„Straszliwie sam” – recenzja

Czas czytania: 2 m.
0
(0)

Ta książka nie jest o piłce nożnej. „Straszliwie sam” to książka o relacjach. Relacjach, jakie zachodzą na linii trener – drużyna, trener – prezes i trener – dziennikarze. Oczywiście autor ukazuje te relacje z punktu widzenia szkoleniowca, ale jest to perspektywa na tyle wyrazista i przekonująca, że nie pozostawia czytelnikowi wątpliwości przy wyciąganiu wniosków.

A wnioski nasuwają się same, albo raczej Domenech podaje je nam na tacy. Po pierwsze – piłkarz jest tylko i aż człowiekiem, ma swoje małe i duże problemy i w momencie, kiedy się ich za bardzo rozpieszcza, małe problemy stają się olbrzymim kłopotem. Komuś takiemu ciężko pojąć, że jest tylko trybikiem w maszynie, jaką jest drużyna piłkarska. Często ten trybik chce, żeby jego problem, albo problemik, wyrósł ponad drużynę i na przykład chce być ustawiony na lewej stronie, bo tam kręci mu się wygodniej. A kiedy jeden trybik się buntuje, to protestuje kolejny, bo chciałby na przykład mieć obok siebie tryb w podobnym rozmiarze, tyle że ten uważa, że tryb znajdujący się w pobliżu powinien mieć inny kolor, a ten z kolei marzy o tym, żeby na jego metalowym cielsku widniał napis „vas te faire encule, entraineur”. Konlflikt gotowy.

Gdzie są relacje tam z czasem pojawiają się konflikty. Zadaniem selekcjonera jest ich rozwiązywanie lub zapobieganie, albo – co też się często zdarza – wykorzystanie z korzyścią dla zespołu. Domenech mówi jasno, że te konflikty go przerosły. Francuz twierdzi, że nie szuka usprawiedliwienia, ale jednocześnie podaje przyczyny – brak wsparcia mediów, działaczy, niechęć piłkarzy. To właśnie ze względu na ten brak wsparcia książka nosi tytuł „Straszliwie sam”.

Ta książka równie dobrze mogłaby nosić tytuł „Samotność przegranego selekcjonera”, ponieważ w pewnym momencie trener zabiera nas w podróż po swoim umyśle, w którym toczy się psychologiczna wojna. Domenech tę wojnę przegrał i pozostaje zadać pytanie, na które nie ma odpowiedzi: czy mógł ją wygrać? Praca selekcjonera jest niezwykle trudna i bezwzględnie wymaga pewnych cech charakteru. Człowiek niezdecydowany, szukający kompromisu przy podejmowaniu decyzji, jest w tym zawodzie zgubiony. Domenech nie chciał pójść na kompromis, ale też wyraźnie zabrakło mu zdecydowania. A skoro był niezdecydowany, to był przegrany zanim Francja zaczęła Mundial w 2010 roku. I pewnie dlatego były selekcjoner reprezentacji Francji nie wrócił do zawodu, bo jego niezdecydowanie wynikało z wypalenia.

I o tym również jest ta książka – o wypaleniu. O tym, jak pasja potrafi zgnieść cię jak kartkę papieru i wyrzucić do kosza. W sumie, nie jest to może książka, która pochłania do tego stopnia, że nie ma czasu na zrobienie sobie herbaty, ale na pewno jest to książka, która uczy.

 

GRZEGORZ IGNATOWSKI

 

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 0 / 5. Licznik głosów 0

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Redakcja
Redakcja
Jesteśmy niczym Corinthians — przesiąknięci romantycznym futbolem, który narodził się z czystej pasji i chęci rywalizacji, nie zysku. Kochamy piłkę nożną. To ona wypełnia nasze nozdrza, płuca i wszystkie komórki naszego ciała. To ona definiuje nas takimi, jakimi jesteśmy. Futbol nie jest naszym sposobem na życie. Jest jego częścią. Jeżeli myślisz podobnie, to już znaleźliśmy wspólny język. Istniejemy od 2014 roku.

Więcej tego autora

Powiązane

Advertismentspot_img

Najnowsze

Tomasz Wałdoch – Polski bohater w Niemczech

Tomasz Wałdoch to jeden z piłkarzy - idoli dzieciaków urodzonych na przełomie lat 80 i 90 - oto jego historia.

Pierwsi zawodowcy w historii polskiej piłki

Opowieść o Józefie Słoneckim i Emilu Görlitzu, którzy zostali pierwszymi zawodowcami w historii polskiej piłki.

Sonda w stylu Retro #26 – Damian Świerblewski

Sonda w stylu Retro to cykl, w którym byli i obecni piłkarze będą odpowiadać nam na pytania dotyczące swojej kariery. W tym odcinku opowiada o sobie Damian Świerblewski.