Corinthian FC – inspiracja tłumów

Czas czytania: 4 m.
5
(1)

Dziadku, dziadku! Opowiesz mi bajkę o tym jak grałeś w piłkę nożną? – spytał mały Jack siwiejącego mężczyznę. Starszy człowiek usiadł na brzegu łóżka i zgasił lampkę. Ciszę przerywało tylko skrzypienie sprężyn, kiedy to młodzieniec wiercił się oczekując historii seniora swojej rodziny. „Kiedyś Twój dziadek należał do elitarnej grupy piłkarzy. Wraz z kolegami podróżowałem po świecie niosąc ludziom radość i naukę gry w piłkę nożną. Grałem wtedy w Corinthian F.C….”- rozpoczął.


Przeczytaj także: „Śmierć w cieniu St. James’ Park”

Inspirowali tłumy. To właśnie na ich cześć wielki Real Madryt nosi białe koszulki. To dzięki nim w Brazylii istnieje zespół o identycznej nazwie. Choć byli tylko amatorską drużyną, na stałe zapisali się w historii światowego futbolu. Przenieśmy się do czasów, gdy piłka nożna rozkwitała, a na Wawelu dopiero początki miało muzeum, do którego swój obraz „Hołd pruski” przekazał Jan Matejko. Zajrzyjmy do wiktoriańskiej Anglii.

Początek

W 1882 roku w Londynie założono niezwykle elitarny zespół, którego zamiarem było godne mierzenie się z najlepszymi zespołami ze Szkocji i przełamanie hegemonii Queens Park. Fundatorem został N. Lane Jackson – asystent sekretarza Angielskiego Związku Piłki Nożnej. Zespół składał się głównie z absolwentów uniwersytetu w Oxfordzie, a  ich tradycyjnym strojem były białe koszulki oraz czarne spodenki i getry. Głównym założeniem była gra w futbol, która nie miała na celu zdobywania trofeów i rywalizowania o nie. Chodziło przede wszystkim o miłość do gry. W niedługim czasie gracze mieli taką renomę, że podczas spotkań z Walią, które miały miejsce pod koniec XIX wieku, cała jedenastka składała się wyłącznie z piłkarzy tego zespołu!

W 1924 lub 1925 roku profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego, autor wydanej w 1926 roku pracy „Sztuka gry w piłkę nożną” – Jan Weyssenholf, tak pisał o Corinthian:

Nie jest nawet klubem podobnym do innych, a pewnym rozdzajem reprezentatywki amatorskiej angielskiej, czemś w rodzaju akademji futbalowej, gdyż do C.F.C nie można się zapisać jak do zwykłego klubu, ale trzeba być wybranym na Koryntczyka. Liczba Koryntczyków jest ograniczona statutowo do 50. Po zostaniu Koryntyczykiem nie przestaje się być członkiem swojego dawnego klubu. (…) Członkowie Corinthian uchodzą od dawna za wzór  prawdziwych sportsmenów – amatorów. Najsławniejszym chyba z nich i najlepszym podobno był futbalistą wszech czasów był Gilbert Oswald Smith.

Z powodu zapisu w swoim statucie, który nie pozwalał „Koryntczykom” rozgrywać meczów pucharowych oraz przyjmować każdego rodzaju nagród, nie przystąpili oni do rozgrywek The Football League oraz FA Cup. Dlatego też rozgrywali jedynie mecze towarzyskie. Podczas takich spotkań o sile naszych bohaterów przekonał się m.in. Manchester United, którego porażka 11:3 po dziś dzień jest największą przegraną w historii klubu z Old Trafford.

Kiedy w 1884 roku drużyna Blackburn Rovers zdobyła Puchar Anglii ich radości i dumie nie było końca. I wtedy nastał mecz z drużyną „Koryntczyków”, który Rovers przegrali aż 8:1. Podoba sytuacja miała miejsce kilka lat później, kiedy to kolejnym „skalpem” była wygrana nad Bury w stosunku 10:3.  O ich sile przekonał się także mistrz Football League – Aston Villa. Kiedy Wielka Brytania okazała się zbyt mała, rozpoczęli odyseje po świecie, gdzie mieli popularyzować piłkę nożną, a także szerzyć ideę kultury fizycznej.

Podróże

Podróżując zwiedzili m.in. Amerykę Północną, Afrykę Południową, Skandynawię, Niemcy, Węgry, Brazylię, Pragę czy Paryż. Większość z rozgrywanych tam spotkań wygrywali z miażdżąca przewagą. Po ich wizycie w 1910 roku w Sao Paolo, pięciu Brazylijczyków – malarz pokojowy i czterej niewykwalifikowani robotnicy – założyli klub o nazwie Corinthian Paulista. Już cztery lata później zdobyli mistrzostwo stanu.

