Engelbert Jarek – legenda Odry Opole

Czas czytania: 8 m.
5
(6)

15 grudnia Retro Futbol było obecne na ostatnim w 2023 roku meczu piłkarskim w Rzeszowie. Na Stadionie Miejskim Resovia podejmowała w ramach 19. kolejki Fortuna 1. Ligi Odrę Opole. Przy okazji tego spotkania poruszymy w naszym tekście kilka wątków, m.in. przypomnimy legendę opolskiego klubu – Engelberta Jarka.

Engelbert Jarek – biogram

  • Pełne imię i nazwisko: Engelbert Erwin Jarek
  • Data i miejsce urodzenia: 7 czerwca 1935 Rokitnica
  • Data i śmierci urodzenia: 23 sierpnia 2017 Sinzig
  • Wzrost: 176 cm
  • Pozycja: Napastnik

Historia i statystyki kariery

Kariera juniorska

  • Górnik Rokitnica (1946–1950)

Kariera klubowa

  • Górnik Rokitnica (1950–1953)
  • Ogniwo Nysa (1953–1954)
  • Budowlani/Odra Opole (1954–1969) -222 mecze, 91 bramek
  • SC Sinzig (brak danych)

Kariera reprezentacyjna

  • Polska (1958–1962) 3 mecze, 1 gol

Kariera trenerska

  • Odra Opole (juniorzy)
  • Odra Opole (1969–1973)        
  • Odra Opole (1973–1974)        
  • Odra Opole (1974–1975)        
  • Gwardia Opole
  • MZKS Nysa
  • MZKS Brzeg
  • SG Bad Breisig

Statystyki i osiągnięcia:

Osiągnięcia zespołowe:

Odra Opole

  • 3. miejsce w ekstraklasie: 1964
  • Półfinał Pucharu Polski: 1955, 1962, 1968
  • Półfinał Pucharu Intertoto: 1964
  • Puchar redakcji „Sportu”: 1957

Reprezentacja Polski

  • udział na olimpiadzie w 1960 w Rzymie

Osiągnięcia indywidualne

  • król strzelców II ligi: 1955 – 19 goli
  • wicekról strzelców ekstraklasy: 1960 – 15 goli

Rekordy i wyróżnienia

  • Najlepszy strzelec Odry Opole w ekstraklasie: 91 goli
  • Strzelec Odry Opole wszech czasów: 456 goli
  • Piłkarz Odry Opole wszech czasów: 456 goli
  • Nadanie boiskowi Orlika 2012 (ul.Bielska) im. Engelberta Jarka

Przed meczem

Wiadomo było już przed meczem, że Resovia zakończy 2023 roku w strefie spadkowej. Trzeba jednak zdobywać punkty, żeby na koniec sezonu cieszyć się z utrzymania. Poza tym zwycięstwo zawsze sprawia, że z większą radością zasiada się do świątecznego stołu.

W poprzedniej kolejce rzeszowianie przegrali u siebie 1:2 ze Zniczem Pruszków. Był to więc nieudany debiut nowego trenera, Rafała Ulatowskiego. Odra przyjechała do stolicy Podkarpacia jako trzecia drużyna pierwszoligowej tabeli. Niecały tydzień wcześniej mierzyła się u siebie z innym rzeszowskim zespołem, Stalą, i zremisowała 1:1.

Do zapowiadanego spotkania jeszcze wrócimy. W tym tekście poruszymy kilka wątków, a zaczniemy od przypomnienia postaci Engelberta Jarka – w przeszłości świetnego zawodnika klubu z Opolszczyzny.

Związany z Odrą

Bohater naszego tekstu urodził się w Rokitnicy – obecnej dzielnicy Zabrza. Na początku kariery grał w Górniku Rokitnica, ale szybko związał się z Opolszczyzną. Zaczęło się  od tego, że poszedł do Technikum Rolniczego w Izbicku. Krótko grał w Ogniwie Nysa, a w 1954 roku zaczęła się jego piękna przygoda z Odrą.

Wszyscy chodziliśmy na mecze Jarka. „Betel”, bo tak go nazywaliśmy, to był gość! Uwielbiało go nie tylko Opole, ale cała Opolszczyzna. Jak był rzut wolny dla Odry z 18 metrów, już cieszyliśmy się z gola, bo jasne było, że „Betel” tak, za przeproszeniem, dupnie, że piłka na bank wpadnie do bramki. I wpadała – opowiadał na łamach „Przeglądu Sportowego” Bruno Tomaszek, był prezes Odry Opole.

