Leeds United przełomu lat 60. i 70. Nieobliczalny ojciec i posłuszny syn

Czas czytania: 18 m.
0
(0)

W czasach, gdy Zjednoczone Królestwo żyło tematyką wzrostu popularności organizacji lewicowych, studenckich strajków, rozwoju subkultur młodzieżowych, coraz powszechniejsze stawało się stosowanie narkotyków oraz substancji psychoaktywnych, a szczyt popularności osiągnęły takie legendarne kapele jak The Beatles oraz The Rolling Stones, piłkarska czołówka w Anglii mocno różniła się od tej, którą znamy dzisiaj. Próżno było szukać w niej zespołów zbudowanych za petrodolary, jak choćby te należące dziś do arabskich szejków, rosyjskich oligarchów czy amerykańskich miliarderów. Prym wiodły wtedy bowiem drużyny grające typowo angielski futbol, oparty na sile fizycznej oraz dobrej grze głową. Jedną z takich ekip, której czas świetności przypadł właśnie na przełom lat 60. i 70., jest Leeds United, które większość swoich sukcesów zawdzięcza geniuszowi jednego człowieka, Dona Reviego.

Długoletnie oczekiwanie na sukces

Zanim jednak Revie rozpoczął pracę w ekipie Leeds, w klubie z Elland Road również działo się wiele interesujących rzeczy. Jego historia sięga bowiem swoimi korzeniami roku 1904, gdy utworzona została drużyna Leeds City F.C. Już piętnaście lat późnej została ona jednak przymusowo rozwiązana, co było związane z podejrzeniami o wypłacanie piłkarzom nielegalnych jak na owe czasy wynagrodzeń w okresie I wojny światowej. Ponieważ miasto nie udzieliło klubowi pomocy finansowej oraz wsparcia w rozmowach z przedstawicielami ligi, drużyna została wystawiona na sprzedaż.

Całą sytuację wykorzystał Herbert Chapman, który za kwotę tysiąca funtów szterlingów, jak na owe czasy astronomiczną, sprzedał udziały w klubie z hrabstwa West Yorkshire. Z miejsca, w roli nowego szkoleniowca, zatrudniony został natomiast Dick Ray, były zawodnik ekipy Pawi. Za oficjalną datę powstania klubu uznaje się dziś natomiast 17 października 1919 roku, gdy nowo powstałe Leeds United zastąpiło wykluczone z rozgrywek Midland Football League (liga półprofesjonalna) rezerwy Leeds City F.C.

Wielkie wsparcie w pierwszych miesiącach istnienia klubu okazał między innymi Hilton Crowther, ówczesny właściciel Huddersfield Town oraz wełniany potentat, który pożyczył jego włodarzom trzydzieści pięć tysięcy funtów. Miały zostać one zwrócone, gdy The Peacocks awansują do Division One. W najśmielszych snach nikt nie przypuszczał jednak, że stanie się to już pięć lat później.

W międzyczasie jednak Crowther, który w 1920 roku objął funkcję kierownika klubu, przeprowadził nieudaną próbę fuzji obydwu zarządzanych przez siebie ekip. Na fiasko dość śmiałych planów charyzmatycznego prezesa wpływ miała energiczna kampania prasowa ,,lokalsów” z Huddersfield. Najzagorzalsi fani ekipy Terierów zdołali bowiem uzbierać odpowiednią kwotę pieniędzy, aby móc wykupić znienawidzonego właściciela. Okazało się to strzałem w dziesiątkę, gdyż w kolejnych latach Huddersfield cieszyło się ze zdobycia aż trzech tytułów mistrzowskich.

Crowther, nieprzyzwyczajony do gorzkiego smaku porażki, nie poddał się jednak. Skupienie się przez niego na losach zaledwie jednej ekipy przyniosło bowiem dość szybko pierwszy pozytyw, za który uznać należy wspomniany już awans do najwyższej klasy rozgrywkowej. Trzy lata później Pawie pożegnały się z nią jednak, a funkcję trenera w klubie po raz drugi w karierze objął Dick Ray. Tym razem była to jednak dłuższa przygoda, gdyż trwała przez pełnych osiem sezonów.

Okres tuż przed II wojną światową oraz pierwsze lata po zakończeniu konfliktu to aż trzy spadki, które o mały włos nie doprowadziły drużyny na skraj bankructwa. Ostatni z nich, w 1947 roku, był o tyle wstydliwy, że nastąpił po zdobyciu zaledwie osiemnastu punktów w lidze. Aż do kampanii 1984/1985, gdy Stoke City uciułało ich siedemnaście, żadna angielska ekipa nie zdołała uzbierać ich mniej w jednym sezonie. Jeszcze gorzej sytuacja wyglądała w przypadku meczów wyjazdowych, gdy z dwudziestu jeden obcych stadionów Pawie przywiozły zaledwie… jeden punkt!

Kolejnym szkoleniowcem Leeds, szalenie ważną postacią w kontekście rozwoju zespołu, został Major Frank Buckley. Sprowadził on do drużyny wielu perspektywicznych piłkarzy, między innymi Johna Charlesa czy Jacka Charltona. To jednak pod skrzydłami Raicha Cartera w sezonie 1955/1956 Leeds ponownie awansowało do pierwszej ligi. Do tego sukcesu w największym stopniu przyczynił się pierwszy z młokosów, który w powszechnej opinii uchodził za ulubieńca trenera.

Walijczyk był jednak głodny sukcesów i gry na najwyższym poziomie, czego Carter nie był mu w stanie zapewnić. W ostatecznym rozrachunku piłkarz przeniósł się do turyńskiego Juventusu za rekordową wówczas kwotę sześćdziesięciu pięciu tysięcy funtów. Strata kluczowego zawodnika okazała się jedną z głównych przyczyn kolejnego (którego to już?) spadku do drugiej ligi. Pieniądze ze sprzedaży Charlesa w olbrzymim stopniu wydano na odbudowę zniszczonej przez pożar jednej z trybun Elland Road.

