Opinia, że autobiografia Gigi Buffona jest taka jak piłkarz – ciekawa, szczera, ale niepozbawiona wad będzie chyba najlepszym streszczeniem opowieści o jednym z najsłynniejszych bramkarzy w historii współczesnego futbolu, który dwa lata temu zawiesił buty na kołku i został dyrektorem włoskiej federacji.
Publikacja trafiła do czytelników w czerwcu dzięki wydawnictwu SQN. Na blisko 400 stronach Gianluigi Buffon opowiada historię swojej kariery, która nie obfitowała w wiele skandali, które ujrzały światło dzienne – jak wielu futbolistów z jego pokolenia. Była za to pełna sukcesów – mistrzostwo świata w 2006 roku i triumf na Euro w 2012 roku, choć Buffonowi wygrać Ligi Mistrzów się nie udało. W 176 meczach w reprezentacji Włoch i wielu spotkaniach w Juventusie F.C. pokazywał jednak klasę.
Nie ma tu za wiele skandali, jest trochę anegdot, ale przede wszystkim z kart książki bije szczerość piłkarza. Bramkarz nie ukrywa swojej ciemnej strony. Buffon pisze o tym, że w czasie Calciopoli był pod lupą śledczych, ale zaznacza, że obstawiał mecze innych dyscyplin. Wskazuje, że w 2004 roku, a więc początkowym okresie w Juve miał myśli depresyjne, ale podkreśla, że dzięki bliskim i terapii udało mu się przezwyciężyć kryzys. Wreszcie, opowiada o rozstaniu z czeską modelką Aleną Seredovą i związku z dziennikarką Ilarią D’Amico, jednak nie opowiada o kulisach i przyczynach rozstania. Czytelnikom musi wystarczyć opis Krytycy powiedzą, że mimo tego, że próbuje pokazać złe strony, brakuje pogłębienia tematu i pikanterii w całej opowieści.
Z drugiej strony wygląda na to, że Gigi nie chce zburzyć pomnika, jaki przez lata został zbudowany przez kibiców. A może po prostu to jeden z ostatnich Mohikanów – piłkarz z zasadami, które jak wskazuje w książce, kazały stronić mu od blichtru, szukania ekscesów i dziwnych sytuacji, dzięki czemu zyskał uznanie kibiców i specjalistów od futbolu.
Najlepiej Buffonowi wychodzi mówienie o futbolu – o trenerach i działaczach, których spotykał na swojej drodze i o walce, którą Turyńczycy oraz Italia toczyła na boisku. W tym wątku pojawiają się relacje ze spotkań, targów czy rozmów telefonicznych. Bufon szczerze stara się opowiadać o rozterkach towarzyszących mu podczas zmiany klubów, których nie było zbyt wiele. A to kolejny dowód, że piłkarz koncentrował się na futbolu, zamiast zabiegać o finanse, które z pewnością pojawiłyby się, gdyby zdecydował się przyjąć niektóre oferty.
Najciekawszym aspektem książki są opisy najważniejszych meczów z perspektywy bramkarza – jak np. finał mundialu w 2006 roku ze słynnym uderzeniem Marco Materazziego przez Zinedine’a Zidane. Jak relacjonuje Buffon w momencie, gdy dalej toczyła się gra, był osobą, która widziała całe zdarzenie i poinformowała o tym sędziego. A przypomnijmy, że była to epoka bez VAR-u, który obecnie wychwyciłby podobnego typu zachowanie momentalnie. Dodatkowo sporo tu o Juventusie i specyfice gry w tym klubie.
Jak sam mówi, uspokaja go jeden obraz. Chodzi o „Spacer” autorstwa Marca Chagalla. Ten białoruski malarz i grafik żydowskiego pochodzenia posiadający obywatelstwo rosyjskie i francuskie jest czołowym przedstawiciel kubizmu oraz internacjonalizmu w malarstwie. Kto by pomyślał, że piłkarz może być miłośnikiem tak awangardowego artysty, który pomoże mu w pokonaniu depresyjnych demonów.
Czy Buffon poradzi sobie jako działacz we włoskiej federacji tak jak na boisku piłkarskim? Wypada życzyć, żeby tak się stało. Fani calcio i według wielu najlepszego bramkarza XXI wieku są raczej tego pewni. Polecam, by sięgnęli po książkę, która zwłaszcza w wydaniu z barwionymi brzegami prezentuje się dobrze w treści, ale znakomicie także w warstwie wizualnej. Ci, którzy niekoniecznie lubią włoską piłkę, ale cenię dobrą literaturę sportową, również nie będą żałować.
Ocena: 8/10
Patryk Szczerba