„W półfinale europejskiego pucharu można zagrać tylko raz w życiu”. Ta prawda Andrzeja Strejlaua za późno dotarła do Marka Jóźwiaka, który w drużynie ma ksywę „Beret”. Dwukrotnie udało mu się kiwnąć Anglików, mając za plecami tylko Robakiewicza, ale za trzecim razem stracił piłkę. Pozostał faul, po którym sędzia zafundował mu kilkadziesiąt minut samotności w szatni. To nieprawda, że prawdziwi mężczyźni nigdy nie płaczą…
Półfinałowy mecz w Pucharze Zdobywców Pucharów z udziałem warszawskiej Legii i Manchesteru United, który został rozegrany 10 kwietnia 1991 roku, opisał w „Expressie Wieczornym” Jerzy Chromik. Jego tekst „Najniższy wymiar pucharowej kary” znalazł się w książce „Remanent 5. Mecz to jest poezja”, która jest dostępna na: https://bit.ly/retro-remanent5
Naszą recenzję znajdziesz pod tym linkiem
Fragment 📖
Jacek Cyzio dziś jest już w cywilu i nie bardzo wie, kogo będzie reprezentował poza „jednostką zmilitaryzowaną” Legia Warszawa.
Człowiek, który wychodzi na wolność, potrafi cieszyć się jak dziecko. I Cyzio był po meczu uśmiechnięty, choć został wylosowany do mało przyjemnej kontroli antydopingowej w obecności Bąka.
Przed meczem czuł się wyśmienicie. Nic mu nie dolegało. Gol, który niepotrzebnie wprawił kolegów w stan aż takiej euforii, był godny kamery filmowej. Strzelec opowiedział o nim bardzo dokładnie…
– Miałem grać po prawej stronie boiska. Przed przerwą była to moja pierwsza wycieczka na przeciwległy skraj. Po otrzymaniu piłki oddałem ją Iwanickiemu. Ten chciał obsłużyć Czachowskiego, ale w rezultacie wróciła do mnie. Chciałem od razu uderzyć, ale kątem oka spostrzegłem, że bramkarz nie reaguje, a obrońcy zbliżają się do mnie dość wolno. Podjąłem więc próbę wjazdu w pole karne. Gdy zobaczyłem przed sobą Sealeya, pomyślałem o strzale prostym podbiciem. W ułamku sekundy zmieniłem jednak decyzję. Zdecydowałem się na uderzenie wewnętrzną częścią stopy. Piłka wpadła do siatki bardzo blisko lewego słupka angielskiego bramkarza.
W drugiej połowie zdobywca honorowej bramki dla Legii otrzymał zadania destrukcyjne. Legia grała tylko na jednego napastnika. Goście spasowali przy wyniku 3:1, licząc chyba na większą frekwencję na Old Trafford. Dżentelmeni z Wysp zadbali więc o to, aby gospodarze dostali najmniejszy wymiar pucharowej kary. Grając w dziesiątkę, Legia była bezbronna jak dziecko przed szybą wystawową Pewexu. Mogła tylko popatrzeć, co leży na wystawie.
Anglicy maksymalnie zawęzili pole gry i nasi nie bardzo wiedzieli, jak poruszać się na tak małej przestrzeni. Ilustracją tej tezy było zagranie Czykiera, który przejął piłkę po wykopie swego bramkarza i bez namysłu oddał piłkę Robakiewiczowi z połowy boiska.
Wielka szkoda, że wyniku 1:0 nie udało się utrzymać do przerwy. Zawodowcy z Manchesteru zacisnęli zęby i za kilka chwil Sharpe biegł po lewym skrzydle bez asysty gospodarza. Nim legioniści pożegnali się z samouwielbieniem, był powód do smutku. Potem wypadki potoczyły się już jak w złym śnie Kopciuszka. Goście zaprezentowali wyśmienitą dyscyplinę taktyczną. To zespół klasowy. Na pewno do pokonania, ale nie przez drużynę, w której z konieczności musi wystąpić nienadający się do gry Gmur, bo jego dublerem może już być tylko kulejący jeszcze bardziej Salamon.
O książce:
Strzelenie pięciu goli w jednym meczu to niebywały wyczyn. Tej sztuki dokonali m.in. Gerd Müller, Marco van Basten, Daniel Fonseca, Fabrizio Ravanelli, Oleg Salenko, Aritz Aduriz, Lionel Messi, Luiz Adriano, Cristiano Ronaldo i Erling Haaland. „Repoker” na boisku to powód do dumy, podobnie jak napisanie pięciu książek o tematyce piłkarskiej. Takim osiągnięciem może się pochwalić Jerzy Chromik, autor serii Remanent.
Jego piąty tom Remanentu to książka o „chudych latach” w polskim futbolu. Biało-Czerwoni po występach na mundialu w Meksyku w 1986 roku nie zdołali awansować ani na kolejne mistrzostwa świata, ani na Euro. Najważniejsze mecze przegrywali, najczęściej z Anglikami z bramkostrzelnym Garym Linekerem w składzie. W europejskich pucharach polskie drużyny eksportowe, m.in. Legia Warszawa, Lech Poznań, Widzew Łódź, Górnik Zabrze, Pogoń Szczecin i GKS Katowice, też nie spisywały się najlepiej, choć niektóre z nich dostarczyły polskim kibicom niezapomnianych emocji, jak np. Kolejorz w starciu z Barceloną Johana Cruyffa czy legioniści w dwumeczu Pucharu UEFA z Interem.
W książce Remanent 5. Mecz to jest poezja znajdziemy wszystkich najważniejszych piłkarzy i trenerów, którzy w latach 80. i 90. odcisnęli piętno na polskim futbolu. Wśród nich są m.in. Zbigniew Boniek, Dariusz Dziekanowski, Jan Urban, Maciej Szczęsny, Jarosław Araszkiewicz, Dariusz Kubicki, Marek Ostrowski, Wojciech Łazarek, Henryk Apostel i Andrzej Strejlau.
Jaki polski piłkarz był anonimowy dla Franco Baresiego, Antonio Cabriniego i Giuseppe Bergomiego? Czym oberwał w głowę Maciej Szczęsny podczas meczu wyjazdowego Legii z Widzewem? Dlaczego działacze reprezentacji Grecji po przylocie na Okęcie obrazili się na przedstawicieli PZPN-u? Ile pieniędzy wydał Castillo Oses, by ściągnąć piłkarską reprezentację Polski na tournée do Ameryki Środkowej? I za co Jacek Ziober otrzymał oklaski od radzieckiej publiczności na stadionie w Moskwie?
Odpowiedzi na te i inne ciekawe pytania znajdują się w książce „Remanent 5. Mecz to jest poezja”. Autor obserwował z bliska piękne gole Ryszarda Tarasiewicza czy Dariusza Wdowczyka, efektowne parady bramkarskie Jarosława Baki, a także wpadki obrońców, które wywoływały u niego skojarzenia literackie.
„Remanent 5” to książka łącząca piłkę nożną z poezją: https://bit.ly/retro-remanent5