Trzeci po bogach – niezwykła historia Marcelo Martinsa Moreno

Czas czytania: 7 m.
4
(1)

W Europie był tylko przejazdem, zaś z reprezentacją Boliwii nigdy nie było mu dane wystąpić na MŚ. Stąd też, poza Ameryką Południową, Marcelo Martins Moreno jest postacią anonimową. Zupełnie niesłusznie. Mowa bowiem o trzecim najlepszym strzelcu eliminacji mundialu w strefie CONMEBOL w historii (22 gole), po Leo Messim (31) i Luisie Suarezie (29).

Marcelo Martins Moreno – biogram

  • Pełne imię i nazwisko: Marcelo Martins Moreno
  • Data i miejsce urodzenia: 18 czerwca 1987 Santa Cruz de la Sierra, Boliwia
  • Wzrost: 187 cm
  • Pozycja: Napastnik

Historia i statystyki kariery

Kariera juniorska

  • Oriente Petrolero (2003–2004)
  • Vitória (2004–2005)

Kariera klubowa

  • Oriente Petrolero (2003–2004) 20 meczów, 2 bramki
  • Vitória (2005–2007) 30 meczów, 12 bramek
  • Cruzeiro (2007–2008) 14 meczów, 7 bramek
  • Szachtar Donieck (2008–2011) 32 mecze, 7 bramek
  • Werder Brema (2009 / wypożyczenie) 5 meczów, 0 bramek
  • Wigan Athletic (2010 / wypożyczenie) 12 meczów, 0 bramek
  • Grêmio (2012–2015) 28 meczów, 10 bramek
  • Flamengo (2013–2014 / wypożyczenie) 16 meczów, 2 bramki
  • Cruzeiro (2014–2015 / wypożyczenie) 32 mecze, 15 bramek
  • Changchun Yatai (2015–2016) 53 mecze, 22 bramki
  • Wuhan Zall (2017–2018) 34 mecze, 25 bramek
  • Shijiazhuang Ever Bright (2019) 12 meczów, 7 bramek
  • Cruzeiro (2020–2021) 43 mecze, 8 bramek
  • Cerro Porteño (2022–2023) 30 meczów, 6 bramek
  • Independiente del Valle (2023–) 0 meczów, 0 bramek

Kariera reprezentacyjna

  • Brazylia U18 (2005) 8  meczów, 6 bramek
  • Brazylia U20 2006) 7  meczów, 5 bramek
  • Boliwia (2007–) 108 meczów, 31 bramek

Dwie ojczyzny

A pomyśleć, że ta historia mogła się potoczyć zupełnie innym torem. Marcelo Martins Moreno jako syn Brazylijczyka (byłego gracza SE Palmeiras z lat 70-tych, Mauro Martinsa) i Boliwijki Ruth Moreno, początkowo występował w juniorskich i młodzieżowych drużynach Canarinhos. I to z niemałymi sukcesami. W 2005 r. wraz z kadrą U-17 triumfował w Pucharze Sendai, sam zaś z dwoma golami został najlepszym strzelcem turnieju. Z kolei w 2006 r. z reprezentacją U-20 rywalizował w Turnieju Śródziemnomorskim.

W 2007 r. przeniósł się również do Cruzeiro EC, w którym bardzo szybko został gwiazdą, mimo ledwie 20 lat na karku (sześć goli w 14 meczach w debiutanckim sezonie). Niecierpliwie wyczekiwał więc powołania od selekcjonera reprezentacji Brazylii, którym od 2006 r. był Dunga. Te jednak nie przychodziło, a w międzyczasie odezwała się do niego Boliwijska Federacja Piłkarska i zaproponowała grę w swojej drużynie narodowej. Młody atakujący stanął więc przed największym dylematem w życiu.

– Gra w reprezentacji Brazylii była marzeniem, zarówno moim, jak i mojego ojca. Długo czekałem na swoją szansę, ale niestety nie otrzymałem jej. Stąd zdecydowałem się na grę dla ojczyzny mojej matki – przyznał w rozmowie z Globo Esporte. Z drużyną La Verde, Marcelo Martins Moreno miał jeden cel – po latach ponownie pojawić się na mundialowej scenie. Ostatni raz Boliwijczycy na MŚ wystąpili w 1994 r. (z dorobkiem jednego punktu, zajęli ostatnie miejsce w grupie C – przegrali z Niemcami i Hiszpanią oraz zremisowali z Koreą Południową). – Miałem wówczas siedem lat, ale co nieco pamiętam z tego turnieju. W kraju zapanowało absolutne szaleństwo na punkcie naszej kadry. Tacy gracze jak Marco „El Diablo” Etcheverry, Erwin „Platini” Sanchez czy Carlos Trucco, to prawdziwe legendy. Po dziś dzień wspomina się tamtą kadrę – opisywał w wywiadzie dla FIFA.com turniej w USA. Sanchez zresztą był pierwszym selekcjonerem, który powołał go do reprezentacji Boliwii.

