Ach, te nasze Orlęty! Klubowi z Radzynia stuknęło 100 lat!

Czas czytania: 9 m.
0
(0)

LKS Orlęta Radzyń  obchodzą 100-lecie istnienia. Założony w 1924 r., noszący nazwę na cześć lwowskich Orląt przeżywał wzloty i upadki. Dziś „biało-zieloni” występują w III lidze. To na boisku przy ul. Warszawskiej Łukasz Fabiański po raz pierwszy wystąpił z orzełkiem na piersi. W meczu gwiazd trenerem był Andrzej Strejlau, z młodymi aseptami trenował Jan Tomaszewski,  a w loży honorowej gościł w Radzyniu Kazimierz Górski wraz z Jerzym Engelem. Dla fanów lubelskiego Motoru „Orlęta” bywały kością w gardle, często  niwecząc nadzieje na wyrwanie się z  III ligi.

Z inicjatywy Zarządu Klubu powstaje okolicznościowa publikacja. Zespół redakcyjny, oprócz suchych dat, wyników i składów chce przytoczyć kulisy, smaczki i anegdoty, związane z zespołem – który za czasów prezesa Szczepana Skomry (ówczesnego posła z ramienia SLD) – był nazywany (nieco na wyrost) „Chelsea Podlasia”. Zanim przejdziemy do opowieści o naszym klubie, zwracamy się z apelem do wszystkich kibiców „Biało-zielonych” o przesyłanie swoich zdjęć, wspomnień, prasowych wycinków na adres habakuk83@wp.pl (numer tel. kontaktowego: 694 609 317) lub przynoszenie takich pamiątek do siedziby klubu.

Znasz jakąś ciekawą anegdotę dotyczącą Orląt? Zadzwoń, opowiedz – zostań częścią historii klubu.

I Ty możesz dołożyć swoją cegiełkę do tej wyjątkowej książki!

Początki

Wszystko zaczęło się od Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”, którym na początku lat 20-tych kierował Tadeusz Laskowski (właściciel Zakładów Metalowych, obecnie Górniczej Fabryki Narzędzi). Miłośnicy sportu, głównie wojskowi stworzyli organizację „Strzelec”. W 1923 r. powstał „Podlasiak”. Swój pierwszy mecz (w „B” klasie) rozegrał 3 września 1923 r., przegrywając z Lewartem Lubartów 4-6.

„Orlęta” powstały z inicjatywy przewodniczącego Wydziału Kultury Fizycznej Starostwa Powiatowego, p. Rosowskiego.

Rok 1936 był rokiem realizacji, budowy w Radzyniu najpiękniejszego w skali powiatowych miasteczek Lubelszczyzny – stadionu sportowego. Teren pod stadion otrzymało społeczeństwo w 99-letnią dzierżawę za symboliczną złotówkę od hrabiego Bronisława  Szlubowskiego. Teren był podmokły, sąsiadujący z rzeczką, osuszenie którego, wyrównanie, budowa basenu pływackiego, bieżni, boiska do piłki nożne, ręcznej i trybun wymagało dużych nakładów finansowych. Dużym wysiłkiem władz powiatowych i społeczeństwa pokonano te trudności – donosiła ówczesna prasa.

Czasy powojenne

W sezonie 1945/46 drużynę zgloszono do rozgrywek, prowadzonych przez Podokręg Piłki Nożnej w Siedlcach.

Miejski Klub Sportowy posiadał dwie sekcje – piłki nożnej i kolarską. Posiadał stadion sportowy (z zabytkową bramą w stylu zakopiańskim) i pływalnię, a w okresie wielu lat (od lat 50-tych) szkolił też bokserów (pionierem pięściarstwa był Henryk Zając, a „bokserskie czwartki”, organizowane przez ówczesne „Ogniwo” potrafiły zgromadzić tysiąc widzów!), kolarzy, szachistów, siatkarzy i tenisistów stołowych.

Nie zawsze „Orlęta”

W latach 50-tych piłkarskie kluby przechodziły do różnych pionów sportowych dla uzyskania najbardziej korzystnych dotacji. W tamtych czasach piłkarze występowali w barwach „Ogniwa”, „Spójni”, „Sparty”, „Omtura”, „Związkowca”. Do swej starej nazwy wróciły do 1962 r. Od ’72 r. pełna nazwa klubu to: Ludowy Klub Sportowy „Orlęta”.

