Pogoń Lwów – romantyczna opowieść z kresów

Czas czytania: 7 m.
5
(1)

Nad parkiem sportowym imienia Marszałka Polski Edwarda Śmigłego-Rydza mocno świeci słońce. Wysoka temperatura na pewno nie pomaga zawodnikom biegającym po boisku, jednak ci dają z siebie wszystko. Zgromadzeni kibice oglądają naprawdę dobry mecz, pełen walki i zaangażowania. Piłka nożna w najczystszej postaci – liczy się tylko chęć zwyciężania. Tymczasem wokół stadionu rozbrzmiewają gwizdy. Mimo wszystko nikt się im nie dziwi, nie są to bowiem gwizdy spowodowane rozczarowaniem. To tak zwani batiarzy – lwowscy gawędziarze, „ludzie ulicy”, charakterystyczny element każdego spotkania. Batiarzy to najwierniejsi fani, jednak nie płacą oni za bilety. Zamiast tego wspinają się na dorodne kasztanowce otaczające stadion i stamtąd, ze słynnej „zielonej trybuny”, dopingują swoich ulubieńców. Nie mogą klaskać, ponieważ muszą trzymać się gałęzi. Dlatego też swój entuzjazm wyrażają gwizdami. Jest rok 1913. Pogoń Lwów rozgrywa swój pierwszy mecz na nowym stadionie, a przeciwnikiem jest Cracovia.  

Lwowska Pogoń to klub wręcz mityczny, który z prochu powstał, w proch się obrócił, a teraz ponownie stara się wrócić do świata żywych. Powoli, małymi kroczkami, ale piękna historia tej drużyny jeszcze się nie skończyła. Zacznijmy jednak od początku.

Na wzór Liverpoolu i Evertonu – Pogoń Lwów

Romantyczna opowieść zaczyna się pod koniec XIX wieku. Można powiedzieć, że w mieście, które do dziś uznawane jest za jedno z najważniejszych ośrodków kultury polskiej przed II wojną światową, pierwsze kroki stawiała polska piłka nożna. Pod koniec XIX wieku dzięki staraniom Eugeniusza Piaseckiego powstało tam Towarzystwo Zabaw Ruchowych. Jednym z inicjatorów stowarzyszenia był Edmund Cenar – człowiek, który w roku 1891 miał przetłumaczyć z języka angielskiego podstawowe zasady gry w piłkę nożną.

Gra ta zyskiwała coraz większą popularność wśród kresowej młodzieży. W roku 1904 uczniowie IV Gimnazjum powołali Klub Gimnastyczno – Sportowy. Trzy lata później jego nazwę zmieniono na Lwowski Klub Sportowy „Pogoń”, na czele którego stanął wspomniany już wcześniej dr Eugeniusz Piasecki.

W tym czasie przyjęto również oficjalne barwy drużyny – kolory biały, czerwony i niebieski. Ich geneza jest dość ciekawa. Jedna z anegdot głosi, że dwaj zawodnicy Pogoni – Karol Szajdej i Stanisław Polakiewicz – zaproponowali odcień czerwony i niebieski, ponieważ z prasy dowiedzieli się, że w takich barwach występują dwa najpopularniejsze w owym czasie kluby angielskie – Liverpool i Everton. Rok później zorganizowano też pierwsze boisko – Pogończycy wreszcie mieli swój dom.

Dawniej jak dziś – potrzebny bogaty sponsor

Dzień narodzenia się Lwowskiego Klubu Sportowego był momentem, w którym sama chęć do gry w piłkę nie wystarczała. Jak to bywa w futbolu niezbędne okazały się środki finansowe. W tym miejscu na scenę wkracza ród Kucharów, który mały klub wywindował na zupełnie inny poziom. Ludwik Kuchar, głowa rodziny, był przedsiębiorcą, a fortunę zbił dzięki sieci kin we Lwowie i Krakowie.

W 1907 r. postanowił zainwestować swoje pieniądze w drużynę Pogoni. Oprócz środków finansowych dał jej jednak coś cenniejszego – ludzi, którzy za drużynę daliby się pokroić. Czterech synów Ludwika (Tadeusz, Władysław, Wacław, Mieczysław) było zawodnikami Pogoni. Dzięki swojej woli walki i poświęceniu, nie tylko dla klubu, ale i dla ojczyzny, zapisali piękną kartę w dziejach klubu.

