Baraż, który skończył się w…sądzie – jak Walijczycy walczyli z Rosją o udział na EURO 2004?

Czas czytania: 8 m.
3.7
(3)

Reprezentacja Walii w ostatnim czasie stała się etatowym uczestnikiem wielkich imprez (EURO 2016 i 2020, MŚ 2022). Wcześniej jednak z rozrzewnieniem wspominała jedyny turniej, w którym było dane jej wystąpić (MŚ 1958). Dlatego też tak wielkie nadzieje wiązano z zespołem Marka Hughesa, który w eliminacjach EURO 2004 zajął 2. miejsce w grupie 9 i dopiero w barażach odpadł z Rosją. Żądza upragnionego awansu na ME była jednak tak duża, że Walijczycy walczyli o niego jeszcze długo po…zakończeniu play-offów.

Nostalgia za mundialem`58

Mundial w Szwecji długo był najważniejszą imprezą w historii walijskiej piłki. Y Dreigiau (czyli Smoki po walijsku), mimo trzech remisów na koncie, zdołali wyjść z grupy 3 i dopiero w ¼ finału minimalnie lepsza okazała się od nich Brazylia (1:0). W późniejszym czasie otarli się jeszcze o EURO 1976 (przegrana w dwumeczu ¼ finału z Jugosławią 1:3, ale w turnieju głównym brały udział tylko cztery reprezentacje), a także MŚ 1994 (4. miejsce w grupie D ze startą trzech punktów do jej zwycięzców – Rumunów i Belgów).

Na przełomie wieków, The Dragons doczekali się jednak naprawdę zdolnego pokolenia. Jego liderem był oczywiście legendarny Ryan Giggs, ale pomocnik Manchesteru United miał w kadrze obok siebie takich graczy jak silny jak tur John Hartson (Celtic FC), przebojowy, ale i nieokiełznany Craig Bellamy (Newcastle United), szybki nie tylko z nazwiska Gary Speed (Newcastle United) czy też nieuznający żadnych półśrodków w grze, Robbie Savage (Leicester City, Birmingham City). W eliminacjach MŚ 2002 Walijczycy rywalizowali z reprezentacją Polski. Choć napsuli nam sporo krwi (remis w Warszawie, minimalna porażka w Cardiff), to jednak w grupie 5 zajęli przedostatnie miejsce, wyprzedzając jedynie Armenię.

Stąd też, gdy w kwalifikacjach do EURO 2004 los w grupie 9 przydzielił im liżące rany po nieudanych MŚ 2002 Włochy (odpadli w kontrowersyjnych okolicznościach w 1/8 finału z Koreą Południową), Jugosławię (nie grała na azjatyckim mundialu, ale na EURO 2000 doszła do ¼ finału, od 2003 r. występowała już pod szyldem Serbii i Czarnogóry), Finlandię oraz Azerbejdżan, niewielu wieszczyło im sukces. Włosi mieli z Serbami stoczyć bój o zwycięstwo, a Walia z resztą stawki powalczyć o miejsce tuż za plecami faworytów.

Bellismo

Kampania kwalifikacyjna zatem ruszyła, a eksperci i kibice przecierali oczy ze zdumienia, bo w pierwszych czterech meczach, Smoki zionęły ofensywnym ogniem. Na początek, w Helsinkach pokonali Finlandię (2:0), dla której była to pierwsza porażka od 11 spotkań.

– Wyczuwam, że gracze wierzą, że to początek czegoś wyjątkowego

– powiedział na konferencji prasowej, selekcjoner Mark Hughes. Hughes był wybitnym piłkarzem, występował m.in. w Manchesterze United i FC Barcelonie, a dla reprezentacji Walii rozegrał 72 spotkania i strzelił 16 goli (8. w klasyfikacji najlepszych strzelców drużyny narodowej). Przejmując w 1999 r. walijską kadrę, był jeszcze czynnym graczem (ale samego siebie już nie powoływał). Początkowo prowadził ją z byłym kolegą z drużyny narodowej, Nevillem Southallem, ale szło mu jak po grudzie. Przed startem el. EURO 2004, czerwoni odnieśli ledwie trzy zwycięstwa w 18 spotkaniach.