Dorównanie drużynie Xabiera Azkargoty okazało się jednak zadaniem ponad siły Marcelo Martinsa Moreno i jego kolegów.

Dyżurny outsider

– Gdy decydowałem się na grę dla Boliwii, rodzina od strony mojej matki mówiła: jeśli zabierzesz nas na MŚ, możesz stać się punktem odniesienia dla przyszłych pokoleń, wszystkie dzieci będą chciały pójść w twoje ślady – wracał myślami do dni, kiedy decydował się na grę w La Verde kosztem Selecao. – W naszym kraju dzieje się wiele złego, wiem, co awans na mundial mógłby dać moim rodakom – dodał.

Każde kolejne eliminacje MŚ były jednak niekończącym pasmem rozczarowań. Kwalifikacje do mundialu w 2010 w RPA – 9. miejsce, mimo historycznej wygranej z Argentyną 6:1, a także zwycięstwa z Brazylią 2:1). Walka o przepustki na turniej w Kraju Kawy w 2014 r. – 8. miejsce. Rywalizacja o bilety na imprezę w Rosji w 2018 r. – nihil novi, znów przedostatnia lokata, podobnie jak w eliminacjach do Pucharu Świata w Katarze w 2022 r. Schemat każdej kampanii kwalifikacyjnej był zresztą zawsze ten sam – Boliwijczycy na wysokości prawie 4000 m n.p.m byli mocni u siebie, ale już kompletnie bezradni na wyjeździe, kiedy musieli zejść na niziny. W swojej historii nie wygrali zresztą nigdy poza domem w eliminacjach MŚ!

– Nasz zespół nigdy nie prezentował równej, spójnej formy. Nie potrafił na dłuższym dystansie utrzymać szczytu wydajności. Graczom brakowało doświadczenia, a te można zdobyć przede wszystkim w Europie. Nasze piłkarskie zasoby zawsze były ograniczone, musieliśmy sobie radzić z tym, co mamy. Trzeba wykonać wiele pracy oddolnej, aby zespół był w stanie skutecznie rywalizować z najsilniejszymi reprezentacjami na kontynencie – diagnozował problemy Zielonych, po kolejnych przegranych eliminacjach.

Lepszy od Diabła

Do Marcelo Martinsa Moreno żaden kibic nie mógł mieć jednak pretensji. Ten dwoił się i troił, aby jego drużyna mogła awansować na upragniony mundial. Dokonał czegoś absolutnie niebywałego – stał się jednym z najlepszych strzelców w historii eliminacji w strefie CONMEBOL, mimo że reprezentował absolutnego outsidera.

Drogę niemal na sam szczyt snajperskiej klasyfikacji, boliwijski snajper zaczął od strzelenia siedmiu goli w eliminacjach MŚ 2010. W kolejnych kwalifikacjach mocno spuścił z tonu, bo tylko cztery razy wpisał się na listę strzelców. Również w walce o przepustki do Rosji nie błyszczał (tylko jedna bramka), ale było to spowodowane rezygnacją z gry w kadrze ze względu na konflikt z selekcjonerem Julio Baldivieso (o czym za chwilę). Eliminacje do MŚ 2022 były już jego prawdziwym popisem. Nikt nie strzelił więcej goli od niego (10).

Z tych dziesięciu trafień, najważniejsze było to w wygranym starciu z Urugwajem (3:0). Była to bowiem 21. bramka Marcelo Martinsa Moreno w eliminacjach, która sprawiła, że w snajperskiej klasyfikacji wszech czasów, awansował na 3. miejsce, wyprzedzając Alexisa Sancheza. Z kolei gol w przegranej potyczce z Chile (2:3) sprawił, że stał się pierwszym w historii reprezentacji Boliwii zawodnikiem, który zdobył 30 bramek. – Nie mogłem uwierzyć, w to co się wówczas działo. Mój WhatsApp był zalany wiadomościami, wszyscy mi gratulowali. To było uczucie niewytłumaczalnej dumy, nagrodą za całe lata ciężkiej pracy – wyznał w rozmowie z FIFA.com.

