„Życie wypuszczone z rąk” – recenzja

Czas czytania: 3 m.
0
(0)

To nie będzie typowa recenzja. Nie wiem czy w ogóle to co chcę przekazać w tym miejscu można zakwalifikować jako recenzję książki. Jednak „Życie wypuszczone z rąk” wprowadziło mnie w pewien refleksyjny nastrój, który ukrywał się w głębi mojej duszy. Mroczny nastrój. I dobrze, bo w końcu ten mrok może zmierzyć się ze światłem dziennym. Mrok związany ze strachem, ze stratą i z depresją, czyli dokładnie taki, z jakim zmagał się Robert Enke.

Book Sale Instagram Post 2024 02 21T231435.459

Książkę „Życie wypuszczone z rąk” napisał Ronald Reng – niemiecki dziennikarz, którzy przez wiele lat pozostawał w bliskich relacjach z Robertem Enke. Opisał on w niej wszystko z czym borykał się bramkarz reprezentacji Niemiec. Poruszył nie tylko to co było widać na wierzchu, ale też szczegółowo opisał uczucia piłkarza, a także pokazał jak te uczucia odbijały się w zwierciadle emocji bliskich mu osób. A co siedziało w umyśle Roberta Enke? Pewien demon, któremu na imię depresja.

Robert Enke mierzył się z presją. Jak każdy. Walczył ze strachem. Jak my wszyscy. Miał podczas tej walki lepsze i gorsze momenty, ale ogólnie sprawiał wrażenie silnego. Czy wam też się czasem wydaje, że gracie pewną rolę, w której jesteście niż w rzeczywistości? Na koniec popadł w głęboką depresję i przegrał z samym sobą, choć jemu mogło się wydawać, że wygrał, że się uwolnił. W podobny sposób „uwolnili” się też inni piłkarze, jak Gary Speed czy Adam Ledwoń. Rozum przeciętnego obserwatora świata futbolu nie dopuszczał myśli, że tacy gladiatorzy mogą w środku przeżywać coś, co kieruje ich w mrok. Ale chyba w każdym z nas można znaleźć odrobinę mroku. Najważniejsze to nie pozwolić mu się zdominować. I właśnie o tym jest ta książka – o dominacji strachu nad zdrowym rozsądkiem, który dosłownie paraliżuje umysł i nie pozwala na podejmowanie samodzielnych decyzji.

I to wszystko co chciałbym w tym miejscu przekazać na temat samej książki. Muszę jednak dodać, że kto chce się z nią zmierzyć musi być przygotowany na ekstremalną dawkę emocji, które mogą wyciągnąć z umysłu najmroczniejsze uczucia. Chciałoby się w tym wszystkim znaleźć jakiś sens, który pozwoliłby zrozumieć działanie demona, ale takiego sensu nie ma.

I chyba tak naprawdę nie da się znaleźć sensu depresji. Potrafi ona opętać człowieka w najmniej oczekiwanym momencie i zmienić go w zupełnie inną osobę. Enke nie popadł w depresję, kiedy umarła jego córka, zdołał z niej wyjść po nieudanej przygodzie w Barcelonie i Fenerbahce i w końcu wytrzymał wszystkie kontuzje i niepowodzenia. Dlaczego więc poddał się jej w momencie, kiedy miał pewne miejsce w składzie Hannoveru, walczył o koszulkę z numerem jeden w reprezentacji Niemiec i cieszył się miłością adoptowanej córki? To pytanie pozostanie bez odpowiedzi, pozostanie tylko zrzucenie odpowiedzialności na demona.

Znacie go? Wiecie z kim do czynienia miał Robert Enke? A może sami czasem macie takie myśli, które sprawiają wrażenie, że coś się wdarło do waszej głowy i paraliżuje umysł zalewając go mrokiem. Osobiście spotkałem się z tym demonem kilka razy. I muszę przyznać, że Robert Enke był ode mnie silniejszy, bo nie udało mi się tak szybko wyrzuć go z głowy po śmierci mojej córki. Zresztą, ja wiem, że on gdzieś tam jest. Z każdą myślą o Julii pcha się na zewnątrz i usiłuje zdominować mój umysł. Udało mu się zdominować takiego gladiatora jak Robert Enke, ale mnie nie zdominuje. Wierzę, że mnie nie zdominuje. Nie zdominuje, prawda?

GRZEGORZ IGNATOWSKI



 

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 0 / 5. Licznik głosów 0

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

Redakcja
Redakcja
Jesteśmy niczym Corinthians — przesiąknięci romantycznym futbolem, który narodził się z czystej pasji i chęci rywalizacji, nie zysku. Kochamy piłkę nożną. To ona wypełnia nasze nozdrza, płuca i wszystkie komórki naszego ciała. To ona definiuje nas takimi, jakimi jesteśmy. Futbol nie jest naszym sposobem na życie. Jest jego częścią. Jeżeli myślisz podobnie, to już znaleźliśmy wspólny język. Istniejemy od 2014 roku.

Więcej tego autora

Najnowsze

Piłkarskie losy Radosława Majewskiego – reminiscencje po meczu Stali Rzeszów ze Zniczem Pruszków

W rozegranym 10 listopada 2024 roku meczu 16. kolejki Betclic 1. Ligi Stal Rzeszów podejmowała Znicz Pruszków. Dla obu drużyn było to starcie o...

Nadzieja FC Futbol, ludzie, polityka – recenzja

Książka „Nadzieja FC Futbol, ludzie, polityka” to zapis z kilkunastomiesięcznej podróży Anity Werner i Michała Kołodziejczyka do Tanzanii, Turcji, Rwandy i Brazylii. Futbol jest...

Remanent 5. Pole karne z bliska.

Jerzy Chromik powraca z piątą częścią Remanentu, w którym przenosi czytelników na stadiony z lat 80. i 90. Wówczas autor obserwował zmagania drużyn eksportowych,...