W pierwszej części wywiadu (dostępny pod tym linkiem) rozmawialiśmy o historii piłki nożnej w Warszawie. W tym poruszyliśmy temat otwockiego futbolu.
Pierwszym klubem na terenie powiatu otwockiego był OKS Otwock. Jakie były początki założenia tego najpierw szkolnego zespołu?
Faktycznie, na początku był szkolnym zespołem, założono go Miejskim Gimnazjum Koedukacyjnym w 1924 roku. Początkowo młodzi chłopcy nie widzieli potrzeby, żeby zarejestrować ich klub i woleli rozgrywać nieformalne mecze, umawiając się ze swoimi rówieśnikami w Otwocku. Jak pamiętam, pierwszym znanym działaczem był Edward Obara. W 1930 roku OKS Otwock przystąpił do rozgrywek WOZPN, stając się formalnie zarejestrowanym klubem. Od tego momentu OKS Otwock występował w C-klasie. W 1935 r. awansował do B-klasy. W 1937 roku był największy triumf klubu — awans do A-kluby. Wtedy, w 1937 roku na mecze zaczęło przychodzić tysiąc, a nawet więcej widzów. OKS był zdecydowanie najlepszym w okręgu otwockim. Sam Otwock był miejscowością licząca sobie 19 000 mieszkańców. Porównywalną miejscowością z drugiej strony Warszawy były Włochy, około 20 000 mieszkańców. We Włochach też działał najsilniejszy w okolicy klub: to Przyszłość. No ale Pan pytał o okolice Otwocka.
OKS Otwock był klubem przede wszystkim polskim, choć wśród przedwojennych działaczy znajdziemy tu Izaaka Rozinowicza -wyróżniającego się kierownika sekcji pn. i sekretarza WOZPN. Przystąpił do polskiego zespołu, gdyż był wychowany w duchu polskim i kulturze polskiej. Po wojnie był znany pod spolszczonym imieniem Józef.
W Otwocku dominowała diaspora żydowska, która liczyła sobie ponad 50% mieszkańców, więc mówimy o ponad 10 tysiącach Żydów otwockich. Jasne jest więc, że w Otwocku musiał działać też klub żydowski. Świat sportowy nie zna przecież próżni.
Większość mieszkańców żydowskiego Otwocka zachowywała swoje tradycje, religię i obyczaje. Otwoccy Żydzi w 1930 roku założyli Gwiazdę Otwock, klubu związanego z lewicowym światopoglądem i z partią Poalej Syjon – Lewica. Jak popatrzymy na tę diasporę żydowską w Otwocku, to się okaże, że Żydzi wbrew stereotypowi nie byli jednością. Poglądy polityczne różniły ich, więc powstało miejsce dla innego żydowskiego klubu, ale o orientacji prawicowej. Tak oto powstała ŻKS Nordyja, po kilku latach przemianowana na ŻKS Bejtar Otwock. Ten klub zaczynał dominować w żydowskiej części Otwocka w końcu lat trzydziestych. Dodajmy, że działała też Jutrznia Otwock związana z socjalistycznym Bundem oraz Hapoel Otwock będący sportowym ramieniem Poalej Syjon – Prawica.
Rozumiem, że w Otwocku grano więc mecze derbowe.
Oczywiście i to czasami bardzo zażarte. W 1935 r. w nieodległej Falenicy podczas meczu o mistrzostwo C klasy między Skrą Falenica a Gwiazdą Otwock doszło do zamieszek. Zginął kibic uderzony drągiem. Boisko na którym grała Gwiazda Otwock było jednym z najniebezpieczniejszych i z tego powodu często je zamykano. Cierpiał na tym klub, który cieszył się sporą popularnością wśród środowiska żydowskiego.
Warto też przypomnieć, że obok Otwocka w Falenicy mieliśmy Hapoel Falenicę, który szturmował B-klasę z sukcesem i miał ambicję grać nawet w A-klasie. Skra Falenica istniała prawie dziesięć lat. Nie wiele o tym klubie mam informacji. Czy to było naśladowanie warszawskiej Skry? Jeśli tak, to był to, klub związany z Polską Partią Socjalistyczną, ale to tylko przypuszczenie. Być może Skra Falenica (tak jak do pewnego stopnia OKS Otwock), łączyła Żydów i Polaków. Taki wspólny klub dla obu nacji, to duża rzadkość w Polsce.