Pogoń zdobywała coraz większą popularność, na mecze przychodziło coraz więcej kibiców. W roku 1913 nadszedł czas na pierwsze poważne wyzwanie dla lwowskich chłopców.

Klub wziął udział w turnieju o mistrzostwo Galicji i choć nie były to duże zawody (skupiały trzy najlepsze drużyny piłkarskie z terytorium pod austriackim zaborem: Cracovia, Wisła Kraków, Pogoń Lwów), to budziły ogromne emocje.

Turniej rozgrywano w formule każdy z każdym plus rewanże. Zawodnicy z „miasta zawsze wiernego” rozczarowali. Pogoń zremisowała dwukrotnie z Cracovią, dwa razy przegrała z Wisłą i zajęła ostatnie miejsce. Kolejnej edycji turnieju nie rozegrano, ponieważ na wschodzie zadrżała ziemia…

Wojna nigdy się nie zmienia

Zawierucha I wojny światowej nie była w stanie powstrzymać prawdziwej pasji do futbolu. Na kresach wciąż piłkę kopano, do Lwowa przyjeżdżały okoliczne drużyny, jednak większych turniejów nie rozgrywano. Sytuacja znacznie skomplikowała się w roku 1918 podczas wojny polsko – ukraińskiej. Wielu zawodników Pogoni porzuciło dotychczasowe sprawy i wstąpiło do wojska. Jednym z nich był porucznik Tadeusz Kuchar, który dowodził Baterią I Lwowskiego Pułku Artylerii nazwanego później Pogonią.

Podczas walk o Lwów życie straciło 57 członków wszystkich sekcji sportowych Pogoni Lwów. Kuchar przeżył, a za swoje zasługi dla II RP i służbę ojczyźnie w czasach niepokoju został uhonorowany Krzyżem Srebrnym Orderu Virtuti Militari oraz Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.

Śmiertelne żniwo ustąpiło, w kraju zapanował, jak okazało się już kilkanaście miesięcy później, tymczasowy pokój. Na obliczach Polaków pojawił się uśmiech. Przestali obawiać się wrogich wojsk, wreszcie mogli cieszyć się, że są obywatelami swojego własnego, ukochanego kraju, w imię którego tak wiele oddali. Nastał też czas pomyślny dla samej Pogoni. W roku 1920 odbyła się pierwsza edycja piłkarskich mistrzostw Polski. Do finałowego turnieju kwalifikowała się jedna drużyna z każdego okręgu (krakowski, łódzki, warszawski, lwowski, poznański).

Turniej nie został jednak dokończony w związku z wybuchem wspomnianej wcześniej wojny polsko – bolszewickiej. W 1922 roku Pogoń zdobyła swoje pierwsze trofeum. W decydującym meczu Kresowianie pokonali Wartę Poznań. Rok później obronili tytuł dzięki dwóm wygranym z Wisłą Kraków. W 1924 roku finały nie zostały rozegrane, ponieważ Polski Związek Piłki Nożnej chciał dać więcej czasu na odpoczynek zawodnikom, którzy mieli reprezentować Polskę na igrzyskach olimpijskich.

Rok przerwy nie wybił Pogończyków z rytmu. Kolejne mistrzostwa dołożyli w latach 1925 oraz 1926.

Lata sukcesów i tragiczny koniec

Rok 1927 sprofesjonalizował piłkę nożną w naszym kraju. Największe polskie zespoły zorganizowały rozgrywki, które nazwano po prostu Ligą. Jej powstanie nie było skonsultowane z PZPN-em, co nie spodobało się Cracovii, która odmówiła wzięcia udziału w pierwszym sezonie rozgrywek. Zwycięzcą Ligi została Wisła Kraków.

Pogoń Lwów zgromadziła 29 pkt, o 11 mniej niż drużyna z Krakowa, co pozwoliło jej zająć 4 miejsce. Przygoda Pogończyków z Ligą nie była aż tak pomyślna, jak spodziewano się tego we Lwowie. Drużyna z Kresów nie wygrała nigdy tych rozgrywek, jednak trzykrotnie zajęła drugie miejsce (1932; 1933; 1935). Dramatycznie zapowiadały się rozgrywki ligowe w roku 1929.

