Rok, w którym Villarreal postraszył Europę

Czas czytania: 3 m.
0
(0)

Sezon 2005/06 został zapamiętany w Europie, a przede wszystkim w Hiszpanii jako wielki wyczyn Villarrealu, wówczas prowadzonego przez Manuela Pellegriniego. Popularny „Inżynier” w swoim składzie skompletował takie znane nazwiska jak Juan Pablo Sorín, czy Marcos Senna. Nie były to jednak największe gwiazdy zespołu. Najważniejszymi zawodnikami w składzie Chilijczyka był Diego Forlán, który nosił opaskę kapitana drużyny, a także Juan Román Riquelme.

Przeczytaj także: „Z Barcelony do Hollywood”

Awans do Ligi Mistrzów

Sezon wcześniej Villarreal zajął w lidze trzecie miejsce, znajdując się tuż za Realem Madryt i Barceloną. Obecnie cztery zespoły z ligi hiszpańskiej wchodzą do Ligi Mistrzów, z czego czwarta musi grać w barażach. Wówczas regulamin kwalifikacji był nieco inny, stąd już trzeci Villarreal zgodnie z przepisami musiał zagrać w kwalifikacjach, które miały być przepustką do najważniejszych rozgrywek świata – Ligi Mistrzów. Los nie uśmiechnął się wówczas do ekipy Pellegriniego. Forlán i spółka, aby dosięgnąć bram „futbolowego raju”, musieli pokonać Everton prowadzony przez Davida Moyesa. Szkot miał w składzie takie nazwiska jak, chociażby Tim Cahill, czy Hiszpan Mikel Arteta. Pierwszy mecz został rozegrany na Goodison Park, gdzie goście wygrali 2:1. Anglicy pełni obaw pojechali na rewanż do tego niewielkiego, liczącego niedużo ponad pięćdziesiąt tysięcy mieszkańców miasteczka. Do przerwy Mikel Arteta dał nadzieję swojej drużynie i kibicom, Everton bowiem po jego bramce schodził do szatni z lepszym rezultatem. Każdy kolejny gol „The Toffees” premiował ich awansem. Jednak tego dnia reprezentant Hiszpanii okazał się za mocny, a gol strzelony w doliczonym czasie przez Diego Forlana pozbawił ich reszty złudzeń. Mecz zakończył się wynikiem 2:1 dla gospodarzy.

Faza grupowa

W losowaniu fazy grupowej Villarreal miał pecha, trafił do grupy D wraz z Manchesterem United, Benficą i Lille. Teoretycznie bardzo trudna grupa dla zespołu dopiero wchodzącego na europejską arenę. Po pierwszych trzech starciach „El submarino amarillo” zanotowała same remisy, a zatem trzy oczka w tabeli. Przełamanie nastąpiło w spotkaniu z Benficą, gdzie Marcos Senna dał pierwsze zwycięstwo „Żółtej łodzi podwodnej. Ekipa Pellegriniego zanotowała też bezbramkowy remis na Old Trafford, a także wygrała u siebie z francuskim Lille. Ostatecznie Hiszpanie z dziesięcioma oczkami zajęli pierwsze miejsce w grupie. Nikt wcześniej nie spodziewał się tak dobrego rezultatu. Ekipa skazywana na pożarcie okazała się „czarnym koniem”. Wraz z kolejnymi spotkaniami rosło zaufanie do drużyny…

Faza pucharowa

W kolejnej rundzie rywalem Villarrealu został Rangers FC z Glasgow – zespół, który na Ibrox Park potrafił sprawić problemu każdemu. Podopieczni Pellegriniego uzyskali jednak dobry rezultat – remis 2:2 – choć przez większość spotkania prowadzili 2:1. W rewanżu także nie było rozstrzygnięcia, wynik 1:1 premiował do awansu „Żółtą łódź podwodną” ze względu na większą ilość bramek zdobytych na wyjeździe. Tak więc Hiszpanie czekali na kolejne losowanie, tym razem przeciwnika w ćwierćfinale.