Warto też dodać, że OKS Otwock to przecież także inne sekcje. Kiedyś w „Linii Otwockiej” zamieściłem zdjęcie kolarzy, ale byli też i lekkoatleci i siatkarze, działała też sekcja dramatyczno-kulturalna. Klub dostał wiatr w żagle i zaczął w końcu lat trzydziestych rozwijać się. Jeśli chodzi o Bejtar Otwock, to warto zauważyć bokserów. Sukcesów żadnych nie odnieśli, ale jeździli w pociągach i stanowili nieformalną straż żydowskiej społeczności. Jeśli jakaś narodowa polska bojówka ciągnęła Żyda za pejsy czy ściągała jarmułkę, to bokserzy się uruchamiali i stanowili swoistą samoobronę żydowską. Takie czasy.
W jaki sposób podczas II wojny światowej powstał klub sportowy Mazur Karczew?
W 1942 roku. Tu ciekawa historia, bo jeśli porównamy historie różnych klubów to zdarzają się historycy, którzy uważają, że datą powstania towarzystwa sportowego, jest zgoda właściwego urzędu na klubową działalność. Według takiego myślenia, ważna jest zatem pieczątka, a nie stan faktyczny. Tylko co z takim Mazurem Karczew zrobić? Klub powstał w środku okupacji, rozgrywał mecze i miał swych kibiców. Przecież trudno było oczekiwać od okupacyjnego rządu niemieckiego, że rozstrzeliwując i zsyłając do Auschwitz, będą pieczętować powstanie klubu sportowego dla Polaków.
Starałem się podpatrzeć, kto tak naprawdę stworzył ten klub. Wyszło, że konspiracja związana z ruchem ludowym, Bataliony Chłopskie. Jeśli tak, to może trzeba poszukać, jak Karczew wyglądał jeszcze wcześniej, powiedzmy pod koniec lat trzydziestych, jeszcze za wolnej Polski. Dostrzegłem, że wtedy był próby tworzenia sportu w Karczewie. Przypomnę, że Karczew tym się różnił od Otwocka, że Karczew to przede wszystkim polscy chłopi. Żywioł polski przeważał nad żywiołem żydowskim. Siła ruchu ludowego była widoczna i oni zaczęli tworzyć klub gdzieś przed wybuchem wojny. Były jakieś zawody lekkoatletyczne, organizowane przez Koło Sportowe Ruchu Ludowego. Mieliśmy namiastkę tego, co po wojnie nazywało się Ludowym Zrzeszeniem Sportowym i być może to ci ludzie, którzy zaczynali uprawiać sport przed wojną, a w 1942 roku założyli Mazura Karczew. Szczegóły te, ciągle czekają na ustalenie przez jakiegoś miejscowego historyka.
Podczas II wojny światowej na terenie zarówno Otwocka jak i Karczewa rozgrywano mecze konspiracyjne. Podczas jednego takiego meczu Niemcy zrobili łapankę w Karczewie. Czy tego typu sytuacje zdarzały się często?
Nie często. To zależało od funkcjonariusza niemieckiego. Raz zrobiono dużą obławę w Piasecznie, po drugie stronie Wisły, ale to wszystko. Uściślijmy, że konspiracyjny to nie był sam mecz, tylko konspiracyjne rozgrywki. Jak można mówić o konspiracyjnym meczu, skoro przychodzi 2 000 widzów i Niemcy dobrze wiedzieli, że na boisku grają dwie drużyny. Na przykład na najpopularniejsze mecze Polonii i Okęcia, przychodziło właśnie aż tyle osób. Czy myśli Pan, że Gestapo niebyło czujne i nie widziało, że na miejscowym boisku zebrało się 2 000 osób? Oczywiście nie. Wiedzieli, że takie mecze istnieją, ale nie mieli pojęcia, że mecz organizowany był przez konspiracyjny związek piłkarski. Organizacja meczu i rozgrywek była konspiracyjna. Dla Niemca grał zespół w czarnych koszulkach kontra zespół w niebieskich koszulkach. Dopiero wtajemniczeni wiedzieli, że ci w czarnych to Polonia, a ci w niebieskich to Okęcie. Zupełnie nieliczni wiedzieli, że jest to mecz o pierwsze miejsce w mistrzostwach Warszawy. Tak też wyglądały mecze w Karczewie i Otwocku.
Tragedia była w Otwocku, bo większość mieszkańców nie przeżyła wojny, Holokaust do tego doprowadził. W Karczewie siła konspiracyjnego ruchu ludowego była silna. Drużyny warszawskie chętnie przyjeżdżały, gdyż tam się czuło atmosferę większego luzu niż w Warszawie. Wystarczyło dobrze żyć z jakimś komendantem niemieckim, łapówę mu dać, wmówić, że mecz jest zorganizowany spontanicznie przez chłopców z jednego podwórka i Niemcy przymykali oko. Gorzej jeśli była jakaś wizytacja. Co robiono w miejscach, gdzie był tłum? Niemcy robili łapanki, aby wywieźć ludzi na roboty do Niemiec albo w najgorszym wypadku wywieźć do obozu koncentracyjnego. Często łapanki urządzano na dworcach, na bazarach, w środku zatłoczonych ulic.
