Serial przedstawiający poczynania koszykarzy OPTeam Energia Polska Resovii w rozgrywkach Pekao Bank 1. Lidze rozkręca się z meczu na mecz. W rozegranym 1 lutego 2024 roku spotkaniu 23. kolejki drużyna z Rzeszowa podejmowała w hali przy ulicy Towarnickiego Enea Basket Poznań.
W naszym poprzednim koszykarskim tekście pisaliśmy o derbach Podkarpacia, w których Miasto Szkła Krosno przegrało z OPTeam Energia Polska Resovią. Dla krośnian porażka w tym starciu oznaczała przerwanie zwycięskiej serii. Zespół Wojciecha Bychawskiego znajduje się natomiast w świetnej formie, a w zapowiadanej potyczce z rywalem z Poznania rzeszowscy kibice mieli nadzieję na podtrzymanie świetnej passy.
O tym, jak wyglądało to spotkanie, opowiemy w dalszej części artykułu. Wcześniej wypada nawiązać do historii i przypomnieć dzieje poznańskiej koszykówki. Stolica Wielkopolski ma bowiem w tej dyscyplinie sporo sukcesów, o których nie każdy już pamięta.
Pierwsi mistrzowie Polski
To właśnie z Poznania pochodzą pierwsi koszykarscy mistrzowie Polski. Premierowa odsłona rywalizacji o tytuł najlepszej drużyny w naszym kraju miała miejsce w roku 1928. Mistrz został wówczas wyłoniony w turnieju finałowym rozegranym w ciągu kilku październikowych dni w Łodzi, gdzie spotkało się osiem drużyn.
W wielkim finale zagrały Czarna Trzynastka Poznań i Varsovia. Górą byli ci pierwsi, pokonując rywali z Warszawy 22:9. W oczy rzuca się wynik, gdyż podobnych rezultatów nie oglądamy w obecnych rozgrywkach. Czasy były jednak inne, podobnie jak zupełnie inna była koszykówka.
Czarna Trzynastka była harcerskim klubem sportowym. Jej nazwa nawiązywała do działającej w Poznaniu 13. Drużyny Harcerskiej im. Hetmana Jana Zamoyskiego. W kolejnych mistrzostwach Polski, pierwsi triumfatorzy zawodów o krajowy prymat wywalczyli brąz. Niedługo później wielu zawodników tego klubu przeniosło się do poznańskiego AZS i właśnie tam zaczęło pisać kolejne rozdziały koszykarskiej historii.
Potęga lat 30.
Wspomniany AZS Poznań w latach 30. święcił triumfy na krajowych parkietach, zdobywając pięć medali mistrzostw Polski, z czego aż cztery złote. Od 1930 roku, mając w składzie graczy wspomnianej Czarnej Trzynastki, nie schodził z najwyższego stopnia podium przez trzy sezony. Ostatni tytuł wywalczył w roku 1937, a rok później sięgnął po srebro.
Obecnie męska sekcja koszykówki AZS Poznań już nie istnieje, działa natomiast sekcja kobieca, która ma na koncie pięć medali mistrzostw Polski, w tym złoty zdobyty w 1978 roku. Teraz żeńska drużyna ze stolicy Wielkopolski występuje w rozgrywkach Orlen Basket Ligi.
Sukcesy Kolejorza
Największe sukcesy poznańskiej koszykówki związane są jednak z Lechem. Kolejorz powszechnie kojarzony jest z piłką nożną, lecz przed laty osiągał wielkie wyniki także w koszykówce. Wystarczy bowiem tylko wspomnieć, że klub ten zajmuje drugie miejsce tabeli medalowej mistrzostw Polski. Bardziej utytułowany jest jedynie Śląsk Wrocław.
Lechici aż jedenastokrotnie sięgali po mistrzostwo Polski, siedem razy byli wicemistrzami, osiem razy stawali na najniższym stopniu podium. Pierwsze dwa tytuły wywalczyli jeszcze przed II wojną światową (w 1935 i 1939 roku). Zostali też pierwszymi mistrzami po zakończeniu największego w dziejach konfliktu zbrojnego i przez lata utrzymywali się w czołówce.
Na krajowym szczycie koszykarze Lecha pojawiali się jeszcze pod koniec lat 40., a także w latach 50. i 80. Ostatni raz triumfowali w rozgrywkach w sezonie 1989/1990, a cztery lata później zamknęli medalowy dorobek, sięgając po brązowy krążek. W roku 1997 kłopoty finansowe sprawiły, że koszykarska sekcja Kolejorza przestała istnieć.
Na długiej liście krajowych sukcesów Lecha znajdują się także cztery Puchary Polski. Pamiętać jednak należy, że klub ten wykręcał świetne wyniki również na arenie międzynarodowej. W sezonie 1958/1959 poznanianie znaleźli się w najlepszej czwórce Pucharu Europy Mistrzów Krajowych (poprzedniku obecnej Euroligi), a w rozgrywkach 1989/1990 dotarli do czołowej ósemki.
Trzy razy na podium
Innym poznańskim klubem, który obecnie kojarzony jest z futbolem, a w przeszłości notował dobre rezultaty na parkietach koszykarskich, jest Warta. Jej piłkarze przed laty dwukrotnie zostawali mistrzami Polski, w ubiegłym sezonie opuścili zaś szeregi Ekstraklasy. Koszykarze po krajowy tytuł sięgnęli jedynie w kategorii juniorów (w 1974 roku), na podium mistrzostw Polski stawali jednak trzykrotnie. Za każdym razem ich łupem padał brąz – w drugiej połowie lat 40. i na początku 50.