Jak na dłoni widać więc, że kibice The Peacocks z utęsknieniem czekali na osiągnięcie choćby najmniejszego sukcesu. Lata niepowodzeń oraz błąkania się pomiędzy dwiema najwyższymi klasami rozgrywkowymi w Anglii już niedługo miały się jednak skończyć, a klubowa gablota wypełnić najważniejszymi trofeami krajowymi oraz międzynarodowymi.

Początki złotej ery. Leeds United w latach 60.

Pomóc miał w tym kolejny zawodnik klubu, były reprezentant kraju oraz zdobywca nagrody dla najlepszego piłkarza w Anglii w 1955 roku, Don Revie. Przejął on Pawie w marcu 1961 roku, choć kilka tygodni wcześniej bardzo mocno zabiegało o niego Bournemouth.

Włodarze Wisienek nie byli jednak w stanie wyłożyć na stół żądanych przez niego sześciu tysięcy funtów pensji, co skrzętnie wykorzystali działacze Leeds. Wiedzieli oni o olbrzymim przywiązaniu, jakim Revie darzył ich klub oraz miasto, więc zaproponowali mu posadę menedżera. Niskie zarobki, zaledwie dwadzieścia funtów tygodniowo, nie przestraszyły pochodzącego z Middlesbrough napastnika. Przez pierwszy rok sternicy klubu pozwolili mu nawet na łączenie obowiązków szkoleniowych z grą w polu.

Postawa zawodników w pierwszym sezonie Reviego na ławce trenerskiej nie napawała optymizmem. Klubowi udało się co prawda utrzymać, lecz sam zainteresowany nie był zadowolony z rozwoju poczynionego przez swoją ekipę. Zdecydowanie mocniej martwiła go jednak frekwencja na meczach ligowych. Na spotkania piłkarskie przychodziło zaledwie po trzynaście tysięcy osób, podczas gdy w tym samym sezonie na rozgrywki ligi rugby uczęszczało aż pięćdziesiąt tysięcy!

Revie z miejsca zaczął wprowadzać więc radykalne zmiany. Zaszczepił on przy Elland Road rodzinną atmosferę, dbając o komfort każdej osoby w klubie, poczynając od sprzątaczek, na gwiazdorach swej drużyny kończąc. Ponadto niczym ,,nieobliczalny ojciec” starał się dawać zawodnikom jak najwięcej swobody, upewniając się przy tym jednak, że jest w pełni informowany o tym, co robią poza boiskiem. Czasami potrafił jednak posunąć się tak daleko, iż kazał im rzucić swoje dziewczyny, jeśli uznawał je za nieodpowiednie.

Sam również mocno wziął się do pracy. Do legendy przeszły wielogodzinne odprawy taktyczne, które miały zapewniać jego graczom odpowiednią wiedzę i motywację, dzięki którym byli w stanie wykorzystywać słabości oraz niwelować zagrożenia ze strony drużyn przeciwnych. Inne zmiany oparte były o niektóre z jego licznych przesądów, takich jak przekonanie, że ptaki przynoszą pecha. Skutkowało to pozbyciem się sowy z klubowego herbu oraz zaprzestaniem używania przydomka Pawie na rzecz Białych.

Jedną z najważniejszych postaci w klubie Revie uczynił Billy’ego Bremnera. ,,Posłuszny syn”, który z powodu swojego olbrzymiego zaangażowania miał przyczynić się do największych sukcesów w historii klubu, nie od razu stanął jednak murem za nowym szkoleniowcem.

Revie mocno zdenerwował bowiem swojego podopiecznego, gdy odrzucił propozycję Hibernianu opiewającą na dwadzieścia pięć tysięcy funtów, pomimo że sam gracz chciał wrócić do Szkocji, aby móc spędzać czas z narzeczoną. Aby zdusić konflikt w zarodku, trener udał się więc do Glasgow, aby przekonać przyszłą panią Bremner do przeprowadzki. Ruch ten okazał się strzałem w dziesiątkę, gdyż sprawił, że piłkarz spokorniał, stając się podporą składu w następnych sezonach.

Zaufanie, którym ,,nieobliczalny ojciec” obdarzył Bremnera, okazało się mieć swoją wymowę w liczbach. W kampanii 1961/1962 Szkot obok Jacka Charltona był najlepszym strzelcem zespołu z dwunastoma bramkami na koncie. Oprócz wspaniałej formy obydwu asów jednym z jaśniejszych punktów sezonu było zakontraktowanie w marcu Bobby’ego Collinsa, który pomógł wypracować w klubie podejście „wygrywania za wszelką cenę”, definiujące Leeds przez resztę trzynastoletniej pracy Reviego.

Sezon należało jednak spisać na straty, gdyż znów, tym razem w ostatniej kolejce, ledwo udało się zachować ligowy byt. Nie doprowadziło to co prawda do trzęsienia ziemi w klubie, ale do dobrze przepracowanej burzy mózgów. Postanowiono mocniej postawić na młodzież, co w perspektywie następnych kampanii skutkowało dokooptowaniem do składu takich przyszłych gwiazd brytyjskich boisk jak Eddie Gray, Norman Hunter, Peter Lorimer czy Paul Reaney. Ponadto Revie dokonał również sprytnego zakupu, nabywając byłego skrzydłowego ,,Busby Babes”, Johna Gilesa z Manchester United, którego wraz ze swoim sztabem trenerskim uformował w jednego z najbardziej wpływowych środkowych pomocników w lidze.

Owe ruchy zaowocowały dwa sezony później, gdy Biali wreszcie mogli cieszyć się z awansu do First Division. Napawające optymizmem informacje płynęły również z klubowych kas. W 1963 roku na Elland Road zaczęło uczęszczać średnio dwadzieścia tysięcy widzów, a w następnych latach liczba ta sukcesywnie rosła. Jednak nadużywanie gry kontaktowej, którego koronnym przykładem była postawa kapitan Bobby’ego Collinsa, przyniosło Leeds reputację drużyny grającej „brudny” futbol, albo nawet jak twierdzili niektórzy ,,antyfutbol”. Wyznawcą tej tezy był zwłaszcza skonfliktowany z Reviem legendarny trener Derby County oraz Nottingham Forrest, Brian Clough.

