Zlatan to zdecydowanie nie jest normalny koleś. Klasyfikację najlepszych strzelców we Włoszech wygrał strzałem piętą, a dla podniesienia poziomu adrenaliny kradł rowery. Czy jego książka mogła więc być normalnym, suchym opisem piłkarskiej kariery?
Nie mogła i Ibra potwierdza to już w pierwszym rozdziale, w którym opisuje swoje odczucia z pobytu w Barcelonie. – Messi, Xavi, Iniesta i cała ta szajka wyglądali jak uczniacy. Najlepsi piłkarze stali tam, żeby się kłaniać, a ja w ogóle tego nie rozumiałem – pisze Szwed o życiu w szatni Barcelony. Nie mogło oczywiście zabraknąć kilku gorzkich słów na temat Guardioli, z którym Zlatana łączy konflikt. – To jakbyś kupił ferrari i jeździł nim jak cinquecento – pisał o swojej pozycji na boisku w ekipie Blaugrany.
Biografia napastnika PSG to jednak nie tylko ostre słowa pod adresem hiszpańskiego menadżera. To opowieść Szweda ciągnąca się od dzieciństwa w Rosengardzie aż do gry w Milanie. Przez najmłodsze lata naznaczone rozbitą rodziną, „gównianym futbolem” i trudnym charakterem, do czasu największych sukcesów w barwach włoskich klubów, a to wszystko urozmaicone ciekawymi historiami z szatni poszczególnych zespołów i życia prywatnego szwedzkiego snajpera.
Praktycznie z każdego słowa książki wylewa się pewność siebie Zlatana i wiara w swoje umiejętności, które doprowadziły go na sam szczyt. Zapytany przez jednego z dziennikarzy, do jakiego sławnego piłkarzy jest podobny, bez wahania odpowiedział – Zlatan jest tylko jeden. Z kolei na pytanie „Co Twoja dziewczyna dostała na zaręczyny” Szwed wypalił – Zlatana. Przy okazji Ibrahimović nie ukrywa, że zwracał uwagę na swoje kwoty transferowe i bardzo chciał być najdroższym piłkarzem wykupionym ze skandynawskiego klubu.
W swojej biografii Zlatan wspomina także o Jose Mourinho. Choć miał okazję pracować z nim tylko przez jeden sezon, to uważa go za świetnego menadżera, za którego byłby gotowy zabić. Gwiazdor PSG opisuje swoje specyficzne relacje z portugalskim menadżerem w bardzo ciekawy sposób na podstawie pewnej rozmowy z przerwie jednego ze spotkań.
– Ty jutro masz dostać nagrodę, tak?
– Tak, a dlaczego pytasz?
– Wiesz, co powinieneś zrobić, kiedy wręczą Ci tę nagrodę?
– Nie, co?
– Powinieneś się wstydzić. Powinieneś się zaczerwienić. Nie można zdobywać nagród, kiedy tak się gra. Podaruj tę nagrodę Twojej matce albo komuś kto bardziej na nią zasługuje.
Książka składa się z 28 rozdziałów i poza pierwszym rozdziałem, prowadzi nas chronologicznie przez życie Szweda. Językowo nie zachwyca i jest po prostu solidna. W końcu to biografia prostego chłopaka z Rosengradu, więc siłą rzeczy jej mocne strony opierają się na pikantnych historiach i opowieściach wprost z szatni. Z tych samych powodów nie brakuje tu przekleństw, choć nie ma ich aż tyle co we wspomnieniach Szamo czy Mersona. Co do wydania – większych literówek czy błędów w druku nie zauważyłem.
Zarozumiały arogant czy zwykły facet z jednego ze szwedzkich osiedli? Po lekturze zdecydujcie sami. Poza tym, że zobaczycie ludzką twarz Ibry, to poznacie także wiele jego wokoło boiskowych historii. „Ja, Ibra” nie bez powodu uznawana jest za jedną z najlepszych biografii sportowych ostatnich lat.
FILIP BŁAJET
Obserwuj @retro_magazyn Obserwuj @filipmfn