Reprezentacja Polski w Mistrzostwach Europy #3

Czas czytania: 4 m.
0
(0)

Zapraszamy na trzecią, ostatnią część naszego cyklu o występach reprezentacji Polski w Mistrzostwach Europy (głównie w eliminacjach tej imprezy). Pierwszą część obejmująca lata 1960 – 1976 przeczytać można tutaj, natomiast drugą, w której opisujemy lata 1980 – 1996, znaleźć można tutaj

Ostatnie finały Mistrzostw Europy XX wieku odbyły się po raz pierwszy w dwóch krajach – Belgii i Holandii. Aby się w nich znaleźć, tradycyjnie trzeba było rozegrać eliminacje. W naszej grupie znaleźli się Szwedzi, Anglicy, Bułgarzy i Luksemburczycy. Pierwsze dwie reprezentacje okazały się dla nas za silne, dwie kolejne udało nam się wyprzedzić. Polska reprezentacja rozegrała osiem spotkań, spośród których wygrała cztery, zremisowała jeden i przegrała trzy. Aby myśleć o awansie, trzeba było zająć przynajmniej 2. miejsce w grupie (1. miejsce w grupie dawało awans bezpośredni, podobnie jak drużynie z najlepszym bilansem z miejsca 2., pozostałe reprezentacje, które zajęły 2. miejsca w swoich grupach, rozlosowane zostały do baraży o awans do finałów). Naszej reprezentacji do awansu zabrakło niewiele. Przegraliśmy z Anglikami gorszym bilansem meczów bezpośrednich (regulamin tych mistrzostw w przypadku równej ilości punktów przewidywał w pierwszym rzędzie porównanie ze sobą bilansu meczów zainteresowanych drużyn). W naszym przypadku był on niekorzystny. Przegraliśmy bowiem w Londynie 1:3, a w rewanżu w Warszawie padł bezbramkowy remis. Bezkonkurencyjna w naszej grupie eliminacyjnej okazała się Szwecja, która nie przegrała żadnego spotkania, remisując zaledwie jeden. W finałach Mistrzostw Europy nasi rywale (Szwedzi i Anglicy) nie pokazali jednak niczego spektakularnego, kończąc swój udział na rozgrywkach grupowych.

Pierwsze finały w nowym stuleciu (rozegrane w Portugalii) po raz kolejny odbyły się bez nas… To już była nasza 12 próba zakwalifikowania się do tej imprezy! Tym razem los przydzielił nam reprezentacje Szwecji – po raz kolejny, Łotwy, Węgier i San Marino. Podobnie jak w poprzedniej edycji zajęliśmy 3. miejsce w grupie z identycznym bilansem
(cztery spotkania wygrane, jeden remis i trzy porażki). Szwecja wygrała grupę i uzyskała bezpośredni awans do finałów, Łotwa zajęła 2. miejsce i znalazła się w barażach, w których… sensacyjnie wyeliminowała Turcję, znajdując się tym samym wśród 16 najlepszych reprezentacji europejskich. Tam jednak niczego nie osiągnęła. Szwedzi natomiast odpadli w ćwierćfinale z Holandią po rzutach karnych.

Wreszcie się udało! W 13 próbie zakwalifikowania się do najważniejszej imprezy piłkarskiej na naszym kontynencie przebrnęliśmy w końcu szczęśliwie przez eliminacje! Dokonaliśmy tego zresztą w świetnym stylu, spośród czternastu spotkań eliminacyjnych aż osiem wygraliśmy, cztery zremisowaliśmy i zanotowaliśmy jedynie dwie porażki. Awans uzyskaliśmy z 1. miejsca w grupie! Wyprzedziliśmy kolejno Portugalię, Serbię, Finlandię, Belgię, Kazachstan, Armenię i Azerbejdżan. W tych eliminacjach rozegraliśmy również jeden z najlepszych w ogóle meczów w historii naszej reprezentacji! 11.10.2006 r. w Chorzowie pokonaliśmy w świetnym stylu renomowaną reprezentację Portugalii 2:1 po dwóch bramkach Euzebiusza Smolarka strzelonych jeszcze w pierwszej połowie spotkania. W ogóle piłkarz ten zapisał się w eliminacjach złotymi zgłoskami. Strzelił w nich aż 9 bramek i w klasyfikacji najlepszych strzelców eliminacji zajął 3. miejsce (wyprzedzili go jedynie Irlandczyk z Północy – Healy – 13 trafień i da Silva z Chorwacji – 10 bramek). W historii Mistrzostw Europy żadnemu naszemu reprezentantowi nie udało się strzelić tylu bramek podczas jednej edycji imprezy.