W latach 1946-57 w poszukiwaniu dróg szybszego rozwoju kultury fizycznej, w mieście naszym tak jak i na terenie  całego kraju życie sportowe uległo całemu szeregowi reorganizacji. Radzyński Klub zmieniał kolejno nazwy i przynależność organizacyjną i z Orląt” zmieniono nazwę Klubu na „Ogniwo” o przynależności administracyjnej do PPRN. W roku 1954 powstało obok „Ogniwa” nowe zrzeszenie sportowe pionu spółdzielczego „Spójnia”, patronat nad którym objęła PSS wspólnie z PZGS. 

W roku 1955 dokonano zfuzjowania zrzeszeń sportowych „Ogniwa” i „Spójni” w nowe zrzeszenie „Sparta” –  czytamy w artykule Michała Pocztarskiego „Radzyńska Spółdzielnia w sporcie” znajdującym się w okolicznościowej publikacji, wydanej  przez Komitet Organizacyjny 50-lecia Spółdzielni Spożywców (obecnie PSS „Społem) z 1957.

Na sędziego krzyczeli „bolszewik”

 Smakowitą relację z meczu „Ogniwa” z Kolejarzem Terespol (w latach 50-tych) na łamach lokalnej prasy przedstawił lubelski dziennikarz Lucjan Piątek.

Widownia od początku meczu reagowała gwałtownie. Na sędziego sypały się epitety: „kalosz”, „okulary”. [Decyzja arbitra] doprowadziła do wściekłości, wyrażającej się w okrzykach – „to patałach”, „dziad”, „on sam z Terespola” – oraz wielu innych, mniej już do druku nadających się, epitetów. W oparciu o publiczność protestuje kapitan gospodarzy, a wślad za nim, w podobnych celach, wpada na środek boiska przewodniczący PKKF (czynny zawodnik II zespołu Ogniwa). Sędzia spokojnie, lecz zdecydowanie wyprasza przewodniczącego(…)Na boisko padają teraz małe kamienie wymierzone w graczy Kolejarza i sędziego bocznego.

 „Życie Podlasia” tak relacjonowało starcie z ekipą z Międzyrzeca:

Gra miała raczej charakter kopania się po kostkach, niż rozgrywek towarzyskich. Czas już chyba skończyć z tego rodzaju sportowcami , którzy zamiast w piłkę kopią w nogę lub chwytają napastnika za ręce.

Klub wielosekcyjny

Po wojnie największe osiągnięcia „Orlęta” osiągnęły w piłkarstwie młodzieżowym. Radzynianie uczestniczyli w rozgrywkach makroregionalnych, a także krajowym turnieju „Piłkarska kadra czeka”

Choć dziś Orlęta to klub stricte piłkarski, to w minionych latach mógł poszczycić się wieloma sekcjami: tenisa stołowego ( od lat 80-tych; klasa „A” i liga międzywojewódzka), piłki siatkowej (lubelska klasa „A”), brydża sportowego (liga okręgowa) i lekkoatletyki (czołowi juniorzy Polski w biegach sprinterskich), podnoszenie ciężarów, sekcja szachowa (od lat 60-tych).

Z „królewską grą” wiąże się anegdota – gdy likwidowano ją oficjalnie, jej opiekun,  Zbigniew Litwiniec złożył formalny wniosek o rozwiązanie…sekcji piłkarskiej. W budynku „Sportowca” można było trenować szermierkę.

Sam grałem w ping ponga – wspomina Tadeusz „Dzidek” Beliczyński.

– Mieliśmy dobrych zawodników: Mietka Skoczylasa, Franka Wołka, Ryśka Panasa. Liczyli się w województwie. Kazio Świderski zdobył mistrzostwo województwa juniorów.

Był też hokej na lodzie – dopowiada Andrzej Stradczuk.

Wychowankowie

Najbardziej znani wychowankowie to: Włodzimierz Andrzejewski – piłkarz III-ligowej AZS AWF Biała Podlaska, II-ligowej „Broni” Radom. W barwach Radomiaka w 1986 r. strzelił pierwszą bramkę w historii występów zespołu w najwyższej klasie rozgrywkowej) i trener drugo- i trzecioligowych ekip. W 1995  wprowadził Górnika Łęczna do II ligi.

