„Futbol” to książka, która ma za zadanie przybliżyć nam dzieje piłki nożnej na Wyspach Brytyjskich. I rzeczywiście, przybliżyła, ale zrobiła to tak łopatologicznie, że po skończeniu ostatniej strony uczucia były podobne jak po przeczytaniu wszystkich haseł w słowniku wyrazów obcych. Niby człowiek powinien być mądrzejszy, a nie dość, że czuł się zmęczony, to jeszcze wydawało się, że jest głupszy.
Ten inspirujący wstęp powinien pozwolić Wam wyrobić sobie zdanie na temat tej książki. Jeśli jednak jesteście na tyle zdeterminowani by czytać dalej, to proszę bardzo. Dlaczego ta pozycja jest aż tak słaba? Po pierwsze – jest pisana w sposób encyklopedyczny. Dowiemy się z niej jakie wyniki uzyskiwała reprezentacja Anglii, kto był mistrzem kraju, i kto w którym roku sięgał po krajowy puchar. Nie ma tutaj informacji, które zaskoczyłyby fana interesującego się historią angielskiego futbolu.
Po drugie – tłumaczenie. O ile treść przypomina nieco wikipedię, to tłumaczenie na język polski wygląda jakby ktoś wkleił całą zawartość książki do google translatora i opublikował to co się wyświetliło. No dobra, to spore wyolbrzymienie, ale jak inaczej skomentować pozycję, w której co chwilę pojawia się słowo „meczy” i nie chodzi tu o wydawanie dźwięków przez kozę.
Po trzecie – książka ma niewiele stron, ale tak naprawdę większość z nich zapełniają zdjęcia. W sumie należy to potraktować jako atut, bo nawet przypadkowe fotografie zrobione przez pierwszego lepszego niemowlaka byłyby lepsze niż treść tego co możemy znaleźć w książce „Futbol”.
Po czwarte – autorem książki jest Michael Heatley. Początkowo wydawało mi się, że jest to jakiś student, który wydał swoją pracę licencjacką, ale okazało się, że ma on w swoim dorobku znacznie więcej publikacji. Otóż ten człowiek, będący z wykształcenia ekonomistą, wydał takie dzieła jak biografia Backstreet Boys, biografia Justina Timberlake’a, biografię zespołu Westlife, biografię Rihanny, Michaela Jacksona, Bon Jovi, a biografię Eminema wydał nawet dwukrotnie. Owszem, spod jego ręki wyszło także parę czytadeł piłkarskich jak Little Book of World Cup, Little Book of Liverpool, Little Book of Arsenal, czy Non-League Football Fact Book. Gołym okiem widać, że Heatley, który jest założycielem wydawnictwa Northdown Publishing, idzie na ilość a nie na jakość. Pytanie brzmi: Po jaką cholerę polskie wydawnictwo skusiło się na wydanie jego publikacji?
GRZEGORZ IGNATOWSKI