Po tak rozegranych eliminacjach, do Austrii i Szwajcarii, które gościły tym razem najlepsze reprezentacje Europy, jechaliśmy pełni wiary i optymizmu. Niestety zakończyliśmy rywalizację najszybciej jak można było, czyli po trzech spotkaniach… Najpierw Niemcy tradycyjnie pokazali nam miejsce w szeregu, wygrywając 2:0, następnie z bardzo przeciętną Austrią nie mogliśmy sobie poradzić remisując 1:1, a na koniec przegrana z Chorwacją 0:1 zakończyła nasz udział w tej imprezie. Szkoda niewykorzystanej szansy,bo przecież z grupy można jednak było wyjść (z punktu widzenia sportowego było to na pewno w naszym zasięgu, pamiętając świetny występ naszej reprezentacji w eliminacjach). Wydaje mi się, że problem naszej reprezentacji leżał chyba w mentalności psychicznej naszych piłkarzy, którzy nie byli w stanie poradzić sobie z presją, jaka na nich spoczywała. Co ciekawe reprezentacja Portugalii, którą pokonaliśmy w eliminacjach, w finałach wygrała swoją grupę, ale została wyeliminowana w ćwierćfinale przez Niemców, przegrywając 2:3. Reprezentacja naszych zachodnich sąsiadów jak się później okazało, zdobyła wicemistrzostwo Europy. Dla Portugalii ten wynik był porażką, ale dla nas byłby sukcesem… Po raz kolejny okazało się, że eliminacje to tylko część przygody, która składa się przede wszystkim także z finałów…

18 kwietnia 2007 roku wydarzyła się rzecz historyczna. Po raz pierwszy przyznano nam wraz z Ukrainą organizację najważniejszej imprezy piłkarskiej na naszym kontynencie. Nie musieliśmy więc wyjątkowo tym razem uczestniczyć w eliminacjach. Miejsce w finałach mieliśmy zapewnione, niestety znów nie wykorzystaliśmy swojej szansy… W grupie, którą fachowcy przed finałami zgodnie uznali za jedną z najsłabszych, nie poradziliśmy sobie z Grekami – remis 1:1, Rosjanami – znów 1:1 i Czechami – porażka 0:1. Nasi przeciwnicy z grupy nie osiągnęli niczego szczególnego i w następnym etapie rywalizacji – w ćwierćfinałach odpadli z gry. Czesi nie dali rady Portugalii – 0:1, a Grecy polegli Niemcom 2:4. Szansy, którą mieliśmy w 2012 roku szkoda chyba najbardziej! W końcu po raz pierwszy wystąpiliśmy w roli gospodarza tej imprezy. Przyczyny naszej porażki były według mnie takie same jak cztery lata wcześniej, czyli przede wszystkim słaba odporność psychiczna naszych piłkarzy…

Eliminacje do XV Mistrzostw Europy zaczęliśmy w świetnym stylu. Szczególnie wygrana z Niemcami (pierwsza w historii, w dodatku z aktualnymi mistrzami świata) robi ogromne wrażenie. Należy jednak pamiętać, kibicując oczywiście mocno naszym i ciesząc się z ich gry, że to dopiero początek drogi… W naszej najnowszej historii reprezentacyjnej piłki już kilkukrotnie powodzenie z eliminacji nie potrafiliśmy zamienić na sukces w decydujących grach w finałach… I to nie tylko w Mistrzostwach Europy, ale to już zupełnie inna historia…

Na tym kończę tę krótką opowieść przypominającą występy naszej drużyny narodowej w Mistrzostwach Europy. Historia toczy się dalej. W 2015 roku dokończymy eliminacje do ME 2016 we Francji. Na chwilę obecną wszystko wskazuje na to, że z pozytywnym skutkiem! Mam nadzieję, podobnie jak rzesze wiernych kibiców naszych piłkarzy w całej Polsce i poza granicami naszego kraju, że eliminacje będą tylko preludium i w finałach zaowocują w końcu jakimś wymiernym sukcesem. Na pewno sportowo nas na to stać, bo przecież w piłkę nożną grać potrafimy, o czym coraz częściej dowodzą, chociażby świetne występy i recenzje naszych reprezentantów poza granicami kraju! Cieszy również postawa naszych w meczach eliminacyjnych. Widać wolę walki, pomysł na grę, nareszcie krystalizuje się skład. To wszystko napawa optymizmem przed decydującymi grami eliminacyjnymi w 2015 r. Oby tak dalej!

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 0 / 5. Licznik głosów 0

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

Redakcja
Redakcja
Jesteśmy niczym Corinthians — przesiąknięci romantycznym futbolem, który narodził się z czystej pasji i chęci rywalizacji, nie zysku. Kochamy piłkę nożną. To ona wypełnia nasze nozdrza, płuca i wszystkie komórki naszego ciała. To ona definiuje nas takimi, jakimi jesteśmy. Futbol nie jest naszym sposobem na życie. Jest jego częścią. Jeżeli myślisz podobnie, to już znaleźliśmy wspólny język. Istniejemy od 2014 roku.

Więcej tego autora

Najnowsze

Walka w Pucharze Polski, przyjazd finalisty, piłkarskie losy Rafała Kurzawy – reminiscencje po meczu Stali Rzeszów z Pogonią Szczecin

Pierwsza runda Pucharu Polski przyniosła sporo emocji. Jednym z najciekawiej zapowiadających się meczów była rywalizacja pierwszoligowej Stali Rzeszów z występującą w rozgrywkach PKO BP...

„Igrzyska życia i śmierci. Sportowcy w powstaniu warszawskim” – recenzja

Powstanie Warszawskie to czas, gdy wielu Polaków zjednoczyło się w obronie stolicy Polski. O sportowych bohaterach walk zbrojnych przeczytacie poniżej. Autorka Agnieszka Cubała jest pasjonatką historii...

„Nadzieja FC. Futbol, ludzie, polityka”. Nowa książka Anity Werner i Michała Kołodziejczyka

Cztery lata po premierze niezwykle ciepło przyjętej książki „Mecz to pretekst. Futbol, wojna, polityka”, Anita Werner i Michał Kołodziejczyk powracają z nowymi reportażami, w...