Drugim – mniej znanym nazwiskiem – był Mieczysław Marciniuk – zawodnik II ligi. W 1971 r. , w barwach Motoru Lublin, został mistrzem Polski juniorów, występując obok m.in. Władysława Żmudy, słynnego zawodnika „Orłów Górskiego”

Biednie, ale z sentymentem

Mój tata był szewcem, mieszkaliśmy koło stadionu. Naprawiał piłkarzom buty – wspominał Jan Adamski, występujący w klubie na przełomie lat 50. i 60-tych.- Brat Zygmunt grał na bramce. Jako chłopiec do podawania piłek podziwiał grę Michała Pocztarskiego, Zygmunta Kota, Stefana Tarkowskiego. – Było dobrze, jak podczas meczu były dwie piłki.

To były inne czasy, inne kibicowanie. Było więcej ciszy. Tata, z którym chodziłem na mecze, nie pozwalał, bym choć słowo powiedział – przypomina były golkiper Stradczuk.

Gdy graliśmy w juniorach, bała się nas nawet Lublinianka. Przyjeżdżała do nas na trzęsących się nogach. Gdy gościliśmy Motor, zawsze był nadkomplet widzów – wspomina Tadeusz Orkisiewicz, którego do piłki zachęcił dyrektor szpitala ( i klubowy lekarz), Kościelecki.

Jako juniorzy graliśmy „na swoim sprzęcie” . Mama w niedzielę kazała iść do kościoła, ja szedłem na boisko. Mama się o tym dowiedziała – wpadła na boisko i krzyczała: „ja ci dam, miałeś być w kościele”. Kibice krzyczeli do niej: „Niech pani da spokój. Dobrze gra, niech skończy. Później cieszyła się, gdy zabierano mnie na piłkarskie obozy – dopowiada  „Dzidek” – Pod koniec lat 60-tych „Sztandar Ludu” nazwał nas „Talentem Lubelszczyzny”

W 1961 r., graliśmy z rezerwami Lublinianki, wzmocnioną zawodnikami z „jedynki”(ówczesna II liga). Miałem 17 , strzeliłem bramkę. Wygraliśmy 2-1. Jeden z kibiców z radości chciał mnie zanieć na rękach do szatni – przypomina Andrzej Zieliński, były członek sekcji bokserskiej.

Chude lata, czyli „czemu nas bijeta?!”

Lata 80-te i 90-te to okres balansowania między czwartą a piątą ligą. – Graliśmy wtedy w Łukowie. To musiała być końcówka rundy wiosennej sezonu 1986/1987. Klasa międzyokręgowa. Heroiczna postawa i szczęśliwa wygrana 2:1 z naprawdę dobrą drużyną walczącą o awans do III ligi. Po ostatnim gwizdku jakiś absurdalny atak parasolkami miejscowych kibiców na nas, wycofujących się do autobusu, który był równocześnie środkiem transportu i szatnią. I Bida wykrzykujący do nich: „Czego nas bijeta?! My nie wchodzim do ligi!”.


Oni nie weszli. Zabrakło punktu. My i tak spadliśmy – wspomina były piłkarz, Adam Świć. W poetyckim tomiku „Karel Gott mit uns” w wierszu „Radzyń” napisał:

Już dwunasta. Ty siadasz posiedzieć przy piwie.
Potem idziesz na stadion. Dziś grają Orlęta.
Wolno ci. Masz wstęp wolny. Każdy tu pamięta
czasy, kiedy sam byłeś królem czwartej ligi.
Słynąłeś z rzutów wolnych i świetnego strzału…
Wiesz, co zawsze wiedziałeś: życie nie wyścigi,
jak będziesz chciał się ścigać – dostaniesz zawału.