Miejsce na podium najlepszych strzelców kwalifikacji w strefie CONMEBOL w dziejach potraktował z kolei bardzo ambicjonalnie. – Nie można tego wycenić, to owoc ciężkiej pracy. Nie mamy dużych tradycji w międzynarodowym futbolu. Jeśli nazwisko Boliwijczyka zapisuje się w annałach, to znaczy, że zostało to wywalczone pracą, oddaniem i poświęceniem. Jestem dumny, że w ten sposób wypromowałem piłkarsko nasz kraj – dodał.

Boliwijska prasa nie miała wątpliwości, że w zasługach dla drużyny narodowej, Marcelo Martins Moreno przebił swojego wielkiego idola, Marco Etcheverry. 

Nowa misja

I choć jego nazwisko na zawsze zapisało się w 97-letniej historii boliwijskiej kadry, to w jego reprezentacyjnej karierze także nie brakowało trudnych momentów. Ten najtrudniejszy to wspomniany już konflikt z trenerem Baldivieso. We wrześniu 2015 r. Boliwia poległa w towarzyskim meczu z Argentyną 0:7. Po spotkaniu selekcjoner ostro skrytykował swoich najbardziej doświadczonych graczy, podkreślając, że w razie potrzeby zastąpi ich młodzieżą albo naturalizowanymi zawodnikami. W ramach konsekwencji za blamaż z Albicelestes pozbawił również opaski kapitańskiej Ronalda Raldesa. Ten w związku z tym zrezygnował z występów w kadrze. W ramach solidarności z kolegą identyczną decyzję podjął Marcelo Martins Moreno.

„Nie zgadzam się ze stanowiskiem, jakie zajmuje wobec nas szkoleniowiec. To dla mnie smutny dzień, bo kocham tę drużynę i kibiców. Z tym trenerem, trudno będzie utrzymać klimat, który w przyszłości pozwoli nam osiągać dobre wyniki” – napisał w specjalnym oświadczeniu. Czas przyznał mu rację, bo w czasie jego nieobecności, Boliwijczycy przegrali pięć z sześciu meczów w eliminacjach MŚ 2018, a także polegli w fazie grupowej Copa America Centenario 2016 (trzy porażki). Wkrótce po tym Baldivieso został zwolniony, a gdy nowym selekcjonerem ogłoszono Angela Guillermo Hoyosa, Marcelo Martins Moreno ponownie pojawił się w kadrze.

W 2023 r. 36-latek coraz częściej zaczął zastanawiać się nad swoją reprezentacyjną przyszłością. Motywacją to dalszej gry w kadrze mogło być zwiększenie liczby finalistów MŚ do 48 drużyn. Ze strefy CONMEBOL na turniej w Kanadzie, Meksyku i USA kwalifikuje się bowiem aż sześć ekip, a siódma gra w barażach. Mimo to, po długim namyśle, Boliwijczyk zdecydował się pożegnać z drużyną narodową.  – Już przed startem eliminacji zastanawiałem się co ze sobą począć. Chciałem jednak dać szansę młodszym zawodnikom. Niech Boliwia znajdzie nowego Marcelo Martinsa Moreno. Gdybym został, mógłbym blokować komuś miejsce – przedstawił powody swojej decyzji w okolicznościowym wywiadzie dla FIFA.com.

Pożegnanie miał iście królewskie. Nie tylko w La Paz, gdzie z Peru (2:0) rozgrywał ostatni mecz przed własną publicznością, ale również w Montevideo w starciu z Urugwajem (0:3), gdzie w ogóle żegnał się z drużyną narodową. – Człowieku, to mnie rozwaliło! Nie mogłem uwierzyć, w to co się stało. Nie spodziewałem się takiej reakcji ze strony urugwajskich kibiców. Schodząc z boiska, pomyślałem sobie wówczas: wszystkie poświęcenia były tego warte – przyznał.

Marcelo Martins Moreno nie porzuca jednak swojego marzenia o występie z boliwijską kadrą na MŚ. Nie było mu dane osiągnąć tego jako piłkarz, więc będzie próbował podjąć się tej misji jako trener. – Mam duże doświadczenie jako zawodnik, pracowałem z wieloma selekcjonerami, znam rywali od podszewki. Widzę siebie w roli selekcjonera. Najpierw jednak muszę zdobyć staranne wykształcenie – zdradza swoje plany na przyszłość.

Decyzji o grze dla reprezentacji Boliwii po latach absolutnie nie żałuje. – Była to decyzja trudna, ale właściwa. Wiem, że wiele osób nazywało mnie szaleńcem. Nikt przecież nie rezygnuje z gry dla Brazylii. Serce podpowiadało mi jednak, aby występować w Boliwii. Nie wiem, czy decydując się, na występy w Canarinhos napisałbym równie piękną historię i był wzorem do naśladowania dla kolegów z drużyny i nowego pokolenia – przyznał.

