150 lat historii reprezentacji Anglii w jednej wielkiej księdze!

Czas czytania: 4 m.
0
(0)

To pozycja, która obowiązkowa powinna znaleźć się na półce każdego fana futbolu. „W poszukiwaniu zaginionej chwały. Historia reprezentacji Anglii 1872-2022” Paula Haywarda to licząca prawie 700 stron książka z szerokim tłem historyczno-społecznym. Rusza przedsprzedaż tej wyjątkowej publikacji, która trafi do księgarń 22 maja nakładem Wydawnictwa SQN.

Zamów książkę w przedsprzedaży na ⏩ https://bit.ly/retro-anglia

  • rabat od ceny okładkowej
  • czytasz przed innymi – wysyłka jeszcze przed premierą
  • możesz zamówić książkę w pakiecie z innymi piłkarskimi lekturami lub gadżetami.

Fragment książki:

Od 1966 roku Niemcy wygrali mundial w 1974 i mistrzostwa Europy w latach 1972 i 1980. Już niedługo ponownie mieli zostać mistrzami świata. Anglia nie dotarła do finału międzynarodowego turnieju od 24 lat. Piłkarska zmiana warty w latach 1966–1990 tak rzucała się w oczy, że Anglicy popadli wręcz w kompleks niższości. Przy okazji starcia z 1990 roku znów odezwała się w nich jednak wyspiarska mentalność i typowe dla niej poczucie moralnej wyższości, jak gdyby ich obowiązkiem było raz jeszcze bronić Europy przed niemiecką ekspansją.

„Pomóżmy naszym chłopcom rozprawić się ze szkopami” – apelował 3 lipca „The Sun”, używając słów, które śmiało mogłyby pochodzić z 1914 albo 1939 roku. Według mniej socjologicznej interpretacji w redakcjach najpopularniejszych gazet nadal przeważali ludzie, którzy lubili nagłówki niewymagające główkowania i preferowali zatęchłe podmiejskie poczucie humoru. Tak czy owak, w praktyce Anglia jawiła się jako kraj ogarnięty paranoją, ksenofobiczny i nieumiejący zapomnieć o przeszłości.

Gascoigne wyszedł na ten mecz w średniej formie: „Nie spałem najlepiej, ponieważ obawiałem się, że Robson zrezygnuje z prowadzenia reprezentacji”. W Turynie w sektorach Anglików powiewały flagi Wielkiej Brytanii. Przejście na flagę z krzyżem Świętego Andrzeja nastąpiło później, przy okazji Euro 1996. Franz Beckenbauer dokonał w drużynie trzech zmian: do składu powrócił Rudi Völler, a Hässler i Thon zmienili Littbarskiego i Beina. Jedynym zmartwieniem Anglików była kontuzja Barnesa, za którego grał Beardsley. Platt zdążył się już odnaleźć na pozycji Bryana Robsona, Gascoigne z meczu na mecz grał lepiej, Waddle był w swoim żywiole, a Beardsley i Lineker świetnie się rozumieli na murawie. Nagrodą za zwycięstwo miał być rewanż z Argentyną z Maradoną w składzie.

Butcher grał jako libero, a Wright i Walker kryli Völlera i Klinsmanna. W roli bocznych obrońców Parker i Pearce stawiali czoła Bertholdowi i Brehmemu. Występujący w środku pomocy Gascoigne i Matthäus mieli już po żółtej kartce, więc po kolejnym upomnieniu nie zagraliby w finale. Już w początkowej fazie meczu Gascoigne starł się z Brehmem i od razu było widać, jak niewielkie są szanse, że nowy rozgrywający Anglii będzie mógł wyjść na mecz z Argentyną, gdyby Anglikom udało się awansować do finału.

Co ciekawe, w „najlepszym meczu turnieju” (zdaniem FIFA) do przerwy utrzymywał się bezbramkowy remis. Potem akcje stały się bardziej wartkie. Parker usiłował zablokować uderzenie Brehmego z rzutu wolnego na skraju pola karnego Anglii, piłka odbiła się jednak rykoszetem od obrońcy, przelobowała Shiltona i wpadła do bramki. Parker odpłacił się Niemcom długim podaniem, które źle ocenił Kohler. Lineker miękko przyjął piłkę na prawe kolano, po czym wyrównał strzałem swoją słabszą, lewą nogą.

