Drugie pod względem prestiżu kontynentalne rozgrywki klubów piłkarskich na świecie, a ciągle mimo długiej historii pomijane i niedoceniane. Choć w Pucharze Interkontynentalnym i Klubowych Mistrzostwach Świata wielokrotnie zespoły zza oceanu pokonywały rywali z Europy, nadal fani Copa Libertadores bywają u nas nazywani futbolowymi hipsterami.
Tradycje piłkarskie w Ameryce Południowej mają swoje początki jeszcze w XIX wieku. Pewnie ogromna większość z was wie, że ekspansje futbolu na świat rozpoczęli angielscy imigranci. Tak też się to potoczyło w dorzeczu Amazonki. Za prekursora gry na terenach Brazylii uważa się Charlesa Millera. Urodzony w Sao Paulo młodzieniec, w wieku 20 lat wrócił do Kraju Kawy, by propagować piłkę nożną. Lecz owa mityczna historia, jakoby przywożąc ze sobą dwie piłki, pokazał tubylcom całkowicie nowy sport, nie ma wiele wspólnego z rzeczywistością, bowiem jego rodacy – marynarze, grywali już w piłkę nożną na początku lat 70. Dowodzi tego data założenia pierwszego klubu na ziemiach brazylijskich: w 1888 roku powstał bowiem Sao Paulo Athletic Club, do którego dołączył Charles. Większy udział młody Anglik miał w uformowaniu 19 grudnia 1901 r. Liga Paulista de Futebol, pierwszej ligi w kraju z udziałem 5 ekip, w tym SPFC, gdzie grał na pozycji napastnika.
Następnym mitem do obalenia jest prymat Brazylii na kontynencie w propagowaniu nowej dyscypliny sportu. Brazylijska federacja piłkarska powstała dopiero w 1914 r., kiedy już działały związki futbolowe w Urugwaju, Paragwaju, Chile i Argentynie. Faktycznymi pionierami okazują się Argentyńczycy, którzy posiadają własną organizację od roku 1893. Niewiele, bo ledwie dwa lata później, stworzono formalne struktury piłki chilijskiej, a pozostałe kraje rozwinęły się pod tym względem dopiero w XX wieku.
Korzenie międzypaństwowych konfrontacji ekip południowoamerykańskich sięgają XIX stulecia. Pierwszy raz do zetknięcia się zawodników z różnych państw doszło przy okazji Copa de Competencia Chevalier Bouteuil w 1900 roku. Zapraszano do owego turnieju trzy drużyny argentyńskie i jedną urugwajską. Gra w takiej formule okazała się o tyle nierówna, iż wszystkie tytuły zgarnęli reprezentanci AFA. Po trzy przypadły w udziale Alumni i Rosario Athletic, a jeden zdobyło Belgrano.
Po zmianie zasad rywalizacji w ramach Copa de Competencia wyłaniano po jednym reprezentancie z obu państw, którzy potem stawali naprzeciwko siebie w finale. Wtedy już puchar miał bardziej wyrównany przebieg na przestrzeni lat. Argentyna i Urugwaj podzieliły się triumfami po równo w 12 edycjach. Po trzy puchary zgarnęły ekipy Alumni i Montevideo Wanderers. Jeden mniej wywalczył stołeczny urugwajski Nacional. Reszcie klubów (San Isidro, Boca i River) udało się zwyciężyć jedynie raz. Równolegle odbywał się mecz o Copa de Honor, mający podobny format co, rozwiązana na po 19 latach od założenia, Copa de Competencia. Z tą tylko różnicą, że w całej 15-letniej historii zasady pozostawały jednolite. Grali ze sobą zdobywcy krajowego Copa de Honor z obojga krajów. Odstąpiono od tego tylko w roku 1914, gdy zmierzyły się Nacional i Penarol (1:0), lecz dziś tenże mecz nie jest uznawany za oficjalny. Tylko jeden klub, Nacional właśnie, ma na koncie 4 tytuły. „Bolsos” pozostawili w tyle odwiecznych wrogów zza miedzy z trzema wygranymi.
Za turniej, któremu najbliżej do miana bezpośredniego poprzednika Copa Libertadores uważa się Copa Aldao. Nazwa tegoż wzięła się od nazwiska szefa Federacion Argentina de Football, Ricardo Aldao. Wpadł on na pomysł, by doprowadzić do meczu mistrzów dwóch lig z doliny La Platy. Ideę, jaka zrodziła się w głowie pana doktora, wcielono w życie dosyć szybko, bo już 2 grudnia 1916 r.