Nat Lofthouse, legenda Boltonu, wspominał, że na angielskich boiskach w latach 50. „było wielu przestępców, którzy urżnęliby ci jaja. Różnica polegała na tym, że pod koniec meczu uścisnęli ci rękę i pomogli ich poszukać”. Piłkarze Reviego szli jednak o krok dalej, gdyż nie zawracali sobie głowy uściskiem dłoni.

Takie postawienie sprawy rzucało olbrzymi cień na całą kadencję Reviego jako menedżer Leeds i trwa niestety po dziś dzień. Przykładów niesportowego zachowania w drużynie Pawi nie należy jednak szukać daleko. W sezonie 1964/1965 w spotkaniu z Evertonem Collins, były zawodnik The Toffees, który wracał na Goodison Park po dwóch latach przerwy, sprowokował bójkę, a sędzia wyrzucił go z boiska już w trzydziestej piątej minucie.

W swoim pierwszym sezonie po powrocie do elity The Peacocks bili się o mistrzostwo, zajmując ostatecznie drugie miejsce za Manchesterem United. Sukces ten miał jednak gorzki smak, gdyż tytuł został utracony z powodu gorszej różnicy bramek po tym, jak w ostatnim dniu sezonu Leeds nie potrafiło pokonać Birmingham City. Niepowodzeniem zakończył się także finał Pucharu Anglii, przegrany po dogrywce 1:2 z Liverpoolem na Wembley. W pamięci kibiców mecz ten zapisał się jednak jako pierwszy finał krajowych rozgrywek w Anglii, w którym wystąpił czarnoskóry zawodnik, Albert Johanneson.

Revie uważał, że nie ma potrzeby wzmacniania składu przed sezonem 1965/1966. Jego plany szybko zweryfikowało jednak życie. Collins złamał bowiem nogę Fabrizio Polettiemu z Torino w spotkaniu Pucharu Miast Targowych, za co został ukarany długą dyskwalifikacją.

Oznaczało to, że Revie musiał dokupić Gilesowi i Bremnerowi partnera do gry w środku pola, klub podpisał więc kontrakt ze skrzydłowym Huddersfield Michaelem O’Gradym. Trener Pawi nie zmienił jednak swojego szalonego podejścia do futbolu w innych aspektach, co można było zaobserwować we wspominanym meczu z włoską ekipą. Wystawił on bowiem swoją drużynę bez numerów na koszulkach, próbując wyprowadzić w ten sposób w pole swoich przeciwników.

Leeds ponownie zajęło drugie miejsce w lidze, zostając wyprzedzonym przez Liverpool aż o sześć punktów. Chłopcy Reviego dotarli również do półfinału rozgrywek o Puchar Miast Targowych, przegrywając ostatecznie z hiszpańskim Realem Saragossa, pomimo tego, że menedżer Leeds nakazał miejscowej straży pożarnej jeszcze przed rozpoczęciem gry zrosić boisko na Elland Road, gdyż zakładał, że technicznie grającym gościom będzie się grało trudniej na mokrej murawie.

Następny rok był już jednak zdecydowanie trudniejszy, gdyż podopieczni ,,nieobliczalnego ojca” uplasowali na zaledwie czwartej pozycji w ligowej tabeli. Na taki stan rzeczy złożył się bardzo słaby początek rundy jesiennej, gdy Biali wygrali tylko trzy z jedenastu otwierających sezon meczów.

Ulubieńcy Elland Road lepiej spisali się w rozgrywkach europejskich, gdzie osiągnęli finał Pucharu Miast Targowych, pierwszy z trzech za kadencji Reviego. W nim jednak zbyt mocne okazało się jugosłowiańskie Dinamo Zagrzeb (0:2 w Zagrzebiu i 0:0 w Leeds). Brytyjska prasa nie zostawiła po tym dwumeczu na trenerze The Peacocks suchej nitki, krytykując każdy aspekt jego nieprzemyślanej taktyki, zwłaszcza przesadny pragmatyzm w boiskowych poczynaniach.

Na przekór wciąż jednak pustej gablocie z trofeami, Revie z uporem maniaka i z anielską cierpliwością wpajał podopiecznym swoją filozofię. Wprowadził on dietetyczne obostrzenia dla swoich zawodników oraz zatrudnił tancerzy baletowych, aby nauczyli ich spokoju i równowagi w boiskowej grze.

Żółto-niebieskie zestawy strojów klubowych zostały natomiast zastąpione całkowicie białymi. Był to rodzaj swoistego hołdu dla zwycięskiej ekipy Realu Madryt z finału Pucharu Europy 1960 (7:3 przeciwko Eintrachtowi Frankfurt), która obok węgierskiej złotej jedenastki, była dla Reviego inspiracją.

Wprowadzone innowacje sprawiły, że piłkarze Leeds zrobili krok do przodu i wreszcie zaczęli podnosić do góry krajowe i europejskie trofea. Pierwszym z nich okazał się Puchar Ligi 1968, w którego finale pokonali 1:0 stołeczny Arsenal. Revie zastosował na Wembley dobrze dziś znaną taktykę ,,zaparkowanego autobusu”, co w tym konkretnym przypadku zdało egzamin.

Drugi skalp udało się uzyskać po dramatycznym dwumeczu z węgierskim Ferencvárosi. Złotego gola w pierwszym spotkaniu finału Pucharu Miast Targowych strzelił bowiem nowy nabytek klubu, Mick Jones, który przez fanów Pawi jest dziś miło wspominany również z powodu hat-tricka zdobytego przeciwko Manchesterowi United cztery lata później.