Podobnie jak w latach 1966 i 1970 we Włoszech w roku 1990 starcie Anglii z RFN zamieniło się w dwugodzinny maraton, tym razem jednak zakończony serią rzutów karnych. Zanim do tego doszło, zobaczyliśmy „łzy Gazzy”, gwóźdź programu, marzenie każdego reżysera filmowego, któremu zależy na wzbudzeniu powszechnej empatii. Dzięki łzom Gascoigne’a Anglicy ze swoich salonów połączyli się z samotnym, zapłakanym idolem na ekranie telewizorów.

W 100. minucie meczu dochodzi do następującej sekwencji zdarzeń: Gascoigne przyjmuje piłkę na środku boiska, rusza z nią w lewo, traci jednak kontrolę nad futbolówką, robi wślizg i fauluje Bertholda. Dostaje (zasłużoną) żółtą kartkę i już wie, że nie wystąpi w finale. Lineker gestykuluje w stronę ławki rezerwowych. „Miejcie na niego oko” – chce przekazać sztabowi szkoleniowemu. Być może myślał nawet: „Już zawsze”. Gascoigne usiłuje wepchnąć palce w usta Bertholda, by powstrzymać Niemca przed skargami, lecz odzyskuje nad sobą kontrolę. Potem mówił, że jego jedynym celem było „dać z siebie wszystko w ostatnich 20 minutach i pomóc chłopakom awansować do finału. W ostatnich 20 minutach harowałem jak wół”.

Rzuty karne. Nie będzie ich jednak wykonywał Anglik, który najlepiej z całej drużyny potrafi kopnąć piłkę. Lineker twierdzi, że Gascoigne i Robson wspólnie postanowili, że „Gazza” nie podejdzie do jedenastki. „Szkoda, że nie strzelał” – uważa napastnik. Na boisku panowało jednak poczucie, że Gascoigne jest zanadto wyprowadzony z równowagi tym, że nie zagra w finale, by mógł się odpowiednio skoncentrować na wykonaniu rzutu karnego. Eksperci zastanawiali się również, czy przed serią jedenastek Shiltona nie powinien zmienić Dave Beasant, pierwszy bramkarz, który obronił karnego w finale Pucharu Anglii. W tym momencie angielscy kibice i tak mieli już używanie. „Znam przynajmniej jednego fana Paula Gascoigne’a, który cieszył się, że Anglia przegrała tamte rzuty karne” – napisał Ian Hamilton w Gazza Agonistes. „Finał mistrzostw świata bez »Gazzy« – powiedział Hamilton – byłby nie do zniesienia, niczym nagroda pocieszenia, która nie daje radości”. Oto idealny przykład duchowych rozterek na mundialu oraz historii reprezentacji Anglii w tych turniejach.

O książce:

Nadzieje, wzloty i upadki. Kompletna historia reprezentacji Anglii!

30 listopada 1872 roku Anglia stanęła naprzeciw Szkocji na stadionie Hamilton Crescent w Glasgow. Ponad pięć tysięcy kibiców oglądało zakończone remisem 0:0 starcie, które uważa się za pierwsze spotkanie międzynarodowe w historii futbolu. Był to pierwszy z ponad tysiąca meczów rozegranych przez reprezentację Albionu, a jednocześnie początek narodowego zauroczenia, które do dziś jednoczy Anglików tak, jak żadne inne wydarzenie.

W tej fenomenalnej książce opartej na wywiadach z kilkudziesięcioma byłymi i obecnymi reprezentantami, takimi jak Viv Anderson, Gary Lineker czy Alan Shearer, otrzymujemy barwny, żywy obraz dziejów angielskiej drużyny narodowej. Są tu zarówno jej wzloty, jak triumf w mistrzostwach świata w 1966 roku i „powrót piłki do domu”, czyli finały mistrzostw Europy w 1996 roku, jak i upadki, takie jak nazistowski salut, którym angielscy piłkarze pozdrawiali niemiecką publiczność w 1938 roku, czy tragedie spowodowane przez chuliganów.

