Twarda walka plastikowych piłkarzy, czyli historia futbolu stołowego.

Czas czytania: 6 m.
0
(0)

O dkąd piłka nożna stała się ulubioną dyscypliną tłumów, a futbolowe gwiazdy zaczęły rozpalać serca i umysły kibiców, ludzie pragną poczuć namiastkę bycia zawodowym piłkarzem. Nic w tej materii nie zastąpi niedzielnej gierki z paczką kolegów gdzieś na osiedlowym orliku lub na boisku w parku. Czasem szukamy jednak bardziej domowych sposobów. Obecnie najpopularniejszym z nich jest rywalizacja z kumplem na ekranie telewizora, przy użyciu pada i konsoli. A jak radzili sobie ludzie, gdy interaktywna rozgrywka nie była jeszcze dostępna? Zapewne większość z was miała okazję zagrać w popularne piłkarzyki lub jak kto woli futbol stołowy. Wielu z was na pewno posiadało tę grę w domach. Retro Futbol przybliży wam dzisiaj jej historię. Zapraszamy do lektury.

Korzenie gry

Nazwa owej gry zależy od szerokości geograficznej, na jakiej się obecnie znajdujemy. Na Wyspach Brytyjskich jest to „table football”, we Francji babyfoot, w wielu krajach Europy Wschodniej kicker natomiast w Hiszpanii nazywa się ją futbolin. W Polsce najpopularniejszą nazwą są piłkarzyki. Gdyby ktoś spędził ostatnie 100 lat zahibernowany i nadal nie wiedział, o czym mówię, to pokrótce przybliżę wam charakterystykę i zasady gry. Miejsce rozgrywki wygląda tak:

Jak widać mamy stół, na którym za pomocą tzw. grilli przymocowane są figurki zawodników, tworzących dwie drużyny. Dzięki wspomnianym grillom możemy manewrować naszymi piłkarzami w lewo i w prawo oraz uderzać piłeczkę na bramkę przeciwnika. Najczęściej mamy po cztery rzędy figurek, tworzących poszczególne formacje.  Tak jak w prawdziwej piłce, naszym zadaniem jest strzelić jak najwięcej goli. Ot, symulacja prawdziwego meczu. Możemy grać w dwie lub w cztery osoby. Stoły mają wymiar około 120x70cm. Z własnego doświadczenia, znam też wersje gry, w której poszczególne figurki były przytwierdzone do planszy za pomocą sprężynek, co pozwalało nadać kierunek podaniom oraz strzałom.

Na całym świecie trwają spory o to, kto był wynalazcą gry. Oficjalnie uznaje się za niego Anglika Harolda Searlesa Thortona, prywatnie kibica Tottenhamu, który jako pierwszy uzyskał patent na grę, jaką znamy w najpopularniejszej formie. Jednakże wczesne wersje piłkarzyków były już znane w końcówce XIX wieku. Swoje zdanie na temat wynalezienia futbolu stołowego mają również Francuzi oraz Hiszpanie. Ci pierwsi twierdzą, że stworzył go inżynier pracujący dla Citroena, niejaki Lucien Rosengart.  Podobno wpadł na ten pomysł, kiedy zastanawiał się, jak umilić długie zimowe wieczory swoim wnukom. Na Półwyspie Iberyjskim również mają swoją kandydaturę na ojca chrzestnego futbolin, jak raczą nazywać piłkarzyki Hiszpanie. Jest nim Alexandre de Finestrre. Gdy przebywał w szpitalu z powodu ran odniesionych w czasie Hiszpańskiej wojny domowej, nudził się tak bardzo, że zmajstrował pierwszy stół do gry. Pomysł rzekomo opatentował, podobnie jak Thorton, ale nie zachowały się żadne dokumenty, które by to poświadczyły. Ani francuska, ani hiszpańska teoria raczej nie może być prawdą, gdyż obydwaj panowie mieli stworzyć swój wynalazek w latach 30. ubiegłego wieku. Thorton złożył natomiast dokumenty z prośbą o patent w 1921 roku, uzyskując go dwa lata później. Tak więc Anglia okazuje się być kolebką futbolu również w formie stołowej. We wszystko mieszają się jak zwykle również Amerykanie. Część z nich twierdzi, że ich patent  został uzyskany już w 1901 roku. Sama gra służyła natomiast w Stanach Zjednoczonych do rehabilitacji żołnierzy, którzy odnieśli urazy rąk.