Kolejną przeszkodą miał być Inter Mediolan. Pierwszy mecz nie ułożył się po myśli Villarrealu, porażka 2:1 na wyjeździe i bardzo trudna sytuacja w rewanżu. Hiszpanie nie złożyli rękawic po przegranej, tylko przystąpili do walki. Walki, która okazała się zwycięstwem. Bramka Arruabarreny zdobyta głową przesądziła o losach awansu Villarrealu. Drużyna dowodzona przez Manuela Pellegriniego znów awansowała dalej dzięki lepszemu bilansowi bramek zdobytych na wyjeździe. Od teraz Hiszpanie byli zaledwie dwa kroki od wielkiego finału…

Rzut karny i Villarreal za burtą

W półfinałowym losowaniu Villarreal trafił na Arsenal Wengera, który w składzie posiadał takie gwiazdy jak Reyes i Cesc Fabregas. Na Highbury Anglicy wygrali zaledwie jedną bramką, a więc sprawa awansu do finału wciąż pozostawała sprawą otwartą i miała rozstrzygnąć się na El Madrigal. Był to najważniejszy mecz w historii klubu. Cała Hiszpania była żółta i wspierała „Żółtą łódź podwodną”. Mecz rozgrywał się pod dyktando Villarrealu, bramka Lehmana była wciąż oblegana przez zawodników Pellegriniego. Wszystko wydawało się iść w dobrym kierunku, jedna jedyna rzecz tylko nie pasowała do idealnego scenariusza dla Hiszpanów – wciąż niezmieniający się wynik na tablicy. Nastała 88. minuta. Hiszpanie wstrzymali oddech, bowiem ich drużyna otrzymała rzut karny. Do wykonania tego stałego fragmentu gry podszedł Riquelme. Ten jednak nie był w stanie pokonać dobrze dysponowanego Niemca. Mecz zakończył się ostatecznie bezbramkowym remisem, który dawał awans Arsenalowi. Anglicy zmierzyli się w finale z Barceloną, gdzie musieli uznać wyższość Katalończyków.

Liga

Villarreal nie przełożył swoich wcześniejszych sukcesów ligowych na sezon 2005/06. Hiszpanie, którzy dali z siebie wszystko w Lidze Mistrzów, w krajowych rozgrywkach zajęli zaledwie siódmą lokatę i brali udział w trzeciej rundzie eliminacji do Pucharu Intertoto.

Nigdy więcej „Żółta łódź podwodna” nie zaszła tak daleko w Lidze Mistrzów. Kolejny awans Villarrealu do najważniejszych klubowych rozgrywek miał miejsce po sezonie 2007/08. Zajęli co prawda drugie miejsce w grupie, awansowali do 1/8 finału, ale na ich drodze w ćwierćfinale stanął Arsenal, który znów okazał się zbyt wymagającym rywalem.

MARIKA ZIMNA

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 0 / 5. Licznik głosów 0

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

spot_img
Redakcja
Redakcja
Jesteśmy niczym Corinthians — przesiąknięci romantycznym futbolem, który narodził się z czystej pasji i chęci rywalizacji, nie zysku. Kochamy piłkę nożną. To ona wypełnia nasze nozdrza, płuca i wszystkie komórki naszego ciała. To ona definiuje nas takimi, jakimi jesteśmy. Futbol nie jest naszym sposobem na życie. Jest jego częścią. Jeżeli myślisz podobnie, to już znaleźliśmy wspólny język. Istniejemy od 2014 roku.

Więcej tego autora

Najnowsze

„Przewodnik Kibica MLS 2024” – recenzja

Przewodnik Kibica MLS już po raz czwarty ukazał się wersji drukowanej. Postanowiliśmy go dokładnie przeczytać i sprawdzić, czy warto po niego sięgnąć.

Mário Coluna – Święta Bestia

Mozambik dał światu nie tylko świetnego Eusébio. Z tego afrykańskiego kraju pochodzi też Mário Coluna, który przez lata był motorem napędowym Benfiki i razem ze swoim sławniejszym rodakiem decydował o obliczy drużyny w jej najlepszych czasach. Obaj zapisali też piękną kartę występami w reprezentacji.

Trypolis, Londyn, Perugia, Dubaj – Jehad Muntasser i jego wszystkie ścieżki

Co łączy Arsene’a Wengera, rodzinę Kaddafich i Luciano Gaucciego? Wszystkich na swojej piłkarskiej drodze spotkał Jehad Muntasser, pierwszy człowiek ze świata arabskiego, który zagrał w klubie Premier League. Poznajcie jego historię!