Dzięki Haywardowi na nowo ożywa cały szereg znamienitych postaci, takich jak Stanley Matthews i Bobby Moore, czy bardziej współcześni idole, jak choćby Paul Gascoigne, David Beckham, Wayne Rooney i Harry Kane. Po tę książkę powinien koniecznie sięgnąć każdy, kto chce zrozumieć angielski futbol oraz poznać powody, dla których znaczy on tak wiele dla tak wielu.

Książkę polecają:

Skrwawiona skroń Butchera czy łzy „Gazzy”? Siła czy technika? Gorset imperialnych tęsknot czy ironia turniejowego hitu? I to najważniejsze pytanie: czy triumf z 1966 roku może się jeszcze powtórzyć? Szukając odpowiedzi, Paul Hayward pielgrzymuje na zapomniane groby poległych w pierwszej wojnie światowej i przechadza się z WAGS po Baden-Baden. W tej kapitalnej książce reprezentacja Anglii faktycznie jest reprezentacją: nie o piłkarzach w niej czytamy, a o całym kraju.

Michał Okoński, „Tygodnik Powszechny”

Paul Hayward z wprawą wytrawnego psychologa przygląda się traumom narcystycznej 150-latki o imperialistycznych zapędach – reprezentacji Anglii. To kilkusetstronicowy zapis terapii, podczas której nie da się uciec od tematu zmarnowanych pokoleń, nadmiernych ambicji i przeklętych rzutów karnych.

Przemysław Rudzki, Kanał Zero/CANAL+

Paul Hayward przedstawia 150 lat historii reprezentacji Anglii na tle wydarzeń rozgrywających się wokół stadionów na Wyspach Brytyjskich, w Europie i na świecie. Autor jest wierny zasadzie: „Biografowie powinni podważać konwencjonalną wiedzę” i łącząc pozornie odległe od siebie fakty, robi to jak nikt przed nim. Bo mecz to nie tylko boisko. To jedna z najlepszych książek historycznych o futbolu, jakie kiedykolwiek napisano.

Stefan Szczepłek, „Rzeczpospolita”

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 0 / 5. Licznik głosów 0

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

Redakcja
Redakcja
Jesteśmy niczym Corinthians — przesiąknięci romantycznym futbolem, który narodził się z czystej pasji i chęci rywalizacji, nie zysku. Kochamy piłkę nożną. To ona wypełnia nasze nozdrza, płuca i wszystkie komórki naszego ciała. To ona definiuje nas takimi, jakimi jesteśmy. Futbol nie jest naszym sposobem na życie. Jest jego częścią. Jeżeli myślisz podobnie, to już znaleźliśmy wspólny język. Istniejemy od 2014 roku.

Więcej tego autora

Najnowsze

Debiut trenera Wojciecha Bychawskiego – wizyta na meczu OPTeam Energia Polska Resovia – Sensation Kotwica Port Morski Kołobrzeg

Retro Futbol obecne było na kolejnym meczu koszykarzy OPTeam Energia Polska Resovii w hali na Podpromiu. Rzeszowska drużyna tym razem rywalizowała z Sensation Kotwicą...

Ostatni pokaz magii – jak Ronaldinho poprowadził Atletico Mineiro do triumfu w Copa Libertadores w 2013 r.?

Od 2008 r. Ronaldinho sukcesywnie odcinał kupony od dawnej sławy. W 2013 r. na chwilę znów jednak nawiązał do najlepszych lat swojej kariery, dając...

Zakończenie jesieni przy Wyspiańskiego – wizyta na meczu Orlen Ekstraligi Resovia – AP Orlen Gdańsk

Już wkrótce redakcja Retro Futbol wyda napakowany dużymi tekstami magazyn piłkarski, którego motywem przewodnim będzie zima. Idealnie w ten klimat wpisuje się zaległy mecz...