– Był czas, kiedy nazywano nas najgorszą drużyną Walii w historii. Moja duma została urażona, bo powiedziano o nas wiele bolesnych słów. Od tego czasu, poczyniliśmy jednak spore postępy

– stwierdził.

O tym, że nie były to czcze przechwałki, udowodnił mecz z Włochami. W starciu ze Squadra Azzurra Giggs i spółka rozegrali jedno z najlepszych spotkań w historii, zwyciężając 2:1 (pierwsza wygrana nad Italią od 1988 r.).

„To był wieczór pełen pasji. Reprezentacja zaprezentowała nowego ducha”

– pisało BBC.

– Takiego występu na tym stadionie nasi kibice jeszcze nie widzieli. Ograniczyliśmy grę jednego z najlepszych zespołów świata do minimum, a sami świetnie spisaliśmy się w ataku”

– piał z zachwytu Hughes po końcowym gwizdku. Klasę rywala docenił selekcjoner włoskiej ekipy, Giovanni Trapattoni. –

Walia była dziś znakomita. Silna fizycznie, dobrze zorganizowana i skuteczna. Nie mogliśmy jej dorównać

– powiedział słynny „Trap”.

Bohaterem spotkania był Simon Davies, w sezonie 2002/2003 czołowa postać Tottenhamu Hotspur. Mogący występować zarówno w środku pola, jak i na skrzydle, płaskim strzałem pokonał Gianluigi Buffona, otwierając wynik meczu. Wcześniej trafił do siatki w rywalizacji z Finlandią, a wkrótce zanotował też dwie asysty z Azerbejdżanem. Niedługo później został wybrany piłkarzem roku 2002 w Walii.

– Myślę, że Davies jest dziś piłkarzem klasy światowej. W niedalekiej przyszłości może być dla naszego futbolu równie fundamentalną postacią co Giggs

– wystawił mu piękną laurkę Hughes. Ostatecznie, Davies do poziomu kolegi z reprezentacji nigdy się nie zbliżył, ale faktycznie, kwalifikacje do EURO 2004 to był jego prime time. Obok piłkarza Kogutów, na Millenium Stadium błysnął również Craig Bellamy, który najpierw zanotował asystę, a później sam wpisał się na listę strzelców. Pamiątkowe DVD z tego spotkania nosi zresztą tytuł „Bellismo”

Miesiąc po wiktorii nad Włochami, Walijczycy przemierzyli 4192 km, aby udać się do Baku na starcie z Azerbejdżanem. Atmosfera w reprezentacji była gęsta, bo krajowy związek wojował z klubami w sprawie wcześniejszego zwolnienia piłkarzy na zgrupowanie. Hughes większość graczy miał do dyspozycji dopiero na trzy dni przed meczem, podczas gdy Azerowie przygotowywali się do niego od ponad tygodnia. Mimo licznych trudności Y Dreigiau kontynuowali zwycięską serię, zwyciężając na trudnym terenie w Baku 2:0.

– Biorąc pod uwagę okoliczności, jestem zachwycony naszym występem

– nie posiadał się ze szczęścia Hughes.

– Brakowało nam wielu podstawowych zawodników, ale ci, którzy zagrali, udowodnili, że zasługują na grę w kadrze. Mecz z Włochami był w naszym wykonaniu fantastyczny, ale i za dzisiejszą wygraną wszystkim należą się wielkie brawa

– dodał. W marcu Azerbejdżan przyjechał na rewanż do Cardiff, gdzie zebrał srogie lanie (0:4). Na półmetku zmagań w grupie 9, Walijczycy prowadzili z kompletem punktów, drugich Włochów wyprzedzając aż o pięć „oczek”.