Do historii przeszła jednak ich trzecia podróż do Brazylii w 1914 roku. W trakcie podróży statku z Southampton do „kraju kawy” dotarła do nich tragiczna wieść o wybuchy globalnego konfliktu nazwanego I wojną światową. Marzenia o zaprezentowaniu swoich umiejętności, w obliczu tak wielkiej tragedii prysnęły jak bańka mydlana. Rozpoczęła się walka o przeżycie. Źródła głoszą, że zmuszeni byli zmienić kurs swojego statku. by nie natknąć się na niemiecką kanonierkę, która czekała na nich ma regularnej trasie. Po przybyciu do portu w Rio de Janeiro, część z zawodników, która była członkiem rezerwy, ledwie dotknęła stopą ziemi, by znaleźć najbliższy transport do domu. Pozostali udali się na krótką wycieczkę po mieście i również odpłynęli z powrotem.

Podczas tej podróży zostali ostrzelani przez wroga, jednak i tym razem udało im się bezpiecznie wrócić. Po tym wydarzeniu każdy członek klubu wstąpił do wojska.

Najwyższe idee

Powiedzieć, że drużyna z Londynu składała się z samych boiskowych dżentelmenów to nic nie powiedzieć. „Biało – Czarni” tworzyli grupę, która wyznawała najwyższe idee sportu. Gracze Corinthian starali się grać całkowicie „czysto” unikając przy tym jakichkolwiek fauli! Nie do pomyślenia we współczesnym futbolu…

Najsłynniejszą legendą  jaka przetrwała po tym zespole, jest opowieść o jednym ze spotkań podczas tournee po Afryce w 1903 roku. Kiedy sędzia podyktował rzut karny po faulu zawodnika „Koryntczyków”, bramkarz tej ekipy uznał, że jest to wielka hańba dla całej drużyny. Stanął wtedy przy słupku pozwalając wykonawcy „jedenastki” oddać strzał do pustej bramki. Niemal 100 lat później, podczas jednego z meczów Corinthian – Casuals (drużyna w którą w 1939 roku przekształcili się bohaterowie naszej opowieści) na turnieju międzyszkolnym, niesłusznie otrzymali rzut karny. Kapitan ówczesnego zespołu Rod Haider nie pozwolił, by jego partnerzy osiągnęli przez to przewagę. Podszedł do wykonania tego fragmentu gry i delikatnie uderzył piłkę tak, by trafiła prosto w ręce bramkarza.

Na ich debiut w Pucharze Anglii przyszło czekać 40 lat. Wtedy to „Koryntczycy” ulegli w pierwszej rundzie ekipie Brighton and Hove Albion. Ich najlepszym osiągnięciem w całej historii rozgrywek jest kilkukrotny awans do IV rundy. W 1988 roku już jako Corinthian – Casuals (zespół powstał w wyniku fuzji Corinthian i Casuals F.C. w 1939 roku) zostali zaproszeni do Brazylii na mecz „ojca” z „synem”. Corinthian Paulista zwyciężył ten mecz 1:0, a bramkę zdobył gwiazdor reprezentacji „Canarinhos” – Sokrates.

Dziś Corinthian – Casuals grają w Isthmian League – regionalnej lidze działającej na terenie Londynu i Południowo -Wschodniej Anglii.

Mały Jack zasnął w spokoju wiedząc, że nad jego bezpieczeństwem czuwa prawdziwy bohater. Śnił o występach w Realu Madryt, grając w białym trykocie jak ongiś jego dziad. Przecież barwę koszulki symbolizującej czystość, „Królewscy” przejęli właśnie od dżentelmenów futbolu – Corinthian.

DAMIAN BEDNARZ

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 5 / 5. Licznik głosów 1

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

Damian Bednarz
Damian Bednarz
Założyciel Retro Futbol. Jeden z ostatnich przedstawicieli gatunku romantyków futbolowych. Wyznawca kultu Erica Cantony.

Więcej tego autora

Najnowsze

Piłkarskie losy Radosława Majewskiego – reminiscencje po meczu Stali Rzeszów ze Zniczem Pruszków

W rozegranym 10 listopada 2024 roku meczu 16. kolejki Betclic 1. Ligi Stal Rzeszów podejmowała Znicz Pruszków. Dla obu drużyn było to starcie o...

Nadzieja FC Futbol, ludzie, polityka – recenzja

Książka „Nadzieja FC Futbol, ludzie, polityka” to zapis z kilkunastomiesięcznej podróży Anity Werner i Michała Kołodziejczyka do Tanzanii, Turcji, Rwandy i Brazylii. Futbol jest...

Remanent 5. Pole karne z bliska.

Jerzy Chromik powraca z piątą częścią Remanentu, w którym przenosi czytelników na stadiony z lat 80. i 90. Wówczas autor obserwował zmagania drużyn eksportowych,...