Boliwijski meteoryt nad Europą

W Ameryce Południowej, Marcelo Martins Moreno to zatem postać pomnikowa. Pomijając już zasługi dla reprezentacji Boliwii, był również legendą Cruzeiro EC, z którym dwa raz wygrywał ligę brazylijską (2013, 2014) oraz mistrzostwo stanowe (2008, 2014). Z 39 golami jest również najskuteczniejszym obcokrajowcem w historii Raposa. Co więc sprawia, że w Europie jest graczem niemalże anonimowym?

Najkrócej rzecz ujmując, przez Stary Kontynent przemknął niczym meteoryt. Występował w trzech klubach w ciągu trzech lat, ale niczym szczególnym się nie wyróżnił. W 2008 r. za 9 mln euro przeniósł się do Szachtara Donieck. Z Górnikami wygrał ostatnią edycję Pucharu UEFA, ale jego wkład w ten sukces był symboliczny (dwa mecze, 46 minut). Po roku spędzonym na Ukrainie został wypożyczony do Werderu Brema, stając się tym samym pierwszym Boliwijczykiem w Bundeslidze.

Na łamach DW.com przyznał: – W momencie negocjacji, nie chciałem jechać na Ukrainę. Sprawy jednak potoczyły się inaczej i musiałem przejść do Szachtara. Pierwszy rok był trudny – nowy język, jedzenie, klimat. Teraz jestem już przystosowany do gry w Europie. Na Weserstadion przegrywał jednak rywalizację o miejsce w ataku z Markusem Rosenbergiem i Claudio Pizzaro. Jesienią 2009 wystąpił tylko w 12 meczach. – Nie rozwinął się, tak jak tego oczekiwaliśmy – podsumował jego występy dyrektor sportowy bremeńczyków, Klaus Allofs. Niemiecka prasa uznała go za największą transferową wpadkę Werderu, zaraz obok transferu Carlosa Alberto (5 meczów w sezonie 2007/2008 bohatera finału Ligi Mistrzów z 2004 r.).

Wiosną powędrował więc na kolejne wypożyczenie, tym razem do Wigan Athletic (będąc drugim Boliwijczykiem w Premier League, po Jaime Moreno). Ligi angielskiej także jednak nie podbił, w 12 meczach ani razu nie trafiając do siatki. Po zakończeniu sezonu 2009/2010 wrócił zatem na Ukrainę. Mimo niezbyt owocnego w gole półrocza, menedżer The Latics, Roberto Martinez miał o odchodzącym podopiecznym dobre zdanie: – To wyjątkowa osoba. Szkoda, że znakomicie spisywał się tylko na treningach, ponieważ jego profil pasował do Premier League.

Po powrocie do Doniecka zaliczył jeszcze całkiem udany sezon 2010/2011 (siedem goli w 23 meczach), ale w kolejnej kampanii znów pojawił się na boisku incydentalnie. W 2012 dał już sobie spokój z podbojem Europy, najpierw przenosząc się do Brazylii (Gremio FBPA, Flamengo FR i Cruziero), a później do Chin, by po pięciu latach ponownie obrać kurs na macierzysty kontynent (Cruzeiro, Cerro Porteno, Independiente del Valle). Nawet jeśli klubowa kariera Marcelo Martinsa Moreno nie była do końca udana, to kariera reprezentacyjna wszystko mu rekompensuje.

Maciej Kanczak

Źródła:

  1. Opinion
  2. Globo Esporte
  3. FIFA.com
  4. DW.com
  5. Diez
  6. Late.com.bo

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 4 / 5. Licznik głosów 1

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

spot_img

Więcej tego autora

Najnowsze

Szalona końcówka, rekord Angela Rodado, najlepsi obcokrajowcy – reminiscencje po meczu Resovii z Wisłą Kraków

23 kwietnia Retro Futbol gościło na meczu 29. kolejki Fortuna 1. Ligi, w którym Resovia rywalizowała z Wisłą Kraków. Tego dnia na Stadionie Miejskim...

“Nie poddawaj się! Lukas Podolski. Dlaczego talent to zaledwie początek” – recenzja

Autobiografie piłkarzy, którzy jeszcze nie zakończyli jeszcze kariery, budzą kontrowersje. Nie można bowiem w takiej książce stworzyć pełnego obrazu danej osoby. Jednym z takich...

Resovia vs. Stal – reminiscencje po derbach Rzeszowa

12 kwietnia 2024 roku Retro Futbol gościło na wyjątkowym wydarzeniu. Były nim 92. derby Rzeszowa rozegrane w ramach 27. kolejki Fortuna 1. Ligi. Całe...