Pech wujka Louisa i „foosballowa” gorączka

Zresztą piłkarzyki spełniały rolę medyczną również w Europie. Podobne zastosowanie do tego, jaki dla futbolu stołowego znaleźli Amerykanie, wprowadzili Niemcy, którzy pomagali wrócić w ten sposób do pełnej sprawności weteranom I Wojny Światowej. Z czasem jednak gra zaczęła zdobywać popularność i ewoluować w formę zabawy i rywalizacji, jaką znamy dziś. W 1950 roku Belgowie utworzyli pierwszą ligę futbolu stołowego. Stoły do gry zaczęły  pojawiać się w takich miejscach jak szkolne świetlice czy puby. Obok darta i billarda stawały się najpopularniejszymi grami spotykanymi w klubach nocnych i barach.

W latach 60. XX wieku piłkarzyki zaczęły podbijać również kontynent północnoamerykański. Trafiły tam za sprawą Lawrence Pattersona. Był on amerykańskim żołnierzem, który stacjonował w bazie wojskowej w Berlinie Zachodnim. Dzięki temu epizodowi gra znana jest za oceanem jako foosball, co jest zniekształconą formą niemieckiego określenia piłki nożnej. Co ciekawe, nie była to pierwsza próba zainteresowania mieszkańców Stanów Zjednoczonych tą formą rozrywki. W 1927 roku piłkarzyki zawędrowały do USA dzięki Louisowi P. Thortonowi. Był on wujkiem wspomnianego wcześniej Harolda. Postanowił wykorzystać  pomysł swojego krewniaka i zaszczepić miłość do figurek na pałąku w swoich rodakach. Ci jednak kompletnie nie podzielili entuzjazmu Louisa i nie zainteresowali się jego darem zza wielkiej wody. Rozczarowany Thorton nie zadbał o przedłużenie patentu i pozwolił na jego wygaśnięcie. Cóż, nie przewidział, że kilkadziesiąt lat później trend się odwróci i futbol stołowy zyska uznanie mieszkańców Kraju Wolności, a co za tym idzie, pozwoli na generowanie satysfakcjonującego przychodu. Takiego, jaki stał się udziałem Pattersona. Były wojak  zaczął sprzedawać stoły na terenie Stanów Zjednoczonych. Była to wersja gry, w której gracze musieli włożyć do otworu wrzutowego określoną sumę pieniędzy, by ta w ogóle się uruchomiła. Coś jak automaty z grami arkadowymi typu Pac-man poustawiane w salonach. Zresztą właśnie wśród właścicieli salonów Patterson znalazł największy rynek zbytu. Reklamy jego firmy znajdowały się w tak popularnych pismach jak Life czy Wall Street Journal.

Tym razem foosball podbił serca Amerykanów. Organizowano turnieje, nad którymi patronat obejmowało, chociażby tak renomowane pismo jak Sports Illustrated. Zjeżdżali na nie gracze z całych Stanów Zjednoczonych. Można było na nich wygrać spore nagrody pieniężne lub drogie samochody jak Porsche czy Corvetta. Apogeum był turniej z 1 maja 1978 roku, który odbył się w Denver. Na zwycięzcę czekał okrągły milion dolarów. W pewnym momencie oceniano, że foosball jest ósmym najpopularniejszym sportem w USA. Profesjonaliści jeździli z zawodów na zawody, poruszając się kamperami. Tymczasem w Europie w 1976 roku powstała Europejska Unia Futbolu Stołowego. Pierwsza federacja, która miała dbać o nadzór nad popularyzacją i usystematyzowaniem tej nowopowstałej dyscypliny sportu.

