Hector Castro – Z niepełnosprawnością po mistrzostwo świata

Czas czytania: 5 m.
5
(3)

Był 1917 rok, gdy Hector w wieku 13 lat stracił swoją prawą rękę. Kilkanaście lat później cieszył się ze zdobycia pierwszego w historii mistrzostwa świata. Na ojczystej ziemi zdobył bramkę w finale, tym samym zaznaczając dominację swojego narodu nad sąsiadami. Dla Argentyńczyków stał się wrogiem, bo podobno obijał ich bramkarza kikutem. O spełnionych marzeniach.

Hector Castro – biogram

  • Pełne imię i nazwisko: Agustín Héctor Castro Rodríguez
  • Data i miejsce urodzenia: 29.11.1904 Montevideo
  • Pozycja: Napastnik

Historia i statystyki kariery

Kariera juniorska

  • Athletic Club Lito (1921–1924)

Kariera klubowa

  • Nacional (1923–1932)
  • Estudiantes (1932–1933) – 31 występów, 9 bramek
  • Nacional (1933–1936) – 231 występów, 149 bramek

Kariera reprezentacyjna

  • Urugwaj (1926-1935) – 25 występów, 18 bramek

Castro urodził się w Montevideo. Wychowanie na obrzeżach stolicy w urugwajskich favelach miało wpływ na zadziorność napastnika Los Charruas. Urugwajczyk był niezwykle charakternym człowiekiem, co pokazywał, nie tylko na boisku.

Miał to udowodnić już bardzo wcześnie, bo już od najmłodszych lat doświadczał ciężkiego losu chłopaka z biedoty. Aby zapewnić rodzinie chleb, musiał już w wieku 10 lat rozpocząć pracę. Hector marzył jednak o odwróceniu karty i sportowej karierze w barwach urugwajskiego Nacionalu. Jego zapału nie zatrzymał nawet dramat, który go spotkał. W wieku 13 lat, w trakcie pracy z ojcem przy wycince drzew, niebezpiecznie zbliżył swoją prawą rękę do elektrycznej piły mechanicznej. Z pokiereszowanej dłoni i przedramienia nic nie zostało, a Hector od tego momentu swojego życia miał jeszcze ciężej niż wcześniej. W czasach, w których utrata kończyny była równoważna z utratą szansy na godziwe dalsze życie Hector się nie poddał, mając 17 lat grał już dla młodzieżowej drużyny Atletico Lito. Następnie po 2 latach trafił do jednego z największych klubów swojego kraju – Nacionalu.

El Divino Manco – Droga do reprezentacji

Była to niezwykła historia, szczególnie patrząc na dalsze sukcesy Castro. Młody Urugwajczyk miał udowodnić, że jego okaleczenie nie przeszkadza w graniu na najwyższym poziomie. W tym samym roku, kiedy zadebiutował w najwyższej klasie rozgrywkowej, wraz z resztą drużyny zdobył mistrzostwo. Jego wejście w urugwajski futbol było niesamowite, już w pierwszym swoim sezonie na najwyższym szczeblu stał się podstawowym piłkarzem swojego klubu i tym samym zasłużył na powołanie. Wystąpił w kadrze Alibcelestes w listopadzie 1923 roku. To wtedy coraz częściej zaczęto nazywać go El Divino Manco, co w wolnym tłumaczeniu oznacza cudownego jednorękiego.

Urugwajczyk na kolejny triumf w swojej rodzimej lidze musiał jednak swoje odczekać. Jego Nacional w kolejnych latach przed mundialem najbliżej mistrzowskiego tytułu był w 1929 roku, kiedy uplasował się na drugim miejscu, przegrywając w tym czasie ze swoim największym rywalem. W przyszłości między CA Penarolem, a Nacionalem wytworzy się swoisty duopol, w którym oba kluby będą rywalizować o mistrzostwo kraju po dziś dzień.