Na odbudowanie koszykarskiej chwały w stolicy Wielkopolski pracuje wspomniany na początku Enea Basket. Został powołany do życia w roku 2010 i występuje obecnie na zapleczu elity. Jak na razie nie może poszczycić się takimi sukcesami, jak kluby opisane powyżej, ale w rozgrywkach Pekao Bank 1. Ligi radzi sobie całkiem przyzwoicie.
Mecz w Rzeszowie
W tym miejscu możemy płynnie przejść do meczu zapowiadanego we wstępie, by opowiedzieć, jak Enea Basket Poznań poradził sobie w Rzeszowie. Spotkanie z OPTeam Energia Polska Resovią zaczęło się dobrze dla drużyny z Poznania. Goście uzyskali już siedmiopunktową przewagę, lecz rzeszowianie szybko się przebudzili i po pierwszej kwarcie mieli tylko punkt straty do rywali. W drugiej części koszykarze Wojciecha Bychawskiego zagrali świetnie, dzięki czemu w połowie rywalizacji prowadzili różnicą czternastu oczek.
Gdy drużyny zamieniły się stronami, dominacja gospodarzy nadal była widoczna. Wydawało się, że rzeszowscy kibice mogą być spokojni o kolejne zwycięstwo swojego zespołu. W połowie ostatniej kwarty zapas Resoviaków wynosił aż siedemnaście punktów. Wówczas właśnie zaczęła się szalona pogoń ekipy ze stolicy Wielkopolski.

Kiedy do końca pozostawała niecała minuta, gościom do remisu brakowało już tylko trzech punktów. Wypełniona hala przy Towarnickiego drżała od emocji. Gracze z Poznania nie przestawali wierzyć w odwrócenie losów rywalizacji. Częste faule przedłużały mecz, ale rzeszowianie bardzo dobrze wykonywali rzuty wolne.
Ostatecznie OPTeam Energia Polska Resovia wygrała 100:96, co było jej piątym zwycięstwem z rzędu. Ci, którzy tego dnia pojawili się na trybunach, jeszcze długo nie mogli się otrząsnąć, przyjęli bowiem solidną dawkę sportowych wrażeń.
Najskuteczniejszy w zespole z Podkarpacia znów był Oleksandr Mishula. Ukrainiec zdobył tym razem 34 punkty, o cztery mniej zanotował Kacper Młynarski. Wśród poznaniaków najlepszą zdobyczą (wynoszącą 23 oczka) mógł pochwalić się Piotr Wieloch.
Pomeczowe echa
Przemysław Szurek, trener przyjezdnych, powiedział na pomeczowej konferencji prasowej:
Gratuluję gospodarzom zwycięstwa, ale przede wszystkim chciałem pogratulować mojej drużynie heroicznej walki, bo dziś mieliśmy kilku przeciwników, nie tylko pięciu na boisku, gdyż w Mishulę wstąpił chyba jakiś bóg koszykówki, bo jego rzuty były nie do obrony, nie mogliśmy nic więcej zrobić. Żałuję tylko tego, że to my przestrzeliliśmy bardzo łatwe rzuty spod kosza.
Wojciech Fraś, zawodnik pokonanej drużyny, zwrócił uwagę na świetną grę najskuteczniejszych w tym spotkaniu zawodników OPTeam Energia Polska Resovii:
Mimo dużej przewagi drużyny z Rzeszowa udało nam się wrócić do meczu. Nie znaleźliśmy sposobu na Młynarskiego i Mishulę. Wiedzieliśmy, że są w stanie ciągnąć mecz, że są liderami, ale i tak nie byliśmy w stanie ich zatrzymać.
Wojciech Bychawski, trener zwycięzców, był bardzo zadowolony z wyniku, lecz zwrócił też uwagę na nerwową końcówkę:
Kolejny raz wielkie gratulacje dla mojego zespołu i sztabu szkoleniowego, bo w ostatnim czasie dzieją się rzeczy magiczne – sportowo i organizacyjnie. Dziękuję drużynie z Poznania za mecz, gratuluję kibicom tego, co tu tworzą, bo to jest stan umysłu. Dominowaliśmy przez większość meczu, lecz końcówka, nie będę się bał powiedzieć tego głośno, to koszykarski kryminał. Mamy natomiast młody zespół, od którego wymagam, żeby grał szybko i czasami takie rzeczy się dzieją.
Pomeczowymi wrażeniami podzielił się także koszykarz gospodarzy Oliwier Szczepański:
Dziękuję kibicom za sold out, dziękuję zespołowi gości i swoim kolegom za świetny mecz. To, co zrobili Kacper Młynarski i Oleksandr Mishula, zwala z nóg. W pierwszej kwarcie szliśmy łeb w łeb, ale w drugiej i trzeciej myślę, że kontrolowaliśmy mecz. W czwartej rywale z Poznania trochę nas złapali, końcówka była nerwowa, ale ogólnie był to świetny mecz, który zakończył się dla nas piątą wygraną z rzędu.
Zwycięska seria rzeszowskich koszykarzy zakończyła się cztery dni później. Zespół Wojciecha Bychawskiego przegrał na wyjeździe z ŁKS Coolpack Łódź 80:96. Enea Basket Poznań tego samego dnia wygrał w Bydgoszczy 93:86 z dotychczasowym liderem pierwszoligowej tabeli – Enea Abramczyk Astorią, której potknięcie wykorzystało Miasto Szkła. Krośnianie pokonali u siebie GKS Tychy 81:79, dzięki czemu odzyskali prowadzenie w rozgrywkach.