Zagłębie Lubin, czyli sensacyjne mistrzostwo 2006/2007

Czas czytania: 4 m.
5
(1)

Polska Ekstraklasa jest ligą, którą obserwujemy i kochamy bez względu na to, jaka ona jest. Zdarzają się zmiany sponsora tytularnego jak choćby Idea, Orange, LOTTO, czy od tego sezonu PKO. Możemy znaleźć również sensacyjne wyniki i nieoczekiwanych mistrzów kraju, takich, jak choćby ostatnio Piast Gliwice. Zagłębie Lubin, bo o nich będzie mowa w tym tekście, również był takim sensacyjnym mistrzem.

Zagłębie Lubin przed sezonem 2006/2007

Drużyna „Miedziowych” przystępowała do rywalizacji w sezonie 2006/2007 w obliczu wielu ciekawych wydarzeń. Coraz głośniejsze oskarżenia korupcyjne i zmiana trenera sprawiły, że niełatwo było przygotować się w sposób odpowiedni do rywalizacji na poziomie Orange Ekstraklasy. Sam proces szukania trenera również nie był prosty do realizacji, ponieważ większość dobrych wówczas trenerów już miała swoje posady. Początkowo w Lubinie zdecydowano się na Edwarda Klejdinsta. Z czasem jego rolę przejął właśnie Michniewicz.

W czerwcu 2006 r. skończył mi się kontrakt w Lechu Poznań. Nowe władze klubu nie były zainteresowane jego przedłużeniem. Kolejorza objął Franciszek Smuda, a ja… od razu byłem przymierzany do zajęcia jego dotychczasowego miejsca pracy w Lubinie.

Tak wspomina kulisy swojego zatrudnienia Michniewicz. Po tym, jak wrócił ze stażu w Tottenhamie, przyjął propozycję pracy w klubie, nad którym stało widmo zarzutów korupcyjnych, które rzeczywiście potem ich dopadło. Zanim jednak do tego doszło, Michniewicza czekała niełatwa walka. Włodarze Zagłębia postawili mu za cel zdobycie jednego z krajowych pucharów w ciągu trzech lat. Przy całym szacunku dla „Miedziowych” warto jednak zaznaczyć, że gdyby była to Legia bądź Lech Michniewiczowi łatwiej byłoby zrealizować ten cel. Drużyna, w której składzie grali Łukasz Piszczek, Szymon Pawłowski, czy Wojciech Łobodziński mogła mieć kłopot w walce z ówczesnymi hegemonami Ekstraklasy.

Zagłębie Lubin Klejndinsta

Sezon 2006/2007 Lubinianie rozpoczęli jednak z Edwardem Klejndinstem na ławce. Nie byłoby to jednak możliwe, gdyby nie Mirosław Jabłoński. Prywatnie był dobrym znajomym Klenjdinsta, a od kwietnia do sierpnia 2006 roku pełnił obowiązki prezesa klubu. Doświadczony trener miał dobrze wejść w sezon, co jednak nie za bardzo mu wyszło. Już w pierwszym meczu zaliczył falstart, przegrywając z Odrą Wodzisław 0:1. Można by rzec, że takie rzeczy się zdarzają, drużyna nie była w pełni gotowa, czyli nic specjalnego. Gorzej jednak było wraz z kolejnymi meczami, ponieważ gra Zagłębia nie poprawiała się diametralnie. Co prawda od meczu z Odrą lubinianie przegrali tylko raz, ale kibice nie mogli być zadowoleni ze stylu gry.

Zagłębie najczęściej w pierwszych meczach sezonu 2006/2007 remisowało bądź wygrywało minimalnie. Podobnie sprawa miała się w eliminacjach Pucharu UEFA, w którym Zagłębie odpadło w pierwszej rundzie z Dinamem Mińsk, remisując 1:1 i 0:0. Nie mogło to zatem przekonywać kibiców do tego, że sytuacja sportowa ma się dobrze. Potwierdzały to wymęczone zwycięstwa nad Bełchatowem, z którym później lubinianie walczyli o mistrzostwo i z Cracovią, która nie liczyła się w lidze. Czarę goryczy przelała porażka z Arką Gdynia 0:3, co utwierdziło nowego już prezesa, Roberta Pietryszyna do tego, by zatrudnić wreszcie Czesława Michniewicza.

