Wkład żydowskiej społeczności w rozwój naszego rodzimego piłkarstwa przed wojną jest dziś ogromnie niedoceniany i pomijany. Co prawda, wpływy Żydów zmniejszyły się drastycznie i na stadionach przywołuje się ten naród głównie w charakterze obelgi, ale warto przypomnieć historię związków niegdyś licznej izraelskiej diaspory z polską piłką nożną. Rozkwit futbolowej działalności syjonistów przypadł na dwudziestolecie międzywojenne, choć jej ślady odnajdujemy już przed I Wojną Światową.
Zanim Adolf Hitler wcielił w życie plan Holocaustu, w niektórych częściach Polski odsetek ludności żydowskiej dochodził do 70%. Zakładanie przez Izraelitów własnych klubów sportowych, nie tylko futbolowych, nie może w związku z tym dziwić. Początkowo były to towarzystwa gimnastyczne, z których wydzielały się stopniowo sekcje piłkarskie.
W niniejszym tekście nie uwzględniam drużyn takich, jak Cracovia i Łódzki Klub Sportowy, gdyż nie są one zespołami o czysto żydowskim rodowodzie, a jedynie przez wielokulturowość miast i liberalne zasady zarządzania zrzeszały zawodników wielu narodowości.
Co typowe dla początków dwudziestego stulecia, sport pod znakiem gwiazdy Dawida wziął swój początek z przygotowania obywateli do wojny. Na ziemiach polskich swą działalność rozpoczęło w 1896 roku Bielitz-Bialer Israelitischer Turnverein (Bielsko-Bialskie Żydowskie Towarzystwo Gimnastyczne). Później jak grzyby po deszczu zaczęły powstawać podobne wielosekcyjne twory, skupiające nawet setki, a czasami i tysiące członków – ogromna część z nich pod nazwą Makkabi (pochodząca od judejskiego rodu Machabeuszy). Przy nich zaś następnie otwierano sekcje futbolowe. Zdecydowanie przodowała Galicja, gdzie pierwszą dużą drużynę piłkarską o żydowskim rodowodzie założono we Lwowie pod nazwą Hasmonea (rok 1908). Niedługo, bo rok później, Lwowiacy doczekali się rywala w postaci krakowskiej ekipy Makkabi.
Poza Krakowem prężnie działającymi ośrodkami rozwoju piłkarstwa spod znaku gwiazdy Dawida były Lwów oraz Łódź. Duże kluby grały też w Warszawie czy Wilnie. Stadion warszawskiego Makkabi mieścił się tam, gdzie dziś zlokalizowany jest Stadion Narodowy. Miasta te to jedynie wierzchołek góry lodowej, bo łącznie klubów powiązanych ze środowiskiem żydowskim założono w Polsce około 250, które liczyły blisko 30 000 sportowców. Mniejsze miasta, jak Sejny i Jasło, posiadały swoich reprezentantów w „rodzinie” Makkabi. Najlepszym klubem założonym przez Izraelitów mógł się poszczycić Kraków.
Jeszcze w erze „przedligowej”, wyłaniano mistrzów regionalnych, którzy grali systemem „każdy z każdym” o prymat w Polsce. Na tym polu sukcesy izraelickich drużyn nie były oszałamiające. Niemniej na docenienie zasługuje wicemistrzostwo okręgu krakowskiego w wykonaniu Makkabi, wyprzedzonego tylko przez przyszłego czempiona – Cracovię – w 1921 roku. Wynik ten powtórzyli trzy lata później wielcy lokalni rywale „Machabeuszy”, drużyna Jutrzenki, która jeszcze wcześniej, bo w 1923 r., uplasowała się poza tym na najniższym stopniu podium w krakowskiej klasie A. Trzecie miejsce przypadło w udziale Hasmonei w mistrzostwach okręgu lwowskiego w roku 1924 i 1926.
Dziedzictwo Żydów zostanie na zawsze w annałach historii naszej reprezentacji. Koszulkę z orłem na piersi założyli choćby Leon Sperling z Cracovii, Zygmunt Steuermann z Hasmonei oraz Zygmunt Krumholz i Józefem Klotzem z Jutrzenki. Ten ostatni jest strzelcem pierwszej bramki dla Polski w meczu międzypaństwowym (wygrana w 1922 roku ze Szwecją 2:1 w Sztokholmie).
