Od Baranów do Szerszeni
Czas Goodalla na The Baseball Ground zakończył się, gdy piłkarz miał już 37 lat. Nie zamierzał jednak zakończyć kariery i podpisał umowę z zespołem z Merseyside, Brighton Tower FC. Klub istniał od czterech lat, od dwóch grał w Football League, ale właściciele klubu byli zbyt ambitni. Zatrudnili wielu byłych reprezentantów Anglii, jednak na stadionie mieszczącym 80 tysięcy fanów zasiadało ich ledwie około tysiąca. Klub został rozwiązany w 1901 r. z powodu bankructwa. Goodall w tym czasie rozegrał tylko sześć spotkań, do siatek rywali trafiał zaś dwukrotnie. Później przeszedł do drugoligowego Glossop North End, gdzie spędził trzy lata, a w 35 spotkaniach strzelił osiem goli.
Pierwszoligowe kluby zatraciły jakiekolwiek zainteresowanie 40-latkiem. Został grającym menedżerem występującego w Southern League Division 2 Watford. Jak pisaliśmy wcześniej, był zarazem pierwszym trenerem zespołu w historii. Już w pierwszym sezonie pracy wygrał ligę i awansował do Southern League Division 1. Goodall po raz drugi w życiu stał się wówczas Invincible, gdyż Szerszenie na 20 spotkań zwyciężyły 18 razy, tylko dwukrotnie remisując. W Watford grał do 1907 r. W 62 meczach strzelił 14 goli. Wciąż prowadził zespół, choć buty zawiesił już na kołku.
W 1910 r., po owocnych siedmiu latach, postanowił sprawdzić się za granicą. Trafił do RC Roubaix, klubu z północnej części Francji. I właśnie tam w wieku 47 lat postanowił na jakiś czas zawiesić emeryturę. Ponownie włożył piłkarski trykot i spędził w zespole dwa lata. Następnie wrócił na Wyspy, gdzie został grającym menedżerem walijskiego Mardy, występującego w Southern League.
Rok 1913 to dla 50-letniego Goodalla ostateczny koniec kariery. Zarówno tej zawodniczej jak również menedżerskiej. Legendarny zawodnik zanotował 150 goli w 370 meczach w swojej bogatej karierze. Dla reprezentacji zagrał 14-krotnie, strzelając tuzin goli. Dwukrotnie był najlepszym strzelcem w lidze.
Dobry Johny to ciekawa postać. Absolutny dżentelmen, świetny piłkarz. Na początku kariery pracował jako tokarz, bowiem nie był w stanie wówczas utrzymać się z gry w piłkę. Goodall był także utalentowanym krykiecistą. Gdy reprezentował Derby, grywał dla Derbyshire, a po przejściu do Watfordu padło na Hertfordshire. Lubił także golfa, curling i kręgle. Był miłośnikiem sportu, bez którego nie mógł oddychać.
Zmarł w 1942 r. w Watford, gdzie został pochowany na tamtejszym cmentarzu. Jego grób przez lata pozostawał nieopisany, ale w 2018 r. z klubowych środków Watford sfinansowano nowy nagrobek. Dziś, poza Preston, Derby i Watford, mało kto o nim pamięta, chociaż według statystyk, ustanowił aż osiem różnych rekordów w lidze angielskiej. Poza suchymi liczbami, nie można zapominać o niepoliczalnych osiągnięciach, jak chociażby nauczenie wielkiego futbolu Steve’a Bloomera. Goodallowi należy się pomnik. Na szczęście, miana pierwszego capocannoniere ligi angielskiej nie odbierze mu nikt.
ŁUKASZ STACHOWIAK
Jesteśmy niczym Corinthians – przesiąknięci romantycznym futbolem, który narodził się z czystej pasji i chęci rywalizacji, nie zysku. Kochamy piłkę nożną. To ona wypełnia nasze nozdrza, płuca i wszystkie komórki naszego ciała. To ona definiuje nas takimi, jakimi jesteśmy. Futbol nie jest naszym sposobem na życie. Jest jego częścią. Jeżeli myślisz podobnie to już znaleźliśmy wspólny język. Istniejemy od 2014 roku.
kontakt: 661-212-782, e-mail: redakcja@rfbl.pl lub marketing@rfbl.pl