Gry piłkarskie to bardzo popularna rozrywka i to nie tylko od kilku lat. W poprzednim tekście przypomnieliśmy pozycje, które nie tylko skradły serca naszych ojców, ale niekiedy również nasze. Moda na powracanie do starych produkcji nie przemija. Tym razem prezentujemy kilka gier, które zostały podbite pieczątkami znanych piłkarzy.
Dziś, poza managerami piłkarskimi, rynek zdominowały dwie pozycje: FIFA oraz PES. Trudno sobie wyobrazić, by w dobie takiej dominacji rynku ktoś zdecydował się na bardzo popularny ruch z przeszłości. Chodzi o gry piłkarskie sygnowane nazwiskami największych gwiazd. Przypomnimy kilka z nich w tym tekście.
Nie można stwierdzić, że wszystkie ukazujące się produkty były udane. Duża część z nich nie nadawała się do niczego innego niż do nabijania kasy w skarbonkę. Niektóre pozostawiły po sobie ciepłe wspomnienie, jak na przykład ta o Ronaldo, legendzie pochodzącej z Brazylii. Oto kilka pozycji pod skrzydłami idoli, bogów piłki nożnej.
1. David Beckham Soccer Game
Jest doskonałym przykładem na to, jak nabić kasę z ludzi żyjących piłką nożną. Wydana w 2001 roku, kiedy tytułowy bohater miał swój najlepszy okres w karierze. Nie oferowała niczego, a była kluczowym elementem kolekcji na półkach użytkowników Play-Station. Grano w nią namiętnie, w większości przypadków tylko po to, żeby pochwalić się znajomym. DBS nie posiadał oficjalnej licencji, więc bardziej przypominał produkcję kilku studentów, którzy mieli do wykonania uczelniany projekt.
2. Ronaldo V-Football
Tak. To zdecydowanie jedna z najlepszych gier sygnowanych nazwiskami legend. Mówimy o brazylijskim Ronaldo, którego wielu uważa za tego prawdziwego, do którego madrycki Cristiano ledwie aspiruje. Gusta są różne. Grę cechowała znakomita dynamika. Do tego trzeba wyróżnić ścieżkę dźwiękową i legendarne „Samba De Janeiro”. Produkt oferował graczowi standardową rozgrywkę Mistrzostw Świata. Dodatkowo też samotny bój z zespołami, posiadającymi poziom wyższy niż ósmy, co było kolejną atrakcją. Co najważniejsze, „Ronaldo V-Football” był licencjonowany. Tego w owym czasie nie posiadała ani FIFA, ani PES. Dostać taki prezent na święta? Każde dziecko czuło się królem życia.
3. Michael Owen’s World League Soccer
Jedni ją lubili, inni zaś nienawidzili. Dlaczego? Mowa tu o dwóch wydanych wersjach. Pierwsza pochodziła z 1999, druga została wypuszczona na rynek dwanaście miesięcy później. Obsługiwały ją trzy platformy – Nintendo 64, Play Station oraz Dreamcast. Ukazała się również na rynku amerykańskim pod nazwą „Mia Hamm Soccer”. W niej umożliwiono dodatkowo rozgrywkę żeńską gwiazdą futbolu amerykańskiego. Taka opcja, według twórców, miała umożliwić znacznie większe dochody ze sprzedaży. Za co ten tytuł zbierał największe pochwały? Za możliwość wyboru gry kilku lig i dziesiątek zespołów. To by było na tyle. Za co natomiast mieszano grę z błotem? Za okropną oprawę graficzną, która odbierała ochotę na jej odpalenie. Intro z gry być może jest najgorszym, jakie do tej pory stworzono.
Intro:
4. Chris Kamara Street Football
Dokładnie tak. Chris Kamara posiadał grę sygnowaną imieniem i nazwiskiem. Dziwne, prawda? Kuriozalne są również okoliczności jej powstania. Piłkarz pozwolił na użycie swoich danych twórcy, który był kibicem Sheffield United. I tyle zawodnik miał z tą grą wspólnego. Nie była ona oszałamiająca. Użytkownik miał do dyspozycji grę tytułowym bohaterem na ulicach świata. Nie posiadała żadnych licencji, a dowodem inwencji twórczej autora jest jeden z zespołów, który znalazł się w grze. Mówimy o Dublin Team, który w składzie posiadał Rory’ego, Joxera, Declana oraz Dave’a. Sama rozgrywka toczyła się na kilku poziomach trudności w randomowych lokalizacjach na świecie.
5. Alex Ferguson’s Player Manager
Wszystko okazało się pomyłką przez tryb samej rozgrywki. Tytuł sygnowany przez jednego z najlepszych szkoleniowców na świecie oferował zarówno tryb managerski, jak i możliwość samodzielnego grania spotkań. Ta druga opcja całkowicie zabiła produkt. Jakimś cudem powstała druga edycja, która była równie do niczego, co pierwowzór. Twórcy poza odświeżeniem szaty graficznej, nie zmienili kompletnie nic. Co ciekawe, wydano ją również na Play Station 2, po czym słuch o niej zaginął. Uważana za jedną z największych pomyłek z futbolowej półki.
6. Gazza’s Superstar Soccer
Wisienka na torcie rynku tamtych czasów. Cieszyła się dużym zainteresowaniem. Wydano ją na Amstrad, Amigę oraz C64 w 1989 roku. Interesująca z pewnym, ciekawym dodatkiem, który był wówczas rewolucyjnym rozwiązaniem. Mówimy o zmiennej kamerze. Widok zmieniał się w zależności od miejsca zawodnika na murawie. Przez większość czasu dominował powszechnie znany tryb telewizyjnego przekazu, który zmieniał się w tryb widoku na bramkę rywala, bądź naszą. Typowa retro gra, która spełniała oczekiwania użytkownika tamtych lat, a co najważniejsze, nie posiadała większych wad, poza niewielkim zacinaniem.
PAWEŁ KLAMA
Zachęcamy do polubienia nas na FACEBOOKU, a także obserwacji na TWITTERZE , INSTAGRAMIE i YOUTUBE