Denis Law – Najskuteczniejszy stróż prawa

Czas czytania: 6 m.
5
(3)

Był wybitnym napastnikiem, który związał swoje życie z Manchesterem. Grał po obu stronach tego miasta i choć jego pomnik stoi przed Old Trafford, to w niebieskich barwach rozpoczynał i kończył przygodę w Cottonpolis. Największe tryumfy święcił jako Czerwony Diabeł, ale jednocześnie przypieczętował spadek Manchesteru United, strzelając bramkę dla The Citizens w przedostatnim meczu sezonu. Oto historia Denisa Lawa

Denis Law – biogram

  • Pełne imię i nazwisko: Denis Law
  • Data i miejsce urodzenia: 24 luty 1940, Aberdeen, Szkocja
  • Wzrost: 1,75 cm
  • Pozycja: Napastnik

Historia i statystyki kariery

Kariera juniorska

  • Huddersfield Town (1955–1956)

Kariera klubowa

  • Huddersfield Town (1956–1960) – 81 meczów, 16 bramek
  • Manchester City (1960–1961) – 44 mecze, 21 bramek
  • Torino (1961–1962) – 27 meczów, 10 bramek
  • Manchester United (1962–1973) – 404 mecze, 237 bramek
  • Manchester City (1973–1974) – 24 mecze, 9 bramek

Kariera reprezentacyjna

  • Szkocja (1958-1974) – 55 występów, 30 bramek

Statystyki i osiągnięcia:

Osiągnięcia zespołowe:

Manchester United

  • 2x mistrzostwo Anglii (1964/65, 1966/67)
  • 1x Puchar Anglii (1962/63)
  • 1x Puchar Europy (1967/68

Osiągnięcia Indywidualne:

1x Złota piłka: 1964

– Proszę wybrać swoją najlepszą jedenastkę, którą Pan trenował.

Uśmiechnięta twarz odchodzącego na emeryturę szkoleniowca na chwilę spoważniała. Po chwili zastanowienia wskazał następujących graczy: Stepney, Carey, Chilton, Edwards, Byrne, Best, Crerand, Charlton, Mitten, Taylor i Law.

Dziennikarze z uznaniem pokiwali głowami. Szef Matt Busby nigdy się nie mylił. To był najbardziej trafny wybór. Ostatni z wymienionych przez niego piłkarzy Denis Law nosił przezwisko, które odzwierciedla wielkość Manchesteru w tamtej epoce. Kibice nazwali go po prostu… Królem. Wielu nazywa go tak do dzisiaj, mimo iż ma dużą konkurencję do tego tytułu.

Rekord transferowy Manchesteru United

Matt Busby powtarzał, że ze wszystkich piłkarzy, jakich miał, Law był najwspanialszy

– wspomina Martin Edwards, prezes Manchesteru United w latach 1980-2002.

Byłem wtedy nastolatkiem, chodziłem oglądać mecze z ojcem. Dla mnie Denis w latach 1963-1967 był niewiarygodny. Wygrał nam ligę w 1965 roku. Był po prostu wybitny.

Nie byłoby tej pięknej historii Denisa Lawa w Manchesterze United, gdyby nie upór Matta Busby’ego. Wiedział, co ten pochodzący ze Szkocji napastnik potrafi na boisku. Chciał go sprowadzić z Huddersfield Town już jako 16-latka, jednak wtedy transfer nie doszedł do skutku. W 1962 roku postanowił, że nie odpuści. Dlatego, któregoś dnia wszedł do gabinetu prezesa Harolda Hardmana i oznajmił krótko: – Potrzebuję 115 tysięcy funtów. Tyle chce Torino za Lawa. Hardmann długo się wzbraniał, jednak Busby w końcu dopiął swego i sprowadził rodaka do klubu. Przechodząc latem 1962 roku z włoskiego Torino FC do Manchesteru, Law ustanowił rekord transferowy Czerwonych Diabłów.

We Włoszech podobało mi się wiele rzeczy, uwielbiałem większość z nich, ale piłka nożna była okropna. Po prostu kopano mnie wszędzie

– przyznał Law w wywiadzie dla ManUtd.com.

Kryli o wiele ściślej, szli za tobą, gdziekolwiek poszedłeś, a w Anglii tego nie było. Nie było prawdziwego krycia indywidualnego, to pojawiło się trochę później. Mimo że byłem tam tylko rok, kiedy wróciłem do United, nie czułem, że ktoś mnie kryje. Wolność! Miałem szczęście, że Manchester było na mnie stać, bo inaczej kolejny sezon grałbym we Włoszech.

Być jak Alfredo Di Stéfano

Law potrzebował zaledwie siedmiu minut w swoim debiucie w barwach Manchesteru, żeby wpisać się na listę strzelców. 18 sierpnia 1962 w zakończonym remisem 2:2 meczu z West Bromwich strzelił oba gole. Ponad 50 tysięcy ludzi obecnych na trybunach Old Trafford czuło, że są świadkami początku czegoś niezwykłego. Marazm, w który popadł klub po tragedii w Monachium w 1958, roku miał się w końcu skończyć. Matt Busby znalazł piłkarza, który pomoże mu uhonorować swoich tragicznie zmarłych piłkarzy w jedyny możliwy sposób: czyniąc z Manchesteru United najlepszy zespół w Europie.

