Zapomnienie

Czas czytania: 5 m.
0
(0)

W pełni zorganizowana piłkarska liga na terenie getta? Specjalna obozowa gazetka, redagowana przez kilkunastoletnich więźniów? Brzmi jak ponure zderzenie sacrum i profanum. Nie w Theresiensadt, kompleksie złożonym z obozu koncentracyjnego i getta.. Tam piłka nożna dla więźniów nierzadko stanowiła wybawienie i ucieczkę od nazistowskiego terroru – nawet, jeśli wybawienie trwało dwie trzydziestopięciominutowe połowy.

Forteca w Terezinie (kraj ustecki, Czechy) została wzniesiona pod koniec XVIII wieku na rozkaz cesarza Józefa II i nazwano ją na cześć jego matki, cesarzowej Marii Teresy. Warto wspomnieć, że to tutaj przebywał skazany za zabójstwo arcyksięcia Franciszka Ferdynanda Gawriło Princip. W 1939 roku, po wcześniejszym zajęciu Nadrenii i anschlussie Austrii, Hitler kontynuował swoją ekspansję i zajął tereny Czechosłowacji, w tym także Terezin. Cesarską twierdzę zaadaptował, według nazistowskiej propagandy, na „miejsce odosobnienia, w którym Żydzi będą wolni od wojny”. Cały kompleks dzielił się zasadniczo na dwie części: Małą Warownię (więzienie dla elit, członków ruchu oporu, przestępców) i Dużą Warownię – tą drugą stanowiły getto i obóz koncentracyjny.

Bogate życie kulturalne

Założeniem polityki prowadzonej w kompleksie było ukazanie modelowego życia społecznego niemieckich, czechosłowackich czy austriackich (później także duńskich czy holenderskich) Żydów w nowej, nazistowskiej rzeczywistości. W 1944 roku nakręcono film propagandowy pt. ” Terezin. Dokument o żydowskim przesiedleniu.”, który miał ukazać „uroki” beztroskiego życia. Tak naprawdę pierwotnym celem było skupienie jak najliczniejszej żydowskiej elity, tak, by ich uwięzienie stanowiło przedmiot sporu z innymi państwami, które miały się za nimi wstawiać. Na zamkniętym terenie znajdowało się mnóstwo żydowskich przedstawicieli inteligencji, artystów czy sportowców – jedni z najsłynniejszych więźniów to rabin Leo Baeck, kompozytor Viktor Ullmann, Ester Adolphine – siostra Zygmunta Freuda czy Alfred Flatow, pierwszy żydowski zdobywca złotego medalu olimpijskiego. W pewnym momencie kulturalne życie zaczęło rozkwitać i przybierać formę zorganizowanych zajęć. Wykłady, dyskusje o Platonie, założeniach Majmonidesa, Talmudzie czy Biblii; recitale, wieczorki poetyckie czy koncerty jazzowe – choć trudno w to uwierzyć, wpisało się to w obozową rzeczywistość i pomogło w szerzeniu nazistowskiej propagandy skierowanej na zachód. Także Judenrat „zarządzający” gettem określany był mianem swoistego „resortu kultury”. Bogate kulturalne życie w modelowym obozie miało przecież świadczyć o humanitarnym traktowaniu więzionych i zadawać kłam pogłoskom o rzekomych obozach zagłady – choć z wywożenia do obozów zagłady i wcale nie zrezygnowano i widmo śmierci było stale obecne.

Na podstawie źródeł, którymi dysponowałem, trudno wskazać, czy ktokolwiek stworzył ligę w Terezinie ex officio, i ktoś za pomocą dyrektywy jednoznacznie zarządził, że takie rozgrywki mają powstać. Narodziny Ligi Terezin przypisać można raczej celowej i świadomej polityce SS, polegającej na stopniowym reformowaniu obyczajów, udostępnianiu kolejnych „udogodnień” i pozornego łagodzenia nazistowskiego reżimu. Za jednego z takich reformatorów uważa się Alfreda Hirscha, jednego z więźniów wyznaczonych przez kierownictwo SS do opieki nad dziećmi., Był niemieckim Żydem – co powodowało, że był w pewnym stopniu szanowany przez część członków SS. To Hirsch był jednym z tych, którzy nalegali na utworzenie boiska dla dzieci, na udostępnienie im przyborów malarskich czy instrumentów – i choć kojarzony jest głównie jako opiekun dzieci, to jego działalności obozowej można przyznać spory wkład w rozwój sportu i kultury na terenie obozu.