Pogoń Lwów źle weszła w sezon, co sprawiło, że nad chłopcami z Lwowa zawisło widmo spadku. W październiku 1929 roku Pogończycy znajdowali się na ostatnim miejscu w tabeli ligowej. Wielkimi krokami zbliżał się derbowy pojedynek z Czarnymi Lwów. Nastroje wśród kibiców nie były zbyt optymistyczne. Zawodnicy zmobilizowali się jednak wyjątkowo i wygrali spotkanie 2:1. Był to przełomowy moment sezonu. W kolejnych czterech meczach Pogoń zdobyła sześć punktów (w tamtym okresie za wygraną przyznawano dwa punkty, jeden za remis) i ostatecznie zakończyła sezon na 9. miejscu w ligowej tabeli.

W 1937 roku nastąpiła powtórka z (nie)rozrywki. Pogoń drugi raz w swojej historii musiała bronić się przed degradacją. Kolejny raz udanie.

1 września 1939 roku na wybrzeżu padły pierwsze strzały drugiej wojny światowej. Życie milionów ludzi stanęło na moment w miejscu, by chwilę później runąć jak domek z kart. Wielu piłkarzy z całej Polski trafiło do armii, gdzie oddali swoje życie za ojczyznę.

Nikt nie zajmował sobie myśli piłką nożną, nikt nie zastanawiał się nad przyszłością Pogoni Lwów. Jednak nikt nie wyobrażał sobie również, że legendarny polski klub piłkarski przestanie być fizycznie polski. Wszyscy doskonale znamy tę historię. Konferencje „Wielkiej Trójki”, nowy porządek w Europie i Polska bez swoich wschodnich terenów.

Wraz z końcem II Rzeczpospolitej skończyła się piękna opowieść o drużynie z Kresów, która stała się piłkarskim centrum Polski. Duch Pogoni jednak nie zginął. Wraz z przesiedleniem ludność z wschodu naszego kraju na zachód, przeniesiono coś jeszcze – ludzką pamięć. A ta nie pozwoliła, by Lwowski Klub Sportowy został wymazany z kresowych serc.

Znaczna część działaczy i piłkarzy lwowskiej Pogoni osiedliła się w Bytomiu. Tam, w latach 1920-1922, funkcjonował klub piłkarski Polonia Bytom. Jego istnienie zostało nagle przerwane z powodu III powstania śląskiego i następstwa w postaci rewizji granic.

Ludność przesiedlona z Kresów, żyjąca wciąż pamięcią po ukochanej Pogoni, postanowiła reaktywować bytomską Polonię i przelać na nią swoje uczucia. W maju 1945 roku odbyło się pierwsze oficjalne zebranie odnowicieli starej Polonii. Przez pierwsze lata w klubie grać mogli jedyni zawodnicy pochodzący z Kresów. Polonia Bytom przejęła barwy Pogoni i stała się namiastką tego, co zostało odebrane.

Wartości, jaką stanowiła lwowska drużyna, a następnie jej spadkobierczyni, najlepiej oddają słowa jednego z przesiedleńców. W swoich wspomnieniach dotyczących wygnania ze wschodnich rejonów państwa polskiego, Kazimierz Trampisz przyznał:

Transport jechał powoli, na kolejnych stacjach nam mówiono, że zawodnicy lwowskiej Pogoni osiedlili się w Bytomiu. Matyas, Albański, Bubcio Hanin – wszystkie sławy. No to ja, gdy to usłyszałem, do ojca mówię: '”tato Jezus Maria. Jak mamy gdzieś jechać, to ja bym chciał do tego Bytomia właśnie”.

Najważniejszy jest człowiek

Klub piłkarski to nie instytucja, klub piłkarski to ludzie. W tym miejscu warto poświęcić kilka zdań osobom, bez których Pogoń nie byłaby Pogonią. Wspomniałem wcześniej o prezesie – Ludwiku Kucharze, który nie tylko dał pieniądze, ale też dał światu czterech synów, którzy za drużynę oddaliby wszystko. Jednym z nich był Wacław Kuchar –  pierwszy zwycięzca Plebiscytu Przeglądu Sportowego na najlepszego sportowca w kraju (1926 rok).

Występował w Pogoni przez 23 lata, rozegrał ponad 160 meczów ligowych i zdobył 47 bramek. Napastnik był też reprezentantem Polski, zagrał na igrzyskach olimpijskich w Paryżu w 1924 roku. Oprócz futbolu uprawiał też różnego rodzaju biegi (na 800 metrów, na 110 m przez płotki i na 400 m przez płotki), skok wzwyż, trójskok, dziesięciobój. Kuchar we wszystkich tych dyscyplinach zdobył co najmniej jeden tytuł mistrz Polski. Poza tym grał w hokeja i ścigał się na łyżwach.