Sperling, przedwojenna legenda Cracovii (karierę zaczynał w Jutrzence w wieku 14 lat), zawiesiwszy buty na kołku, podjął pracę w banku. Po wybuchu wojny wyjechał zaś do Lwowa, gdzie parał się trenerką. Na jego nieszczęście utworzono tam w 1941 r. getto żydowskie, w którym został umieszczony i poniósł śmierć. Kilka miesięcy później został zabity na ulicy przez pijanego gestapowca. Dokładnej daty morderstwa nie znamy. Wiadomo tylko, że zdarzyło się pomiędzy 15 a 20 grudnia. Pamięć bramkostrzelnego skrzydłowego i innych futbolistów, którzy oddali życie w walce o wolność, uczczono w 1968 roku wmurowaniem na Stadionie Dziesięciolecia pamiątkowej tablicy z wyrytymi nazwiskami ofiar wojny z okupantem. Można dziś zobaczyć ją i inne relikty z dawnej piłkarskiej areny podczas wycieczki po Stadionie Narodowym, decydując się na wybór trasy historycznej.
Założenie ligi polskiej okazało się początkiem końca futbolu w wykonaniu hebrajczyków na terenie Rzeczpospolitej.
Palma pierwszeństwa w żydowskiej rodzinie piłkarstwa nad Wisłą przypadła w udziale wspomnianej już lwowskiej Hasmonei. Drugie miejsce można przyznać Jutrzence. Ci drudzy zaliczyli epizod w inauguracyjnym sezonie polskiej I ligi. Eufemistycznie mówiąc, nie błyszczeli formą, więc jako czerwona latarnia tabeli z 11 punktami spadli z hukiem o szczebel niżej i nie wrócili do elity. Hasmonejczycy wypadli odrobinę lepiej – wytrzymali w najwyższej klasie piłkarskiej dwa lata (1928-29). Zajęli odpowiednio 11. i 13. (ostatnie spadkowe) miejsce.
Pod koniec lat 30. do głosu zaczęły dochodzić antysemickie nastroje, co nieprzypadkowo zbiegło się z dojściem do władzy Adolfa Hitlera w Niemczech i rozwojem jego ideologii. Na przełomie lat 1937-38 działacze okręgu poznańskiego naciskali na uchwalenie paragrafu aryjskiego, wykluczającego ze struktur PZPN wszystkich sędziów, działaczy i piłkarzy wyznań innych niż chrześcijańskie. Wniosek Poznania został odrzucony. Weto nie dało wiele, gdyż upadek ŻKS-ów tylko odwlekł się w czasie. Jak wiemy, 1 września 1939 hitlerowska armia zaatakowała Polskę, co rozpoczęło II Wojnę Światową.
Wraz ze wkroczeniem nazistów do Polski przerwano sezon ligowy. Okupanci szybko wprowadzili bezwzględny zakaz gry w piłkę na terenie II RP. Rozpoczęty następnie Holocaust zniszczył naród żydowski: w obozach koncentracyjnych, walkach czy z głodu zmarło 3 miliony obywateli polskich z hebrajskimi korzeniami.
Niestety, po tak szeroko zakrojonym i perfekcyjnie zrealizowanym przez hitlerowców planie zagłady Żydów, prawie całkowicie wyeliminowano. Obecnie populację owego narodu liczy się u nas ledwie w dziesiątkach tysięcy, zależnie od źródła. Tym ważniejsze wydaje się przypominanie zasług syjonistów dla nadwiślańskiego futbolu.
W ostatnim czasie mimo niewielkiej populacji narodu hebrajskiego mamy do czynienia z powolnym procesem reaktywacji przedwojennych klubów w Warszawie czy Krakowie. Z popiołów po Holocauście powstają choćby ŻTGS Makabi Warszawa czy ŻKS Kraków, które rozegrały ze sobą 6 lipca 2014 pierwszy mecz towarzyski w Krakowie, na dawnym stadionie Makkabi. Zwyciężyli goście 3:5. Trzy miesiące później, 26 października, przy Konwiktorskiej 6 zorganizowano rewanż. Ponownie ręce w geście triumfu wznieść mogli warszawiacy, gdyż padł wynik 5:4. Te spotkania zwiastują powrót ich uczestników na piłkarską mapę Polski, jednak w myśl przepisów zaczną one grę od najniższych lig.
Redakcja: Paweł Wilamowski