„Kibice lecieli nawet przez Afrykę, by jakoś dostać się do Barcelony”. Wywiad z rzecznikiem Eintrachtu Frankfurt Bartoszem Niedźwiedzkim

Czas czytania: 4 m.
5
(3)

Kacper Śliz: Polak mieszkający przez kilkadziesiąt lat w Austrii, obecnie mieszkaniec Niemiec. Z którym krajem czuje Pan największe „uczucie”? 

Bartosz Niedźwiedzki, rzecznik prasowy Eintrachtu Frankfurt: Do każdego z tych krajów czuje sentyment. Urodziłem się w Polsce, co automatycznie sprawia głębokie uczucie do tego kraju. W Austrii się wychowałem, żyłem tam przez 30 lat. Wiele zawdzięczam temu państwu. Od dziesięciu lat mieszkam w Niemczech i jestem wdzięczny, że otrzymałem tu taką szansę dalszego rozwoju. Dlatego ciężko jest mi powiedzieć, do którego kraju czuję największe uczucie. Faktem jest, że nigdy nie zapominam o swoich korzeniach, które są w Polsce.

Pracował Pan jako dziennikarz w dużym prywatnym radiu w Austrii. Czego nauczył Pana ten okres?

Przede wszystkim dyscypliny i doświadczenia medialnego. Nauczyłem się, że wszystko jest możliwe, jeśli wkłada się ciężką pracę i dąży się do celu.

W wywiadzie dla sport.tvp.pl przyznał się Pan, że dostał się do Eintrachtu Frankfurt przez ogłoszenie. Jakie były pańskie związki z tamtym klubem przed pracą w klubie z Frankfurtu?

Nie miałem bezpośredniego związku z tym klubem, nikogo tu nie znałem osobiście. Lecz śledziłem Eintracht od wielu lat. Pamiętam, że oglądałem dwumecz Frankfurtu przeciwko Juventusie Turyn w 1995 roku w telewizji. W pierwszym spotkaniu bramkę dla Eintrachtu strzelił Jan Furtok i od tego momentu zacząłem się interesować tym klubem.

Dlaczego Eintracht Frankfurt zatrudnił Pana w roli spikera? 

Obok mojej pracy w telewizji klubowej, nabrałem trochę doświadczenia, moderując mecze młodzieżówki Eintrachtu. Mój styl spikerowania spodobał się kierownikowi oraz zarządowi i zainstalowano mnie jako spikera na meczach pierwszej drużyny. Szybko zauważyli potencjał, co podziwiam, ponieważ w EintrachtTV pracowałem wtedy dopiero przez rok.

Czy Polak „robiący” spikerkę na meczach Bundesligi był szokiem dla Niemców?

Nie, wręcz przeciwnie. Szybko mnie zaakceptowano, kibice czuli, że robię to z wielką pasją. Szukałem też kontaktu z przedstawicielami fanklubów, by poznać wielu kibiców osobiście i odpowiedzieć na różne pytania. Odkąd jestem we Frankfurcie, nigdy nie doznałem żadnych negatywnych doświadczeń związanych z moim pochodzeniem.

Niemieckie stadiony słyną z żywiołowego dopingu. Czy trudno spikerowi dojść do głosu podczas meczów piłkarskich? Jakie są Pana doświadczenia w tej materii?

Na stadionie we Frankfurcie panuje świetny doping kibiców i ważne jest, by spiker nie wkraczał za często do akcji. Według mnie spiker nie powinien odgrywać jakiegoś sztucznego show, lecz pozwolił kibicom na naturalny doping. Między kibicami a mną panowało świetne współgranie.

Długo się Pan zastanawiał, aby przyjąć ofertę bycia rzecznikiem prasowym Eintrachtu?

Nie, ponieważ dążyłem do tego, by otrzymać możliwość pracy na tym stanowisku w Eintrachcie. Ucieszyłem się, gdy zaoferowano mi tę rolę.

Jaka jest różnica pomiędzy bycie spikerem a byciem rzecznikiem w klubie piłkarskim?

Funkcję rzecznika pełnię każdego dnia, gdy spikerem byłem tylko na meczach na własnym stadionie. Rolę rzecznika określiłbym jeszcze bardziej „poważną”, nie ujmując oczywiście roli spikera, która tez wiąże ze sobą odpowiedzialność. Jednak jako rzecznik jestem na co dzień odpowiedzialny za komunikację dookoła pierwszego zespołu.

Czy rzecznik prasowy może kumplować się z piłkarzami i trenerem, czy jednak te relacje powinny zostać na płaszczyźnie zawodowej?