Zagłębie nie grało jednak na miarę oczekiwań. Ja w tym czasie wyjechałem z Rafałem Ulatowskim na staż do Tottenhamu. Po powrocie powtórnie otrzymałem propozycję z Lubina, a do gry włączył się również prezes Drzymała z Grodziska Wlkp. Zagłębie okazało sie jednak konkretniejsze […]

Czesław Michniewicz

Rzeczywiście, Zagłębie Lubin w wykonaniu Klejndinsta nie grało na miarę swoich możliwości i trzeba było zrobić coś, by zmienić postrzeganie zespołu w lidze. Jak się później okazało, zatrudnienie Michniewicza było strzałem w dziesiątkę. Zanim jednak do tego doszło, Klejndinst poprowadził lubinian w meczu z Wisłą Płock, którą pokonał 2:1.

Złoty czas Michniewicza

Pierwszym meczem w roli trenera Zagłębia Lubin dla Michniewicza było starcie z zawsze trudnym do pokonania zespołem Korony Kielce. Tym bardziej mogło być ciężko, że to kielczanie byli gospodarzami. Mimo to Michniewicz potrafił zarazić swoich nowych podopiecznych optymizmem i mądrością taktyczną, które krzewił później w kolejnych klubach. Rzeczywiście, od momentu zatrudnienia nowego trenera Zagłębie Lubin zaczęło grać i efektownie i efektywnie.

Po tym meczu powiedziałem zawodnikom, że Zagłębie będzie mistrzem Polski – jeśli nie w tym sezonie, to rok później. 

Czesław Michniewicz

Wspominany wcześniej plan trzyletni włodarzy Zagłębia nie był zatem dziełem przypadku i jakichś nadmiernych ambicji. Prezesi klubu mocno wierzyli w cel, jaki sobie postawili i zatrudnili trenera, który podzielał ich plany. Wygrana z liderem w dziesiątej kolejce 2:1 mocno napędziła ekipę „Miedziowych”. Następnie Zagłębie potwierdziło swoje aspiracje do tytułu, remisując z hegemonem z Krakowa 0:0, by kilka kolejek później pokonać innego faworyta do mistrzostwa, Legię.

Okazało się, że nawet to nie dało im prowadzenia w lidze, a przy okazji mistrzostwa jesieni. W połowie sezonu Zagłębie zajmowało dopiero piąte miejsce, na co miał wpływ początek rozgrywek. Kapitalnie spisywał się bowiem między innymi zespół GKS- u Bełchatów, z którym lubinianie do końca walczyli o tytuł mistrzowski. Zanim do tej walki jednak doszło nadeszła przerwa zimowa. Po niej Michniewicz i spółka kontynuowała swoją znakomitą serię meczów bez porażki, która trwała od przytaczanej tu już przegranej z Arką. W ogóle od tego meczu Zagłębie zremisowało ledwie dwa razy, a dziewięć meczów wygrało.

Znakomitą serię Michniewicza przerwał dopiero zespół z Bełchatowa, który wtedy pokazał im miejsce w szeregu. Tak się przynajmniej im wydawało, ponieważ Zagłębie na fali złości po tym spotkaniu znowu zanotowało znakomitą serię meczów. Zaczął ją remis z Łódzkim Klubem Sportowym 1:1. Nie tylko wygrywali, ale przede wszystkim nie tracili bramek przez sześć kolejnych spotkań. Mimo to ciągle nie potrafili awansować na fotel lidera ligi. Forma Bełchatowian była na tyle dobra, że trzymali lubinian na dystans. Na szczęście dla Zagłębia nadeszła trzydziesta, ostatnia wówczas kolejka. Rywalem ekipy Michniewicza była Legia, która kończyła sezon na Łazienkowskiej.

