Carlos Valderrama i fryzjer potrzebny od zaraz

Czas czytania: 5 m.
0
(0)

Wygrywał wszelkiego typu zestawienia na „najdziwniejsze fryzury wszech czasów”, a wielu kibicom na samą myśl o latach 90., do głowy przychodzi jego wizja gry i technika użytkowa. Do statusu legendy MLS wystarczyło mu sześć sezonów, gdzie grając już grubo po trzydziestce, bardziej człapał niż biegał. Mimo to, wynik 114 asyst przypomina bardziej wyczyny dzisiejszych kosmitów z Realu Madryt i Barcelony, niż ówczesnych piłkarzy. Carlos Valderrama na stałe wpisał się do panteonu wielkich, piłkarskich osobowości i mimo, że nigdy nie osiągnął sportowego Olimpu, dla wielu i tak ma status futbolowego „półboga”.

Carlos Valderrama – biogram

  • Pełne imię i nazwisko: Carlos Alberto Valderrama Palacio
  • Data i miejsce urodzenia: 2 września 1961 w Santa Marta
  • Wzrost: 175 cm
  • Pozycja: ofensywny pomocnik, środkowy pomocnik

Kluby i reprezentacja:

  • Union Magdalena Santa Marta (1981-1983)
  • Millonarios FC Bogota (1984)
  • Deportivo Cali (1985-1987)
  • Montpellier HSC (1988-1990) – 77 występów, 5 bramek
  • Real Valladolid (1990-1991) – 17 występów, 1 bramka
  • Independiente Medellin (1992)
  • Atletico Junior Barranquilla (1993-1995) – 82 występy, 4 bramki
  • Tampa Bay Mutiny (1996-1997) – 43 występy, 1 bramka
  • Miami Fusion (1998) – 22 występy, 3 bramki
  • Tampa Bay Mutiny (1999-2001) – 71 występów, 5 bramek
  • Colorado Rapids (2001-2002) – 39 występów, 1 bramka
  • Kolumbia (1985-1998) – 111 występów, 11 bramek

Kariera trenerska:

  • Atletico Junior Barranquilla (2007) – asystent

Wczesne lata 90., Kolumbia. Kraj w stanie permanentnej wojny domowej, gdzie kartele narkotykowe z Cali i Medellin, rząd i lewicowi guerillas z FARC i ELN toczyli wyniszczającą walkę między sobą. Świetnie zobrazował to bijący ostatnio rekordy popularności serial „Narcos”. W tym okresie jedynym powodem radości dla zwykłych Kolumbijczyków była piłka nożna, gdzie zarówno reprezentacja, jak i zespoły klubowe należały do absolutnej czołówki na kontynencie. Futbol stanowił remedium na ciągle odnawiające się rany po wewnętrznych konfliktach, a Valderrama należał do tych, którzy swoim rodakom podawali je najczęściej.

Symbol lat 90.

Niewielu jest obecnie piłkarzy, którzy wyprzedzają swoją epokę. Może o kilku można napisać, że „byli kimś lub zrobili coś, zanim stało się to popularne”. Valderrama jak na drugą połowę lat 80. i pierwszą 90. był inny. Owszem, na ulicach panowała plastikowa, kiczowata moda. Był grunge i początki detroit techno, wszędzie pełno kolorów, a ludzie wzorowali się na bohaterach amerykańskich seriali.

Piłkarskie boisko, w przeciwieństwie do dzisiejszego, nie odwzorowywało tych trendów i rzadko można było spotkać futbolowych outsiderów. Fryzurami wyróżniali się Alexi Lalas czy inny Abel Xavier, a kulminacją była fryzura Taribo Westa, do dzisiaj pokazywanego dzieciom przez matki jako koszmar nocny. Za tego, który dzięki swojej fryzurze był najbardziej zapamiętany, należy uznać jednak Carlosa Valderramę.

Prosząc o pomoc moją bratanicę, skądinąd biegłą we wszelkiego rodzaju fryzjerskich modach (tak to nazwijmy), po ujrzeniu przez nią Valderramy, usłyszałem tylko „o jeny”. Tak, to „o jeny” bywało zapewne pierwszą reakcją nie tylko młodej dziewczyny w XXI wieku, ale wszystkich tych, którzy w latach 80. i 90. pierwszy raz widzieli kolumbijskiego piłkarza na oczy. Bujne, lokowane, blond włosy a’la afro i charakterystyczny wąs sprawiały, że ludzie wpadali w osłupienie, zapewne zastanawiając się, jak głupi zakład Kolumbijczyk przegrał i jak bardzo nie może doczekać się momentu, kiedy termin jego obowiązywania upłynie.