W drugim meczu, rozgrywanym w stolicy Węgier, bramki nie padły. Więcej niż o samym spotkaniu mówiło się wtedy o ewentualnej destabilizacji bloku wschodniego, który miałby nastąpić z powodu wkroczenia wojsk Układu Warszawskiego do Czechosłowacji. Zwycięstwa Leeds nie mogły podważyć jednak nawet radzieckie czołgi, a okazało się ono tym cenniejsze, że zapewniło zawodnikom The Peacocks piłkarską nieśmiertelność jako pierwszej angielskiej ekipie, która zdobyła to trofeum.

W następnej kampanii Leeds wreszcie mogło bić się w sposób realny o upragnione mistrzostwo kraju. Revie, który zaznał już smaku zwycięstwa na europejskich salonach, postanowił tym razem skupić się wyłącznie na rywalizacji ligowej. Niczym wyborny strateg na każdy bój wysyłał zawodników genialnych technicznie, o tygrysim usposobieniu, którzy chcieli rozszarpać każdego, kto tylko im się nawinął, wywołując tym samym strach u przeciwników.

Taka taktyka opłaciła się, gdy po zremisowanym 0:0 meczu z Liverpoolem na Anfield, jego podopieczni zapewnili sobie pierwszy tytuł w historii klubu. Po odebraniu okazałego pucharu Revie zszedł z zawodnikami na murawę rozgrzanego do czerwoności stadionu, aby oklaskami podziękować swoim oraz lokalnym kibicom za niesłabnący doping w trakcie całego spotkania.

Fani obydwu ekip odpłacili się tym samym, co tylko pokazywało, jak wielką renomą cieszyła się ekipa ,,nieobliczalnego ojca” wśród swoich rywali. Olbrzymi wkład w zdobyte trofeum miał między innymi ,,posłuszny syn” Bremner, który pomimo trapiącej go przez cały sezon poważnej kontuzji, uchodził za talizman drużyny.

Zespół Pawi ustanowił przy okazji wiele rekordów: największej liczby punktów (sześćdziesiąt siedem), największej liczby zwycięstw (dwadzieścia siedem), najmniejszej liczby porażek (dwie) i największej liczby punktów u siebie (trzydzieści dziewięć). Ponadto Leeds zachowało dwadzieścia cztery czyste konta oraz było niepokonane w trzydziestu czterech kolejnych meczach, co przeciągnęło się na następny sezon. Wydawało się, że w następnych latach Biali zdominują ligę, lecz na koniec okazało się to tylko buńczuczną zapowiedzią.

Szalona pogoń za marzeniami. Leeds United w latach 70.

Przygotowując się do obrony mistrzostwa, Revie zdecydował się wzmocnić skład, sprowadzając z Leicester dobrze znanego polskim kibicom Allan Clarke’a (strzelił bramkę dla Anglii z rzutu karnego w trakcie ,,zwycięskiego remisu” naszej kadry na Wembley w 1973 roku).

Piłkarz odpłacił się wieloma wspaniałymi bramkami, lecz klub nie zdołał osiągnąć zaplanowanego celu. Jak się miało okazać, dotyczyło to również dwóch następnych sezonów, gdy chłopcy Reviego za każdym razem zajmowali w lidze drugą lokatę. Przy pierwszym podejściu lepszy okazał się Everton, w następnym roku Arsenal, a na koniec Derby County ze znienawidzonym przez Reviego Brianem Cloughem za sterami.

Ponadto Revie doszedł ze swoją ekipą do półfinału Pucharu Europy (porażka z Celtikiem) oraz finału FA Cup przeciwko Chelsea (porażka w powtórzonym meczu 1:2). Mistrzowska ekipa stała się więc ofiarą własnego sukcesu, gdyż zasady FA w tamtym okresie przewidywały, że każda drużyna może składać się tylko z dwudziestu graczy, w związku z czym niektórzy z nich musieli wziąć udział w aż sześćdziesięciu dwóch spotkaniach w sezonie.

Ponadto przepisy zezwalały na dokonanie tylko jednej zmiany w trakcie meczu, co w przypadku kontuzji po jej dokonaniu miało często opłakane skutki. Inne czynniki, takie jak choćby nalegania FA, aby Leeds rozegrało dziewięć spotkań w dwadzieścia dwa dni (sezon 1969/1970 został skrócony przez dość wczesny wyjazd angielskiej kadry do Meksyku w celu obrony Pucharu Świata) oznaczały, że Revie często zmuszony był wystawiać krańcowo zmęczonych graczy.

Geoffrey Green z ,,The Times” napisał nawet:

„Nikt nie ucierpiał przez tę decyzję bardziej niż zawodnicy Leeds United… Na początku marca ekipa ta wyglądała na zdolną do wygrania absolutnie wszystkiego, łącznie z wyborami powszechnymi. W tym czasie wydawali się nie do pobicia, ale ostatecznie przytłoczył ich intensywny kalendarz, wypełniony meczami z wysoce konkurencyjnymi ,,firmami”. Jeśli miałoby to ich pocieszyć, to powiem, że Leeds dzięki porażce w dobrym stylu prawdopodobnie wygrało dziś coś więcej niż możliwość wielogodzinnego świętowania – powszechną sympatię publiczności.”

Sezon później losy mistrzowskiego tytułu rozstrzygnęły się w połowie kwietnia na Elland Road w blasku fleszy oraz przed kamerami kultowego programu Match of the Day. Leeds straciło wtedy bowiem prowadzenie w tabeli po porażce z West Bromwich Albion. Piłkarze Pawi za stratę tytułu obwiniali głównie sędziego tych zawodów Raya Tinklera, który nie zauważył spalonego przy zagraniu Colina Suggetta do Jeffa Astle’a przy zwycięskiej bramce.

Pomimo starań całego zespołu, w tym nowego kapitana Billy’ego Bremnera (po stracie bramki jak na prawdziwego lidera przystało, krzyknął on do zespołu ,,Walczymy dalej. Nie popełniajcie błędów, to jeszcze nie koniec”), nie udało się odrobić strat. Zarówno Revie, jak i fani Leeds, byli tak rozwścieczeni zachowaniem Tinklera, że w ramach protestu wtargnęli na murawę, w wyniku czego FA nakazała klubowi rozegranie pierwszych pięciu meczów u siebie bez udziału publiczności w następnym sezonie.

