Moskiewscy bracia chrzestni

Czas czytania: 4 m.
0
(0)

Prawdopodobnie żaden europejski klub nie jest tak ściśle związany od zarania swych dziejów z jednym rodzeństwem, jak Spartak Moskwa. Bracia Starostinowie przed niemal stu laty zostali dla stołecznej ekipy niemal tym, kim kiedyś dla Rzymu byli Romulus i Remus. Wpływu czwórki rodzeństwa na historię Spartaka nie da się podważyć w żadnym aspekcie. Najstarszym z braci był urodzony w 1902 roku Nikołaj, rok później przyszedł na świat Aleksandr, cztery lata młodszy okazał się Andriej, a jako ostatni urodził się Piotr w siedem lat po najstarszym bracie.

Powstanie klubu i jego początki

Opowieść zaczyna się w 1922 roku, kiedy to bohaterowie stawiali pierwsze kroki na piłkarskiej murawie. Nikołaj, Aleksandr i zaledwie 16-letni Andriej odpowiedzieli na zaproszenie Iwana Artemiewa do klubu nazywającego się wtedy „Moskowskij Krużok Sporta” (Moskiewskie Kółko Sportu). Owa nomenklatura była, jak się okazało, jedną z wielu na określenie klubu Starostinów. Zespół założył w celu zjednoczenia sportowców z dzielnicy Krasnaja Presnia. Nazwy tej przetłumaczyć jednoznacznie nie sposób, gdyż słowo „presnia” mogło według różnych teorii oznaczać „przybycie”, jak i „słodkość”.

Przeczytaj także: „Piłka i kraj w rękach bogaczy – Ukraina”

Wróćmy jednak do sedna. Klub powstawał w bólach. Dość napisać, iż do budowy stadionu musieli osobiście przyłożyć się zawodnicy tak w kwestii finansów, jak i samych prac. Sporą część budżetu udało się pozyskać dzięki koncertom charytatywnym. Gdy stadion stanął już na swoim miejscu, nowo powstała ekipa zaczęła odnosić sukcesy, wygrywając w rozgrywkach lokalnej klasy B (drugi poziom rozgrywkowy).

Trzej bracia w ekspresowym tempie trafili do podstawowej jedenastki, a następnie skupili na sobie uwagę szkoleniowca kadry. W późniejszych latach to na Starostinach opierała się gra „Sbornej” oraz dzisiejszego Spartaka, który jeszcze w 1923 roku, pod szyldem „Krasnaja Presnia” awansował do najwyższej klasy rozgrywkowej w mieście. Już wówczas także drużyna dostała się pod władanie Rejonowego Komitetu Komsomołu – młodzieżowej organizacji zarządzanej przez władze państwowe. Przez kolejne 12 lat zespół zmieniał nazwy na Piszczewiki oraz Promkooperacja. W mistrzostwach rozgrywanych w trakcie każdego roku dwukrotnie – podobnie jak dziś bywa w Ameryce Płd.) Pierwszy prymat w Moskwie wywalczył już wiosną 1924 roku, zaś dwa kolejne trzy oraz pięć lat później (1927,1929). Aż do 1930 roku nie wypadli poza podium lokalnych mistrzostw. W owym czasie miała miejsce jedyna (aczkolwiek niewielka) zmiana otoczenia przez braci. Cała czwórka, podobnie jak wszyscy ważni gracze ich drużyny przeniosła się na 2 lata do Dukata, powiązanego strukturą właścicielską z Promkooperacją klubu (również z Moskwy). Kiedy w 1934 roku powrócili na macierzysty grunt, rozpoczęli starania, by modernizując Promkooperację, powołać do życia Spartak – wielosekcyjny klub robotniczy. Nazwę wymyślił Nikołaj Starostin, inspirując się starożytnym rzymskim gladiatorem Spartakusem. We wrześniu podjęto pierwsze kroki, a oficjalnie nowy szyld wprowadzono 28 stycznia 1935, decyzją Wszechzwiązkowej Rady Spółdzielni Przemysłowej. Od tego dnia używają jej wszystkie sekcje klubowe. Rok później nowo powstała ekipa zwyciężyła w ogólnokrajowej lidze.

Kult, jakim otaczano pierworodnego obrazuje żartobliwa historia, jaką przytoczył w dokumencie wyemitowanym kilka lat temu Borys Duchon – historyk, który osobiście znał najstarszego z rodzeństwa: „Kiedy zagraniczny dziennikarz przyjechał do Moskwy opisać nowy ruch futbolowy, wszyscy powtarzali w kółko ‘Starostin, Starostin’. W efekcie przyjezdnemu wydawało się, że to słowo oznacza ‘piłkarz’ po rosyjsku”.

Lata w niewoli

W bliskiej relacji z Nikołajem Starostinem był Aleksandr Kosyriew – rządzący owym rejonem „Komsomołu”. Dzięki tej znajomości Spartak mógł chociażby wyjeżdżać na zagraniczne tournee.

Prawdziwie tragiczna historia wiąże się z meczem Spartaka przeciwko Dynamo Tbilisi w finale Pucharu ZSRR, który miał miejsce 30 września 1939 roku. Piłkarzem wciąż pozostawał Piotr Starostin, a Nikołaj pełnił funkcję trenera w swej macierzystej ekipie. Rywalizacja odbywała się pod czujnym okiem patrona Dynama, szefa NKWD – Ławrientija Berii. Górą, w stosunku 3:2, był klub ze stolicy Związku Radzieckiego.