Jeśli chodzi o reprezentacyjną karierę, to Castro szybko przebił się do składu. Został powołany na Copa America w 1926 roku gdzie zdobył z Urugwajem złoty medal, na samych mistrzostwach Ameryki Południowej był podstawowym zawodnikiem swojej drużyny. Na turnieju zdobył 6 bramek i wraz z kolegą z zespołu – Scarone, był najskuteczniejszym reprezentantem swojego zespołu. Choć nie jest to tekst o El Mago, to warto wspomnieć, z kim w ataku grał nasz bohater, cóż Scarone jeszcze odegra ważną rolę w historii Castro. Rok później na kolejnych mistrzostwach Ameryki Południowej Urugwajczycy ulegli tylko Argentyńczykom. To były zdecydowanie najsilniejsze zespoły w tamtej części świata, a spór o miano najlepszej reprezentacji tylko narastał.

Wszystko miało rozstrzygnąć się na nadchodzących Igrzyskach Olimpijskich, najważniejszej imprezie sportowej tamtych czasów. Manco dotarł do wielkiego finału Igrzysk w Amsterdamie, jednakże w samym spotkaniu padł remis, a Castro w powtórzonym meczu już nie zagrał. W następnej rywalizacji to właśnie El Mago okazał się kluczową postacią swojej drużyny, to jego bramka zapewniła zwycięstwo i jedną z gwiazdek na koszulkach La Celeste. Argentyńczycy swoją szansę na rewanż za porażkę w Amsterdamie upatrywali w pierwszych w historii oficjalnych Mistrzostwach Świata.

Castro, na pierwszych mistrzostwach świata

Problemem dla poprzedników Messiego, mogły okazać się jednak okoliczności samego turnieju. Organizacja pierwszych mistrzostw przypadła zwycięzcy ostatniego najważniejszego trofeum. Dodatkowo miało być to święto narodu urugwajskiego; stulecie uchwalenia konstytucji. Przyznanie pierwszych rozgrywek o Puchar Świata UEFA to zupełnie inna historia, więc skupić należy się na tym, co dokonał Castro i jego reprezentacja.

Podczas gdy europejskie drużyny musiały spędzić w podróży przynajmniej 2 tygodnie statkiem ze Starego Kontynentu, panamerykańskie zespoły przygotowywały się do turnieju. A w samym Urugwaju chwilę po przyznaniu rozpoczęto budowę przeogromnego jak na tamte czasy obiektu – Estadio Centenario, to piłkarskie betonowe koloseum w swojej świetności pomieściło na meczu około 80 tysięcy osób.

To właśnie tam wszystkie swoje spotkania mieli rozegrać gospodarze i chociaż turniej rozpoczął się oficjalnie wcześniej. 18 lipca, idealnie w dzień uchwalenia konstytucji, gospodarze rozpoczęli turniej. Spotkanie uprzedził przemarsz delegacji państw reprezentujących wraz z flagami i zaczęło się show.

Urugwajczycy niepewnie weszli w mecz, zdecydowanie było widać, że przyćmiła ich ranga wydarzenia i ilość obserwujących z trybun. Od sensacji w pierwszym spotkaniu uratował ich El Divino Manco. To on w 60. minucie spotkania został bohaterem trybun. Castro miał uderzyć przy prawym słupku bramki rywala, Peruwiańczyk Pardon był bez szans i to właśnie piłkarz Nacionalu dał pierwsze zwycięstwo Los Charruas.

Dobry rezultat nie uciszył krytyki kibiców, jak i dziennikarzy. Na urugwajskich piłkarzy wylało się wiadro pomyj, a zmiany były nieuniknione. W następnym spotkaniu zostało wprowadzonych aż 4 nowych zawodników. Gospodarze musieli pokonać Rumunów, Europejczykom z kolei, w tym meczu wystarczał remis. W drugim spotkaniu Castro nie pojawił się nawet w wyjściowej 11! Pomimo zdobycia bramki selekcjoner postanowił oddelegować go z podstawowego składu. I cóż, to się opłaciło.

Odstawiony od składu Castro nie pomógł w wygranym meczu z Rumunią, jak i z Jugosławią w półfinale. Oba spotkania gospodarze turnieju wygrali gładko. Pierwszy z nich 4:0, a kolejny 6:1.

Nasz bohater z pewnością nigdy nie zapisałby się taką złotą głoską, gdyby nie finał mundialu. Tam niespodziewanie postawiono na napastnika Nacionalu od pierwszej minuty. A zastąpił niebyle kogo, bo Anselmo, który to wraz z Scarone odmienił grę Urugwaju po przeciętnym meczu z Peru.

