Złoty gol

Czas czytania: 3 m.
0
(0)

Mistrzostwa Europy zbliżają się wielkimi krokami. Już niedługo wszyscy będziemy się ekscytowali pojedynkami najpierw w fazie grupowej, ale przede wszystkim w dalszej części turnieju, meczach pucharowych. Tutaj, już jak wszyscy wiemy, nie ma możliwości remisu, zwycięzca może być tylko jeden. A to oznacza dogrywkę, która w przypadku zakończenia się w dalszym ciągu wynikiem remisowym zostaje zastąpiona konkursem rzutów karnych. Ale ciekawe ile osób pamięta jeszcze nie tak dawne czasy, gdy o rozstrzygnięciu decydowała, bardzo kontrowersyjna zasada złotej bramki?

Tak, złoty gol, inaczej „nagła śmierć”. Zasada ta jeszcze kilkanaście lat temu dominowała na stadionach podczas wielkich turniejów. Dla młodszych kibiców należą się pewne wyjaśnienia odnośnie tego, na czym polegała. W przypadku dogrywki jedna bramka mogła zadecydować o zakończeniu spotkania. Prosta sprawa. Tracisz gola w dogrywce, odpadasz.

Na pierwszy rzut oka powiedzielibyśmy, że jest to rozwiązanie mało sprawiedliwe, ale ekscytujące. Ale to tylko pozory. Złota bramka wcale nie wprowadzała atrakcji do meczu piłkarskiego. Szybko bowiem trenerzy zespołów zdali sobie sprawę, że otwieranie się na bramkę rywala, ofensywne podejście, grozi utratą gola. W efekcie dogrywki w spotkaniach zaczęły charakteryzować się dużą bojaźliwością, defensywnym stylem gry, byle tylko dotrwać do końcowego gwizdka sędziego i rzutów karnych.

Przeczytaj także: „Portugalia – Holandia, czyli bitwa o Norymbergę”

To był system raczej dla ludzi pokroju Diego Simeone i Jose Mourinho niż Pepa Guardioli. Jakie były największe ofiary tego systemu? Pierwsze spotkanie, w którym zasada wprowadzona przez FIFA zadziałała, rozegrano podczas Młodzieżowych Mistrzostw Świata w 1993 roku. W meczu ćwierćfinałowym Australia pokonała Urugwaj. W 1995 roku podczas Pucharu Ligi Angielskiej Birmingham pokonało Carlisle United 1:0 i był to pierwszy zanotowany złoty gol na tak dużym turnieju. Jednak prawdziwe emocje wzbudziły dopiero złote gole zdobyte podczas wielkich turniejów.

Mistrzostwa Europy 1996 w Anglii. Finał turnieju. Niemcy rywalizują z Czechami. W drużynie Berniego Vogsta grają m.in. Jurgen Klinsmann i Mathias Sammer. Nasi zachodni sąsiedzi są faworytami tego spotkania, chociaż rywalizują z bardzo nieobliczalną drużyną Czech, która w półfinale po rzutach karnych wyeliminowała Francję. Swoją drogą to paradoks. Podczas tego turnieju w ćwierćfinale zobaczyliśmy aż dwa razy rzuty karne. Z kolei w półfinale zarówno Niemcy, jak i Czechy wyeliminowały swoich przeciwników za sprawą jedenastek.

Dwa lata później ofiarami złotej bramki padają zawodnicy reprezentacji Paragwaju, która przegrywa w ćwierćfinale podczas Mistrzostw Świata z gospodarzami – Francuzami. Gola zdobywa dzisiejszy trener PSG, a wtedy gwiazda kadry, Laurent Blanc.

Mistrzostwa Europy miały zdecydowanie coś w sobie. Jakiś patent do złotych goli. Bo to właśnie ponownie za sprawą decydującej bramki został rozstrzygnięty finał całej imprezy. Tym razem gola zdobył David Trezeguet. W Rotterdamie Francja, dowodzona przez Rogera Lemere’a podczas finału EURO 2000 rywalizowała z Włochami. Po 90. minucie podobnie jak w Anglii mieliśmy remis 1:1.

Złoty gol oglądaliśmy również podczas absolutnie fenomenalnego finału Pucharu UEFA z 2001 roku. Liverpool grał w nim z Deportivo Alaves. I to, co się tam działo, lepiej po prostu zobaczyć. Dawno tyle bramek w finale nie oglądaliśmy.

Zasady tej nie zabrakło też na Mistrzostwach Świata w Korei i Japonii. Po jednym z nich, gospodarze turnieju, Korea Południowa, wyeliminowali Włochów w kontrowersyjnym meczu. Przypomnijmy sobie tamte, wzbudzające ogromne emocje wydarzenia.

Takim samym sposobem do ćwierćfinału awansował Senegal.

Po zakończeniu mundialu w Azji FIFA postanowiła stopniowo odchodzić od tej zasady. Zanim to jednak nastąpiło, działacze wprowadzili „srebrnego gola”. Jaka była różnica? Jeśli w pierwszej części dogrywki ktoś strzeli gola, to drużyna musi nadrobić wynik. Jeśli tego nie zrobiła, mecz się kończył. Natomiast w przypadku gola drugiej połowie dogrywki i tak grano już do końca. W takim sposób na EURO 2004 do finału awansowali Grecy po meczu z Czechami.

Po tym turnieju zrezygnowano ostatecznie z tych zasad, przywracając normalną dogrywkę. Od czasu do czasu w siedzibie FIFA po cichu przebąkuje się coś o powrocie do złotej bramki. Jak myślicie, to byłby dobry pomysł?

WOJCIECH KOWALSKI

  

OBSERWUJ NAS NA INSTAGRAMIE! POLUB NAS NA FACEBOOKU!

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 0 / 5. Licznik głosów 0

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

spot_img
Redakcja
Redakcja
Jesteśmy niczym Corinthians — przesiąknięci romantycznym futbolem, który narodził się z czystej pasji i chęci rywalizacji, nie zysku. Kochamy piłkę nożną. To ona wypełnia nasze nozdrza, płuca i wszystkie komórki naszego ciała. To ona definiuje nas takimi, jakimi jesteśmy. Futbol nie jest naszym sposobem na życie. Jest jego częścią. Jeżeli myślisz podobnie, to już znaleźliśmy wspólny język. Istniejemy od 2014 roku.

Więcej tego autora

Najnowsze

„Manchester City Pepa Guardioli. Budowa superdrużyny” – recenzja

„Manchester City Pepa Guardioli. Budowa superdrużyny” to pozycja znana dzięki wydawnictwu SQN na polskim rynku od kilku lat. Okazją do wznowienia publikacji było zwycięstwo...

GKS Katowice – historia na 60-lecie klubu

10 marca 2024 roku Retro Futbol gościło na Stadionie Miejskim w Rzeszowie, gdzie w meczu 23. kolejki Fortuna 1. Ligi Resovia podejmowała GKS Katowice....

„Semiologia życia codziennego” – recenzja

Eseje związane jakkolwiek z piłką nożna to rzadkość. Dlatego "Semiologia życia codziennego" to niezwykle interesująca lektura. Tym bardziej, że jej autorem jest słynny humanista,...