Historie najdziwniejszych kontraktów piłkarskich – lot w kosmos, owca, klocki lego

Czas czytania: 6 m.
0
(0)

K ontrakt piłkarski – na pierwszy rzut oka schemat umowy bardzo dobrze znany kibicom. Wszystkich interesuje zawsze jego długość i wysokość zarobków, które będzie zgarniał dany zawodnik. Czy zastanawialiście się kiedyś nad innymi zapisami dotyczącymi tych umów? Warto jest się temu przyjrzeć bliżej, ponieważ pomysłowość działaczy i zawodników w wielu przypadkach sięgała granic absurdu.

Kulinarne wariacje

Futbol łączy się mocno z gastronomią. Wiadomo przecież, że każdy piłkarz powinien (chociaż wielu ponosi tu porażkę) się dobrze odżywiać. Pierwszym bohaterem naszego artykułu będzie Spencer Prior – niezbyt znany angielski defensor. W 2001 roku zdecydował się on na przejście z Manchesteru City do Cardiff City. Rządy w walijskim klubie sprawował wtedy Sam Hammam, który miał głowę pełną szalonych pomysłów. Jednym z nich okazał się zapis w umowie, którą miał podpisać Prior. Okazało się, że aby do łączyć do nowego klubu, musi… zjeść jądra owcy. Uznawane jest to bowiem za przysmak w ojczyźnie Hammama – Libanie. W ten sposób chciał on sprawdzić gotowość piłkarza do pełnych poświęceń dla nowego klubu. Według relacji świadków obrońca zdecydował się na konsumpcję, chociaż zażądał, aby danie zostało ugotowane. Trzeba mieć jednak na uwadze, że cała historia jest raczej legendą.

Kulinarny kontrakt dotyczył także kongijskiego pomocnika, którym był Rolf-Christel Guie-Mien. Zawodnik zdecydował się na podpisanie umowy z Eintrachtem Frankfurt. Zadeklarował jednak, że złoży podpis tylko w przypadku zapewnienia, że jego żona otrzyma od klubu lekcje gotowania. Nie wiemy na jakim poziomie stały umiejętności kulinarne żony piłkarza, ale patrząc na jego żądania trzeba uznać, że sytuacja przy rodzinnym stole musiała być niewesoła. Ostatecznie małżonka miała nie obrazić się za żądania jej partnera.

Żadnego ugryzienia więcej

Urugwajskiego snajpera Luisa Suareza zna właściwie każdy kibic piłki nożnej. Wszyscy wiedzą również doskonale, że napastnik nie słynął zawsze jedynie ze swoich znakomitych umiejętności boiskowych. Suarez do momentu transferu do Barcelony aż trzykrotnie dopuścił haniebnego zachowania, jakim było ugryzienie rywala. Najpierw uczynił to w barwach Ajaxu atakując zębami Otmana Bakkala z PSV. Kolejną ofiarą napastnika był Branislav Ivanović z Chelsea. Było to w czasach gry Suareza dla Liverpoolu. Hattricka Urugwajczyk skompletował w czasie MŚ 2014, kiedy zatopił zęby w Giorgio Chiellinim. Sytuacja miała miejsce w ostatnim meczu fazy grupowej pomiędzy Włochami i Urugwajem.

Działacze Barcelony znając takie zapędy zawodnika zdecydowali się zabezpieczyć odpowiednim zapisem w umowie. W kontrakcie Suareza pojawił się punkt, mówiący o tym, że piłkarz nie ma prawa nigdy więcej ugryźć żadnego z rywali. Do tej pory snajper nie dopuścił ponownie podobnego czynu, wobec czego trzeba wnioskować, że podszedł do sprawy bardzo poważnie.

Kiedy chcesz się znaleźć wśród gwiazd

Kibice Sunderlandu z uśmiechem na ustach lubią wspominać historię dotyczącą Stefana Schwarza. Szwedzki pomocnik miał marzenia, aby znaleźć się kiedyś wśród gwiazd. Nie chodziło o jednak o te futbolowe. W 1999 r. zawodnik zdecydował się dołączyć za 4 miliony euro do wspomnianej drużyny Czarnych Kotów. Wszystko wydawało się ok, ale działaczy Sunderlandu niepokoiły zamiary, jakie miał agent piłkarza. W jego planach istniał bowiem lot w kosmos. Pierwsze komercyjne tego typu podróże miały mieć miejsce już w 2002 roku. Agent Schwarza miał już ponoć zarezerwowane miejsce na jeden z pierwszych lotów.

Klub postanowił więc działać i zabezpieczył się odpowiednią klauzulą w kontrakcie piłkarza. O czym mowa? O zakazie podróży w kosmos. Działacze bali się, że agent namówi swojego klienta do spełniania marzeń o szalonych podróżach. Później tłumaczyli to względami bezpieczeństwa. Nie wszystko bowiem zapewniają polisy ubezpieczeniowe, które nie mają wpływu na właśnie tego typu nieprzewidywane sytuacje. Do dnia dzisiejszego nie wiadomo niestety czy Schwarz zdołał jednak znaleźć się chociaż raz wśród prawdziwych gwiazd.

