FC St. Pauli – klub wyjątkowy

Czas czytania: 4 m.
5
(4)

Oddanych i pełnych pasji kibiców (jednych mniej, drugich bardziej) ma prawie każdy klub piłkarski w Europie. Wydaje się, że występuje zależność:  im lepsza atmosfera na trybunach – tym gorszy futbol na boisku. Wyjątkiem są Niemcy, gdzie wszystko stoi na wysokim poziomie, od fanatycznych ultrasów, przez pełne stadiony, po jakość na murawie. Jeden z najciekawszych przykładów z tego kraju zdaje się jednak przeczyć tej regule.

W samym centrum Hamburga, w dzielnicy St. Pauli, zaledwie kilkaset metrów od określanego mianem „die sündigste Meile – najbardziej grzesznej mili” dystryktu czerwonych latarni Reeperbahn, mieści się Millerntor–Stadion. Dom jednego z najbardziej niezwykłych klubów piłkarskich na świecie, całkowicie poświęconego jego kibicom znanym z lewicowych poglądów i społecznego aktywizmu – FC St. Pauli.

Epoka kultu

Choć klub uznany przez CNN za „Soccer’s coolest club” powstał w 1910 roku, jego historia (lub jej ciekawszy etap) tak naprawdę zaczyna się dopiero w połowie lat 80. XX wieku, czyli w okresie, w którym na europejskich stadionach dominowali prawicowi chuligani.

Nie inaczej sytuacja wyglądała w Niemczech, gdzie rasistowskie i faszystowskie treści odepchnęły od piłki nożnej wielu ludzi, którzy nie chcieli utożsamiać się z tego typu poglądami.

W Hamburgu jednak, rzesze dotychczasowych kibiców postanowiły nie rezygnować z pasji do futbolu całkowicie. Jak mówi wieloletni kibic FC St. Pauli, a obecnie dyrektor stadionu, Sven Brux:

Wielu byłych kibiców Hamburgera SV uważało, że nie mogą stać ramię w ramię z nazistami. Zaczęliśmy więc chodzić na mecze drugiego klubu w tym mieście.

Zbiegło się to w czasie z transformacją robotniczej dzielnicy St. Pauli, w miejsce pełne squattersów, punków oraz szukających zabawy studentów.

Oczywiście gdy wchodziliśmy na stadion, nie zostawialiśmy naszych mózgów przy wejściu. Uznaliśmy, że chcemy tańszych biletów dla bezrobotnych, nie chcemy sprzedaży w klubowych sklepikach jakichkolwiek prawicowych materiałów etc. Zaczęliśmy się organizować, rozszerzaliśmy nasze działania i rośliśmy w siłę, a efekty widzicie

Stanowiło to receptę na przeobrażenie klubu występującego w trzeciej klasie rozgrywkowej, przyciągającego 2 tysiące ludzi na stadion i nie mającego w gablocie żadnego trofeum w zjawisko absolutnie kultowe. Otwarcie sprzeciwiając się wykluczeniu, czy nietolerancji oraz działając społecznie na rzecz najbardziej potrzebujących 30 lat przed tym, nim stało się to modne, kibice FC St. Pauli uczynili klub niezdobywający żadnych pucharów, występujący głównie w 2. Bundeslidze, jednym z najbardziej rozpoznawalnych zespołów piłkarskich na świecie. W Niemczech i poza nimi, m.in. w Polsce, działa łącznie aż 400 fanklubów St. Pauli. Kibice tego klubu utrzymują przyjazne relacje z izraelskim Hapoelem Tel-Awiw, Bohemians 1905 z Czech, oraz grupą kibicowską Bayernu „Schickeria München”. Szczególna przyjaźń łączy ich jednak z kibicami Celticu Glasgow, na rzecz uczczenia której co roku w Hamburgu organizowana jest wielka impreza fanów obu klubów.