Valderrama, czyli kolumbijski Gullit

Artykuł o Valderramie byłby jednak zbyt płytki, gdybym jego włosom poświęcił więcej niż trzy akapity. Statusu legendy nie otrzymuje się wszak dzięki posiadaniu charakterystycznej fryzury, a dzięki umiejętnościom piłkarskim, poświęceniu i zasługom. Pomocnik ten status uzyskał, głównie dzięki niebywałej charyzmie, technice i wizji gry, którą w ówczesnych czasach mogło posiadać jedynie kilku piłkarzy na globie. Mimo to nie był uznawany za klasycznego playmakera, a stylem gry przypominał bardziej Dennisa Bergkampa czy Ruuda Gullita.

Za młodu zyskał przydomek „El Pibe” (z hiszp. dzieciak). Nadał mu go argentyński kolega z drużyny jego ojca. Swój debiut w pierwszej lidze zaliczył w wieku dwudziestu lat i  po czterech latach trafił do Deportivo Cali. Drużyna Los Azuceros (z hiszp. cukiernicy) nie przypominała już wielkiej ekipy z lat 70., lecz to właśnie Valderrama miał nadać jej nowy blask. Przez lata stał w samym centrum futbolowo-narkotykowej wojny między Deportivo, a Atletico Nacional Medellin, klubem będącym w posiadaniu słynnego narkobossa Pablo Escobara. To właśnie w klubie z Cali wyrobił sobie markę piłkarskiego magika, która zaowocowała najpierw debiutem w reprezentacji, a trzy lata później transferem do francuskiego Montpellier.

https://www.youtube.com/watch?v=m7A5smuVFs8

Na transfer do Francji zasłużył sobie przede wszystkim świetnym turniejem Copa America w 1987 roku, gdzie dostał miano MVP turnieju. Prawdziwy stempel pod swoim znakiem jakości, dał jednak w towarzyskim meczu przeciwko Anglii na Wembley, w którym padł remi 1:1, a Valderrama zaimponował samemu Bobby’emu Robsonowi, który grę całej Kolumbii z pomocnikiem Deportivo na czele komentował następująco:

Nie mamy piłkarzy grających w taki sposób. Ich futbol jest całkowicie inny, krótki i kompaktowy.

W efekcie Valderrama wylądował na południu Francji, gdzie zebrała się wówczas ekipa całkiem niezłych piłkarzy. Kapitanem drużyny był wówczas Laurent Blanc, a z przodu obok Valderramy miał grać sam Roger Milla. Mimo niewątpliwie wielkich umiejętności, Kolumbijczykowi wiele zajęło przystosowanie się do szybszej i bardziej fizycznej gry w Europie. W efekcie, w pierwszym sezonie zaliczał przede wszystkim wejścia z ławki. Wielu uznawało jego transfer za duże rozczarowanie.

Kolumbijczyk zabrał się do pracy i poskutkowało to szybkim powrotem do pierwszego składu. Co więcej, w tym okresie uważany był za jednego z najbardziej pracowitych pomocników tego typu w Europie. Mimo, że w ogólnej świadomości uważany był za piłkarza dosyć leniwego, to ten okres zdecydowanie zaprzeczał tej tezie.

Pomocnik wrócił później do Kolumbii, po czym wylądował na Florydzie, stając się jednym z symboli chwilowego szału na „soccer” w USA. W ciągu zaledwie sześciu sezonów zaliczył aż 114 asyst w barwach swoich zespołów. Choć poruszał się coraz wolniej, to przewyższał sprytem i umiejętnościami całą ligę o dwie klasy. W efekcie został wybrany MVP całych rozgrywek w 1996 roku, a w 2005 roku zaklasyfikowano go do jedenastki wszech czasów MLS.