Jarek uważany był za piłkarskiego artystę wśród rzemieślników. Grał w barwach Odry przez piętnaście lat, mimo że kusiły go inne kluby. Z Odrą Opole zajął trzecie miejsce w rozgrywkach ligowych w roku 1964.

Grał z nią w Pucharze Intertoto. W sezonie 1963/1964 opolanie dotarli w tych rozrywkach aż do półfinału, w którym musieli uznać wyższość innego polskiego klubu – Polonii Bytom. Tej wyjątkowej, polsko-polskiej rywalizacji na międzynarodowej arenie poświęciliśmy jakiś czas temu oddzielny tekst.

Trzykrotnie Engelbert Jarek dochodził z opolską drużyną także do półfinału Pucharu Polski. Podobno w szatni wszyscy, łącznie z trenerami i starszymi zawodnikami, liczyli się z jego zdaniem. Bardzo dbał też o wygląd, zawsze starał się prezentować elegancko. Klasę pokazywał też na boisku – strzelił grubo ponad czterysta goli.

Wyjątkowy rekord

Do bohatera tego tekstu należy pewien ekstraklasowy rekord. Jarek w najwyższej klasie rozgrywkowej wykorzystał aż osiemnaście rzutów karnych z rzędu! Stanowi to najlepszy wynik w naszej lidze.

Nawet jednak tak świetne boiskowe występy nie uchroniły zawodnika przed popadnięciem w zapomnienie. W tekście poświęconym Jarkowi na łamach „Przeglądu Sportowego” ciekawą anegdotę przytoczył autor owego artykułu, Antoni Bugajski. Okazało się, że kilkanaście lat temu, byłemu piłkarzowi Odry przekręcono imię i nazwisko. Było to trochę zabawne, ale też w pewnym sensie smutne:

O tym, jak ubóstwiany niegdyś snajper popadł w obecnych czasach w zapomnienie, najlepiej świadczy fakt, że gdy w 2005 roku w opolskim dodatku „Gazety Wyborczej” ukazała się informacja, że żyjący jeszcze wówczas Engelbert Jarek jest jednym z kandydatów na patrona stadionu Odry Opole, nadgorliwy korektor poprawił autora tekstu, zmieniając personalia legendy opolskiego futbolu na „Jarosław Engelbert”. Spec od wyłapywania dziennikarskich błędów arbitralnie uznał, że to niemożliwe, aby piłkarz miał na imię Engelbert, a na nazwisko Jarek. No i „mądrze” poprawione poszło do druku.

Urodzony w Rokitnicy napastnik zaliczył nawet epizod w bramce. Gdy w 1957 roku Górnik Zabrze zapewniał sobie na swoim stadionie pierwsze w klubowych dziejach mistrzostwo Polski, rywalem śląskiego zespołu była właśnie Odra Opole.

Bramkarz gości doznał w końcówce kontuzji i na ostatnie dziesięć minut między słupkami pojawił się Jarek. Gospodarze wygrali aż 8:1, ale nasz bohater wpuścił tylko jednego gola i bronił bardzo dobrze, zaliczając w tym czasie kilka interwencji.  

Wyjazd do Niemiec

Engelbert Jarek był jedną z największych legend Odry. Jego związki z tym klubem nie kończą się na grze w piłkę. Po zakończeniu kariery zawodniczej kilka razy obejmował w Opolu stanowisko trenera. Pełnił też inne funkcje.

Kopanie piłki zakończył Jarek w niemieckim SC Sinzig. Zamieszkał w Niemczech, pracował tam jako trener. Przyjeżdżał jednak do stolicy polskiej piosenki i odwiedzał stadion swego ukochanego klubu, czym wzbudzał radość wśród kibiców.

Reprezentacja

Na pewno Jarek nie czuł się spełniony, jeśli chodzi o reprezentacyjny rozdział piłkarskiej kariery. W narodowych barwach wystąpił bowiem tylko trzy razy. Debiutował w czerwcu 1958 roku w zremisowanym 1:1 meczu z NRD w Rostocku. Na kolejny występ musiał czekać prawie trzy lata – zagrał wówczas przeciwko reprezentacji ZSRR w Warszawie, gdzie również padł wynik 1:1.