Epokę kultu FCSP charakteryzują nie tylko humanistyczne wartości i nowe przyjaźnie lecz także nowa symbolika. Piłkarze na murawę wychodzą przy mocnych dźwiękach piosenki AC/DC „Hells Bells”, a po zdobytym golu na stadionie wybrzmiewa energetyczna „Song 2” zespołu Blur.  Na Millerntor-Stadion na stałe zawitała także piracka flaga zwana Jolly Roger, dzięki czemu Hamburg, niegdyś dom jednego z najbardziej znanych piratów Europy – Klausa Störtebekera, stał się domem dających biednym, piratów St. Pauli.

Kibice nie tylko od zdzierania gardeł

Tak duży wpływ kibiców na charakter i tożsamość klubu był możliwy między innymi dzięki tzw. zasadzie 50+1. W myśl tej reguły większość klubów sportowych w Niemczech należy do kibiców poprzez członkostwo. Jej podstawowym celem jest chronienie interesów. Niemieckie władze nie chcą dopuścić, by wielkie korporacje lub prywatni inwestorzy mogli przejąć całkowitą kontrolę nad klubami, jak ma to miejsce np. w Anglii czy we Francji. Zazwyczaj członkostwo kończy się dla kibiców na przywilejach w zamian za zapewnienie klubowi funduszy, np. dostępem do lepszych biletów, zniżkami w klubowych sklepikach czy darmowym wstępem do muzeum. W St. Pauli stali się oni jednak decydentami.

Przeczytaj także: „Hellas Verona – mistrzostwo na peryferiach” 

Skupiające 20 tysięcy członków FC St. Pauli jest przez nich zarządzane w demokratyczny sposób. Głosując na dorocznych spotkaniach członkowskich wybierają oni spośród siebie osoby mające zająć konkretne stanowiska w klubie, m.in. zarząd oraz prezesa. Dzięki temu rozwiązaniu najważniejszymi osobami w klubie stają się ci, którzy wcześniej przez lata dopingowali piłkarzy z trybun oraz działali społecznie w ramach akcji organizowanych przez grupy kibicowskie. Efektem tego, jest inne spojrzenie na prowadzenie klubu. Jak mówi prezes FCSP, Oke Göttlich:

Podejście zarządu cechuje się chęcią współpracy i pokazania ludziom, że można być profesjonalistą i jednocześnie zachować swoje wartości.

Nie są to jednak tylko czcze słowa, bowiem zarząd klubu otwarty jest na najbardziej interesujące pomysły kibiców. Jednym z takich przedsięwzięć był zorganizowany na Millerntor-Stadion wiosną 2006 roku FIFI Wild Cup, czyli alternatywny puchar świata dla państw niebędących członkami FIFA. Turniej ten dał szansę pokazania się przed szerszą publicznością m.in. reprezentacji Tybetu, lecz także niedawnym przeciwnikom Polski w eliminacjach do mistrzostw Europy 2016, reprezentacji Gibraltaru. Tybet zagrał dwa mecze grupowe, nie zdobywając żadnego gola, jednocześnie tracąc 12. Nie przeszkodziło to jednak publiczności skandować głośnego wsparcia dla okupowanego przez Chiny kraju, aż do samego finału.

Nie mamy trofeów

Nowa tożsamość i wartości nie przyniosły jednak FC St. Pauli rewolucji piłkarskiej i choć zdarzyły mu się krótkie wizyty w 1. Bundeslidze, nadal jest to klub, który nigdy niczego nie wygrał (z wyjątkiem Pucharu Hamburga). O tym, że FCSP chodzi o dużo więcej niż tylko sport świadczyć może hasło zachęcające kibiców do inwestycji w muzeum St. Pauli:

 Nie mamy trofeów. Zamiast tego mamy coś dużo lepszego. Mamy historię do opowiedzenia. Niesamowitą historię o tym jak oddany społeczności klub z Hamburga stał się jednym z najsławniejszych zespołów piłkarskich w Europie. Bez wielkich trofeów. Bez wielkich pieniędzy

