Po wyborze Thomasa Tuchela na selekcjonera reprezentacji Anglii, po Wyspach Brytyjskich przetoczyła się fala niezadowolenia i oburzenia. Jej siła nijak ma się do jednak do burzy, która wybuchła w 2000 r., gdy szkoleniowcem Synów Albionu został pierwszy obcokrajowiec w historii, Sven-Goran Eriksson.
Koniec XX wieku był fatalnym okresem dla reprezentacji Anglii. Synowie Albionu mieli olbrzymi problem z awansem na EURO 2000 (zaledwie trzy zwycięstwa w eliminacjach w grupie 5 i wymęczona wygrana ze Szkocją w barażach). Na samym kontynentalnym czempionacie w Belgii i Holandii nie wyszli z grupy, sensacyjnie przegrywając „mecz o wszystko” z Rumunią 2:3. Z kolei kwalifikacje do MŚ 2002 rozpoczęli od domowej porażki w słabym stylu z Niemcami (0:1) na zamknięcie „starego Wembley”. Dla decydentów z FA to było już zbyt wiele i we wrześniu postanowili podziękować za współpracę Kevinowi Keeganowi.
Kandydaci niedostępni i nieekskluzywni
Pierwotnie w angielskiej federacji nie planowano trzęsienia ziemi – następcą Keegana miał być Anglik. Faworytem bukmacherów i kibiców (40% wskazań w ankiecie BBC) był były selekcjoner Synów Albionu w czasie EURO`96, Terry Venables. – To najlepszy wybór ze względów piłkarskich. Tylko Terry ma doświadczenie na najwyższym poziomie, zarówno w kraju, jak i za granicą – argumentował menedżer Tottenhamu, George Graham. Za kadencji Venablesa, Anglicy na ME na własnych śmieciach doszli do ½ finału, gdzie dopiero lepsi okazali się Niemcy po serii rzutów karnych. Byli podopieczni podkreślali umiejętności interpersonalne doświadczonego trenera, a także jego taktyczną elastyczność. Venables jednak we wrogiej atmosferze rozstał się z kadrą po EURO`96, zatem dla FA był niewybieralny.
Dużym poparciem cieszyła się też kandydatura innego byłego selekcjonera, którą z angielską kadrą odniósł sukces na wielkiej imprezie (4. miejsce na MŚ`90), a więc Bobby`ego Robsona. Ten jednak związany był umową z Newcastle United, ale zapewnił, że jeśli władze Srok go puszczą, chętnie ponownie przejmie drużynę narodową. Wkrótce jednak jego asystent, Mick Wadsworth ujawnił, że jego przełożony zostaje na St. James` Park. Zdesperowani decydenci z FA próbowali nawet ściągnąć Robsona jedynie na kilka spotkań. – Chcemy, aby jego doświadczenie i entuzjazm przez krótki czas były dostępne dla reprezentacji – przyznał dyrektor wykonawczy, David Davies. Jednak i ten pomysł nie doczekał się realizacji.
W międzyczasie, w kolejnym meczu eliminacji MŚ 2002 z Finlandią, na ławce trenerskiej zasiał dyrektor wykonawczy FA, Howard Wilkinson. Anglicy jednak zaledwie zremisowali z niżej notowanym rywalem i po dwóch kolejkach zamykali tabelę grupy 9. – Możemy mieć duży problem z awansem na mundial – stwierdził po meczu w Helsinkach, Wilkinson, dodając jednocześnie, że Trzy Lwy powinny skupić się na budowie drużyny na MŚ w 2006 r. Po tych słowach na Wyspach zawrzało, a angielskie media dodatkowo wyselekcjonowaną przez Wilkinsona drużynę uznały za „najgorszą w historii”. Nic dziwnego więc, że parę dni później, na towarzyską grę z Włochami ogłoszonego nowego p.o. selekcjonera. Został nim opiekun Leicester City, Peter Taylor. Widać zatem było, że wśród rodzimych szkoleniowców ciężko było o idealnego kandydata. Poza Taylorem padały jeszcze takie nazwiska jak Alan Curbishley (Charlton Athletic), John Gregory (Aston Villa), David O`Leary (Leeds United), Peter Reid (Sunderland) oraz Bryan Robson (Middlesbrough FC). Mimo to, z angielskiej szatni popłynął jasny przekaz. – Nowym selekcjonerem musi być Anglik – ogłosił David Beckham.