Ostatni występ z Orzełkiem Jarek zanotował w kwietniu 1962 roku w Casablance, gdzie Polacy wygrali 3:1 z Marokiem, a napastnik Odry doczekał się pierwszego i jedynego trafienia dla reprezentacji. Wszystkie trzy występy pochodzący z Rokitnicy piłkarz zaliczył w spotkaniach towarzyskich.

Warto jednak dodać, że w 1960 roku pojechał z reprezentacją do Rzymu na igrzyska olimpijskie, ale nie wszedł na boisko. Kibice z Opola twierdzili, że tak mała liczba występów w biało-czerwonym stroju wynikała z tego, że ich ulubieniec był graczem Odry i zdecydowanie częściej występowałby w kadrze, gdyby był np. zawodnikiem Legii.

Trudno stwierdzić czy rzeczywiście tak było. Zawsze do takich teorii należy podchodzić ostrożnie. W Odrze Jarek był gwiazdą, kluczowym zawodnikiem, pod którego układano grę drużyny. W reprezentacji było wiele znakomitych indywidualności, więc bohaterowi tego tekstu byłoby w niej trudno o taki status.

Engelbert Jarek zmarł 23 sierpnia 2017 roku w niemieckim Sinzig. Pod koniec życia zmagał się z chorobą Alzheimera. Był jednym z najlepszych piłkarzy w historii Odry Opole i już na zawsze zostanie legendą tego klubu.

Mecz w Rzeszowie

Wracamy na Stadion Miejski w Rzeszowie, by opowiedzieć, jak wyglądał mecz zapowiadany we wstępie. Przed pierwszym gwizdkiem miała miejsce minuta ciszy na cześć Wojciecha Łazarka. Były trener zmarł 13 grudnia. Miał duże zasługi dla polskiego futbolu. W latach 1986-1989 pełnił w reprezentacji Polski funkcję selekcjonera.

Do dużych sukcesów poprowadził Lecha Poznań. Sięgał z Kolejorzem dwukrotnie po mistrzostwo Polski i tyle samo razy po krajowy puchar. Dwukrotnie został uznany za trenera roku w plebiscycie tygodnika „Piłka Nożna”. Do historii przeszło także wiele jego barwnych powiedzeń.

Początek spotkania zdecydowanie należał do gości. Odra stworzyła kilka groźnych sytuacji, ale dobrze w bramce Resovii spisywał się Branislav Pindroch. W 38. minucie drużyna Rafała Ulatowskiego wreszcie doszła do głosu. Akcję przeprowadził Kelechukwu Ibe-Torti, który został nieprzepisowo zatrzymany przez Jakuba Szreka. Sędzia obejrzał tę sytuację na monitorze i pokazał zawodnikowi Odry czerwoną kartkę. Faulowany gracz gospodarzy opuścił boisko z powodu kontuzji.

Resovia, grając w przewadze, zaczęła częściej atakować. W końcówce pierwszej części dwie okazje po strzałach z dystansu miał Filip Mikrut, lecz najpierw spudłował, a później zatrzymał go Artur Haluch.

W drugiej połowie ekipa z Rzeszowa wciąż przeważała, ale długo nie potrafiła tego spożytkować. Udało się to dopiero w 78. minucie. Piotr Żemło, obrońca drużyny z Opola, chciał wybić piłkę, ale skierował ją do własnej bramki. Był to jedyny gol w tym meczu. Resovia odniosła pierwsze zwycięstwo z Rafałem Ulatowskim na ławce trenerskiej.

Na pomeczowej konferencji prasowej widać było, że z nowego szkoleniowca Pasiaków schodzi duży stres:

Mecz miał dwie odsłony. Kiedy graliśmy jedenastu na jedenastu, to nie byliśmy zespołem lepszym, trzeba oddać  Odrze, że kontrolowała przebieg meczu. Nie mówię, że zaskoczyła nas stałymi fragmentami, bo my się do tego przygotowywaliśmy. Szumiało pod naszą bramką, ale nie było większego zagrożenia. Braniu Pindroch jedną sytuację sparował nad poprzeczką, a gra toczyła się raczej na naszej połowie. I dopiero nieszczęsna sytuacja z Kelim, czerwona kartka dla gości i w końcówce pierwszej połowy strzał Mikruta, później poprawka Łyszczarza z rzutu wolnego sprawiły, że uwierzyliśmy, iż wcale nie musimy co najmniej zremisować.