Wspomniany wyżej Nacional ograł wówczas 4:2 Racing Club de Avellaneda. Tak rozpoczęła się historia konfrontacji mistrzów ligowych Ameryki Południowej. Puchar ten przyznawano z przerwami do roku 1947. Ostatnim zwycięzcą zostało River Plate Buenos Aires po zwycięskim dwumeczu (4:3, 3:1) nad urugwajskim Nacionalem, toteż obecnie statuetka za triumf Pucharze Doliny La Platy, jak czasem nazywano tę rywalizację, znajduje się w gablotach na Estadio Monumental, stadionie River, które pięciokrotnie go zdobyło. O Copa Aldao zagrano jeszcze raptem kilka razy, a charakter tychże meczów był czysto towarzyski.
Następną próbę wyłonienia hegemona na kontynencie podjęto w roku 1948 z inicjatywy chilijskiego Colo Colo. Zorganizowano wtedy turniej z udziałem siedmiu mistrzów lig Południowej Ameryki. Grano systemem „każdy z każdym”, a jedyną niepokonaną drużyną i tym samym triumfatorem zostało Vasco Da Gama Rio de Janeiro.
Później czekało kibiców 12 lat posuchy. Co prawda, grano przeróżne zawody, lecz żadne z nich nie dostąpiły zaszczytu uznania za oficjalne. Tym samym dopiero po ponad dekadzie nastąpił powrót do dawnych koncepcji. W 1958 roku pojawiła się idea, by stworzyć coroczny turniej wyłaniający oficjalnego mistrza Ameryki Południowej. Do pierwszych rozmów doszło na kongresie w Rio de Janeiro z udziałem przedstawicieli związków piłkarskich z całego kontynentu wspieranych przez sekretarza generalnego UEFA, Henriego Delaunaya i prezesa CONMEBOL Jose Ramosa de Freitasa. Początkowo inicjatywę utworzenia czempionatu zablokował Urugwaj, w owych czasach dzierżący palmę pierwszeństwa w podejmowaniu decyzji. Jako argument Urusi podawali sprzeczność turnieju klubowego z istniejącym już od dawna Copa America. Mimo sprzeciwu Urugwajczyków, 5 marca 1959 r. podczas kongresu południowoamerykańskiego, który miał miejsce w Buenos Aires, z inicjatywy chilijskiego związku, przy pojedynczym sprzeciwie Urugwaju Komisja Spraw Międzynarodowych przychyliła się do koncepcji rywalizacji czołowych drużyn z Ameryki Południowej. „Kropkę nad i” postawiono w Montevideo przez wszystkie federacje członkowskie CONMEBOL, a akces do premierowej edycji turnieju zgłosiło siedem krajów.
19 kwietnia 1960 wyszły na murawę Estadio Centenario jedenastki gospodarzy, Peñarolu Montevideo i boliwijskiego Jorge Wilstermann. Peñarol nie przyjął Boliwijczyków zbyt gościnnie, gromiąc ich 7:1. Mistrzowie Urugwaju wygrali też cały turniej, zwany wówczas Copa Campeones de America (z uwagi na fakt, że wzięły w nim udział jedynie najlepsze ekipy poszczególnych lig). W niniejszej formule rozgrywki funkcjonowały do roku 1966, gdy dopuszczono do udziału wicemistrzów każdej z lig. Na przestrzeni sześciu lat system zmieniał się zależnie od liczby krajów uczestniczących w Copa. W owym okresie zwycięstwami podzieliły się (pod dwa tytuły z rzędu) odpowiednio Peñarol, Santos z Pelem w składzie i Independiente Avellaneda z Argentyny.
Nazwę, pod jaką znane są teraz, zawody otrzymały w 1965 r. Przemianowano je na Copa Libertadores (pol. Puchar Wyzwolicieli), zaś po dziś dzień, gdy jakiś klub odpada z gry, mówi się, że „obudził się ze snu wyzwolicieli”. Tym samym uczczono pamięć i cześć przywódców walki o niepodległość państw z całego kontynentu. Wymienić trzeba choćby Simóna Bolívara, José de San Martín, Bernardo O’Higginsa, Antonio José de Sucre, lecz to nie wszyscy bohaterowie XIX-wiecznych wojen. Początek buntu miał miejsce w 1810 r., a więc 150 lat przed inauguracją protoplasty Copa Libertadores.
Ku pamięci ojców założycieli już wcześniej nazywano kluby piłkarskie, a nawet miasta, jak choćby Bolívar La Paz, chilijskie O’Higgins F.C lub Sucre w Boliwii i San Martín (Argentyna). Jak widać, XIX-wieczni bohaterowie narodowi zostawili po sobie dziedzictwo, z którym stykamy się nawet w czasach, kiedy przestaliśmy sobie zdawać sprawę z owych związków pomiędzy piłką a geografią czy historią. Dzieje się podobnie przy okazji Copa Libertadores – lekceważonej w Europie do dziś, choć niewątpliwie emocjonującej rywalizacji o de facto klubowy prymat poza Starym Kontynentem.