Baskowie, którzy schowali honor do kieszeni

Czas czytania: 3 m.
0
(0)

O zespole Athleticu Bilbao bardzo często mówi się, jako o jednym z ostatnich romantyków w futbolowym świecie. W czasach gdy o wszystkim decydują pieniądze, a globalizacja i transfery zagranicznych piłkarzy są na porządku dziennym, oni bazują tylko na zawodnikach z regionu o baskijskim pochodzeniu, dochowując tradycyjnej zasady cantery. Jeszcze kilkanaście lat temu ich sąsiedzi z Sociedad również trzymali się tej zasady, ale realia zmusiły ich do schowania honoru do kieszeni.

Zespół Realu Sociedad San Sebastian został założony w 1909 roku. Jak zwykle inicjatorami kopania futbolówki byli przybysze z Wielkiej Brytanii, którzy już pięć lat wcześniej stworzyli drużynę, a w 1905 roku wystąpili nawet w Pucharze Króla, zwanym wtedy Pucharem Jego Wysokości Króla Alfonsa XIII. Początkowo mieli problemy z rejestracją klubu i występowali pod różnymi nazwami, w 1909 roku jako Club Ciclista San Sebastian zwyciężyli nawet w tych rozgrywkach. Jednak właściwy Sociedad de Futbol utworzony 7 września 1909 roku. Jako że król Alfons XIII korzystał z Sociedad jako letniej rezydencji, to klubowi w 1910 roku zmieniono nazwę na Real Sociedad. Kiedy tworzyła się Primera Division, Baskowie byli wśród jej założycieli, chociaż nie należeli do najmocniejszych ekip i balansowali między pierwszą a drugą ligą.

Zespół z Sociedad, podobnie jak ich sąsiedzi z Bilbao, był wierny zasadzie, że w drużynie występują tylko Baskowie, pochodzący z regionu, bądź wychowaniu w klubie. Athletic czerpał głównie zawodników z prowincji Bizkai, natomiast do Realu Sociedad przybywali głównie młodzi piłkarze z Guipuzkoa. Konsekwentne budowanie drużyny sprawiło, że na początku przyszły pierwsze sukcesy. Najpierw w sezonie 1979/80 sięgnęli po wicemistrzostwo, by już rok później wygrać Primera Division, a następnie obronić tytuł i dojść do półfinału Pucharu Europy. Pomimo utrzymywania się w czołówce, kolejny sukces odnieśli dopiero w 1987 roku, sięgając po Puchar Króla, pokonując w finale po rzutach karnych Atletico Madryt. Rok później w finale tych rozgrywek musieli uznać wyższość FC Barcelony.

Wtedy właśnie do włodarzy Realu Sociedad zaczęło docierać, że coraz trudniej będzie im rywalizować z najsilniejszymi klubami w Hiszpanii, które na potęgę ściągały zawodników z całego świata. Europa czy Ameryka Południowa były penetrowane przez wysłanników Realu Madryt, czy Barcelony, a najlepsi piłkarze zasilali szeregi tych zespołów. Do 1989 roku jednak wiernie trwali przy zasadzie zatrudniania piłkarzy z regionu, ale kiedy w Polsce do władzy dochodziła Solidarność, a w Berlinie padał Mur Berliński, w Sociedad upadła jedna z najpiękniejszych zasad. Do klubu przyszedł z Liverpoolu reprezentant Irlandii John Aldridge, stając się pierwszym w historii obcokrajowcem reprezentującym biało-niebieskie barwy.

Irlandczyk strzelił w swoim debiutanckim sezonie 16 bramek, co uczyniło go najlepszym strzelcem zespołu i czwartym w całej lidze. Można powiedzieć, że sportowo się obronił, ale początkowo kibice i tak nie mogli wybaczyć władzom drużyny, że zaprzedały ideały z chęci odnoszenia sukcesów. Zwłaszcza że ani ten, ani kolejne zagraniczne transfery nie przyczyniły się do szczególnego poprawienia sytuacji zespołu, który stał się raczej ligowym przeciętniakiem i już w XXI wieku doświadczył nawet spadku do Segunda Division. Baskom udało się co prawda wrócić do najwyższej klasy rozgrywkowej, a nawet zagrać w Lidze Mistrzów, ale daleko im do czołówki ligi hiszpańskiej.

Trudno jednoznacznie powiedzieć, jak potoczyłyby się losy klubu z Sociedad, gdyby trzymał się zasady cantery. Możliwe, że zupełnie przepadłby w czeluściach niższych lig, a może też zostałby średniakiem, co sezon walczącym o utrzymanie. Kraj Basków jest dość mocno drenowany z talentów przez Athletic Bilbao, także pewnie ciężko byłoby dwóm klubom utrzymać mocne składy. Niemniej jednak włodarze Realu wybierając inną drogę, narazili się swoim fanom i zostali ekipą, jakich wiele. W czasie, gdy wszyscy podziwiają Athletic i po cichu wspierają piłkarzy z Bilbao, Real Sociedad egzystuje w przeciętności, kryjąc się w cieniu Realu i Barcy. Kiedy do klubu przychodził Aldridge, plany były inne, ale jak to w życiu bywa, nie zawsze wszystko układa się tak, jakbyśmy sobie tego życzyli.

KUBA KĘDZIOR

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 0 / 5. Licznik głosów 0

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

Więcej tego autora

Najnowsze

Remanent 5. Pole karne z bliska.

Jerzy Chromik powraca z piątą częścią Remanentu, w którym przenosi czytelników na stadiony z lat 80. i 90. Wówczas autor obserwował zmagania drużyn eksportowych,...

Jakie witaminy i minerały są ważne dla biegaczy?

Bieganie to nie tylko pasjonująca forma aktywności, ale także sposób na zadbanie o zdrowie i kondycję. Odpowiednia dieta, bogata w witaminy i minerały, może...

Przełamanie w starciu z liderem – wizyta na meczu OPTeam Energia Polska Resovia – Weegree AZS Politechnika Opolska

Koszykarze OPTeam Energia Polska Resovii w meczu 9. kolejki Bank Pekao 1. Ligi podejmowali Weegree AZS Politechnikę Opolską. Spotkanie rozegrane zostało w przeddzień Święta...