W USA piłkarzyki zaczęły odchodzić do lamusa w latach 80. Na rynku zaczęły pojawiać się komputery osobiste oraz rozmaite konsole do gier. Młodzież zaczęła wybierać cyfrową rozrywkę. Przy foosballu pozostali tylko najwięksi zapaleńcy. Sprzedaż stołów do gry w ciągu kilku lat spadła o 90%. Pięć minut szczęścia producentów zaczęło się kończyć. Z nową sytuacją nie potrafili sobie poradzić także sami zawodnicy. Jim Wiswell, jeden z najlepszych graczy tamtych lat, odebrał sobie nawet z tego powodu życie.

Różne style gry i… sport olimpijski?

Pomimo powstania federacji, futbol stołowy nadal nie ma jasno określonych zasad gry, takich jak tworzywo, z którego wykonane jest boisko czy piłka lub wymiary stołu. Jest kilka różnych stylów charakterystycznych dla tej dyscypliny. Styl teksański wyróżnia się większą dynamiką i siłowością gry. Zawodowcy potrafią nadać piłeczce pęd około 60 km/h. Stoły mają zazwyczaj powierzchnię wykonaną z mahoniu, a figurki i piłka są wykonane z twardego tworzywa. W strefie bramkarza znajdują się aż trzej zawodnicy. Styl francuski jest bardziej zrównoważony. Figurki są ciężkie, natomiast piłeczka zrobiona jest z miękkiego korka. Stół wyścielony jest linoleum. Zawodnicy mają większą kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami i mogą z większą precyzją strzelać oraz podawać. Pośrodku znajduje się styl włoski oraz niemiecki. To trochę jak z tenisem ziemnym, w którym również poszczególne turnieje różnią się typem nawierzchni.  Od rangi zawodów zależy także zasada, czy zawodnicy mogą obracać „grillami” o 360 stopni przy strzałach oraz ilość bramek potrzebnych do odniesienia zwycięstwa.

Międzynarodowa Federacja Futbolu Stołowego, która powstała w 2002 roku we francuskim mieście Nantes, dopuszcza do gry stoły pięciu marek: Bonzini, Garlando, Roberto Sport, Tornado Leonhart.  Na każdym odbywają się osobne mistrzostwa świata. Triumf w którychś z nich pozwala wziąć udział w światowym czempionacie odbywającym się na wszystkich pięciu stołach. Federacja zrzesza na chwilę obecną 65 krajów. Nasz rodzimy związek powstał w 2009 roku. Od jakiegoś czasu ITSF prowadzi staranie, by futbol stołowy zadebiutował na Igrzyskach Olimpijskich w roli dyscypliny pokazowej. Ilu z was w tym momencie wymownie popukało się w czoło? Debiut tego sportu na Olimpiadzie brzmi w pierwszym momencie co najmniej absurdalnie. Z drugiej strony, czy ktoś kilkadziesiąt lat temu spodziewał się, że komplety medali olimpijskich będą rozdawane w takich konkurencjach jak siatkówka plażowa czy rugby siedmioosobowe? Cóż, istnieją zawodnicy, którzy zjedli zęby, kręcąc grillami i dowodząc swoją armią plastikowych piłkarzy. Todd Loffredo zdobył swój pierwszy tytuł jako nastolatek w 1977 roku. Jest wielokrotnym mistrzem świata. W 2005 wprowadzono go do  Table Soccer Hall of Fame. Niektórzy nazywają go Michaelem Jordanem „futbolu stołowego”. Sam tak wypowiada się o ukochanym sporcie w następujący sposób:

„Naprawdę kocham foosball. To znaczy, kocham grę. Jak kobietę. To trochę chore, no ale…”

Inny zawodnik, Robert Mares ma w domu DVD z nagraniami gier swoich przeciwników. Rozpracowuje ich strategię niczym banki informacji w zawodowych klubach piłkarskich.