Autobus za Brzyskiego

Jednym z ostatnich głośnych piłkarskich nazwisk, występujących przy Warszawskiej był Tomasz Brzyski. – Ze sportowego punktu widzenia największym ubytkiem dla Orląt było odejście Tomka Brzyskiego do ekstraklasowego Górnika Łęczna. Jego kariera kolejno w Radomiaku, Koronie Kielce, Ruchu Chorzów, Polonii Warszawa i jej ukoronowanie w Legii Warszawa (4 mistrzostwa Polski i dwa krajowe puchary ) jest chlubą dla naszego Klubu, że stąd wyszedł do „dużej piłki”. Grę na najwyższym poziomie zakończył w Cracovii  i Sandecji Nowy Sącz . W ekstraklasie rozegrał 298 meczów i strzelił 13 goli. Rozegrał 3 mecze w reprezentacji Polski. Z pierwszych trzech transferów Brzyskiego  pozyskał środki finansowe, które posłużyły do zapłaty pierwszej raty na zakup fabrycznie nowego autobusu – wspominał wieloletni członek zarządu klubu, śp. Zdzisław Janus.

Poezja trybun

Stali bywalcy obiektu przy Warszawskiej z równym rozrzewnienem jak piłkarzy, wspominali oryginałów zasiadających kiedyś na drewnianych ławkach.  Nie ma tutah ogłuszającego dopingu (gdy miejscowy „młyn” raz na jakiś czas ryknie, starzy kibice cytują wtedy słowa zapomnianej zwrotki hymnu: pono nasi biją w tarabany), a pojedyncze okrzyki z trybun słyszy prawie cały stadion. Zabawne są niektóre odzywki w stosunku do przeciwników. Zapamiętałem taki komentarz kibica do kapitana rywali (narzekającego w rozmowie z sędzią): Na rozmowy to  się umówcie do kawiarni. Było też pouczenie dla arbitra: Co ty tak z nim rozmawiasz?! To twój chrześniak? Kiedyś mocno podpity fan, gdy piłkarze nie mogli się zdecydować, kto ma wykonać rzut wolny, nie wytrzymał i z hasłem: Ja idę! próbował pomóc ukochanej drużynie (jeden z zawodników wypchał go za linię).

Największymi rywalami do dziś pozostają Orlęta Łuków i Podlasie Biała Podlaska, kiedyś był to Huragan Międzyrzec.

Walka o utrzymanie w III ligi

Kibice Orląt gorzko żartują, że prezentem z okazji 100-lecia będzie spadek do IV ligi. “Biało-zieloni” słabo rozpoczęli rozgrywki obecnego sezonu w IV grupie  III ligi. Podopieczni Tomasza Złomańczuka (objął drużynę pod koniec października) zajmują przedostatnie miejsce w tabeli, tracąc 3 punkty do bezpiecznej strefy.

Nadzieją jest 12 grup, funkcjonujących przy klubie. Od skrzatów (rocznik 2017) do drużyny rezerw (rocznik 2004 I starszy). Opiekunami młodych adeptów futbolu są byli i obecni piłkarze “Orląt”.