Zaledwie rok po przybyciu do Manchesteru Law wznosił do góry Puchar Anglii. W zwycięskim 3:1 meczu z Leicester City strzelił jednego gola, w całych rozgrywkach sześć.

Gdy wygraliśmy puchar, zorientowaliśmy się, że możemy wygrać wszystko

– uważa Pat Crerand, boiskowy kolega Lawa.

To był początek naszej dobrej passy w latach 60, tak samo jak sukces Alexa Fergusona w 1990 roku rozpoczął najlepszą erę w historii United.

Busby sprowadził Creranda do Manchesteru, żeby zrzucić z Lawa ciężar schodzenia w głąb pola i rozgrywania piłki. Widział w przyszłym królu Manchesteru egzekutora wykorzystującego do maksimum swój spryt w polu karnym. – Nie byłem z tego zadowolony – wspomina Law. – Moim idolem był Alfredo Di Stefano z Realu Madryt, który biegał po całym boisku i strzelał gole. Właśnie taki chciałem być. Busby chciał zrobić ze mnie napastnika, bo Manchester miał w tamtym okresie problem ze strzelaniem goli.

Elektryczny Denis

Denis Law swoją szybkością i seryjnie zdobywanymi golami rozwiał mgłę, która zawisła nad Old Trafford po tragedii w Monachium. Wychodząc na boisko, wiedział, że jest najlepszy. Poza umiejętnościami piłkarskimi to pewność siebie i szczera miłość do gry były jego największymi atutami. Był szybki, miał znakomite dwie nogi, dobrą kontrolę piłki i wiele goli zdobył piekielnie mocnymi uderzeniami głową. W polu karnym to on rozdawał karty, był stróżem prawa.

Przydomek Lawman (po polsku: sróż prawa) podobał mi się bardziej od Króla

– przyznał po latach. W „Diabelskiej biografii” jej autor Jim White przytacza pewną sytuację z meczu Anglia – Szkocja: Gordon Banks pamięta, jak rzucił się w ferworze walki, by złapać piłkę. Kiedy ten wielki bramkarz leżał przez chwilę na ziemi z zamkniętymi oczami i zbierał myśli, zorientował się, że ktoś nad nim stoi. Spojrzał w górę i zobaczył Lawa patrzącego na niego z uśmiechem.

„Hej, Gordy – powiedział Szkot. – Ja tu zawsze będę czekał.”

Mimo iż nie każdemu się to podobało, szczególnie ówczesnym dziennikarzom, cechował go pewien brak szacunku do rywala i boiskowa bezczelność. Ważył zaledwie 70 kg, jednak gdy walczył o piłkę z bardziej rosłymi od siebie defensorami, to zazwyczaj on okazywał się od nich mocniejszy. Na boisku był twardym Szkotem, któremu gorąca krew napędzała waleczne serce.

Był elektryczny. W meczu Anglia – Szkocja, gdy już stałem bez piłki, on po prostu podbiegł w moim kierunku i mnie kopnął

– tak wspominał swojego kolegę z Manchesteru Bobby Charlton. Nie mogło być inaczej, skoro Denis Law tak opowiada o początkach swojej gry w futbol:

Ktoś mi kiedyś powiedział, że jeśli ktoś cię kopnie, ty musisz kopnąć go dwa razy mocniej.

Jego bezkompromisowa gra podobała się  młodym kibicom w całej Anglii i Szkocji, którzy na szkolnych boiskach cieszyli się ze zdobytych goli podobnie jak Law: ze wzniesioną ręką ku górze i palcem skierowanym w niebiosa. Przez 11 lat grania w barwach Manchesteru okazywał tak swoją radość aż 237 razy. Wystarczyły mu do tego wyczynu 404 rozegrane mecze.

Narodziny United Trinity

W 1964 został laureatem Złotej Piłki. Wciąż jest jedynym Szkotem, któremu się to udało. W sezonie 1963/64 strzelił dla Manchesteru 46 goli we wszystkich rozgrywkach, co wciąż pozostaje klubowym rekordem. Był w życiowej formie, jednak miał także szczęście grać z innymi legendami klubu z Old Trafford. 18 stycznia 1964 roku narodziło się United Trinity. To tego dnia w meczu z West Bromwich trener Busby po raz pierwszy wypuścił w tej samej jedenastce boiskowy tercet Bobby Charlton – George Best – Denis Law.

Kiedy grasz z tak wspaniałymi zawodnikami, gra nie staje się łatwa, ale staje się łatwiejsza. Miałem wielkie szczęście, że mogłem grać u boku jednych z najlepszych zawodników na świecie w tamtym czasie, a prawdopodobnie także z najlepszym menedżerem na świecie

– przyznał po latach Law.