Na pocieszenie waleczna ekipa z hrabstwa West Yorkshire ustanowiła kolejny rekord, zostając drużyną z najlepszą zdobyczą punktową za drugie miejsca w historii w Anglii (obecnie rekord ten dzierży ekipa Liverpoolu z sezonu 2018/2019). Ponadto piłkarze wznieśli do góry swój drugi europejski puchar, ponownie Puchar Miast Targowych.

Ważną postacią w końcowym rozrachunku okazał się wspomniany już Bremner, który wyzdrowiał po kontuzji kostki w samą porę, aby zmierzyć się z The Reds w półfinale i strzelił jedyną bramkę w dwumeczu, na dodatek na Anfield. Tym razem w finałowym starciu los przydzielił Anglikom włoskiego przeciwnika, Juventus, którego po dwóch wyrównanych meczach (2:2 w Turynie oraz 1:1 w Leeds) udało się odesłać do domu z kwitkiem.

Trzecia utrata tytułu, podobnie jak za pierwszym razem, była związana z absurdalnymi decyzjami FA. Zawodnicy Leeds, którzy czuli duże przeciążenie związane z napiętym terminarzem rozgrywek, musieli rozegrać trzy kluczowe dla przebiegu sezonu spotkania w przeciągu tygodnia: mecz wyjazdowy przeciwko Chelsea w lidze na trzy dni przed finałem Pucharu Anglii, a niecałe dwa dni później ostatni mecz ligowy z Wolverhampton.

Przed tym swoistym maratonem Eric Todd napisał w ,,Guardianie”:

,,Jeśli Leeds nie zdobędzie ani Pucharu, ani tytułu ligowego, nie musi zwalać winy na utratę formy. Musi winić system. Jeśli klub nie może wystawić piłkarzy w pełni sił przeciwko Arsenalowi na Wembley, kibice mogą obwiniać FA oraz Chelsea, której włodarze zdecydowali, że ich wypad do Indii Zachodnich czy gdziekolwiek tam pojechali, jest ważniejszy niż próba pomocy Leeds w odpowiednim przygotowaniu do kluczowych meczów sezonu.”

O ile finał na Wembley padł łupem chłopców Reviego (1:0 z Arsenalem po bramce Clarke’a), o tyle ligowy tytuł wyślizgnął się niczym kostka mydła w ostatniej chwili o zaledwie jeden punkt. Na Molineux przyjezdnym starczał remis, lecz olbrzymie zmęczenie, które dało o sobie znać już w pierwszych minutach, zamknęło im niestety marzenia o tytule. Puchar pojechał do Derby, co z wiadomych względów bardzo mocno rozwścieczyło szkoleniowca ekipy Leeds.

W późniejszych latach kontrowersje wokół meczu z ekipą Wilków przerodziły się w skandal związany z ustawianiem meczów, połączony z oskarżeniami skierowanymi pod adresem kapitana The Peacocks. Bremner oczyścił jednak swoje dobre imię przed sądem, w czym wydatnie pomogły mu zeznania złożone przez kapitana Wolves, napastnika Dereka Dougana, który notabene był strzelcem zwycięskiego gola w owym spotkaniu.

W 1982 roku Szkot uzyskał również sto tysięcy funtów odszkodowania od gazety ,,Sunday People” za zniesławienie, w artykule z dnia 11 września 1977 roku bowiem dziennikarze owego tabloidu stwierdzili, że brał on czynny udział w procederze korupcyjnym. Bremner całą przyznaną kwotę przekazał na hospicjum w Leeds.

Jednym z głównych problemów spędzającym sen z powiek trenerowi Pawi przed nowym sezonem okazały się poszukiwania następcy legendy klubu, Jacka Charltona. Ostatecznie podpisano kontrakt z Gordonem McQueenem z St Mirren, wydano także sto tysięcy funtów na obrońcę Trevora Cherry’ego oraz trzysta pięćdziesiąt tysięcy na środkowego Roya Ellama, obydwu z Huddersfield Town.

Regularnie zaczął grywać również młody szkocki napastnik Joe Jordan. Poczynione inwestycje nie zwróciły się jednak od razu, gdyż w lidze starczyło to do zajęcia zaledwie trzeciej lokaty. W drugim z rzędu finale Pucharu Anglii Leeds musiało natomiast uznać wyższość drugoligowego Sunderlandu (0:1), pomimo tego, że przed spotkaniem Brian Clough, prawdziwa zmora Dona Reviego, upierał się, że „nie ma mowy, aby Sunderland pokonał Leeds”.

Wielkim skandalem zakończył się natomiast finał Pucharu Zdobywców Pucharów przeciwko włoskiemu Milanowi. Na rozżarzonym niczym letni grill stadionie Kaftanzoglio w Salonikach Pawie poniosły minimalną porażkę 0:1, lecz to nie styl gry obydwu ekip był tego dnia na ustach piłkarskich obserwatorów. Języczkiem u wagi okazało się kontrowersyjne sędziowanie Christosa Michasa, który wyrzucił z boiska Normana ,,ukąszę Cię w nogi” Huntera po tym, jak impulsywnie zareagował on na wcześniejszą karę wymierzoną za popchnięcie Gianniego Rivery.

Liczne kontrowersje, w tym nieprzyznanie dwóch rzutów karnych dla ekipy z Anglii, doprowadziły w ostateczności do dożywotniego zawieszenia greckiego arbitra. Mecz ,,uświetniły” również race rzucane w sędziów oraz zawodników z Mediolanu przez greckich kibiców, który rozpoczęli zawody jako neutralni obserwatorzy, ale zakończyli je sympatyzując z graczami Leeds, oklaskując ich w trakcie ,,rundy honorowej” wokół stadionu.

W 2009 roku brytyjski europoseł, Richard Corbett, złożył w Parlamencie Europejskim petycję o unieważnienie wyniku meczu w związku z zarzutami, że Michas przyjął łapówkę z włoskiego obozu. Niestety, wniosek ten został dość szybko odrzucony.