„Włożyłem mnóstwo wysiłku w cały ten proces. Moja strategia będzie dostosowana do przeciwnika, z którym akurat będę grał… chcę poznać ich mocne i słabe strony.”

Robert Mares

Dopracowywanie do perfekcji techniki strzału, często kończy się dla profesjonalistów kontuzjami łokci i nadgarstków. Obecnie za najlepszego zawodnika na świecie uznaje się Tony’ego  Spredemana z Milwauke. Specjalistę od stołów Tornado. Gdy jego ojciec przesiadywał po pracy w barach, zabierał Tony’ego ze sobą. Ten spędzał czas przy stołach do gry. Ojcu czasem się przedłużało i zostawali w pubie do drugiej w nocy. Tony z nudów ćwiczył grę tylko lewą ręką. Dziś potrafi grać równie sprawnie obydwoma dłońmi.

„Nie miałem zbyt wielu przyjaciół w liceum. Nie byłem typem sportowca. Miałem swój świat. Do dzisiaj mam. Gdy ludzie pytają jak zarabiam na życie, tylko się śmieję.”

Tony Spredeman

Chandler Bing, Joey Tribbiani i Charlie Sheen

Doświadczenie większości z was z „piłkarzykami” zapewne ogranicza się do grania w tę grę w świetlicy szkolnej lub w klubie nocnym po kilku kuflach chmielowej oranżady. Fani serialu „Przyjaciele” wspominają pojedynki Chandlera Binga z Joeyem Tribbiani w futbol stołowy, w ich nowojorskim mieszkaniu. Skoro już przy kinematografii jesteśmy, to posiadaczem stołu do foosballu jest m.in. Charlie Sheen. Nie jest to jednak zwykły stół. To limitowana seria od firmy Bonzini, w której rolę figurek spełniają 22 lalki Barbie. Koszt takiej fanaberii? 25 tysięcy zielonych.

O futbolu stołowym mówi się, że to połączenie piłki nożnej, pokera, darta, szachów i zaawansowanej geometrii. Jeśli poczuliście chęć pobawienia się w mistrza marionetek i chcielibyście sprawować władzę nad drużyną plastikowych facetów bez rąk, to nic prostszego. Kluby zrzeszające fanów gry w futbol stołowy znajdują się już w większości dużych ośrodków miejskich w Polsce. Sprawdźcie w sieci czy znajduje się on również w waszym mieście. Połamania nadgarstków!

Rafał Gałązka

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 0 / 5. Licznik głosów 0

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

spot_img
Rafał Gałązka
Rafał Gałązka
Futbolowy konserwatysta. Przeciwnik komercjalizacji piłki, fan świateł rac na trybunach. Sympatyk Arsenalu i lokalnego LKS "Dąb" Barcin. Beznadziejnie zakochany w Reprezentacji Polski. Głównie piłka polska oraz angielska.

Więcej tego autora

Najnowsze

„Manchester City Pepa Guardioli. Budowa superdrużyny” – recenzja

„Manchester City Pepa Guardioli. Budowa superdrużyny” to pozycja znana dzięki wydawnictwu SQN na polskim rynku od kilku lat. Okazją do wznowienia publikacji było zwycięstwo...

GKS Katowice – historia na 60-lecie klubu

10 marca 2024 roku Retro Futbol gościło na Stadionie Miejskim w Rzeszowie, gdzie w meczu 23. kolejki Fortuna 1. Ligi Resovia podejmowała GKS Katowice....

„Semiologia życia codziennego” – recenzja

Eseje związane jakkolwiek z piłką nożna to rzadkość. Dlatego "Semiologia życia codziennego" to niezwykle interesująca lektura. Tym bardziej, że jej autorem jest słynny humanista,...