Starszy brat

Inną sylwetką godną przypomnienia jest Frantisek Maier. Był on 20-letnim madrichem, a więc młodszym opiekunem i jednym z ulubieńców w młodzieżowych kwaterach Theresienstadt. Dziecięce kwatery były oddzielone od dorosłych, tak by nie musiały patrzeć na zgoła inne, często znacznie brutalniejsze traktowanie starszych. Franta, jak go pieszczotliwie nazywano, zajmował się chłopcami z pokoju siódmego. Wspominany przez Pavla Weinera, jednego z podopiecznych, był niby starszy brat – ciepły, troskliwy, ale potrafiący utrzymać dyscyplinę. To on aktywizował młodzież i sprawiał, że – jak wspomina Weiner w swoim dzienniku – „ich życie w obozie było na swój sposób wyjątkowe”. Autor dziennika dodaje: „Franta ciągle wymyślał nam jakieś zabawy i aktywizował nas; do tego kładł silny nacisk na piłkę nożną” Nie działał jak bezduszny brygadzista czy majster, stworzył raczej silną, zwartą grupę przyjaciół – to pozwoliło chłopcom stworzyć drużynę młodzieżową, nazwaną przez nich Nesharim, co w języku hebrajskim oznacza „Orły”. Franta nie należał do Nesharim. Sam był bramkarzem w zespole Jugendfuersorge, czyli opiekunów młodzieży. To właśnie Maier widoczny jest na jednym z kadrów filmu propagandowego.

Kreatywni i zaradni chłopcy w swojej fascynacji poszli jeszcze dalej – zaczęli redagować gazetkę Rim, Rim, Rim! , nazwaną tak od okrzyku motywacyjnego przed meczami i turniejami. Pierwszy numer, napisany na maszynie, ukazał się w sześciu kopiach i dotyczył głównie spraw związanych z futbolem i sylwetkami ulubionych sportowców. Łącznie zachowały się 23 numery czasopisma, a tematyka Rim, Rim, Rim! przestała ograniczać się wyłącznie do sportu. Chłopcy zaczęli poruszać tematy znacznie bardziej uniwersalne, dotyczące życia, sztuki czy osobistych doświadczeń.

We wrześniu 1944 Maiera, wraz z chłopcami z pokoju siódmego wysłano do Auschwitz, a Rim, Rim, Rim! przestało się ukazywać. Z grupki przyjaciół przetrwał jedynie starszy brat.

Kucharze kontra Wiedeń

Większość sformowanych ekip stanowiły określone grupy robotnicze złożone z więźniów. Kucharze (Köche), elektrycy (Elektriker) czy krawcy czy stanowili trzon całych rozgrywek. Jedną z gwiazd ligi był pomocnik olimpijskiej reprezentacji Czechosłowacji Pavel Mahrer. Jednak skład ligi nierzadko się zmieniał – podobnie jak zasady jej funkcjonowania – dzielono ją na ligę jesienną i wiosenną, a do tego grano o obozowy puchar. Oprócz wyżej wymienionych grup zawodowych istniały także drużyna lekarzy – Aeskulape, grupy skupiające członków organizacji syjonistycznej Blau-Weiß (młodzieżówka), reprezentacje Wiednia, Pragi, Czech czy Moraw. Prawdziwie eklektyczna liga, tworzona przez najrozmaitszych przedstawicieli różnych grup społecznych, profesji czy narodowości. W rozgrywkach uczestniczyli nawet strażnicy getta, tworzący drużynę Gettowache. Co ciekawe, z relacji świadków wynika, że nawet funkcjonariusze SS, mimo pozorów, jakie mieli zachowywać, gorąco kibicowali i wrzeszczeli podczas meczów.

Wyniki w meczach pomiędzy drużynami były więcej niż hokejowe: 14:2, 9:1 czy 2:8 stanowiły rutynę. W jednym ze spotkań pomiędzy Kucharzami a SC Linden padł wynik 19:2! W jesiennych rozgrywkach w 1943 sam Hagibor Theresienstadt (nota bene ostatni w ligowej tabeli) w jedenastu meczach stracił łącznie 77 goli, a ekipa kucharzy przez tyle samo spotkań zdobyła 82 bramki. U kierownictwa getta można było ubiegać się o specjalne stroje dla swojej drużyny.