Powrót do normy

Runda rewanżowa była już dla Smoków kompletnie nieudana. Zaczęło się od wyjazdowej przegranej z Serbią i Czarnogórą 0:1. Walijczycy przeważali, ale 17 minut przed końcem spotkania to gospodarze zdobyli zwycięską bramkę.

– Czasami nie osiąga się takiego wyniku, na jaki się zasługuje

– ze spokojem przyjął porażkę Hughes. Duch w kibicowskim narodzie zresztą nie ginął, bo w sondzie BBC aż 75% fanów przyznało, że wciąż wierzy w awans swojej reprezentacji na EURO 2004.

We wrześniu przyszedł czas na rewanż z Włochami. Pierwsza część eliminacji była dla Italii nieudana (poza porażką z Walią, zremisowała również z Serbią i Czarnogórą). W 2003 r. jednak podopieczni Trapattoniego dwukrotnie pokonali Finlandię i ruszyli w pościg za Walią. Na San Siro srodze zrewanżowali się przybyszom z Wysp Brytyjskich za porażkę z jesieni, wygrywając aż 4:0. Do przerwy Walijczycy grali dzielnie, ale w drugiej połowie w pojedynkę rozbił ich Filippo Inzaghi, który w ciągu 11 minut skompletował hat-trick. Czwartego gola w końcówce dołożył Alessandro Del Piero.

– Musimy się podnieść i zebrać siły na środę

– powiedział Hughes, nawiązując do domowego starcia z Finlandią, które urosło do rangi meczu jesieni. Włosi bowiem wyprzedzili w tabeli Walię, po sześciu kolejkach mając nad nią punkt przewagi.

Smoki stosunkowo szybko mogli wrócić na pozycję lidera, bo Włosi potknęli się, tylko remisując z Serbią i Czarnogórą (1:1). Walia nie potrafiła jednak zrobić pożytku z jej potknięcia, bo sama straciła punkty z Finlandią (także 1:1). Gospodarze prowadzili już od 3. minuty po trafieniu niezawodnego Daviesa (co ciekawe, z sześciu goli w kadrze, aż cztery strzelił w eliminacjach EURO 2004), ale później kompletnie oddali inicjatywę rywalom. W tym spotkaniu, ze względu na nadmiar żółtych kartek, wystąpić nie mogli Craig Bellamy, Mark Delaney i Robbie Savage. Szczególnie widoczny był brak tego ostatniego. „Brakowało jego cech destrukcyjnych” – oceniał BBC. Walijska prasa zaś pisała, że sytuacja w kadrze wraca do normy. Mimo to, na kolejkę przed końcem, Walia zapewniła sobie miejsce w barażach o EURO 2004.

Aby awansować bezpośrednio na turniej do Portugalii, The Dragons musieli pokonać Serbię i Czarnogórę i liczyć na to, że Włochy nie wygrają z Azerbejdżanem. Taki scenariusz był jednak z gatunku „science fiction” dla Hughes`a.

– Zaakceptowaliśmy fakt, że Włosi pokonają Azerów i zajmą pierwsze miejsce w naszej grupie. Wykorzystaliśmy więc mecz z Serbią i Czarnogórą do przetestowania nowych graczy i nowego systemu

– przyznał. Testy nie wypadły pomyślnie, bo Walia po raz pierwszy od czerwca 2001 r. przegrała domowe spotkanie (2:3). Przy stanie 1:3 kibice zaczynali już opuszczać trybuny Millenium Stadium. Między pierwszym a drugim pojedynkiem z ekipą z Bałkan, wiara w kadrę powoli wygasała, mimo że przecież czerwoni wciąż byli w grze o historyczny udział w Mistrzostwach Europy.