Pikanterii spotkaniu w Salonikach dodawał również fakt, że prasa na Wyspach puściła przed zawodami informację, jakoby dla Dona Reviego miał być to ostatni mecz w roli szkoleniowca Leeds przed odejściem do Evertonu. Dziennikarskie spekulacje były bliskie potwierdzenia, gdy włodarze The Toffees przedstawili mu latem ofertę pięcioletniego kontraktu, opiewającego na sto tysięcy funtów (plus pięćdziesiąt tysięcy za sam podpis).

Ostatecznie ze śmiałych planów działaczy z niebieskiej części Merseyside nic nie wyszło, gdyż zablokowała je uchwała angielskiego parlamentu, która miała zapobiegać znacznemu wzrostowi płac w celu ograniczenia inflacji w kraju. W rozmowie z Arthurem Haddockiem z ,,Yorkshire Evening Post”, Revie tak wyjaśnił swoje stanowisko wobec tej sytuacji:

Kiedy pojawiają się takie oferty i masz szansę zabezpieczyć przyszłość swojej rodziny, musisz tylko trochę się zastanowić. Czuję jednak, że moja przyszłość jest rozwiązana i jestem całkowicie szczęśliwy. Nigdy nie chciałem opuszczać Leeds.”

Niezależnie od tego czym powodowany był menedżer Pawi, postanowił on pozostać na stanowisku i po raz ostatni przygotować swoją ekipę do walki o najwyższe cele. Na pierwszej przedsezonowej odprawie zakomunikował swoim piłkarzom, że chce zdobyć mistrzostwo kraju bez ani jednej porażki na koncie.

Pod względem umiejętności Leeds mogło pozostawać w tyle za niektórymi rywalami, choć mieli po swojej stronie atut młodości. Średnia wieku chłopców Reviego wynosiła nieco ponad dwadzieścia sześć lat, zawyżali ją tylko dwaj bardzo wpływowi zawodnicy po trzydziestce, Johnny Giles i Billy Bremner. Po tylu wcześniejszych rozczarowaniach motywacja zespołu do osiągnięcia sukcesu była olbrzymia.

Ambitny plan przerósł jednak możliwości podopiecznych ,,nieobliczalnego ojca”, choć byli oni niezwykle blisko jego realizacji. Kluczowy okazał się przełom lutego i marca, gdy gracze Leeds ponieśli trzy kolejne porażki. Po tych niepowodzeniach Revie zmienił podejście, skupiając się po prostu na zdobyciu tytułu:

„Jeszcze za wcześnie, aby nazywać nas mistrzami. Naprawdę nie będę spać spokojnie, dopóki nie zobaczę trofeum w rękach Billy’ego Bremnera”.

Ostatecznie tytuł udało się przypieczętować po jednobramkowym (ukłony dla niezawodnego Clarke’a) wyjazdowym zwycięstwie nad QPR. „Czuję się tak, jakby ktoś przyszedł i zrzucił mi z pleców sześć ton węgla. To wspaniałe uczucie. Mam wrażenie, że chodzę w chmurach. Dzisiaj wychodzimy i będziemy się dobrze bawić” – stwierdził. Ci, którzy znali go od lat wiedzieli, że nie rzucał słów na wiatr, nie dziwi więc fakt, że potrafił zbudować wokół siebie grupę zawodników, którzy poszliby za sobą nawet w ogień.

,,Czterdzieści i cztery” Brian Clough, paryski finał i spadek

Kilka tygodni później fani Leeds przeżyli prawdziwy szok. Opromieniony blaskiem ledwo co zdobytego tytułu mistrzowskiego trener Revie przejął posadę selekcjonera Synów Albionu. W pierwotnym założeniu nowym menedżerem Białych miał zostać Johnny Giles, który jako zawodnik dobrze znał klub od środka. Po trzynastu latach pracy na Elland Road miejsce Reviego, przede wszystkim pod wpływem zarządu klubu, przejął jednak znienawidzony przez fanów Pawi Brian Clough.

,,Wielka Gęba”, który poprowadził Derby County do mistrzostwa ligi w 1972 roku, przybył jednak bez swojego kluczowego asystenta Petera Taylora (jego obecność miała być częścią umowy uzgodnionej z prezesem Leeds Mannym Cussinsem), który postanowił pozostać w Brighton.

Bez swojego naturalnego katalizatora Clough, podobnie jak Revie urodzony w Middlesbrough oraz grający wcześniej jako napastnik, nie najlepiej rozpoczął swoją przygodę w nowej ekipie. Na pierwszym treningu otwarcie skrytykował styl gry, który jego poprzednik preferował w trakcie swojej przygody w klubie:

,,Możecie wziąć wszystkie wasze medale i wyrzucić je do kosza. Nie zdobyliście ich uczciwie.”

Postawa nowej miotły nie podobała się zwłaszcza kilku zawodnikom starej daty, w tym kapitanowi Billy’emu Bremnerowi oraz Normanowi Hunterowi. Wściekły mógł być również podatny od jakiegoś czasu na kontuzje Eddie Gray, któremu Clough powiedział, że ,,gdyby był koniem, zostałby zastrzelony lata temu”. ,,Wielka Gęba” kupił ponadto zawodników, którzy jego zdaniem mogli zjednać mu szatnię, takich jak John O’Hare i John McGovern z Derby County, i forsował ich kosztem doświadczonych graczy, co wywołało jednak wściekłość w radzie drużyny.

Wreszcie przyszedł jednak czas na debiut w nowych barwach, a ten nastąpił w wyjątkowych okolicznościach, a mianowicie w spotkaniu o Tarczę Wspólnoty przeciwko Liverpoolowi na Wembley. Clough przed zawodami był bardzo mocno zmotywowany, tym bardziej że na trybunach katedry angielskiego futbolu zasiadł Don Revie, który od kilku tygodni próbował wejść w buty trenerskiej sławy, Alfa Ramseya. Ostatecznie po meczu puchar wznieśli zawodnicy The Reds, którzy lepiej egzekwowali jedenastki. Tym smutniejszy był to dzień dla fanów Leeds, że ich ukochany kapitan Billy Bremner, wyleciał z boiska z powodu bójki z Kevinem Keeganem.