Przeczytaj także: „Futbol w Auschwitz”

Zwykle grano w systemie 6+1 a połowa spotkania trwała 35 lub 30 minut. Boisko (oczywiście bez murawy) o wymiarach 45 na 75 metrów znajdowało się na dziedzińcu na terenie koszar. Widzowie w czasie spotkania siedzieli na ławkach ustawionych wokół boiska. Wielu ściskało się w okropnej ciżbie w oknach i murach koszar, byleby tylko obejrzeć mecz. „Graliśmy w niedzielę po południu, oglądało nas 3500 osób, byliśmy prawdziwymi idolami” – wspominał Jirka Taussig – Tesar, bramkarz młodzieżowej reprezentacji Czechosłowacji , który także przebywał w Terezinie. Świadectwo Tesara to bardzo mocny dowód na ogromne zainteresowanie obozowej społeczności futbolem – jedną z możliwości zapomnienia o beznadziejnym położeniu. „Kiedy tam trafiłem, wiele drużyn walczyło o mnie jakbym był częścią przetargu, ale zdecydowałem że dołączę do Kleiderkammer (odzieżówki). Miałem dzięki temu gdzie zanocować i pracować – a to na pewno pomogło mi przetrwać w getcie” – tu znów Tesar.

Futbol nie umarł

Do twierdzy na północno-zachodnim krańcu Czech przewieziono łącznie około 140-150 tysięcy Żydów, z czego co najmniej 15 tysięcy stanowiły dzieci. Różne są informacje na temat ofiar – liczba zmarłych na skutek fatalnych warunków waha się od 30 do 60 tysięcy. Do obozów śmierci (Auschwitz-Birkenau, Mały Trościeniec) wysłano co najmniej 80 tysięcy osób. Mimo zręcznych działań hitlerowskiej propagandy, nikt nie miał wątpliwości. „W Theresienstadt dostawałeś wszystko, o co tylko poprosiłeś, ale cała tragedia polegała na tym, że to była jedynie przykrywka i ludzie nie przestawali ginąć” mówił Franta po latach.

Franta Maier po wojnie zmienił zapis imienia na amerykańskie „Francis” i wyjechał do Stanów. Zmarł w listopadzie ubiegłego roku. George, czyli Jiri Tesar nie żyje już od czterech lat.

Czy piłka nożna potrafiła całkowicie wyzwolić z doświadczania okrucieństwa? Czy nadchodzący mecz czy zwycięstwo dawały cień szansy na przeżycie? Oczywiście że nie – Maier wspominał, zastrzelenie fotografa podczas meczu pomiędzy reprezentacjami Czech i Moraw. Dlaczego go zastrzelono? Ot tak, po prostu.

Historia Franty i jego kilkudziesięciu podopiecznych to opowieść o sile, nadziei i pragnieniu przetrwania i – co chyba najważniejsze – o niewątpliwym braterstwie, którego spoiwem był futbol w najbardziej pierwotnej postaci; nie ten współczesny, tak dobrze nam znany, oparty na rywalizacji i wyścigu – futbol w Theresienstadt stanowił czystą rozrywkę i dawał radość. Nie był wyścigiem. Był ucieczką.

Pozwalał zapomnieć. Nawet gdy zapomnienie trwało chwilę.

MARIUSZ JAROŃ

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 0 / 5. Licznik głosów 0

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

Redakcja
Redakcja
Jesteśmy niczym Corinthians — przesiąknięci romantycznym futbolem, który narodził się z czystej pasji i chęci rywalizacji, nie zysku. Kochamy piłkę nożną. To ona wypełnia nasze nozdrza, płuca i wszystkie komórki naszego ciała. To ona definiuje nas takimi, jakimi jesteśmy. Futbol nie jest naszym sposobem na życie. Jest jego częścią. Jeżeli myślisz podobnie, to już znaleźliśmy wspólny język. Istniejemy od 2014 roku.

Więcej tego autora

Najnowsze

Nadzieja FC Futbol, ludzie, polityka – recenzja

Książka „Nadzieja FC Futbol, ludzie, polityka” to zapis z kilkunastomiesięcznej podróży Anity Werner i Michała Kołodziejczyka do Tanzanii, Turcji, Rwandy i Brazylii. Futbol jest...

Remanent 5. Pole karne z bliska.

Jerzy Chromik powraca z piątą częścią Remanentu, w którym przenosi czytelników na stadiony z lat 80. i 90. Wówczas autor obserwował zmagania drużyn eksportowych,...

Jakie witaminy i minerały są ważne dla biegaczy?

Bieganie to nie tylko pasjonująca forma aktywności, ale także sposób na zadbanie o zdrowie i kondycję. Odpowiednia dieta, bogata w witaminy i minerały, może...