Pierwsze podchody
Widząc jednak biedę wśród rodzimej myśli szkoleniowej, w głowach działaczy FA zaczynała rodzić się koncepcja, aby zerwać z tradycją i po raz pierwszy w 130-letniej historii Synów Albionu, ich losy powierzyć obcokrajowcowi. Zwolennikiem otwarcia się na świat był dyrektor generalny angielskiej federacji, Adam Crozier, który był odpowiedzialny za wybór następcy Keegana. Nominacja zagranicznego szkoleniowca miała być też symbolem, że Anglicy kończą ze swoim piłkarskim konserwatyzmem. Piłkarscy decydenci w tym samym czasie szykowali się również do zmiany siedziby. Opuszczali zabytkowy Lancaster Gate i przenosili się do modnego Soho Square. Tak samo miało być z selekcjonerem. Żeby tego dokonać, trzeba było jednak przekonać piłkarską Anglię, że to dobre rozwiązanie. Ta początkowo mówiła bowiem jednym głosem. – To przepis na katastrofę – stwierdził legendarny Jack Charlton. – To byłby wstyd dla naszego futbolu – dodał Paul Gascoigne. Trevor Francis z kolei przekonywał: – W Premier League jest wielu naszych znakomitych trenerów.
Głównym kandydatem był oczywiście Arsene Wenger, a dyrektor Arsenalu i jednocześnie członek zarządu angielskiej federacji, David Dein przyznał, że w razie zainteresowania Francuza posadą, nie będzie mu robić problemów z odejściem z Highbury. Wenger jednak zdecydował się pozostać w zespole Kanonierów. Sondowano również możliwość zatrudnienia Fabio Capello, który prowadził wówczas AS Romę oraz Aime Jacqueta, który po zdobyciu z reprezentacją Francji mistrzostwa świata w 1998 r. pozostawał bez pracy. „Sunday Times” z kolei pisał, że zapytanie od FA miał dostać też sam Johan Cruyff. W tym natłoku nazwisk gdzieś zginęła informacja o zainteresowaniu święcącym triumfy z SS Lazio, Svenem-Goranem Erikssonem (Puchar Włoch w 1998 r., Puchar Zdobywców Pucharów i Superpuchar Europy w 1999 r., mistrzostwo i Puchar Włoch w 2000 r.). – Mam kontrakt z Lazio do czerwca 2001 i nie biorę pod uwagę żadnych ofert, poza tą od Biancocelesti – wyznał 24 października.
Tymczasem fakty były takie, że nazwisko Szweda rozpatrywane było już bezpośrednio po porażce Anglii z Niemcami.
Zatrudnienie w Halloween
Na łamach portalu „Cochaes Voice”, Eriksson wspominał swoją rozmowę z agentem z 7 października. „Byłem na krótkich wakacjach, kiedy dostałem telefon od mojego agenta Athole Stilla. Był na Wembley. – Anglia właśnie przegrała z Niemcami, a Kevin Keegan zrezygnował. Czy byłbyś zainteresowany objęciem stanowiska selekcjonera reprezentacji Anglii? – zapytał. Odpowiedziałem: – Żartujesz Athole, przecież to niemożliwe. – Coż, zawsze możesz spróbować – dodał, po czym się rozłączył. Dzień lub dwa dni później zadzwonił do mnie Adam Crozier i faktycznie zapytał, czy jestem zainteresowany pracą. – Oczywiście, że jestem – zapewniłem”.
Orędownikiem zatrudnienia Szweda był Crozier, ale również i Dein miał być nim zachwycony. – Od początku był jego zwolennikiem. Po części wynikało to również z faktu ochrony interesów w Arsenalu i zatrzymaniu Wengera, ale również cenił warsztat Erikssona – przyznał Still w rozmowie z „Four Four Two”. – Wybór Szweda był również politycznie neutralny. Decydując się na Wengera, znalazłyby się elementy wzbraniające przed zatrudnieniem Francuza. Z kolei angaż Niemca w ogóle nie byłby możliwy – dodał.
Kilka dni po telefonie od Croziera, dwaj działacze FA spotkali się w Rzymie z Erkissonem i jego agentem. – Po tym spotkaniu zdałem sobie sprawę, że nie mogę powiedzieć „nie”. Jeśli to zrobię, będę tego żałował do końca życia – wspominał Eriksson. Kością niezgody był kontrakt szwedzkiego trenera z Lazio. Pierwotnie ustalono więc, że ten reprezentację Anglii obejmie dopiero w lipcu 2001, tuż przed decydującą turą eliminacji MŚ 2002. W styczniu 2001 SGE zrezygnował jednak z pracy w Lazio po sensacyjnej porażce ze słabym SSC Napoli 1:2. „Le Aquille” tracili już 11 punktów do AS Romy i nie mieli już praktycznie żadnych szans na obronę tytułu mistrzowskiego.