– Miło byłoby wrócić na zwycięską ścieżkę, ale zawsze ciężko się gra, gdy ma się problemy kadrowe. Potknięcie się na mecie, nie jest tym, czego byśmy chcieli, ale ludzie muszą pamiętać, jak dobrze radziliśmy sobie wcześniej i dzięki czemu doszliśmy do tego etapu. Wyciągniemy wnioski, aby być w dobrej formie na baraże

– starał się robić dobrą minę do złej gry Hughes. Komentator Ian Brown na antenie BBC Five, niczym mityczna Kasandra przewidywał jednak:

– Walia nie jest w dobrej formie.

Presja przerosła selekcjonera

W barażach Walia trafiła na Rosję, która zajęła 2. miejsce w grupie 10. Sborna była oczywistym faworytem tego dwumeczu (grała w końcu na MŚ 2002, ale nie awansowała do 1/8 finału), ale Smoki nie były w tym starciu bez szans. Na Lokomotiv Stadium przy ogromnym mrozie padł remis 0:0, z którego Walijczycy mogli być względnie zadowoleni, wszak to gospodarze mieli zdecydowaną przewagę. Hughes przed rewanżem jednak ostrzegał:

– Musimy być uważni, bo Rosjanie w dalszym ciągu są niebezpieczni.

Rewanż w Cardiff pokazał różnicę klas. Walia była aktywna, atakowała, miała liczne sytuacje, ale zwyciężyło doświadczenie i pragmatyzm Rosjan, którzy po golu Wadima Jewsiejewa, zwyciężyli 1:0.

– Nie możemy żałować tej porażki. Chcieliśmy wystarczająco mocno osiągnąć dobry wynik, ale nie wiedzieliśmy, jak to zrobić –

podsumował grę były gwiazdor Smoków, John Toshack. Hughes był krytykowany za zbyt zachowawczą taktykę. Zamiast 4-3-3 zdecydował się na 4-5-1, w rezerwie pozostawiając napastnika Roberta Earnshawa, który w barwach Cardiff City miał znakomitą jesień w First Division (13 goli w 18 meczach). Na plac boju wpuścił go dopiero w 59. minucie.

– W drużynie i wokół niej panowała wielka presja i myślę, że Hughes mocno ją odczuł –

próbował po latach wyjaśnić decyzję przełożonego, Earnshaw.

Po porażce z Rosją Walijczycy byli załamani.

– Jedyny sposób na pokonanie rozczarowań, to skupienie się na kolejnym wyzwaniu, jakim będzie awans do finałów MŚ. Mam nadzieję, że ten zespół znacząco się nie zmieni, bo ciężko pracowaliśmy na to, aby osiągnąć sukces. W kadrze są jednak piłkarze starsi ode mnie

– przyznał 30-letni wówczas Ryan Giggs.

– Nie wiem, czy będę grał dalej w kadrze, jeszcze o tym nie myślałem. Jako drużyna musimy utrzymać dynamikę i stale się rozwijać, aby awansować na wielki turniej

– dodał 34-letni Gary Speed. Najboleśniejsze były jednak słowa 36-letniego Paula Jonesa: –

W tej chwili nie czuję, że jeszcze kiedykolwiek chciałbym zagrać w piłkę. Przeanalizuje jeszcze sytuację, ale czuję, że straciłem ostatnią szansę, aby wystąpić na turnieju rangi mistrzowskiej.

Hughes, mimo niepowodzenia, chciał kontynuować pracę z reprezentacją.

– Gdyby to zależało ode mnie, chciałbym pozostać selekcjonerem. Nie udało mi się jednak po raz kolejny awansować na wielki turniej, zatem teraz może ktoś inny dostanie swoją szansę

– zauważył. Wkrótce okazało się jednak, że nadzieje Y Dreigiau na awans na EURO 2004 nie umarły wraz z ostatnim gwizdkiem arbitra Manuela Mejuto Gonzaleza.

