Derby Łodzi to piłkarska rywalizacja, która nie od dziś wzbudza duże emocje. W sierpniu 2023 roku ukazała się książka, która nie tylko przybliża historię pojedynków ŁKS-u z Widzewem, ale także dzieje łódzkiego dziennikarstwa sportowego.
Książka „Derby Łodzi dziennikarzy” pojawiła się w dwóch wersjach – w miękkiej i w twardej oprawie. Oczywiście zawartość obu jest identyczna. Na 320 stronach (plus za kredowy papier, który sprawdza się przy publikacjach bogato ilustrowanych) zamieszczono wiele unikatowych fotografii przedstawiających zarówno piłkarzy, jak i dziennikarzy. Nie zabrakło też zdjęć biletów na mecze.
To właśnie one są też dominującym motywem na okładce książki. Łatwo przyciąga ona uwagę, choć jest chyba nieco przeładowana pod względem graficznym. W środku jednak trudno się do czegokolwiek istotnego przyczepić.
Tak, jak napisałem wyżej, piłkarskie derby Łodzi są oczywiście głównym tematem książki, ale nie jedynym. Dużo przeczytamy tu o pracy łódzkich redakcji sportowych – prasowych, radiowych i telewizyjnych. Łódzcy dziennikarze piszą też o swoich osobistych sportowych fascynacjach, o początkach swojej zawodowej drogi; przytaczają wiele anegdot z życia środowiska dziennikarskiego.
Wśród autorów znajdziemy takie nazwiska, jak: Mariusz Goss, Wojciech Filipiak, Marek Kondraciuk, Robert Blesiński, Jakub Olkiewicz, Remigiusz Piotrowski, Żelisław Żyżyński, Leszek Milewski, Dariusz Kuczmera, Joanna Blewąska-Kołodziejaczak, Bogusław Kukuć, Wiesław Wróbel czy Dariusz Postolski, Gościnnie na łamach książki pojawili się również żurnaliści z innych części Polski: Stefan Szczepłek, ś.p. Ryszard Niemiec, Adam Mauks, czy Dariusz Leśnikowski.
W historii pojedynków Łódzkiego Klubu Sportowego z Widzewem padło kilka zaskakujących wyników W książce przypomniano choćby takie sensacyjne rozstrzygnięcia, jak zwycięstwo Widzewa zaraz po awansie w 1975 roku, czy wygraną ŁKS-u w 1997 1:0 po golu Danielewicza na stadionie będącego wówczas mistrzem Polski, Widzewa.
Publikacja nie jest jednak kroniką łódzkich derbów. To raczej książka wspomnieniowa. Szczególnie cenne dla czytelników jest to, że autorzy opisują w większości mecze, które widzieli na żywo. Nie ma tu przekazów „z drugiej lub trzeciej ręki”. Nestor łódzkich dziennikarzy, Wojciech Filipiak przywołuje w pamięci derby z lat 70., a z kolei Jakub Olkiewicz opisuje te, które zostały rozegrane już w XXI wieku. Między opisami pamiętnych goli, czy zażartej walki obu drużyn znajdziemy także tzw. historie z życia wzięte. Mariusz Goss opisuje, jak wraz z ojcem sprzedawał kiełbasy, piwo i oranżadę na derbach w 1978 roku, a Dariusz Kuczmera wspomina, jak będąc dzieckiem, zgubił się na stadionie swojemu tacie.
W książce zawarte są też relacje z występów obu łódzkich drużyn w europejskich pucharach. Joanna Blewąska-Kołodziejczak przywołuje pamiętny mecz Widzewa z Broendby w Kopenhadze, na którym miała okazję być, ale także oglądaną w telewizji klęskę widzewiaków 0:9 we Frankfurcie. Jacek Sarzało wspomina z kolei pojedynek ŁKS-u z Manchesterem United i niezwykły wyczyn jednego z łódzkich dziennikarzy – Przemysława Iwańczyka, który jakimś cudem zdołał wślizgnąć się do autokaru „Czerwonych Diabłów” i zrobić w nim pamiątkowe zdjęcie.
Ważną częścią publikacji są też wspomnienia o ludziach, którzy tworzyli łódzkie powojenne dziennikarstwo sportowe. Hołd oddaje im redaktor Mariusz Goss.
„Mieczysław Wójcicki był tytanem pracy, Arnold Borowik błyskał dowcipem, a Władysław Lachowicz sprawozdania z meczów pisał niczym literat nowelę, a po pracy wyławiał piłkarskie talenty na boiskach osiedlowych i podwórkach. Jarosław Nieciecki wymyślił i pomógł organizować imprezy, które wpisały się w przestrzeń Łodzi na dekady, jak choćby wyścig kolarski o Laurowy Wieniec „Dziennika Łódzkiego”. Byli historią łódzkiego sportu i historią miasta, w którym się urodzili, albo je wybrali, albo tak wyszło…”
Zdecydowana większość tekstów zamieszczonych w „Derbach Łodzi…” jest ciekawa bądź bardzo ciekawa. Nie bez znaczenia jest fakt, że wiele z tych wspomnień nigdy wcześniej nie była publikowana. Czasami na łamach książki zdarzają się krótkie rozdziały, które można uznać na tzw. zapchajdziury, ale takich tekstów jest naprawdę niewiele.
Istotnym i nie tak często spotykanym w książkach sportowych elementem tej publikacji jest indeks nazwisk. O tym, że taki spis bardzo pomaga znajdować informacje o poszczególnych bohaterach łódzkich derbów, nie trzeba nikogo przekonywać.
W publikacji zamieszczono także krótkie biogramy autorów.
Przechodząc do podsumowania – książka „Derby Łodzi dziennikarzy” to publikacja ważna i cenna, którą trzeba uznać za niezbędną do pełnego poznania historii łódzkiego futbolu. Przyjemność z tej lektury mogą mieć nie tylko mieszkańcy Łodzi, ale także innych części Polski. Pojedynki Łódzkiego Klubu Sportowego z Widzewa zapisały się przecież w historii nie tylko łódzkiej piłki nożnej, ale całego polskiego futbolu.