Każdy szanujący się kibic piłki nożnej zna kultowy już film „Piłkarski poker” pokazujący, w jaki sposób wpływano kiedyś na wyniki spotkań, szczególnie pod koniec sezonu. Dla fanów futbolu na Bałkanach taki scenariusz to coś więcej niż fikcja. Ostatnia kolejka sezonu 1985/86 przeszła do historii jugosłowiańskiej piłki jako tzw. Runda Šajbera (chorw./serb. Šajberovo kolo) i do dziś jest najsłynniejszą w całym południowosłowiańskim futbolu.
Walka o mistrzostwo
Rywalizacja o tytuł trwała między dwiema drużynami z Belgradu: Crveną Zvezdą i Partizanem. Kluby miały identyczny dorobek punktowy, ale Partizan lepszy bilans bramek o jednego gola. Co więcej, ostatni mecz rozgrywał u siebie, a Crvena Zvezda zmagała się na wyjeździe z zespołem FK Sarajewo. Rozpoczęcie wszystkich spotkań było zaplanowane na sobotę na godzinę 17. Jednak po Belgradzie i okolicach już na kilka dni przed decydującymi starcami krążyły plotki, że tytuł zdobędzie ta drużyna ze stolicy, która po prostu zacznie mecz później od swojego rywala. Przypuszczenia okazały się prawdziwe.
Przed meczem z FK Sarajewo, które do tego momentu było bez porażki na własnym stadionie, włodarze Zvezdy próbowali nieco pomóc swoim piłkarzom i zaproponowali zorganizowanie małej uroczystości pożegnalnej dla swojego bramkarza Živana Ljukovčana, który po sezonie miał wyjechać do Fenerbahce. Jednak macedoński sędzia Goce Popev nie wyraził na to zgody i mecz zaczął się punktualnie. Starcie zakończyło się zwycięstwem gości 4:0, co jednak nie dało im tytułu.
Wszystko dlatego, że działacze Partizana skopiowali plan swoich rywali, ale byli skuteczniejsi w jego realizacji. Otóż panowie z zarządu Partizana uradzili, że dobrym pomysłem przed meczem z Željezničarem Sarajewo będzie nagrodzenie dwóch swoich piłkarzy wyjeżdżających po sezonie do zagranicznych klubów – Zvonko Živkovicia oraz Zvonko Vargę. Żegnano ich na murawie, a albański sędzia Berisha Shinasi wyganiał fotoreporterów tak „sprawnie”, że spotkanie w Belgradzie rozpoczęło się 10 minut później niż to w Sarajewie. Czarno-biali mieli zatem przez cały czas kontrolę nad wynikami dwóch spotkań jednocześnie i ich także zakończyło się wygraną 4-0 – chociaż gdy mecz na stadionie Partizana jeszcze się nie rozpoczął, to Zvezda prowadziła już 2-0. Jeden z niewtajemniczonych piłkarzy Željezničara, Radmilo Mihajlović, widząc „niedyspozycję” kolegów, przeprowadził solowy rajd zakończony golem, który został anulowany, ponieważ sędzia dopatrzył się pozycji spalonej.
Walka o grę w Europie, utrzymanie i króla strzelców
Nie mniej „ciekawie” było na innych stadionach, gdzie również było o co grać. Vojvodina Nowy Sad mierzyła się z Dinamem Zagrzeb. Gospodarze byli już pewni spadku do drugiej ligi, natomiast klub z Zagrzebia musiał bardzo poprawić swój bilans bramkowy, aby zachować przynajmniej teoretyczne szanse na grę w Europie. Wygrana gości 7-1 jednak nie wystarczyła, ponieważ inne kluby także nie próżnowały.
Chorwacki pojedynek Hajduka Split z Dinamem (dzisiejsza Cibalia) Vinkovci zakończył się wynikiem 5-3. Ten rezultat również nie był przypadkowy, gdyż Hajdukowi zwycięstwo zapewniało awans do Pucharu UEFA, a ich rywale „walczyli” o tytuł króla strzelców dla swojego napastnika – Davor Čop (ojciec Duje, grającego dziś w Sportingu Gijon) strzelił w tym meczu trzy gole.