Wielki finał

Spotkanie zaczęło się obiecująco dla Urugwajczyków, to oni szybko dopadli rywala i już w 12. minucie El Mago podał do Dorado, co wprawiło w szał radości kibiców gospodarzy. Upokorzeni Argentyńczycy pamiętający wcześniejsze porażki w Copa America, co ich szczególnie bolało, w igrzyskach rzucili się do odrabiania strat. 8 minut później było już 1:1. W przerwie spotkania wynik wskazywał już 1:2 dla gości, a na trybunach zapanowała cisza.

 W drugiej części spotkania, kontuzji przy strzale doznał młody napastnik gości Varallo. Po latach przyzna, że gdyby był na boisku, mecz zakończyłby się innym wynikiem, a jego kolegom zabrakło w drugiej połowie werwy. Urugwaj wyrównał w 57. minucie po świetnej asyście Scaroniego. Chwilę później do bramki trafił Iriarte, zawodnik, który nie miał ani jednego występu w barwach La Celeste przed mundialem, było 2:1. Castro rozpoczął zdobywanie bramek na „betonowym kolosie” i zakończył po strzale głową, czym przypieczętował zwycięstwo gospodarzy. Po mundialu został znienawidzony przez Argentyńczyków. Zarzucano mu zbyt agresywną grę. Bramkarz Albicelestes oskarżał go o bezprecedensowe zachowanie tj, atakowanie go kikutem, przepychanie i niedozwolone zachowania na boisku. To był właśnie jego styl, był bardzo waleczny, nieustępliwy każdy mecz traktował jak walkę. Dzisiaj można by sklasyfikować Castro jako typowego nękającego napastnika.

Po Mundialu

 Złość w argentyńskim narodzie była tak wielka, że oberwało się nawet ambasadzie Urugwaju, która została obrzucona kamieniami. Poza ogólnym przekonaniem, iż gospodarze grali na pograniczu faulu, wierzono, że belgijski sędzia tego spotkania w przerwie dogadał się z gospodarzami. W argentyńskiej prasie rozpisywano się o oszukaniu Albicelestes. W niej także Castro był eksponowany jako najbardziej agresywny zawodnik. Obijał bramkarza rywali, czy nie, był ważnym ogniwem swojej drużyny.

Anselmo i Castro po meczu razem paradowali i pozdrawiali kibiców, co pięknie pokazywało, jak ważne dla tych dwóch zawodników było zwycięstwo tego trofeum. Manco wraz z piłkarzem największego ligowego rywala swojej drużyny – Penarolu, cieszyli się i razem świętowali wielki sukces pierwszego oficjalnego Mistrza Świata w Piłce Nożnej.

 El Divino Manco swoją karierę kontynuował w swoim ukochanym klubie, jeszcze 2-krotnie zwyciężył w lidze z Nacionalem. Po piłkarskiej karierze zasiadł na ławce trenerskiej tego samego zespołu, zdobywając 6 mistrzostw kraju. Odszedł w wieku 56 lat, z powodu ataku serca. Był sportowcem, który udowodnił, że niepełnosprawność nie wyklucza, a w jego wypadku dawała przewagę na boisku.

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 5 / 5. Licznik głosów 3

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

spot_img

Więcej tego autora

Najnowsze

150 lat historii reprezentacji Anglii w jednej wielkiej księdze!

To pozycja, która obowiązkowa powinna znaleźć się na półce każdego fana futbolu. „W poszukiwaniu zaginionej chwały. Historia reprezentacji Anglii 1872-2022” Paula Haywarda to licząca...

Sensacyjny Senegal. MŚ 2002 i „Lwy Metsu”

Tylko cztery raz w historii reprezentacjom z Afryki udało się zagrać w ćwierćfinale MŚ, bądź wyżej. W 2002 roku tej niełatwej sztuki dokonał Senegal....

Szalona końcówka, rekord Angela Rodado, najlepsi obcokrajowcy – reminiscencje po meczu Resovii z Wisłą Kraków

23 kwietnia Retro Futbol gościło na meczu 29. kolejki Fortuna 1. Ligi, w którym Resovia rywalizowała z Wisłą Kraków. Tego dnia na Stadionie Miejskim...