Większość kibiców wierzy, że futbol jest jedną z tych dziedzin życia, w której idea fair play ma jeszcze jakieś znaczenie. Wierzą, że to co widzimy na boisku jest realną miarą umiejętności, przygotowania i charakteru piłkarzy oraz sztabu szkoleniowego. Autor książki „Kto wykiwał kibiców” − David Yallop – utopił tę wiarę w morzu chciwości i obłudy, w którym pływał wieloletni szef FIFA – Joao Havelange.
Kim jest człowiek, który oskarża Havelange’a o kradzież ducha sportu? Urodzony w Londynie Yallop przez wiele lat pozostawał pracownikiem BBC. Napisał on też wiele książek, w których zajmował się nierozwiązanymi zbrodniami, niekiedy też węszył spisek czy ujawniał fakty związane z nielegalną działalnością znanych osób. W Polsce jest znany z książki „The Power and the Glory”, w której zarzuca Papieżowi Janowi Pawłowi II upolitycznienie. Dokładnie to samo Yallop zarzuca Havelange’owi. Tak jak Yallop krytykuje Papieża za kontakty z Pinochetem, tak wytyka szefowi FIFA zażyłe kontakty z generałami kierującymi juntą wojskową w Brazylii, Argentynie czy w Nigerii. Momentami jego sposób myślenia może spowodować wrażenie Czytelnika, że autor cierpi na jakąś fobię, ale w przypadku „Króla Słońce” ta fobia jest w pełni uzasadniona.
Yallop traci wiarygodność w momencie, gdy do gry wchodzi Anglia. Autor książki tłumaczy nam, że piłkarscy działacze z Ameryki Południowej spiskowali, by przejąć władze nad piłką nożną a następnie forowali drużyny z tego kontynentu, ale jednocześnie wmawia nam, że zwycięstwo Anglii na Mundialu w 1966 roku było czyste jak łza. Jego zdaniem Rattin zasłużył na czerwoną kartkę w meczu Anglia – Argentyna za krytykowanie sędziego, choć ten nie znał języka hiszpańskiego i nie mógł wiedzieć co Argentyńczyk do niego powiedział. Autor nazywa też oszustwem rękę Diego Maradony w 1986 roku, nie biorąc w ogóle pod uwagę ludzkiej pomyłki arbitra. Tak, Argentyna, Brazylia, Włochy, RFN, wszyscy mieli być forowani, podczas gdy Anglikom odebrano decydujący głos w FIFA (Havelange zastąpił Anglika, Stanleya Rousa) i krzywdzono ich na Mistrzostwach Świata. To takie… brytyjskie.
O ile pewne argumenty są mocno nasiąknięte emocjami, to fakty przytoczone przez Yallopa mówią jednoznacznie, że FIFA to instytucja skorumpowana do szpiku kości, a wirusem, który zaraził futbolową centralę tą chorobą jest Joao Havelange. Brazylijczyk przejął władze w FIFA kupując głosy krajów afrykańskich pieniędzmi, którymi dysponował jako szef brazylijskiej federacji piłki nożnej, a po przejęciu władzy porozumiał się z Horstem Dasslerem, który dysponował wartymi miliony a później miliardy dolarów prawami marketingowymi do Mistrzostw Świata. W wyniku tego porozumienia przez wiele lat prawa telewizyjne były sprzedawane za bezcen, a horrendalne kwoty pieniężne ginęły gdzieś w otchłani kreatywnej księgowości. Do argumentów przemawiających przeciw Havelangowi Yallop dołącza wykorzystywanie wizerunku Pelego dla celów politycznych, usuwanie niewygodnych współpracowników ze struktur FIFA czy umieszczenie na stanowisku szefa brazylijskiego związku piłki nożnej swojego zięcia – Ricardo Teixeiry, który ma na sumieniu jeszcze więcej niż sam boss.
GRZEGORZ IGNATOWSKI