Archiwum fotografii Orląt

WOL 012 Miedzynarodowe spotkanie w pilke nozna V.S. ClubDebreczyn a Orleta Radzyn 7 do2 dnia 10.06.1957 bramki WolekPycka
zdj. z archiwum klubu – Połączone siły Radzynia i Łukowa 26 czerwca 1957 podejmowały węgierski Debreczyn. “Bratanki” pokonały miejscowych 7-2.
IMG 20220322 130507
Drużyna “Strzelec” Radzyń(15. IX. 1934) – drugi od prawej: Schapp Zbych, w mundurze obok porucznik Majecki, w środku Kaszycki,  w garniturze starosta Banaszkiewicz, drugi od lewej Tadzio Ronowski. Klęczą (od prawej) Pelc i Wacek Koronowski.
IMG 20180706 104239
Okolicznościowy plakat międzynarodowej potyczki
IMG 0224 559x800 1
Ach, te nasze Orlęty! Klubowi z Radzynia stuknęło 100 lat! 11
IMG 0236 800x563 1
Trener Tysiąclecia (tu z innym selekcjonerem, Jerzym Engelem na spotkaniu 21 października 2001 r.) nie raz gościł na radzyńskim obiekcie. Był honorowym gościem jubileuszu 80-lecia LKS-u, w 2004 r.
IMG 0103
Nigdy nie zapomnę, jak na „stadionie leśnym” w Hannie Zbyszek znalazł prawdziwka, kiedy poszedł po piłkę, żeby wyrzucić aut. Zerwał, położył przy linii, po meczu wziął do domu. Takie były czasy, takie były stadiony, takie były grzyby… – wspominał był zawodnik, Adam Świć (na zdj. trzeci od prawej)
IMG 0053
Kiedyś nasz bramkarz, Lońka( Andrzej Lemieszek, obecnie ksiądz,  na zdj. w środku z kibicami), przyszedł na pierwszy powakacyjny trening i mówi: „Chłopaki, ja w tym roku rzadziej będę na treningach, bo matura”, a Zdzisław “Ziaba”  Bieniek: „Wuj z maturą! Aby w piłkę grać!”- wspomina z uśmiechem Świć.
225483572 184326163739184 6860919540381564649 n
1986. W ramach obchodów 80-lecia radzyńskiego PSS-u, odbył się mecz towarzyski pomiędzy drużyną z NRD -SC Aktivist Brieske-Senftenberg (wygrała 2-1)   a Orlętami Radzyń, fundując drobne upominki oraz puchar z napisem „80 lat PSS „Społem” Radzyń Podl”. Górny rząd od lewej: Zbigniew Luty, Marek Czerwiński, Andrzej Stańczuk, Andrzej Lemieszek, Andrzej Wołek, Waldemar Pawlina, Sławomir Oworuszko, trener Stefan Mikuła, Tomasz Cisar. Dolny rząd od lewej: Sławomir Mańko, Zbigniew Osipik, Janusz Kwoczko, Tomasz Odrzygóźdź, Zbigniew Bober, Dariusz Wołek.
8 800x541 1
– zdjęcie stadionu- W tym też przedwojennym czasie powstał u nas stadion sportowy, przy ulicy Warszawskiej, ale na dawnym dworskim terenie o nazwie „Rabsztyn.” Teren ten podarował miastu dziedzic okolicznych dóbr – Bronisław Szlubowski. Nawet przez jakiś czas przy jego budowie pracował mój brat Czesław, w nadzorze, kiedy nie miał stałej pracy. Otwarcie było uroczyste i zaczęło się nabożeństwem w kościele. Przemawiał ksiądz Konstanty Grzybowski. Byłam w kościele i na tym otwarciu. Od tej pory odbywały się tam mecze piłki nożnej i różne obchody czy uroczystości. Były ładne trybuny. Obok funkcjonował basen kąpielowy- zapisała w swoich wspomnieniach  Irena Hapkowa ( z d. Obrębska)
007
Bilet – w sierpniu 2006 Orlęta świętowały awans do III ligi.

…4649n

563, 800

…103

…WOŁ12

…541

…4239

…507

53 –

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 0 / 5. Licznik głosów 0

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

spot_img
Bartłomiej Matulewicz
Bartłomiej Matulewicz
Od lat związany z publicystyką - kiedyś o Manchesterze United, dziś o historii futbolu. Anonimowy Korespondent. Strzelałem w Manchesterze, Mediolanie, Monako, Monachium, Marsylii, Liverpoolu, Londynie i wielu innych... fotki. Czasami złapiesz mnie na trybunach prasowych. Zawodowo zajmuję się doradztwem w marketingu wyszukiwarkowym.

Więcej tego autora

Najnowsze

“Nie poddawaj się! Lukas Podolski. Dlaczego talent to zaledwie początek” – recenzja

Autobiografie piłkarzy, którzy jeszcze nie zakończyli jeszcze kariery, budzą kontrowersje. Nie można bowiem w takiej książce stworzyć pełnego obrazu danej osoby. Jednym z takich...

Resovia vs. Stal – reminiscencje po derbach Rzeszowa

12 kwietnia 2024 roku Retro Futbol gościło na wyjątkowym wydarzeniu. Były nim 92. derby Rzeszowa rozegrane w ramach 27. kolejki Fortuna 1. Ligi. Całe...

„Przewodnik Kibica MLS 2024” – recenzja

Przewodnik Kibica MLS już po raz czwarty ukazał się wersji drukowanej. Postanowiliśmy go dokładnie przeczytać i sprawdzić, czy warto po niego sięgnąć.