Człowiek wielu talentów, jeden z wielu wielkich Kresowian. Kolejną ważną personą był Spirydion Albański, bramkarz, który rozegrał najwięcej meczów ligowych w barwach Pogoni. Licznik zatrzymał się na 234 spotkaniach. Najlepszym strzelcem w historii Pogoni był za to Michał Matyas. Przez 10 lat występów we lwowskim klubie ustrzelił równo 100 goli. Matyas po zakończeniu wojny przez 3 lata występował też w barwach Polonii Bytom, a więc drużyny, która dla przesiedlonych kibiców Pogoni stała się ucieczką do przeszłości.

Feniks powstaje

Mijały lata, a kolejne pokolenia Lwowiaków żyły opowieściami swoich pradziadków i dziadków, opisującymi piłkarską siłę dawnych Kresów. W 2007 roku pojawił się pomysł na skupienie polskiej młodzieży we Lwowie wokół piłki nożnej.

Dwa lata później wskrzeszono Lwowski Klub Sportowy Pogoń. Proces reaktywacji był długi i czasem wymagał sporo cierpliwości, jednak w tych chwilach klub zyskał wsparcie polskich konsulów na Ukrainie – Jacka Żura i Marcina Zieniewicza. Żur podkreślał, że jednym z celów, do osiągnięcia którego dążył podczas swojej pracy, było zwalczenie pewnego zastoju, który był widoczny wśród polskiej mniejszości na Ukrainie.

W społecznościach mniejszościowych występują równolegle dwa zjawiska: z jednej strony zauważalne często poczucie wyższości względem grupy dominującej, a z drugiej strony, jednak jakiś kompleks, poczucie odrzucenia – stwierdził.

Reaktywacja Pogoni, która nie udałaby się bez wsparcia innych młodych, chętnych do działania ludzi, była zarówno efektem przełamania impasu wśród mniejszości, ale też jednym z wielu elementów motywujących do dalszej pracy. Dziś lwowski klub walczy o popularność za naszą wschodnią granicą. Póki co występuje na czwartym poziomie rozgrywek na Ukrainie, jednak marzenia sięgają znacznie dalej.

Marek Horbań, prezes klubu, nie ukrywa, że Pogoń gra też o zdecydowanie poważniejsze cele – o świadomość ludzi, którzy nie poznali pięknej, ale i dramatycznej historii Pogończyków.

PRZEMYSŁAW GOŁASZEWSKI

Zachęcamy do polubienia nas na FACEBOOKU, a także obserwacji na TWITTERZE , INSTAGRAMIE i YOUTUBEń Lwów Pogoń Lwów  Pogoń Lwów Pogoń Lwów 

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 5 / 5. Licznik głosów 1

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

Redakcja
Redakcja
Jesteśmy niczym Corinthians — przesiąknięci romantycznym futbolem, który narodził się z czystej pasji i chęci rywalizacji, nie zysku. Kochamy piłkę nożną. To ona wypełnia nasze nozdrza, płuca i wszystkie komórki naszego ciała. To ona definiuje nas takimi, jakimi jesteśmy. Futbol nie jest naszym sposobem na życie. Jest jego częścią. Jeżeli myślisz podobnie, to już znaleźliśmy wspólny język. Istniejemy od 2014 roku.

Więcej tego autora

Najnowsze

Walka w Pucharze Polski, przyjazd finalisty, piłkarskie losy Rafała Kurzawy – reminiscencje po meczu Stali Rzeszów z Pogonią Szczecin

Pierwsza runda Pucharu Polski przyniosła sporo emocji. Jednym z najciekawiej zapowiadających się meczów była rywalizacja pierwszoligowej Stali Rzeszów z występującą w rozgrywkach PKO BP...

„Igrzyska życia i śmierci. Sportowcy w powstaniu warszawskim” – recenzja

Powstanie Warszawskie to czas, gdy wielu Polaków zjednoczyło się w obronie stolicy Polski. O sportowych bohaterach walk zbrojnych przeczytacie poniżej. Autorka Agnieszka Cubała jest pasjonatką historii...

„Nadzieja FC. Futbol, ludzie, polityka”. Nowa książka Anity Werner i Michała Kołodziejczyka

Cztery lata po premierze niezwykle ciepło przyjętej książki „Mecz to pretekst. Futbol, wojna, polityka”, Anita Werner i Michał Kołodziejczyk powracają z nowymi reportażami, w...