Mecz o tytuł

Rywalizacja o tytuł mistrza Polski miała rozstrzygnąć się w ostatniej kolejce. Zagłębie pojechało na Łazienkowską, a GKS grał w Szczecinie z Pogonią. „Miedziowi”, którzy dopiero w dwudziestej dziewiątej kolejce wskoczyli na fotel lidera, mieli przed ostatnim meczem punkt przewagi nad rywalem z Bełchatowa. Przed dużo łatwiejszym zadaniem stał GKS, który grał z pewnym spadku zespołem ze Szczecina. Nikt nie wyobrażał sobie tam innego wyniku niż wygrana.

W Lubinie było trochę inaczej. Mimo iż Zagłębie miało wszystko w swoich rękach, to w starciu z Legią wszystko mogło się wydarzyć. Legia grała o pietruszkę, ale postanowiła nie podkładać się prawdopodobnemu mistrzowi. Niestety cieniem na tym meczu położyły się, delikatnie mówiąc, dziwne decyzje sędziego Huberta Siejewicza. Zagłębiu przy wygranej bełchatowian potrzebna była wygrana i do siedemdziesiątej piątej minuty wszystko szło zgodnie z planem. Dziesięć minut później swoje show zaczął Siejewicz, który w 2013 roku został przyłapany na zawieraniu zakładów bukmacherskich. Otóż Legia w osiemdziesiątej piątej minucie zdobyła gola, którego autorem był Roger, późniejszy reprezentant Polski. Sędzia Siejewicz pierwotnie nie uznał tego trafienia, później zmienił decyzję, po czym po konsultacji z asystentem wrócił do pierwszej decyzji.

Wtedy doszło do ciekawych scen. Kibice Legii krzyczeli z trybun „złodzieje, złodzieje”, a piłkarze Zagłębia zostali odprowadzeni do szatni nie chusteczkami chwały i wzruszenia, lecz banknotami. Wszyscy mieli w pamięci zarzuty korupcyjne dotyczące lubinian i procesy dotyczące tej afery. Ostatecznie jednak Zagłębie wygrało ten mecz i tym samym tytuł mistrzowski. Na szczęście okazało się, że ten mecz był czysty. GKS Bełchatów mimo zwycięstwa 2:0 w Szczecinie nie był w stanie wygrać mistrzostwa. Zabrakło im bowiem jednego punktu.

źródła: http://michniewicz.com.pl/pl/trener/zaglebie-lubin-2006-2007/30, https://pl.wikipedia.org/wiki/Hubert_Siejewicz, https://www.transfermarkt.pl/zag%C5%82%C4%99bie-lubin/spielplan/verein/168/saison_id/2006/plus/1#PL1, https://legionisci.com/news/33034_Pamietne_mecze_z_Zaglebiem_Lubin.html

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 5 / 5. Licznik głosów 1

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

spot_img
Redakcja
Redakcja
Jesteśmy niczym Corinthians — przesiąknięci romantycznym futbolem, który narodził się z czystej pasji i chęci rywalizacji, nie zysku. Kochamy piłkę nożną. To ona wypełnia nasze nozdrza, płuca i wszystkie komórki naszego ciała. To ona definiuje nas takimi, jakimi jesteśmy. Futbol nie jest naszym sposobem na życie. Jest jego częścią. Jeżeli myślisz podobnie, to już znaleźliśmy wspólny język. Istniejemy od 2014 roku.

Więcej tego autora

Najnowsze

„Manchester City Pepa Guardioli. Budowa superdrużyny” – recenzja

„Manchester City Pepa Guardioli. Budowa superdrużyny” to pozycja znana dzięki wydawnictwu SQN na polskim rynku od kilku lat. Okazją do wznowienia publikacji było zwycięstwo...

GKS Katowice – historia na 60-lecie klubu

10 marca 2024 roku Retro Futbol gościło na Stadionie Miejskim w Rzeszowie, gdzie w meczu 23. kolejki Fortuna 1. Ligi Resovia podejmowała GKS Katowice....

„Semiologia życia codziennego” – recenzja

Eseje związane jakkolwiek z piłką nożna to rzadkość. Dlatego "Semiologia życia codziennego" to niezwykle interesująca lektura. Tym bardziej, że jej autorem jest słynny humanista,...