Dogrywa na sali sądowej

W styczniu 2004 r. gruchnęła bowiem wiadomość, że pomocnik reprezentacji Rosji, Jegor Titow został zawieszony przez UEFA na rok, w związku z wykryciem w jego organizmie bromantanu – substancji zwiększającej energię, zmniejszającej niepokój, hamującej zmęczenie oraz poprawiającej koordynację ruchową. U Titowa bromantan po raz pierwszy wykryto we wrześniu 2003 r. przed eliminacyjnym meczem z Irlandią (gracz Spartaka Moskwa „oficjalnie” nie wystąpił w tym spotkaniu ze względu na mikrokontuzję). Podobny wynik dały badania po pierwszym meczu barażowym z Walią.

Walijczycy wyczuli pismo nosem i w dyskwalifikacji Titowa zwietrzyli szansę na weryfikację barażu jako walkowera na ich korzyść.

– Będziemy musieli zapytać UEFA o ich stanowisko w tej sprawie i czy są podstawy do odwołania. Jesteśmy to winni naszym kibicom. Nasi lekarze sprawdzili ten specyfik i okazało się, że był już zakazany w czasie Igrzysk Olimpijskich w 1996 r.

– powiedział prezes Walijskiej Federacji Piłkarskiej (FAW), Mark Evans.

Działacze The Dragons powoływali się na paragraf 12.4 przepisów dyscyplinarnych UEFA (na mocy której stowarzyszenia i zespoły mogą zostać podciągnięte do odpowiedzialności jako podżegacze bądź współsprawcy). Podkreślali, że ich piłkarze mieli w nogach dwa ciężkie mecze w przeciągu czterech dni, podczas gdy powracający do zdrowia Titov, biegał jak nowo narodzony. UEFA dwukrotnie odrzuciła jednak ich żądania, twierdząc, że właściwym do rozwiązania tego sporu organem będzie Sportowy Sąd Arbitrażowy w Lozannie. CAS był jednak nieprzejednany i protest Walii oddalił z kilku powodów. Po pierwsze, stał na stanowisku, że aby wykluczyć dany zespół z rozgrywek, doping musiałby mieć charakter zbiorowy, a w drużynie musiałoby występować minimum trzech piłkarzy, stosujących niedozwolone środki. Po drugie, pozytywny wynik testu Titowa nie oznaczał z automatu spójnej rosyjskiej strategii dopingowej.

– To rozczarowujące i frustrujące, ponieważ oznacza, że oszustwa mają się dobrze. Mieliśmy dobre argumenty, ale ten werdykt dewaluuje Mistrzostwa Europy

– gorzko skomentował Hughes.

– Jesteśmy bardzo rozczarowani, że nie udało nam się przekonać CAS do unieważnienia decyzji UEFA i ukarania Rosji. Teraz odbudowujemy kadrę i przygotowujemy się do eliminacji Mistrzostw Świata 2006

– dodał David Collins, sekretarz generalny FAW.

Na mundial w Niemczech, a także na kolejne cztery wielkie turnieje Walijczykom nie udało się jeszcze awansować.

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 3.7 / 5. Licznik głosów 3

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

spot_img

Więcej tego autora

Najnowsze

“Nie poddawaj się! Lukas Podolski. Dlaczego talent to zaledwie początek” – recenzja

Autobiografie piłkarzy, którzy jeszcze nie zakończyli jeszcze kariery, budzą kontrowersje. Nie można bowiem w takiej książce stworzyć pełnego obrazu danej osoby. Jednym z takich...

Resovia vs. Stal – reminiscencje po derbach Rzeszowa

12 kwietnia 2024 roku Retro Futbol gościło na wyjątkowym wydarzeniu. Były nim 92. derby Rzeszowa rozegrane w ramach 27. kolejki Fortuna 1. Ligi. Całe...

„Przewodnik Kibica MLS 2024” – recenzja

Przewodnik Kibica MLS już po raz czwarty ukazał się wersji drukowanej. Postanowiliśmy go dokładnie przeczytać i sprawdzić, czy warto po niego sięgnąć.