniej, miały główny wpływ na rozkwit kultury śpiewania. Był to rozwój kultury młodzieżowej. A młodzi ludzie wiedzeni ruchem hipisowskim wypierali wszystko co stare. I to dzięki temu w zapomnienie odchodziły orkiestry, zastępowane przez ludzkie gardła. I choć większość z piosenek miała charakter radosny i rytmiczny, trafiały się również takie, których głównym zadaniem było obrażanie rywala. Najlepszym przykładem mogą być pieśni skierowane do fanów Manchesteru United traktujące o katastrofie w Monachium. Śpiewają w niej między innymi o tym, że mają nadzieję, że taka katastrofa się powtórzy. Solidnie po uszach obrywa się też Tottenhamowi, którzy dzięki swojej identyfikacji z Żydami, często słuchają pieśni wysyłające ich w transportach do Oświęcimia.

Istnieją też utwory, które śpiewają wszyscy, bez wyjątku na drużynę, której kibicują. I tak w Anglii niezwykle popularna jest „Only Sing When You’re Winning (Śpiewacie tylko, gdy wygrywacie)”, a także „Who Ate All The Pies (Kto zżarł wszystkie paszteciki)”, która powstała na cześć opisywanego kiedyś przeze mnie Williama „Grubasa” Foulke’a. A przeczytać o nim możecie tutaj. Sporą popularnością cieszą się też hity z topu list przebojów: „Volare” czy „Go West”. Oczywiście obecna każda wielka gwiazda futbolu ma choć jedną piosenkę na swą cześć.

Nie odchodźcie od telewizorów – smaczek

„I’M FOREVER BLOWING BUBBLES”

Pośród nas zapewne nie ma takiego, który nie oglądałby słynnego „Hooligans” z Frodo (Elijah Wood) w roli głównej. Wszyscy zatem znamy hymn West Hamu, który brzmi „I’m forever blowing bubbles”. Skąd jednak on się wziął w angielskiej kulturze? Otóż pochodzi on z musicalu, który w 1918 roku został wystawiony na Broadwayu – „The Passing Show”. Osiągnął on niebywały sukces na świecie i już kilka lat później zaczęto śpiewać go przed meczami „Młotów”.

THE BLAYDON RACES

Historia tej piosenki liczy ponad 150 lat. Jest ona hymnem zwolenników Newcastle i opowiada o wyprawie na wyścigi konne do Blaydon w pobliżu Newcastle. Ów wyprawa zakończyła się dwoma podbitymi oczyma i złamanym nosem.

VOLARE

W czasach, gdy w Arsenalu grał Patrick Vieira, kibice na jego cześć śpiewali „Vieira, hoo-ooh, jego kraj to Senegal, jego klub to Arsenal” w rytm znanego włoskiego przeboju. Domenico Modugno, który napisał „Nei Blu Dipinto Di Blu” na Eurowizję zapewne nie spodziewał się, że utwór osiągnie międzynarodową sławę i będzie również śpiewany na stadionach. Przyznać się, kto z Was choć raz w swoim życiu nie piał „Voolaree oo!”. Ale tak z ręką na sercu.

GLORY GLORY TOTTENHAM HOTSPUR/MANCHESTER UNITED/LEEDS UNITED

Tottenham Hotspur, Manchester United czy Leeds United zwykły śpiewać tę piosenkę jako swój hymn. Mało jednak kto wie, że pierwszym zespołem, który zaintonował słynną pieśń jest szkocki Hibernian. Odśpiewywana ona jest na nutę „Glory, Glory Alleluja.

 DAMIAN BEDNARZ

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 0 / 5. Licznik głosów 0

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

spot_img
Damian Bednarz
Damian Bednarz
Założyciel Retro Futbol. Jeden z ostatnich przedstawicieli gatunku romantyków futbolowych. Wyznawca kultu Erica Cantony.

Więcej tego autora

Najnowsze

“Nie poddawaj się! Lukas Podolski. Dlaczego talent to zaledwie początek” – recenzja

Autobiografie piłkarzy, którzy jeszcze nie zakończyli jeszcze kariery, budzą kontrowersje. Nie można bowiem w takiej książce stworzyć pełnego obrazu danej osoby. Jednym z takich...

Resovia vs. Stal – reminiscencje po derbach Rzeszowa

12 kwietnia 2024 roku Retro Futbol gościło na wyjątkowym wydarzeniu. Były nim 92. derby Rzeszowa rozegrane w ramach 27. kolejki Fortuna 1. Ligi. Całe...

„Przewodnik Kibica MLS 2024” – recenzja

Przewodnik Kibica MLS już po raz czwarty ukazał się wersji drukowanej. Postanowiliśmy go dokładnie przeczytać i sprawdzić, czy warto po niego sięgnąć.