Tryumf przyniósł więcej szkód niż pożytku dla zespołu oraz trenera. Szkoleniowiec stanął przed sądem za „rozpasanie” (był prekursorem wynagrodzeń dla piłkarzy w Związku Radzieckim), a całemu klubowi zarzucano niegospodarność. Braci, mimo braku jakichkolwiek jasnych przesłanek, skazano bez świadków na 10 lat łagru. Najcięższy wyrok dotknął zaś wspomnianego szefa „Komsomołu”, który to zdobycie przez klub Pucharu ZSRR przypłacił życiem. Został rozstrzelany.

Po śmierci Kosyriewa opiekę nad Czerwono-Białymi przejął Wasilij Stalin, oczywiście syn Józefa – głowy państwa, ale przy tym wielki antagonista Berii. To wstawiennictwo pozwoliło braciom umknąć wymiarowi sprawiedliwości. Nie na długo jednak, gdyż do zasad panujących w Kraju Rad można odnieść powiedzenie „Dajcie mi człowieka, a znajdę na niego paragraf”. Tym razem musiano znaleźć przepis na aż cztery, co nie przeszkodziło oskarżyć ich w 1942 roku o planowanie na Placu Czerwonym pięć lat wcześniej zamachu na wodza, Józefa Stalina. Sojusz z Wasilijem nic już nie dał. Rodzeństwo spędziło następne 2 lat w więzieniach. Oprócz rodzeństwa osadzono kilkanaście związanych ze Spartakiem osób. Podczas przesłuchań, jakie przeprowadzano choćby na słynącej z makabrycznych wydarzeń stołecznej Łubiance, doznawali strasznych tortur przez bicie, bezsenność spowodowaną działaniami funkcjonariuszy więziennych. Wtedy przewijały się również wątki rzekomej agitacji antysowieckiej, korupcji czy kradzieży. Kilkadziesiąt lat później Nikołaj przyznał, że narastał u niego sceptycyzm w stosunku do reżimu ale zaprzeczył , akoby podejmował działania zmierzające do zniszczenia porządku panującego w ojczyźnie. Ostatecznie zasądzono po 10 lat gułagu.

W obozie szczególnie ciężkie męki spotkały Piotra. Doświadczył on tortur z rąk klawiszy w Niżnym Tagile, gdzie został osadzony. Pomógł mu dopiero ordynator więziennego szpitala. Na szczęście okazał się on kibicem piłkarskim i poznał Starostina. Uczynił więc z piłkarza masażystę. Po opuszczeniu obozu Piotr musiał przejść amputację nogi i z powodu niedrożności naczyń krwionośnych.

Życie na wolności

Mimo lat męczarni cała czwórka zachowała się honorowo i nie zgodziła się na współpracę z oprawcami. Wszystkim udało się opuścić miejsce kaźni, lecz w futbolu działali później tylko Andriej i Nikołaj. Młodszy sprawował funkcję kierownika reprezentacji i szefa krajowej Rady Trenerów, Nikołaj zaś stał się trenerem, a potem prominentnym działaczem ukochanego Spartaka, aż w końcu do ostatnich swoich dni piastował godność honorowego prezesa. Aleksander znalazł zatrudnienie w ministerstwie handlu.

Aleksander i Andriej zmarli jeszcze w czasach Związku Radzieckiego (odpowiednio 1987 i 1987 rok), Piotr odszedł niedługo po Pieriestrojce, bo w 1993 roku.

W 1992 roku doszło do oficjalnej rehabilitacji Nikołaja Starostina, na osobisty wniosek pokrzywdzonego. Najstarszy, jak i najbardziej zasłużony z rodu, umarł w wieku 94 lat, w 1996 roku.

W Rosji ku ich czci stawiane są pomniki, imiona braci noszą także ulice. Pamięć o słynnym kwartecie żyje po dziś dzień w sercach kibiców Czerwono-Białych z rosyjskiej stolicy.

JAKUB BARANKIEWICZ

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 0 / 5. Licznik głosów 0

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

spot_img
Poprzedni artykuł
Następny artykuł
Redakcja
Redakcja
Jesteśmy niczym Corinthians — przesiąknięci romantycznym futbolem, który narodził się z czystej pasji i chęci rywalizacji, nie zysku. Kochamy piłkę nożną. To ona wypełnia nasze nozdrza, płuca i wszystkie komórki naszego ciała. To ona definiuje nas takimi, jakimi jesteśmy. Futbol nie jest naszym sposobem na życie. Jest jego częścią. Jeżeli myślisz podobnie, to już znaleźliśmy wspólny język. Istniejemy od 2014 roku.

Więcej tego autora

Najnowsze

“Nie poddawaj się! Lukas Podolski. Dlaczego talent to zaledwie początek” – recenzja

Autobiografie piłkarzy, którzy jeszcze nie zakończyli jeszcze kariery, budzą kontrowersje. Nie można bowiem w takiej książce stworzyć pełnego obrazu danej osoby. Jednym z takich...

Resovia vs. Stal – reminiscencje po derbach Rzeszowa

12 kwietnia 2024 roku Retro Futbol gościło na wyjątkowym wydarzeniu. Były nim 92. derby Rzeszowa rozegrane w ramach 27. kolejki Fortuna 1. Ligi. Całe...

„Przewodnik Kibica MLS 2024” – recenzja

Przewodnik Kibica MLS już po raz czwarty ukazał się wersji drukowanej. Postanowiliśmy go dokładnie przeczytać i sprawdzić, czy warto po niego sięgnąć.