W Czarnogórze także było zadanie do wykonania: zarówno Sutjeska Nikšić, jak i Budućnost Titograd (dzisiejsza Podgorica) w przypadku remisu zapewniały sobie utrzymanie. Tutaj jednak również na boisku znajdował się zawodnik pretendujący do snajperskiej korony – napastnik Sutjeski Miloš Bursać, należało zatem także sporo nastrzelać. Komentator czarnogórskiej TV rozpoczął relację z zakończonego wynikiem 5-5 meczu od słów: „Cud w Nikšiciu!”. W pojedynku snajperów lepszy 22-20 okazał się jednak Čop, który tym samym zapewnił sobie transfer do włoskiego Empoli.
W spotkaniu Čeliku Zenica z Rijeką sytuacja była prosta – jedni potrzebowali punktu do utrzymania (Čelik), a drudzy do gry w europejskich pucharach (Rijeka). Wynik? 1-1.
Również bez „niespodzianki” obyło się w meczu Veležu Mostar z OFK Belgrad. Ekipa z Mostaru zapewniła sobie awans do europejskich pucharów wcześniejszym zdobyciem Pucharu Jugosławii, natomiast OFK potrzebował wygranej, by zachować choćby matematyczne szanse na utrzymanie. W tamtym czasie Mostar był jednym z najtrudniejszych terenów dla rywali, a mimo to OFK wygrało 3-2.
Jedynie dwa spotkania „podejrzewano” o uczciwość Osijek – Sloboda Tuzla oraz Priština – Vardar. Te cztery kluby nie miały już o co walczyć przed ostatnią serią spotkań.
Szef federacji wkracza do akcji
Na czele jugosłowiańskiego związku piłkarskiego stał w tamtym czasie Chorwat Slavko Šajber.
Ten 57-latek wsławił się wcześniej jako twórca potęgi koszykarskiego klubu Cibona, który stał się jednym z najlepszych w Europie. Sześć dni po zakończeniu „rywalizacji” federacja piłkarska anulowała całą kolejkę i nakazała ponowne rozegranie podejrzanych meczów. Dodatkowo dwanaście klubów z ligi liczącej szesnaście drużyn miało rozpocząć nowy sezon z sześcioma ujemnymi punktami. Zvezda zaproponowała starcie na neutralnym terenie, ale Partizan nie chciał grać twierdząc: „Nie będzie żadnego meczu, bo zdobyliśmy tytuł uczciwie i jesteśmy już na wakacjach.” Jakby tego było mało, jedno spotkanie (Hajduk-Vinkovci 5:3) zostało wkrótce skreślone z listy podejrzanych – tak zadecydował sam prezes Šajber twierdząc, że mecz nie był ustawiony, a jedynie zawodnicy znajdowali się w świetnej formie strzeleckiej. Jakoś przestało to dziwić, gdy zwrócono uwagę na fakt, iż oba kluby były chorwackie.
Warto tutaj również wspomnieć o jednej postaci, która do dziś jest owiana legendą na całych Bałkanach – chodzi mianowicie o tamtejszego „króla ustawek” (serb. kralj nameštaljki), Macedończyka Velibora Džarovskiego, którego Šajber oskarżył o maczanie palców w całym procederze i ustawienie w ostatniej rundzie siedemnastu meczów 1. i 2. ligi. Na te oskarżenia popularny Džaro odparł:
Wypraszam sobie, nie ustawiłem siedemnastu meczów, ale wszystkie osiemnaście.
Postać pana Velibora to już jednak temat na zupełnie oddzielny tekst.
Wracając jednak do kwestii ewentualnego rozstrzygnięcia mistrzostwa, to Partizan oddał powtórzony mecz walkowerem 0-3, a ich przeciwnicy wyszli na środek murawy… w klapkach. Zvezda natomiast przegrała swoje spotkanie na boisku 1-2, ale taki wynik pozwalał jej zachować lepszy bilans bramkowy i tym samym zostać mistrzem Jugosławii. Partizan miał zagrać w Pucharze UEFA. Najlepszy strzelec Crvenej Zvezdy Milko Djurovski przeszedł po sezonie do Partizana, a rok później tytuł zostaje przywrócony Czarno-Białym.
Na koniec należy jeszcze tylko wspomnieć, że jakiś czas po aferze Slavko Šajber został oskarżony o nielegalne przewożenie złota przez granicę z Austrią, które miał spieniężyć w wiedeńskich bankach.
MATEUSZ WOŹNIAK
Zachęcamy do polubienia nas na FACEBOOKU, a także obserwacji na TWITTERZE , INSTAGRAMIE i YOUTUBE