„Ja, kibic” – recenzja

Czas czytania: 3 m.
5
(1)

Pozycja „Ja, Kibic”, która pojawia się w Polsce ponownie nakładem SQN Polska to powrót do przeszłości – do lat 80, kiedy w Anglii kultura kibicowska zdominowała emocje sportowe. Jeśli do tego dołożymy historię, w której policjant pod przykrywką opisuje brutalny kibicowski świat, to mamy materiał na świetną opowieść. Nie jest to może wielka literatura, ale pod względem akcji, publikacji mało czego brakuje.

Dużo osób z pewnością wspomina też nagłówki po meczu Polska – Anglia w 1993 roku, kiedy policyjne protokoły zapisały jedną ofiarę śmiertelną i co najmniej kilkunastu rannych. O dziwo, Anglicy podczas tego meczu według relacji świadków zachowywali się poprawnie, choć w latach 80 było zgoła inaczej.

Wtedy w Anglii działo się równie sporo na boiskach i poza nimi. Chodzi o brutalny świat kibiców, a dla wielu chuliganów i kiboli, którzy „trzęśli” stadionami powodując strach wśród zwykłych fanów futbolu. Jego wycinek jest opisany w książce Jamesa Bannona „Ja kibic”. Bannon, jako policjant przenika do środowiska kibiców klubu Millwall, przez dwa lata „legendując” swoją obecność w szeregach najmocniejszej ekipy chuligańskiej klubu. W 1995 roku powstał film opowiadający o wydarzeniach z lat 80. Później Bannon przyznał, że scenariusz, który wydawał się nieprawdopodobny, opowiada o prawdziwych wydarzeniach z życia kibicowskiego światka. Kolejnym rozwinięciem historii stała się opisywana książka, która wpisuje się w powracający w ostatnim czasie sentyment za dawnymi latami.

Publikacja to kawał dobrej opowieści, choć brakuje jej momentami literackiego sznytu. Sporo tu językowego chaosu, pourywanych wątków i zdań, a za mało dialogów i slangu kibicowskiego Historia przypomina trochę pamiętnik prowadzony i upubliczniony przez policjanta – Jima, który opowiada o swoich perypetiach i wsiąkaniu w chuligańskie młyny bez szukania wyrafinowanych fraz, czy przyciągających uwagę anegdot. Może taki był zamysł, by całość była zapisem dwuletniej konspiracji, gdzie jednak widać pulsujące emocje, związane z działaniem pod przykryciem.

Jednocześnie, czytając książkę, zadowoleni będą z pewnością osoby związane ze środowiskiem kibicowskim, ale nie powinni narzekać również fani powieści sensacyjnej i kryminalnej. Sporo tu bowiem momentów, w którym z pewnością ci pierwsi uśmiechną się i z wypiekami na twarzy będą odhaczali wątki bijatyk, starć z policją, czy brutalnej histerii kibiców, a drudzy czekali na rozwiązanie sytuacji związanej z konspiracją głównego bohatera i tego, jak cała historia ostatecznie się skończy.

Do tego dochodzą dylematy, które każą Jimowi coraz bardziej stawać po stronie kolegów — kibiców, w kontrze do policjantów „obrywających” w spisywanych przez niego raportach i rozterki miłosne grożące dekonspiracją. I chyba to najmocniejszy punkt tej książki. W trakcie czytania widzimy, że bycie „chuliganem” zaczyna się podobać głównemu bohaterowi, zaciekawienie środowiskiem kibiców przeradza się w fascynację, a wizyty w pubach stają się przyjemnością, choć na początku były przykrym i niebezpiecznym obowiązkiem.

Pojawiają się dylematy moralne, coraz bardziej zaczyna o sobie dawać znak duma z bycia częścią grupy, której członkowie są wobec siebie lojalni i wierzą w to, co robią. Szkoda, że nie zostały zarysowane bardziej, ale – tak jak pisałem wcześniej – problemem całej publikacji jest brak wzniesienia się pond językową przeciętność rodem z pamiętnika.

Warto też zaznaczyć, że o sporcie jest tu niewiele. Wyniki drużyny schodzą na dalszy plan, a przy możliwości awansu drużyny do wyższej ligi serce kibiców drży z powodu możliwości konfrontacji z bardziej utytułowanymi kibicami – oczywiście w zakresie „chuliganki”. Liczy się możliwość konfrontacji poza boiskiem, na stadionie, przed meczem, kiedy adrenalina buzuje, a wszystkie problemy odchodzą na bok. „Nikt nas nie lubi, mamy to gdzieś” – to piosenka kibiców Millwall idealnie oddająca nastroje, jakie panowały w bojówkach tego klubu w latach 80.

Podsumowując, znane powiedzenie mówi, że najlepsze historie pisze samo życie i historia tajniaka w szeregach chuliganów z Milwall jest na to świetnym dowodem. Szkoda jedynie, że nie popracowano nad jej warstwą językową, która niekoniecznie musiałaby zniszczyć charakter „opartej na faktach”, ale pozwolić, by stała się cięższym gatunkowo dziełem.

Bez tego to książka, po którą warto sięgnąć, będącą doskonałym przerywnikiem w wakacyjnych miesiącach od bardziej ambitnych pozycji. Wciąga, daje satysfakcję, ale nie zapada głęboko w pamięć. Na kibicowskie lato, gdzie klubowa piłka dopiero się rozkręca, będzie jednak pozycją w sam raz.

7/10

Patryk Szczerba

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 5 / 5. Licznik głosów 1

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

Więcej tego autora

Najnowsze

Żużlowe święto w Rzeszowie – wizyta na meczu Polska – Reszta Świata

Wydarzenie, które odbyło się 7 czerwca na stadionie przy ulicy Hetmańskiej w Rzeszowie, było prawdziwym świętem polskiego żużla. Fani w stolicy Podkarpacia obejrzeli tego...

„Historia, płeć i władza. Rzecz o piłce nożnej w Hiszpanii 3” – recenzja

W ubiegłym roku ukazała się kolejna bardzo ciekawa książka prof. Filipa Kubiaczyka. Tym razem specjalista od historii Hiszpanii i kolonializmu opisuje temat praktycznie w...

Minimalna porażka z liderem Polskiej Ligi Boksu – wizyta na meczu Wisłoka 1995 Rzeszów z KB Legią Warszawa

Retro Futbol kolejny raz gościło na meczu Wisłoka 1995 Rzeszów w Polskiej Lidze Boksu. W hali przy ulicy Towarnickiego przeciwnikiem gospodarzy była KB Legia...