Szkot swoim charakterem zasłużył w tym okresie na opaskę kapitana zespołu. W 1965 i 1967 roku Manchester United zdobył Mistrzostwo Anglii, a rok później okazał się bezkonkurencyjny w Europie. W finale Pucharu Europy pokonał po dogrywce Benfikę Lizbona z wielkim Eusebio w składzie 4:1. Król Denis nie wystąpił w tym spotkaniu. Coraz częstsze i groźniejsze ataki na nogi najlepszego napastnika na świecie skończyły się poważną kontuzją kolana. Jak się miało później okazać operacja, którą przeszedł, nie była do końca udana. Następnego dnia po zabiegu odwiedził go przy łóżku Matt Busby, a także Puchar Europy.

To była ironia losu, że człowiek, który odegrał kluczową rolę w przekształceniu drużyny Manchesteru z dobrej w świetną, opuścił wieczór, w którym chwała klubu została przypieczętowana

– wspomina Alex Ferguson.

Ostatnie smutne słowo Lawa

Rok później na zasłużoną emeryturę przeszedł trener Matt Busby. Kończyła się złota epoka Manchesteru. Nikt nie potrafił dźwignąć ciężaru utrzymania Czerwonych Diabłów na szczycie. Także trapiony przez kontuzję Denis Law. W 1973 roku trener Docherty już nie widział dla niego miejsca w zespole.

Siedziałem w pubie, była tam włączona telewizja. Z niej dowiedziałem się, że zostałem zawodnikiem Manchesteru City. To było traumatyczne przeżycie. Myślałem, że zakończę karierę w Manchesterze United. Jedyny plus z tego transferu był taki, że dzieci nie musiały zmieniać szkoły

– wspominał po latach Law w filmie dokumentalnym opowiadającym o jego karierze.

27 kwietnia 1974 w przedostatniej kolejce sezonu miały miejsce derby Manchesteru. Drużyna Czerwonych Diabłów musiała wygrać, żeby się utrzymać. Denis Law był kapitanem City, jednak za każdym razem. gdy był przy piłce, dopingowało go całe Old Trafford. Zupełna cisza zapanowała na stadionie w 81 minucie, kiedy Law… strzelił gola dającego wygraną Manchesterowi City. Przypieczętował spadek swojej ukochanej drużyny strzałem piętką. Po tym jedynym golu w swojej karierze nie wzniósł ręki do góry i nie wskazał palcem w niebiosa.

To było moje ostatnie dotknięcie piłki w lidze. Uderzyłem instynktownie. Chciałem, żeby sędzia nie uznał gola. Mógł odgwizdać faul, mógł zrobić cokolwiek innego. Wspomnienie tego meczu nigdy mnie nie opuści

– mówi Law. Wyniki innych meczów zakończyły się niekorzystnie dla United i nawet bez gola Lawa spadliby z ligi. Po raz pierwszy od 37 lat.

Denis Law przyznał, że chciałby zapomnieć o tym golu. Niestety może mu w tym pomóc choroba, do której przyznał się publicznie w 2021 roku:

Zdiagnozowano u mnie „mieszaną demencję”, która jest więcej niż jednym rodzajem demencji, w moim przypadku jest to choroba Alzheimera i demencja naczyniowa. Rozumiem, jak mój mózg się pogarsza i jak moja pamięć mnie omija, kiedy nie chcę, i jak to powoduje u mnie niepokój w sytuacjach, na które nie mam wpływu. To niesamowicie trudna i problematyczna choroba i byłem świadkiem tego, jak wielu moich przyjaciół przez to przechodziło

– napisał w wystosowanym do kibiców oświadczeniu. Przyjaciele, o których wspomniał to z pewnością Bobby Charlton i Nobby Stiles, jego przyjaciele z boiska, którzy także chorowali na demencję. Jak wynika z najnowszego badania przeprowadzonego na zlecenie Angielskiego Związku Piłki Nożnej, byli zawodowi piłkarze są 3,46 razy bardziej narażeni na choroby neurodegeneracyjne. To jest już jednak temat na inny artykuł.

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 5 / 5. Licznik głosów 3

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

Więcej tego autora

Najnowsze

Ostatni pokaz magii – jak Ronaldinho poprowadził Atletico Mineiro do triumfu w Copa Libertadores w 2013 r.?

Od 2008 r. Ronaldinho sukcesywnie odcinał kupony od dawnej sławy. W 2013 r. na chwilę znów jednak nawiązał do najlepszych lat swojej kariery, dając...

Zakończenie jesieni przy Wyspiańskiego – wizyta na meczu Orlen Ekstraligi Resovia – AP Orlen Gdańsk

Już wkrótce redakcja Retro Futbol wyda napakowany dużymi tekstami magazyn piłkarski, którego motywem przewodnim będzie zima. Idealnie w ten klimat wpisuje się zaległy mecz...

Siatkarski klasyk w Rzeszowie – wizyta na meczu Asseco Resovia – PGE GiEK Skra Bełchatów

Siatkarskie mecze pomiędzy Resovią a Skrą Bełchatów od lat uznawane są za jeden z największych klasyków. Kluby te walczyły o największe laury, nie tylko...