Kolega Rogera Milli

“El Pibe” należał do wybitnego pokolenia kolumbijskich piłkarzy, którzy w latach 1990-1994 tworzyli jedną z najlepszych reprezentacji na świecie. Oprócz niego, szkielet drużyny tworzyły takie tuzy jak: Freddy Rincon, Faustino Asprilla, Rene Higuita czy też Andres Escobar. Zawodnicy, których w większości nie trzeba przedstawiać szerszej publiczności. Mimo tak wielkich indywidualności, to właśnie Valderrama był symbolem tamtej kadry.

Swój szczyt Kolumbijczycy osiągnęli w legendarnym zwycięstwie 5:0 nad Argentyną w 1993 roku, po którym zespół zaczął być uznawany za potencjalnego faworyta całych mistrzostw świata w USA. Jak się jednak miało okazać, turniej zakończyli na fazie grupowej, a sam występ przyniósł tragiczne konsekwencje w postaci śmierci Andresa Escobara.

Na jego wizerunku pojawiały się jednak rysy, a do jednej z nich należało m.in. posądzenie go o przekazanie Rogerowi Milli wideo z zagraniami Rene Higuity, co miało ułatwić Kameruńczykowi strzelenie bramki Kolumbii na mundialu w 1990 roku. Wobec przyjaźni, jaka wiązała tych dwóch zawodników, plotki te należałoby włożyć między te najsłabiej napisane bajki…

„Nie zadzieraj z Carlosem

Karierę zakończył w 2002 roku, po blisko 21 latach czynnej gry zawodowej. Pozwoliło mu się to na stałe zapisać do kronik futbolu i zyskać miano najwybitniejszego piłkarza w historii Kolumbii. Jego umiejętności docenił sam Pele, umieszczając go na swojej liście „100 najlepszych żyjących piłkarzy”. Sam też doczekał się pomnika w swojej rodzimej miejscowości Santa Marta, wzniesionego w 2006 roku.

W ostatnim czasie „El Pibe” udzielał się w polityce. Został też ambasadorem niedawnego Copa Centenario w Stanach Zjednoczonych. W ostatnich latach nie szczędził również języka na kontrowersyjne wypowiedzi. Dwa lata temu bez ogródek stwierdził, że najlepszą drogą do relaksu w trakcie turnieju jest… seks. Z kolei w kwietniu oberwał od niego Zinedine Zidane, którego Valderrama posądził o uprzedzenia wobec Jamesa Rodrigueza. Posiadając jednak taki status, jaki obecnie ma w kolumbijskim futbolu, jakakolwiek jego wypowiedź nie może przejść bez echa.

Sukcesy:

Montpellier HSC:

  • 1 x Puchar Francji (1990)

Atletico Junior Barranquilla:

  • 2 x mistrzostwo Kolumbii (1993, 1995)

Tampa Bay Mutiny:

  • 1 x MLS Supporter’s Shield (1996)

PIOTR JUNIK

Zachęcamy do polubienia nas na FACEBOOKU, a także obserwacji na TWITTERZE , INSTAGRAMIE i YOUTUBE.

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 0 / 5. Licznik głosów 0

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

spot_img
Piotr Junik
Piotr Junik
Sympatyk Realu Madryt i wszystkiego, co związane z hiszpańskim futbolem. Zafascynowany polityczno-społecznym aspektem piłki nożnej. Zawodowo projektuje i buduje najlepsze stoiska targowe w kraju.

Więcej tego autora

Najnowsze

„Przewodnik Kibica MLS 2024” – recenzja

Przewodnik Kibica MLS już po raz czwarty ukazał się wersji drukowanej. Postanowiliśmy go dokładnie przeczytać i sprawdzić, czy warto po niego sięgnąć.

Mário Coluna – Święta Bestia

Mozambik dał światu nie tylko świetnego Eusébio. Z tego afrykańskiego kraju pochodzi też Mário Coluna, który przez lata był motorem napędowym Benfiki i razem ze swoim sławniejszym rodakiem decydował o obliczy drużyny w jej najlepszych czasach. Obaj zapisali też piękną kartę występami w reprezentacji.

Trypolis, Londyn, Perugia, Dubaj – Jehad Muntasser i jego wszystkie ścieżki

Co łączy Arsene’a Wengera, rodzinę Kaddafich i Luciano Gaucciego? Wszystkich na swojej piłkarskiej drodze spotkał Jehad Muntasser, pierwszy człowiek ze świata arabskiego, który zagrał w klubie Premier League. Poznajcie jego historię!