Najdroższe buty na świecie i lekcje hiszpańskiego

Powracamy do bardziej znanych piłkarzy bowiem kolejnym bohaterem naszego artykułu będzie Rafael van der Vaart. Po wielu przygodach holenderski pomocnik wylądował w 2015 r. w Betisie Sewilla.  W momencie podpisywania kontraktu okazało się, że van der Vaart otrzymał pewien nietypowy zakaz. Nie mógł wystąpić w żadnym meczu w czerwonych butach. Kolor ten bowiem oznacza barwy Sevilli, a więc odwiecznego lokalnego rywala Betisu.

Holender nie musiał wkładać w to specjalnego wysiłku, a za każdy miesiąc pracy otrzymywał za to 114 tysięcy euro. Łącznie zarobił na dziwnym zapisie w umowie aż 1,602,006 mln euro. Za takie pieniądze chyba każdy z nas zdecydowałby się odrzucić nawet najbardziej ukochane upodobania modowe.

Nie opuszczamy Hiszpanii, ponieważ teraz przejdziemy do dosyć nietypowej historii, która spotkała w Barcelonie Thomasa Vermaelena. Belg spełnił z pewnością piłkarskie marzeni dołączając w 2014 r. do Dumy Katalonii. Nie zrobił tam jednak wielkiej kariery z powodu licznych kontuzji. Warto jednak przyjrzeć się jednemu z zapisów w umowie obrońcy. Działacze Barcelony obiecali mu dodatkowe 100 tysięcy euro za sumienną naukę hiszpańskiego. Pozostaje więc pytanie, czy czekając na kolejną wizytę u klubowego lekarza, Vermaelen zabierał ze sobą książki i fiszki do nauki. Z pewnością wiele osób niechętnie nastawionych do pochłaniania języka obcego, widząc taką kwotę, szybko zmieniłoby swoje zdanie na ten temat.

Brazylijskie szaleństwa

Ronaldinho to brazylijski geniusz, który ma w swojej gablocie dwie Złote Piłki. Dlaczego jednak nie utrzymał się zbyt długo na piłkarskim szczycie? Wiele osób uważa, że miał na to wpływ imprezowy styl bycia urodzonego w 1980 r. zawodnika. Co więcej, Ronaldinho kompletnie nie zamierzał rezygnować z tego typu przyjemności. W 2011 roku Brazylijczyk zdecydował się opuścić Europę i powrócić do ojczyzny, aby bronić tam barw Flamengo. Co ciekawe, piłkarz zdecydował się podpisać umowę, jeśli zostanie spełniony jeden warunek. Otóż mistrz świata z 2002 roku zażądał, aby klub pozwolił mu dwa razy w tygodniu na nocne wypady. Flamengo bardzo chciało mieć u siebie piłkarza, więc zdecydowało się spełnić jego zachcianki.

Słynny nielatający Holender

Dennisa Bergkampa nikomu przedstawiać nie trzeba. Holenderski napastnik jest wszystkim znany przede wszystkim ze względu na swoje znakomite występy w barwach Arsenalu. Równie rozpoznawalny jest również przez swoją fobię, która dotyczyła panicznego lęku przed podróżą samolotem. Jeszcze przed grą dla Kanonierów, Bergkamp przeżył traumatyczną przygodę. W czasie podróży samolotem ktoś z pasażerów podał fałszywą informację o tym, że na pokładzie znajduje się bomba. Po tamtym wydarzeniu Holender postanowił, że nigdy nie skorzysta już z tego środka transportu.

Napastnik był nieugięty, czego efektem był nietypowy zapis w jego umowie z Arsenalem. Bergkamp zaznaczył, że ma być zwolniony z wszelkich podróży samolotem, które będzie musiał odbyć londyński klub. Ostatecznie więc Holendra zabrakło w wielu ważnych meczach, które Kanonierzy rozgrywali w europejskich pucharach.

Chcesz grać to trzymaj wagę

Angielski obrońca Neil Ruddock boleśnie przekonał się o tym, że zawodowy piłkarz musi prowadzić zdrowy tryb życia. W momencie dołączenia do Crystal Palace nie był jednym z najchudszych zawodników ligi. Wobec tego klub zdecydował się, że będzie karał zawodnika za każde przekroczenie wagi 99,8 kg. Złamanie zapisu oznaczało, że piłkarz będzie tracił 1/10 swoich zarobków. Efekt? Ruddock aż ośmiokrotnie musiał głębiej sięgnąć do kieszeni w przeciągu zaledwie 6 miesięcy.  Co najciekawsze, obrońca ominął swój debiut, ponieważ w dniu meczowym nie udało się znaleźć pary spodenek, które by na niego pasowały.