Pomimo, iż rzeczywiście tak jest, a zaangażowanie społeczne zarówno kibiców jak i samego klubu nie ma sobie równych,  nie da się uciec od faktu, że jest to klub piłkarski i że z futbolem radzi sobie gorzej, niż powinien. Minęły już czasy, gdy piłkarzami FC St. Pauli byli aktywiści, jak Volker Ippig, mieszkający w hamburskim squacie bramkarz, który w latach 1986-92 zaliczył 108 występów dla klubu (w tym 65 w 1. Bundeslidze) i który pewnie zaliczyłby ich więcej, gdyby nie wyjechał na rok do Ameryki Łacińskiej, pomagać najuboższym.

Obecnie łączna wartość rynkowa składu FCSP wynosi niemal 16 mln euro, i choć polityką klubu nadal jest dawanie szansy młodym chłopakom z regionu (co ma zbliżać piłkarzy do kibiców), a wieloletni kapitan Fabian Boll przed zakończeniem kariery w 2014 roku dzielił obowiązki piłkarza z obowiązkami policjanta w Hamburgu, to FC St. Pauli ma dziś w swoim składzie piłkarzy międzynarodowego formatu, jak chociażby były reprezentant Polski, Waldemar Sobota. Oprócz inwestycji w skład, klub zatrudnił na pozycji trenera mającego ogromne doświadczenie Ewalda Lienena. Stara się także stale profesjonalizować poza boiskiem. Dokonał renowacji stadionu, wybudował muzeum i usiłuje powiększyć przychody przez komercjalizację sklepików klubowych.

Czy jednak wyłaniani spośród kibiców, niedoświadczeni działacze będą w stanie pogodzić w końcu buntowniczy charakter klubu z wynikami sportowymi? Sezon 2015/2016 „Piraci” zakończyli w 2. Bundeslidze na 4. pozycji, z 14 punktami straty do miejsca gwarantującego bezpośredni awans do najwyższej klasy rozgrywkowej.

Niezależnie jednak od tego, czy i kiedy to nastąpi, FC St. Pauli pozostanie zjawiskiem kultowym i jednym z najbarwniejszych klubów na piłkarskiej mapie Europy.

KACPER KACZMAREK

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 5 / 5. Licznik głosów 4

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

Redakcja
Redakcja
Jesteśmy niczym Corinthians — przesiąknięci romantycznym futbolem, który narodził się z czystej pasji i chęci rywalizacji, nie zysku. Kochamy piłkę nożną. To ona wypełnia nasze nozdrza, płuca i wszystkie komórki naszego ciała. To ona definiuje nas takimi, jakimi jesteśmy. Futbol nie jest naszym sposobem na życie. Jest jego częścią. Jeżeli myślisz podobnie, to już znaleźliśmy wspólny język. Istniejemy od 2014 roku.

Więcej tego autora

Najnowsze

Debiut trenera Wojciecha Bychawskiego – wizyta na meczu OPTeam Energia Polska Resovia – Sensation Kotwica Port Morski Kołobrzeg

Retro Futbol obecne było na kolejnym meczu koszykarzy OPTeam Energia Polska Resovii w hali na Podpromiu. Rzeszowska drużyna tym razem rywalizowała z Sensation Kotwicą...

Ostatni pokaz magii – jak Ronaldinho poprowadził Atletico Mineiro do triumfu w Copa Libertadores w 2013 r.?

Od 2008 r. Ronaldinho sukcesywnie odcinał kupony od dawnej sławy. W 2013 r. na chwilę znów jednak nawiązał do najlepszych lat swojej kariery, dając...

Zakończenie jesieni przy Wyspiańskiego – wizyta na meczu Orlen Ekstraligi Resovia – AP Orlen Gdańsk

Już wkrótce redakcja Retro Futbol wyda napakowany dużymi tekstami magazyn piłkarski, którego motywem przewodnim będzie zima. Idealnie w ten klimat wpisuje się zaległy mecz...