FA w tej sytuacji była bardzo sroga. Na obydwu zawodników została nałożona kara aż jedenastu spotkań zawieszenia oraz kary finansowe. W połączeniu z kontuzjami kilku kluczowych zawodników pierwszej jedenastki wszystko składało się na słaby początek Leeds w kampanii ligowej. Z zaledwie jednym zwycięstwem i dwoma remisami w pierwszych sześciu spotkaniach, klub plasował się na dziewiętnastym miejscu w tabeli.

Zdenerwowany słabymi wynikami prezes Leeds zwołał nadzwyczajne zebranie zespołu, aby ocenić odczucia na temat nowego menedżera i jego metod szkoleniowych. Niektórzy gracze, tacy jak Johnny Giles i Allan Clarke, uznali potrzebę przywrócenia skostniałej już co prawda, ale bardzo skutecznej taktyki Reviego, uważając przy tym, że Clough powinien dostać więcej czasu na pracę. Pozostali, zwłaszcza Paul Madeley, przedstawili inne odczucia podczas spotkania. Wkrótce potem odbyło się nadzwyczajne posiedzenie zarządu, które podjęło stosowne decyzje w temacie charyzmatycznego szkoleniowca.

We wrześniu Clough został zwolniony po zaledwie czterdziestu czterech dniach na stanowisku. Trzy miesiące później ,,Wielka Gęba” znalazł zatrudnienie w ekipie Nottingham Forrest, którą z miejsca wprowadził na kosmiczne tory. Ze średniaka uczynił ekipę, która zdobyła mistrzostwo kraju oraz dwa Puchary Europy. Z zawodników, których zakontraktował na Elland Road, tylko Duncan McKenzie rozkwitł w klubie. O tym krótkim, ale jakżeż burzliwym epizodzie w historii klubu, oraz o konflikcie Clougha z Donem Reviem, traktuje fabularny film Toma Hoopera ,,Przeklęta liga”, który z tego miejsca chciałbym bardzo serdecznie polecić.

Clough w październiku został zastąpiony przez mistrza świata z 1966 roku, Jimmy’ego Armfielda. Były kapitan angielskiej kadry ustabilizował formę klubu, doprowadzając w ostatecznym rozrachunku do zajęcia przez Leeds dziewiątej lokaty w lidze.

Spektakularnym sukcesem, ostatnim będącym owocem filozofii Reviego, był awans do wielkiego finału Pucharu Europy w 1975 roku. W półfinale ekipa Pawi wyeliminowała słynną Barcelonę, dowodzoną przez holenderskiego geniusza Johana Cruyffa oraz wybitnego stratega Rinusa Michelsa. W pierwszym spotkaniu rozegranym w Anglii Leeds po bramkach Bremnera oraz Clarke’a pokonało Dumę Katalonii 2:1, aby w rewanżu objąć prowadzenie po golu Lorimera już w siódmej minucie. Ostatecznie Hiszpanie zdołali wyrównać, ale nie dali już rady odwrócić losów dwumeczu. Anglicy wracali do domu w glorii!

Paryski finał nie był już jednak tak szczęśliwy dla podopiecznych Armfielda. Leeds co prawda zdominowało przebieg gry w spotkaniu z Bayernem Monachium, lecz niestety po raz kolejny w decydującym europejskim starciu, wcześniej w nieszczęsnym meczu w Salonikach, w głównej roli wystąpił arbiter.

Michel Kitabdjian w sześćdziesiątej minucie przy stanie 0:0 nie uznał bowiem prawidłowo zdobytej przez Lorimera bramki, odgwizdując wątpliwego spalonego na Bremnerze. Urodzony w Dundee Szkot tak wspominał po latach tamtą sytuację:

,,Doskonale opanowałem piłkę w powietrzu i uderzyłem nią w górny róg bramki. Pierwszą rzeczą, jaką zrobiłem, było spojrzenie na sędziego, ponieważ chciałem się upewnić, że uzna bramkę. Wskazał wyraźnie na środek boiska. Liniowy nie zareagował. Potem Beckenbauer zaczął rozmawiać z Kitabdjianem i ku naszemu całkowitemu zdziwieniu gol nie został uznany.”

Ponadto Francuz nie zauważył dwóch ewidentnych przewinień w polu karnym wspomnianego Franza ,,Cesarza” Beckenbauera, który najpierw zagrał piłkę ręką, a później faulował Allana Clarke’a. Sfrustrowani angielscy kibice w odpowiedzi na błędy arbitra zaczęli pustoszyć Parc des Princes. Rozpoczęły się zamieszki, w wyniku których Leeds otrzymało trzyletni zakaz występów w europejskich pucharach. Michel Kitabdjian po tamtym spotkaniu pożegnał się z sędziowaniem na zawsze.

Trofeum natomiast pojechało do Monachium, gdyż swoje okazje wykorzystali Franz Roth i Gerd Müller. ,,Uli Hoeness, ich napastnik, udzielił kiedyś wywiadu w niemieckiej telewizji, gdzie został zapytał o rok 1975. Własnymi słowami potwierdził, że wynik był parodią. Lepsza drużyna przegrała, przegrała tylko z powodu działań sędziego. Nie mogę się z tym nie zgodzić” – przekonywał Lorimer.

W następnych latach Leeds nie schodziło poniżej przyzwoitego poziomu, ale sukcesów na miarę tych z czasów Dona Reviego nie było. Zarząd klubu zdecydował więc o zmianie na stanowisku menedżera. Stery w Leeds przejął wieloletni trener Celticu oraz zdobywca Pucharu Europy 1967, Jock Stein. Ten nie pozostał jednak na stanowisku długo, rozwiązując kontrakt na rzecz pracy ze szkocką kadrą po zaledwie… czterdziestu czterech dniach!

