„Futbol jest okrutny” – to nie jest zwykła książka. Jeśli oczekujecie, że zagłębicie się w lekturze, która przeniesie Was do najwspanialszych momentów futbolu – mylicie się. Jeśli oczekujecie, że ujrzycie obraz dziennikarza opisującego swoją historię – mylicie się. Książka Michała Okońskiego jest punktem widzenia człowieka, który jest chory na futbol…
Chociaż słowo „chory” może nie jest najbardziej trafnym określeniem. Michał Okoński w swojej książce stara się wytłumaczyć, czym jest dla niego piłka nożna, a czytelnik może dojść do wniosku, że jest ona jakąś przewlekłą chorobą, która trawi mózg autora. Jest intruzem, który zawładnął jego umysłem i zostawił bardzo mało miejsca na inne, bardziej przyziemne rzeczy. Jest jak demon, który wszedł w jego ciało i nie pozwala myśleć o niczym innym niż piłka nożna. Czyli jednym słowem Michał Okoński opisuje swoją ukochaną dyscyplinę z punktu widzenia normalnego kibica.
Pisanie recenzji tej książki było dla mnie ogromnym wyzwaniem. Przy takich tekstach należy zachować obiektywizm, ale tym razem muszę zrobić wyjątek. W miejscu, gdzie dziennikarz „Tygodnika Powszechnego” opisuje sytuację, kiedy jako mały chłopiec zapisywał na kartce papieru wymyślone mecze i tworzył w swojej głowie relacje ze spotkań, w których miał grać Tottenham, przypomina mi się mój początek przygody z futbolem. Tak, Panie Michale, ja również choruję na tę samą chorobę, a zaczęła się ona od tworzenia kolejnych sezonów ligi polskiej, a mój ukochany Górnik Zabrze, podobnie jak Tottenham, nie zawsze osiągał najlepsze wyniki. To bardzo przyjemne, kiedy uważasz swoje działania za totalnie niedorzeczne, nawet w przypadku zwykłej dziecięca zabawy, a później, czytając książkę znanego dziennikarza, zauważasz, że nie tylko ty cierpisz na tę chorobę.
„Futbol jest okrutny” ze względu na podobne zabiegi jest obowiązkową lekturą dla osób, które zamierzają podążać drogą dziennikarstwa sportowego. Niektóre momenty bardzo wyraźnie pokazują, że aby wykonywać ten zawód, nie możesz tylko interesować się futbolem. Musisz mieć w sobie takiego intruza, takiego demona, który nie pozwala myśleć o niczym innym.
Wróćmy do samej książki. Została ona podzielona na kilka części, z których każda jest nieco inna. W rozgrzewce – autor wprowadza czytelnika w baśniowy świat piłki nożnej. Pierwsza połowa to kontynuacja opowieści i przytoczenie wielu historii, które zwykle mają pozytywny wydźwięk. W drugiej połowie – zajmuje się już trudnymi tematami, które media czasem zaniedbują, w dogrywce zaś – porusza temat seksu i śmierci, a na koniec… Nie. Nie będziemy zdradzać wszystkich szczegółów.
Czytając książkę, miałem nieodparte wrażenie, że za czymś nie nadążam. Być może nie wytrzymałem tempa myślenia Michała Okońskiego, bo przecież nawet wariat nie nadąży za procesami myślowymi szaleńca (w pozytywnym znaczeniu tych słów). Czasem jednak wydawało mi się, że książka jest nieco przeidealizowana. Zbyt często poruszane są ważne tematy, a ich natłok powoduje, że czytelnik ma wrażenie, iż nie zostały one wyczerpane, i chyba tak właśnie jest. Książka Michała Okońskiego momentami wydaje się odpowiedzią na „Futbolową gorączkę” Nicka Hornby’ego, ale ostatecznie stała się czymś, co zaczęło żyć własnym życiem. Tej pozycji nie można powiązać z żadną inną, to fakt, w swojej oryginalnej niedoskonałości jest jedyna w swoim rodzaju. Kiedy będziecie ją czytać, pamiętajcie o jednym – właśnie odbywacie niezwykłą podróż w głąb umysłu prawdziwego fana futbolu. Dopiero tutaj odkryjecie, czym jest piłkarska pasja i co ona robi z człowiekiem. A z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że to, co ta pasja robi, jest całkiem przyjemne.
Zapamiętałem z książki taki fragment: – Dosyć już, bo i ktoś powie, że ja również nakręcam histerię. Za późno. Michał Okoński nakręcił histerię. Zresztą, czym jest ta książka, jeśli nie histerią. Tak powie człowiek, który nie rozumie, czym jest futbol dla jego wielbicieli. Natomiast, dla prawdziwych pasjonatów ta histeria będzie piękną futbolową przygodą, jakże inną od tych, do których są oni przyzwyczajeni.
GRZEGORZ IGNATOWSKI
Obserwuj @retro_magazynObserwuj @ElGreguito