Adam Nocoń, trener gości, nie zgadzał się z decyzją sędziego o pokazaniu zawodnikowi Odry czerwonej kartki:

Mecz do czerwonej kartki był pod naszą kontrolą. Niewątpliwie gra mojej drużyny była  dobra, a momentami bardzo dobra, tylko brakowało nam bramki. Tworzyliśmy sytuacje i nic nie wskazywało na to, że ten mecz się inaczej ułoży. Faul na czerwoną kartkę? Naprawdę nie wiem, skąd on się w ogóle wziął. Nie było w ogóle faulu, nie było wskazania od liniowego, że tam był faul. VAR i dostajemy czerwoną kartkę. Muszę to przeanalizować, ale naprawdę jest to dziwna sytuacja, że sędzia liniowy stoi z boku i nie pokazuje w ogóle, że był faul. To jest niewiarygodne. Potem w dziesiątkę mądrze się broniliśmy, założenia taktyczne były realizowane przez moich zawodników i nie spodziewałem się, że dostaniemy bramkę po dośrodkowaniu, gdzie mamy rosłych stoperów, a przez cały mecz dobrze broniliśmy w polu karnym.

Wątek bramkarzy

Warto na koniec poruszyć wątek bramkarzy. Golkiper Odry Opole, Artur Haluch, został uznany przez tygodnik „Piłka Nożna” najlepszym piłkarzem rundy jesiennej Fortuna 1. Ligi. Rzadko zdarza się, by w tego typu zestawieniach wygrywali bramkarze. Wybór Halucha nie może jednak dziwić.

Bramkarz zespołu Adama Noconia w tym sezonie zachował czyste konto w aż ośmiu meczach. To w dużej mierze dzięki niemu Odra jest tak wysoko w tabeli. Zajmuje w niej szóste, barażowe miejsce, czego przed rozpoczęciem kampanii mało kto się spodziewał.

Ciekawa sytuacja z bramkarzami ma miejsce w Resovii. Drużyna ze stolicy Podkarpacia może pochwalić się dwoma równorzędnymi specjalistami w bramce. Są nimi Michał Gliwa i Branislav Pindroch. Pierwszy z nich, urodzony w Rzeszowie wychowanek miejscowych Orłów, przyszedł do Resovii w tym sezonie z Zagłębia Sosnowiec i wystąpił w dwunastu meczach (jedenaście w lidze i jeden w Pucharze Polski). Słowak zagrał zaś w siedmiu spotkaniach (w tym jednym pucharowym), lecz początek sezonu stracił przez kontuzję.

Trudno wskazać bramkarza numer jeden. Obaj bronią na podobnym, dobrym poziomie. Rafał Ulatowski w swoim debiucie (meczu ze Zniczem Pruszków) postawił na Gliwę, w spotkaniu z Odrą dał natomiast szansę Pindrochowi. Na konferencji prasowej zapytałem szkoleniowca o to, czy któryś z bramkarzy jest obecnie bliżej wywalczenia stałego miejsca między słupkami:

– Resovia jest drużyną, która ma dwóch równorzędnych bramkarzy. W zeszłym tygodniu w meczu ze Zniczem Pruszków postawił pan na Michała Gliwę, dzisiaj bronił Branislav Pindroch. Jeżeli chciałby pan wybrać bramkarza numer jeden, to kto na tę chwilę jest bliższy tego miana?

– I pan myśli, że powiem to dzisiaj na konferencji?

– Tak mniej więcej. Czy Pindroch dziś przekonał pana bardziej niż Gliwa?

– Przekonał mnie wynik meczu, przekonało mnie czyste konto, przekonało mnie spotkanie i z Michałem, i z Braniem w tygodniu. Pierwsze dwa tygodnie poświęciłem na naukę wzajemnej komunikacji między trenerem a zawodnikiem. To są fajni, doświadczeni piłkarze, akurat na pozycji bramkarza. Obojętnie na kogo bym postawił, to wiem, że mnie nie zawiedzie. Jeden ma atuty takie, drugi takie. Jeden ma mankamenty takie, drugi takie. Konferencja po wygranym meczu to nie jest czas, żebym powiedział, że na wiosnę będzie bronił X czy Y. Myślę, że nawiązaliśmy taką nić komunikacji i porozumienia, że oni będą wiedzieć wcześniej jako pierwsi. Szanują siebie wzajemnie, szanują klub i sztab, więc czy jeden, czy drugi będzie bronił na wiosnę, to będzie to z szacunkiem i zaufaniem, dlatego że to jest dobra decyzja dla drużyny.