Wracamy jednak do października. 31.10 FA oficjalnie ogłasza, że Eriksson podpisał 5-letni kontrakt, tym samym stając się pierwszym zagranicznym selekcjonerem Synów Albionu w historii. Konserwatyści nie mogli sobie wyobrazić straszniejszego Halloween.
Sprzedane pierworództwo
„Bobby Robson był prześladowany za swoje siwe włosy, Glenn Hoddle za swoje przekonania, Terry Venables za swoje interesy, a Graham Taylor za niemal wszystko. Witaj w najtrudniejszej pracy na świecie, Svennis” – ubolewał nad losem rodaka, szwedzki dziennik „Aftonbladet”. Eriksson w mgnieniu oka stał się bowiem wrogiem numer jeden. Ataki na byłego opiekuna Lazio przypuszczano z każdej strony. – Nominacja zagranicznego trenera jest nie do uwierzenia. To kolejny przykład oddawania naszych rodzimych skarbów Europie – przyznał przewodniczący League Managers Assocation, John Barnwell. Dyrektor generalny Professional Footballers Assocation, Graham Taylor z kolei stwierdził: – To zdrada naszej struktury trenerskiej.
Najbardziej brutalna była jednak prasa. „I tak naród, który dał światu piłkę nożną, został zmuszony po raz pierwszy w historii do powierzenia swojej reprezentacji zagranicznemu trenerowi. Cóż za upadek. Jakie przyznanie się do upadku. Jakie upokorzenie. Jakie to straszne, żałosne, samosprowokowane oskarżenie. Co za okropny bałagan” – pisał „The Sun”. Najbardziej prostacki i pozbawiony granic dobrego smaku atak przypuścił jednak „Daily Mail”. Na jego łamach Jeff Powell pisał: „A jednak sprzedajemy nasze prawo pierworództwa w dół fiordu narodowi, składającemu się z siedmiu milionów narciarzy i młociarzy, którzy połowę roku spędzają w całkowitej ciemności”.
Protestowali również kibice. W czasie jednej z pierwszych wizyt Erikssona w Anglii natknął się na kibica z transparentem: „Anglicy powinni spuścić głowy ze wstydu za zatrudnienie obcokrajowca”. FFT cytował również jednego z fanów, który mówił: – Za oszustwo uznałbym już zatrudnienie szwedzkiego kitmana, nie mówiąc o menedżerze. Uważałem, że jeśli coś z nim wygramy, to zostanie to w jakiś sposób zszargane. I nie byłem w tej opinii odosobniony.
Wejście do współczesnego świata
Still w rozmowie z FFT przyznał jednak, że wraz z Erikssonem spodziewali się takiej reakcji. – Od początku wraz ze Svenem zdawaliśmy sobie sprawę, że będzie to nieuniknione. Nie sądzę też, aby Sven brał to do siebie. Zgodziliśmy się, że każdy obcokrajowiec musiałby się mierzyć z takim nastawieniem. Eriksson na tych samych łamach przyznał jednak, że zaskoczyła go ekstremalna zajadliwość angielskiej prasy. – Naprawdę nie spodziewałem się takiej reakcji. To było zaskoczenie, a nie presja związana z moją pracą. Byłem we Włoszech, a tam „zabijają cię”, jeśli nie wygrywasz meczów – wyznał.
W końcu jednak opinia publiczna zdała sobie sprawę, że zatrudnienie obcokrajowca jest po prostu nieuniknione. W listopadzie Anglicy przegrali towarzysko z Włochami 0:1, do pięciu wydłużając serię meczów bez zwycięstwa. „Ci, którzy śledzą Anglię i ci, którzy relacjonują każdą wpadkę i pomyłkę drużyny narodowej, muszą zaakceptować, że najlepsi trenerzy są w zdecydowanej większości zagraniczni. Jeśli nie możemy ich pokonać, zatrudnijmy kogoś, kto nam pomoże. Angielska piłka nożna musi wejść do współczesnego świata, dołączyć do kontynentalnego dryfu” – pisał na łamach „The Telegraph”, Henry Winter.
Eriksson szybko zyskał sobie jednak przychylność ekspertów i kibiców. W debiucie, w efektownym stylu pokonał Hiszpanię 3:0, a później, w dramatycznych okolicznościach awansował z angielską reprezentacją na MŚ 2002. – Widziałem protestujących, którzy krzyczeli: „nie chcemy obcokrajowca!”, ale nie poczułem się tym dotknięty. Zawsze wiedziałem, że jeśli będę dobrze wykonywał swoją pracę, Anglicy będą mnie wspierać – podkreślał.
Maciej Kanczak
Źródła:
- 1. BBC
- 2. Coaches Voice
- 3. Four Four Two
- 4. The Guardian
- 5. Aftonbladet
- 6. The Sun
- 7. Daily Mail
- 8. The Telegraph