Oczywiście przy okazji okupant mógł zorientować się, że ci piłkarze są zbyt dobrze ubrani, że jest sędzia i że mecz nosi znamiona jakieś organizacji. Zatrzymanych ludzi przesłuchiwano, ale nigdy nie udowodniono, że meczami kieruje konspiracyjny Warszawski Okręgowy Związek Piłki Nożnej. Nikt się nie przyznał, najwyraźniej wtyki żadnej nie było. Myślę, że Niemcy nie do końca zdawali sobie sprawę, jak sprawnie działały te nasze, konspiracyjne związki, regularnie rozgrywając takie mecze, choć nie było oficjalnych plakatów i prasowych zawiadomień.
Po II wojnie światowej nadszedł czas stalinizmu. Było widać to w nazwach klubu. Mazur zmienił nazwę na LZS, natomiast OKS na Kolejarza. Czy w klubach nastąpiła pełna stalinizacja, a może były jakieś swobody?
Faktycznie OKS zmienił nazwę na Kolejarza. Stalinizacja w sporcie była w pełni zauważalna od 1948 roku albo nawet od 1949 roku, kiedy najpierw przyspawano kluby do poszczególnych federacji/branż, czyli kolejowej, hutniczej, górniczej, milicyjnej, wojskowej, budowlanej i tak dalej. Przynależność do nowych barw i nazw była obligatoryjna, nie było żadnego wyboru. Kluby musiały się tak, a nie inaczej nazywać, musiały mieć nowe koszulki i barwy. Poznikały kluby uznane za wrogie wobec komunistów a więc Związku Strzeleckiego i Sokoły. Nie odrodziły się też Policyjne Kluby Sportowe.
Kolejarz Otwock miał więc barwy bordowe z takim kolejarskim godłem, a nie swoje przedwojenne barwy żółto-czarne. Albo przejdźmy na grunt Warszawy. We wrześniu 1950 roku na stadionie Polonii przy Konwiktorskiej rozegrano mecz Kolejarz-CWKS. To były derby, no, ale wtedy nie można było mówić, że to Polonia, a z drugiej strony, że to Legia. Ciekawa była reakcja publiki. Na Konwiktorskiej zdecydowaną większość tworzyli poloniści, oni zdominowali ten stadion i krzyczeli „Polonia, Polonia”. Co gorsza, Polonia grała w czarnych koszulkach. No to była już jakaś manifestacja polityczna- tak to odebrała ówczesna władza. Trybuny krzyczały: „Polonia, Polonia” a drużyna gospodarzy grała w czarnych barwach, jakby w ogóle nie było tej stalinizacji. W efekcie Urząd Bezpieczeństwa przyszedł na Polonię, kilka godzin po meczu, zrobił rewizję, przesłuchał świadków, najbardziej podejrzany był pan magazynier. Przesłuchiwano go aż do wieczora. Pytano, dlaczego wydał czarne koszule. Przecież klub nazywał się „Kolejarz” i miał barwy bordowe. Pan magazynier, czy udawał gapę, czy faktycznie był to prosty człowiek, i jakoś się wyplątał. Powiedział: „Tych nowych koszulek nie przywieziono do Zrzeszenia Kolejarzy, tylko miałem te stare – czarnego koloru. Aby mecz mógł się odbyć, musiałem wydać czarne koszulki. Nie wiedziałem, że to takie ważne”. Po kilku godzinach przesłuchania faceta puszczono i sprawę zamknięto, udając, że nic się nie wydarzyło. Oczywiście cenzura nie puściła komunikatów w gazetach, że ten mecz dopingowano hasłem Polonia, a nie Kolejarz. To było we wrześniu 1950 roku. Gospodarze wygrali 2:1, a zwycięską bramkę zdobył Marian Łącz, czyli Maniuś Łącz, ten znany aktor, który w „Misiu” grał inkasenta.
Dlaczego np. w Józefowie czy w Wiązownie kluby piłkarskie założono po II wojnie światowej, a nie wcześniej?
Dlatego, że niewielu ludzi tam mieszkało. Żeby zawiązać ekipę piłki nożnej, to musi być społeczność, taka licząc na przykład 1 000 osób, żeby tych kilkunastu chłopaków mogło zagrać w futbol. Popularność piłki nożnej najpierw wzrastała w wielkich miastach, potem w miasteczkach, a dopiero na końcu, na wsi. Sport najłatwiej w tamtym czasie rozwijał się w dużych środowiskach, najlepiej: gimnazjalnym, akademickim, robotniczym, inteligenckim, także wojskowym. Polski rolnik odkrywał sport znacznie później niż mieszczaństwo.