Klauzula do walki z rasizmem

Porzućmy na chwilę wesołe klimaty i przejdźmy do cały czas aktualnego problemu, którym jest rasizm. Niemiecki bramkarz Georg Koch zdecydował się na dołączenie do PSV w 1997 r. Ostatecznie spędził tam jednak tylko trzy miesiące, po czym powrócił do ojczyzny grać dla Armini Bielefeld. Doszło do tego przez jeden z zapisów w kontrakcie zawodnika. Koch zadeklarował, że opuści klub w momencie jakiegokolwiek aktu rasizmu. Doszło do tego niestety już po wspomnianych trzech miesiącach.

Domek Lego dla piłkarza

Niemiecki napastnik Giuseppe Reina chciał być bardzo cwany w momencie podpisywania kontraktu z Arminią Bielefeld. Piłkarz zażądał, aby w każdym roku trwania jego umowy klub sprawiał mu nowy dom. Reina przekonał się jednak boleśnie o tym, że w sprawach formalnych diabeł tkwi w szczegółach. Nie określił bowiem, jakich rozmiarów miały być wspomniane budowle. Klubowi działacze skrzętnie to wykorzystali. W ciągu trzyletniej umowy Reina otrzymał co prawda trzy domy, ale wszystkie były zbudowane z klocków Lego.

Ławka rezerwowych i oszczędności

W 2011 r. Alex Oxlade-Chamberlain przeszedł za 13 milionów euro z Southampton do Arsenalu. Kanonierzy tak bardzo chcieli mieć u siebie młodego napastnika, że zgodzili się na bardzo niekorzystny ekonomicznie zapis w jego kontrakcie. Otóż na konto Southampton miało być przelewane dodatkowe 20 tysięcy euro za każdy ponad 20-minutowy występ napastnika. Jakie były tego efekty? Arsene Wenger nie miał wyjścia i bardzo rzadko wystawiał piłkarza w pierwszym składzie. Kiedy decydował się na wpuszczenie go z ławki, czynił to zazwyczaj po upływie 70 minuty spotkania. Teraz już każdy z pewnością rozumie dlaczego Oxlade-Chamberlain nie zrobił wielkiej kariery w barwach Kanonierów.

Jak widzicie w umowach piłkarzy dochodziło to przeróżnych dziwnych zapisów. Oczywiście nietypowych przypadków było dużo więcej, ale niemożliwym jest umieszczenie ich wszystkich w jednym artykule. Ciekawe sytuacje spotkały także np. Angela Di Marię i Neymara. Po transferze do Manchesteru United Argentyńczyk zagwarantował sobie w kontrakcie, że otrzyma dodatkowe 5 milionów Euro, jeśli zdobędzie Złotą Piłkę. Czerwone Diabły miały jednak szczęście, ponieważ żyjemy w erze Leo Messiego i Cristiano Ronaldo. W przypadku Neymara godny uwagi jest jeden z zapisów zawartych w jego umowie z Barceloną. Okazało się bowiem, że napastnik zadbał mocno o swoich przyjaciół. Co dwa miesiące mogli oni przylecieć do Barcelony na koszt klubu. W świecie zwariowanego rynku transferowego możemy być pewni, że w przyszłości piłkarscy działacze nieraz nas jeszcze zaskoczą.

MATEUSZ SZTUKOWSKI

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 0 / 5. Licznik głosów 0

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

Mateusz Sztukowski
Mateusz Sztukowski
Fanatyk Juventusu i wielki pasjonat włoskiego futbolu. Na gruncie polskim wierny kibic Jagielloni Białystok. W wolnych chwilach lubi oddawać się bieganiu, nauce języków obcych i słuchaniu muzyki. Z wykształcenia historyk, który od zawsze stawiał na pierwszym miejscu wszystko, co wiązało się z historią piłki nożnej.

Więcej tego autora

Najnowsze

„Narcoball” – książka o tym, jak kartele zawłaszczyły kolumbijski futbol

Pablo Escobar kochał trzy rzeczy: władzę, pieniądze i futbol. Dwie pierwsze z jego pasji zostały bardzo dokładnie przedstawione w książkach i filmach. Nikt jednak...

Skradziona Złota Piłka – dlaczego Raul nie wygrał plebiscytu „France Football” w 2001 r.?

W Madrycie nieprzyznaniu Viniciusowi Juniorowi Złotej Piłki towarzyszą szok i niedowierzanie. Podobne reakcje w stolicy Hiszpanii miały miejsce 23 lata temu, gdy plebiscytu magazynu...

Wspomnienie dawnej potęgi – wizyta na meczu Asseco Resovia – Steam Hemarpol Norwid Częstochowa

W ostatnich latach sportowym skojarzeniem z Częstochową jest piłka nożna. Dzieje się tak za sprawą Rakowa, który jest czołową drużyną futbolowej Ekstraklasy i mistrzem...