Gwardia Warszawa obecnie występuje w B klasie. Młodsi czytelnicy zapytają więc po co pisać o takim klubie książkę? Właśnie po to, żeby młodzież wiedziała, iż to właśnie Gwardia była pierwszym zespołem, który reprezentował Polskę w europejskich pucharach. Ale nie tylko z tego powodu warto przeczytać książkę o Gwardii.
Zacząć należy od tego, że książka „60 lat minęło, czyli Gwardia Warszawa w europejskich pucharach” wydana przez Fundację na rzecz Historii Polskiego Sportu jest bardzo krótka. Zawiera ona 145 stron, ale jeśli odliczyć meczowe metryki, czy poszczególne tabele, czytania zostanie znacznie mniej. Z jednej strony to dobrze, bo książkę czyta się bardzo szybko, z drugiej trudno się pozbyć wrażenia, że lektura nie pochłonęła tak, jak można było się tego spodziewać.
Podstawą książki są opisy spotkań w europejskich pucharach, a tu Gwardia ma się czym pochwalić. To właśnie warszawianie jako pierwsi grali w Pucharze Europejskich Mistrzów Krajowych, co jest szczegółowo opisane na pierwszych stronach książki. Później możemy też poznać losy pojedynków Gwardii z takimi klubami jak Bologna, Ferencvaros Budapeszt Feyenoord Rotterdam czy PSV Eindhoven oraz wszystkich gier „Harpagonów” w Pucharze Intertoto. Nie brakuje też ciekawostek. Dla przykładu zacytujemy historie występu Mariana Norkowskiego w meczu z Djurgarden, który zagrał w Gwardii, mimo iż był zawodnikiem… Polonii Bydgoszcz.
− (…) Stanisława Hachorka zastąpił Marian Norkowski, zresztą w sposób nie do końca zgodny z regulaminem UEFA. Marian Norkowski był zawodnikiem Polonii Bydgoszcz. Uznano, że to również klub „gwardyjski”, dlatego zawodnik może brać udział w meczu. Szwedzi wykryli swoisty „przekręt”, ale ostatecznie protestu nie złożyli (…).
Jako ciekawostkę możemy też przytoczyć fakt, że Gwardia w Pucharze Intertoto potrafiła wygrać 7:1 z Aalborgiem i 5:1 z reprezentantem Austrii – SV Wattens. Co w tym niezwykłego? Na przykład to, ze w tych dwóch meczach siedem bramek strzelił niejaki Krzysztof Marczak. Warto bliżej przyjrzeć się jego sylwetce, gdyż to chyba pierwszy polski piłkarz, który grał w trzech różnych krajach po wyjeździe za granicę.
Autorzy książki postarali się zbadać wszelkie możliwe źródła i zacytować wypowiedzi z różnych gazet. Brakuje jedynie autorskich wypowiedzi dawnych boiskowych herosów, które jeszcze bardziej podniosłyby wartość tej pozycji. Ostatecznie trzeba przyznać, że choć książka nie jest wielkim literackim dziełem, to mimo wszystko jest książką wartościową. Dlaczego? Ponieważ propagowanie historii zawsze będzie należało do wartościowych rzeczy. I dlatego pozycję Michała Hasika, Przemysława Popka i Mariusza Świerczyńskiego, uznajemy za wartościową.
GRZEGORZ IGNATOWSKI