– A dla trenera lepiej jest, gdy ma dwóch równorzędnych bramkarzy, czy lepiej, żeby trener wybrał bramkarza numer jeden…

– Mamy przykład, jak byli Fabiański i Szczęsny w reprezentacji…

– Właśnie to chciałem powiedzieć. Tak było w reprezentacji. Niektórzy twierdzili, że selekcjoner powinien postawić na jednego bramkarza, żeby ten bramkarz czuł, że jest jedynką. Jak to wygląda u pana?

Nie wiem, nie mam pojęcia. Będą bronić regularnie w okresie przygotowawczym. Kto będzie w lepszej formie, ten będzie bronił w meczu ligowym. Mówiono, że musi być jedynka. Trener Jan Tomaszewski też mówił, że musi być hierarchia, ktoś pierwszy, ktoś drugi. Jurek Brzęczek nie miał tej hierarchii, z tego co kojarzę, raz bronił jeden, raz drugi. Ważny jest szacunek zawodników między sobą i szacunek zawodników do decyzji trenera. Nie jest łatwo powiedzieć Michałowi Gliwie, że dzisiaj będzie bronił ktoś inny. To są trudne decyzje, ale męskość trenera polega też na tym, że umie to komunikować, wie kiedy i jak postąpić z zawodnikiem. Szanuję ich za wiek, za doświadczenie, za to, co zrobili w piłce, co osiągnęli, ile meczów mają w seniorach, w związku z tym inaczej się postępuje niż z Nikodemem Sujeckim, który ma dopiero dwadzieścia lat i wchodzi do dorosłej piłki.    

Resovia zakończyła rok 2023 na szesnastym meczu w tabeli Fortuna 1. Ligi. Celem drużyny Rafała Ulatowskiego na rundę wiosenną będzie wywalczenie utrzymania na zapleczu Ekstraklasy.

Źródła, z których korzystałem:

  • Artykuł autorstwa Antoniego Bugajskiego opublikowany na portalu „Przegląd Sportowy. Onet” – https://przegladsportowy.onet.pl/pilka-nozna/wyjatkowe-nazwisko-engelbert-jarek-fragment-ksiazki-byl-sobie-pilkarz/s0m3qzs
  • „Przegląd Sportowy”
  • „Piłka Nożna”
  • 90 minut.pl

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 5 / 5. Licznik głosów 6

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

spot_img
Grzegorz Zimny
Grzegorz Zimny
Absolwent pedagogiki na Uniwersytecie Rzeszowskim. Fan historii sportu, ze szczególnym uwzględnieniem piłki nożnej. Pisał teksty dla portalu pubsport.pl. Od 2017 roku autor artykułów na portalu Retro Futbol, gdzie zajmuje się zarówno światową piłką nożną, jak i historiami z lokalnego, podkarpackiego podwórka, najbliższego sercu. Fan muzyki rockowej i książek.

Więcej tego autora

Najnowsze

150 lat historii reprezentacji Anglii w jednej wielkiej księdze!

To pozycja, która obowiązkowa powinna znaleźć się na półce każdego fana futbolu. „W poszukiwaniu zaginionej chwały. Historia reprezentacji Anglii 1872-2022” Paula Haywarda to licząca...

Sensacyjny Senegal. MŚ 2002 i „Lwy Metsu”

Tylko cztery raz w historii reprezentacjom z Afryki udało się zagrać w ćwierćfinale MŚ, bądź wyżej. W 2002 roku tej niełatwej sztuki dokonał Senegal....

Szalona końcówka, rekord Angela Rodado, najlepsi obcokrajowcy – reminiscencje po meczu Resovii z Wisłą Kraków

23 kwietnia Retro Futbol gościło na meczu 29. kolejki Fortuna 1. Ligi, w którym Resovia rywalizowała z Wisłą Kraków. Tego dnia na Stadionie Miejskim...