W październiku 1978 roku zarząd klubu zwrócił się z propozycją do legendy Burnley, Jimmy’ego Adamsona. W pierwszym sezonie z nim za sterami klub awansował do europejskich pucharów oraz do półfinału Pucharu Ligi. Jednak niektóre nietrafione zakupy na rynku transferowym, zwłaszcza bezproduktywnych Tony’ego Currie i Franka Graya (jego druga przygoda w klubie), spowodowały gwałtowny spadek formy Leeds, gdy zespół wygrał zaledwie cztery z pierwszych siedemnastu meczów ligowych w sezonie 1979/1980. Najbardziej zagorzali fani ekipy The Peacocks wzywali zarząd do zwolnienia trenera, lecz sam zainteresowany zrezygnował we wrześniu 1980 roku.

Adamson został zastąpiony przez jednego z ulubieńców Dona Reviego, Allana Clarke’a. Były zawodnik Leeds w kampanii 1980/1981 pomógł w zajęciu całkiem niezłego dziewiątego miejsca, lecz w pierwszym spotkaniu następnej odniósł sromotną klęskę 1:5 ze Swansea. Był to moment zwrotny dla całej drużyny, gdyż od tamtego momentu drużyna zaczęła tracić bramki w sposób seryjny.

Nie najlepiej było również w ataku, gdyż pomiędzy 12 grudnia 1981 a 6 kwietnia 1982 roku zespół strzelił zaledwie pięć bramek w czternastu meczach ligowych. Bytności w angielskiej elicie nie udało się uratować, choć zabrakło do tego zaledwie trzech oczek. Allan Clarke stracił posadę, a w międzyczasie w fanach Leeds odezwała się żyłka chuligana, która po incydencie w Paryżu powoli niszczyła reputację całego klubu. Prawdziwi fani Leeds musieli uzbroić się w cierpliwość, gdyż na powrót na salony przyszło im poczekać prawie dekadę.

Inspiracja dla podopiecznych Bielsy

Dziś Leeds United znów musi walczy o powrót na piłkarskie salony. Prowadzi obecnie w tabeli Championship (stan na 21 marca 2020), w co duży wkład ma między innymi nasz Mateusz Klich. Znacząco pomógł mu w tym trenerski wizjoner Marcelo Bielsa. Argentyńczyk, będący również wzorem dla takich trenerskich tuz jak Pep Guardiola czy Mauricio Pochettino, przejął zespół z Elland Road tuż przed rozpoczęciem sezonu 2018/2019, wywierając od razu olbrzymi wpływ na swoją ekipę.

Po jednym z treningów na przykład Bielsa zdecydował się pokazać piłkarzom drugą stronę futbolowego rzemiosła. Nakazał swoim podopiecznym zbierać śmieci przez trzy godziny, czym uzmysłowił im od razu cenę, jaką często muszą ponieść fani, by raz w tygodniu wybrać się na mecz swoich ulubieńców. Poprzez małe gesty stara się on również stworzyć na Elland Road rodzinną atmosferę, podobną do tej, którą około sześćdziesięciu lat wcześniej zaszczepił w Leeds Don Revie. Pozostaje tylko życzyć Argentyńczykowi, aby za kalkowanymi przez niego metodami pracy, szły także równie spektakularne sukcesy.

Źródła
  • Sutcliffe R., Bremner, London 2011
  • Sutcliffe R., Revie – Revered and Reviled, London 2010
  • http://news.bbc.co.uk/sport2/hi/football/teams/l/leeds_united/7973507.stm
  • https://thesefootballtimes.co/2015/11/24/don-revie-the-forgotten-master-of-english-football/
  • https://www.footballwhispers.com/blog/conspiracy-and-injustice-the-1975-european-cup-final
  • https://www.footballwhispers.com/blog/marching-on-together-leeds-uniteds-1974-title-winners
  • https://www.planetfootball.com/nostalgia/the-sad-story-of-albert-johanneson-the-first-black-fa-cup-finalist-with-leeds/
  • http://www.mightyleeds.co.uk/history/scandal19.htm
  • https://www.polskieradio24.pl/43/265/Artykul/1705838,Zywot-Briana-Clough-byl-najlepszym-trenerem-ktorego-Anglia-nigdy-nie-miala
  • https://www.youtube.com/watch?v=1zycTSTrujE

DAWID KOWALCZYK

Te teksty także powinny Cię zainteresować:

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 0 / 5. Licznik głosów 0

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

spot_img
Dawid Kowalczyk
Dawid Kowalczyk
Entuzjasta angielskiej Premier League oraz piłki przedwojennej. Jego serce bije po czerwonej stronie Merseyside. Zażarty fan teorii, że życie bramkarza to najlepsze, co może spotkać młodego chłopaka. Z wykształcenia dziennikarz i historyk, który od lat w futbolu szuka wytchnienia od codziennych trosk.

Więcej tego autora

Najnowsze

„Przewodnik Kibica MLS 2024” – recenzja

Przewodnik Kibica MLS już po raz czwarty ukazał się wersji drukowanej. Postanowiliśmy go dokładnie przeczytać i sprawdzić, czy warto po niego sięgnąć.

Mário Coluna – Święta Bestia

Mozambik dał światu nie tylko świetnego Eusébio. Z tego afrykańskiego kraju pochodzi też Mário Coluna, który przez lata był motorem napędowym Benfiki i razem ze swoim sławniejszym rodakiem decydował o obliczy drużyny w jej najlepszych czasach. Obaj zapisali też piękną kartę występami w reprezentacji.

Trypolis, Londyn, Perugia, Dubaj – Jehad Muntasser i jego wszystkie ścieżki

Co łączy Arsene’a Wengera, rodzinę Kaddafich i Luciano Gaucciego? Wszystkich na swojej piłkarskiej drodze spotkał Jehad Muntasser, pierwszy człowiek ze świata arabskiego, który zagrał w klubie Premier League. Poznajcie jego historię!