Biografia 17-letniego piłkarza? Brzmi kuriozalnie, jednak Luca Caioli i Cyril Collot postanowili pokusić się o jej stworzenia, biorąc znanego bohatera najbardziej popularnego i – jak mówią niektórzy – najlepszego obecnie piłkarza na świecie Lamina Yamala. Z historii nastolatka „wyciągnęli” tyle, ile mogli, dodając publikacji ciekawy rys reportażowy.
„Yamal. Chłopiec, który marzył o Camp Nou” to pozycja wydana w Polsce przez SQN. Wiadomo, że takie książki pojawiają się na fali popularności piłkarzy, którą Yamal osiągnął bardzo szybko. Nie brakuje sceptyków takich pozycji zarzucających autorom skok na kasę. W tym wypadku jednak treść broni się, zwłaszcza w pierwszej części publikacji, która traktuje o młodości Yamala, jego rodzinie, przodkach. Oczywiście swoje miejsce ma wątek związany z legendarnym zdjęciem z Messim, które po latach nabrało symbolicznego znaczenia. Jak to zwykle bywa, nie jest to historia usłana różami, a to oznacza, że będzie interesująca dla czytelnika.
I tak jest w tym przypadku. Jest trochę o Mounir Nasrouim, czyli ojcu piłkarza czy babci ratującej przyszłość swojej rodzinie zajęciem miejsca na promie, który wywiódł ją z Maroka do lepszego świata razem z rodziną. Później robi się jeszcze ciekawiej, ponieważ książka skręca w stronę reportażu o mieście, gdzie wychowywał się Yamal. To Mataro i dzielnica Rocafonda, owiana złą sławą — jak się można dowiedzieć od autorów — z politycznych pobudek związanych z imigrantami.
Są wypowiedzi ludzi, którzy byli z Yamalem w latach jego dorastania do wielkiej piłki. Głos zabierają koledzy, trenerzy, wskazując — co nie może dziwić w takiej publikacji — że od początku był talentem czystej wody i kwestią czasu pozostanie, kiedy osiągnie futbolowy szczyt. Jest tu o pierwszych meczach na betonowych boiskach i o tym, że obecnie w dzielnicy wszyscy szczycą się tym, że taki piłkarz wywodzi się z tak mało komu znanego miejsca.
Później jest słabiej, bo zaczyna się klasyczna wyliczanka, o co jednak trudno mieć pretensje do autorów – wszak biorą na tapet na razie „przygodę”, która może się dopiero rozwinąć w kwiat o nazwie „kariera”. Nie brakuje jednak ciekawostek, jak choćby ta związana z potencjalnym przejściem do Espanyolu. Decyzja została zmieniona dość przypadkowo ruchem działaczy Blaugrany.
Młodzieżowe występy nie trwały długo. Nie były też wolne od błędów młodości – nazwijmy to wychowawczych. Ostatecznie – 15 lat i 290 dni. Tyle bohater potrzebował, by zadebiutować w dorosłej drużynie FC Barcelony przeciwko Realowi Betis.
Ciekawą perspektywę w kolejnym rozdziale daje także rozmowa dziennikarzy Javiero Prieto Santosa („So Foot”), Santiego Gimeneza („AS”), Filippo Ricciego („La Gazetta Dello Sport”), Sida Lowe’a („The Guardian”), Javiera Caceresa („Suddeutsche Zeitung”) oraz Martina Ainsteina („ESPN”) o nowej gwieździe współczesnego futbolu. Czy będzie meteorem, który przeleci i szybko spadnie z gwiazdorskiego nieba, czy zostanie na nim na dłużej, a może – w pamięci – na wieki?
Jedno jest pewne: w tak młodym wieku takie wyczyny nie są czymś normalnym, więc albo mamy do czynienia z geniuszem, który przewyższy Cristiano Ronaldo, Leo Messiego, Pele i Maradonę. I także dlatego warto przeczytać tę książkę poza oglądaniem popisów młokosa z Katalonii, by samemu spróbować wyrobić sobie opinię. I później skonfrontować ją z rzeczywistością.
Ocena: 7/10
Patryk Szczerba