Według mnie te relacje powinny zostać na płaszczyźnie zawodowej, sądzę, że powinien być pewien dystans. Natomiast dbam o dobre relacje z trenerem i piłkarzami, ważne jest obustronne zaufanie.

Podczas meczu 1/4 finału Ligi Europy w sezonie 2021/2022 pomiędzy FC Barceloną a Eintrachtem na Camp Nou, kibice z Niemiec opanowali hiszpański stadion. Jakie były kulisy wyjazdu fanów Eintrachtu do Hiszpanii?

To było niesamowite i pozostanie w historii. Ponad 30 000 kibiców Eintrachtu udało się do Katalonii na ten mecz. Kilka godzin po losowaniu, wszystkie połączenia samolotowe między Frankfurtem a Barceloną były wyprzedane – mimo że ceny natychmiast poszły w górę. Niemieckie linie lotnicze organizowały dodatkowe loty. Gdy wszelkie połączenia były wykupione, kibice lecieli nawet przez Afrykę, by jakoś dostać się do Barcelony. W samej stolicy Katalonii oraz na Camp Nou panowała piękna atmosfera, praktycznie na każdym kroku widać było białe koszulki Eintrachtu. Nasi kibice dodali drużynie skrzydeł i przyczynili się do wygranej przeciwko Barcelonie. Każdy, kto wtedy był na tym meczu, do dziś wspomina ten wieczór.

Spotkanie z FC Barceloną pokazało siłę niemieckich fanów. Skąd w Niemczech bierze się moda na masowe kibicowanie?

Należy to do kultury niemieckich fanów. Dni meczowe to dla kibiców święto, na które czekają przez cały tydzień. Masowo wybierają się na mecze domowe i wyjazdowe. Na nasz jutrzejszy mecz w Dortmundzie rusza blisko 8 000 kibiców z Frankfurtu.

Czy mógłby Pan wymienić swój najlepszy i najgorszy moment w ekipie z Frankfurtu?

Do najlepszych momentów z pewnością zaliczę zwycięstwo w Lidze Europy w 2022 roku, gdy na drodze do finału pokonaliśmy między innymi FC Barcelonę i West Ham United. Miło wspominam też zwycięstwo w Pucharze Niemiec w 2018 roku, gdy pokonaliśmy w finale Bayern Monachium 3:1. Te piękne chwile szczególnie pozostały mi w pamięci. Jako najgorszy moment wymieniłbym porażkę w Pucharze Niemiec przeciwko FC Saarbrücken w ubiegłym sezonie. Trzy dni później udało się jednak wygrać z Bayernem aż 5:1, co było niesamowitą reakcją zespołu.

Czy z gwiazdami piłki nożnej rodzaju Mario Götze, czy Donny van den Beek współpracuje się trudniej niż mniej medialnymi zawodnikami?

Nie, ponieważ piłkarze tego rodzaju wiedzą, na czym polega praca medialna i zdają sobie sprawę, jak ważna jest odpowiednia komunikacja w klubie. Współpraca z Mario czy Donny sprawia lub sprawiała mi dużą przyjemność.

Największy profesjonalista w relacjach z mediami, z którym współpracowałem to…

Mógłbym wymienić naprawdę sporo piłkarzy, ale szczególnie warto wymienić Makoto Hasebe i Kevina Trappa. Są profesjonaliści z krwi i kości.

Na co według Pana stać Eintracht w sezonie 2024/2025?

Mamy młody i utalentowany zespół z dużym potencjałem. Chcemy ponownie powalczyć o awans do europejskich pucharów.

Jak bardzo podobał Ci się ten artykuł?

Średnia ocena 5 / 5. Licznik głosów 3

Nikt jeszcze nie ocenił tego artykułu. Bądź pierwszy!

Cieszymy się, że tekst Ci się spodobał

Sprawdź nasze social media - znajdziesz tam codzienną dawkę ciekawostek.

Przykro nam, że ten tekst Ci się nie spodobał

Chcemy, aby nasze teksty były możliwie najlepsze.

Napisz, co moglibyśmy poprawić.

Więcej tego autora

Najnowsze

„Ultra. Podziemny świat włoskiego futbolu” – recenzja

Będzie w błędzie ten, kto myśli, że wydana przez SQN książka „Ultra. Podziemny świat włoskiego futbolu” jest tylko o kibicach. To historia o Włoszech...

AZ Alkmaar w sezonie 2024/25 – niezbędnik kibica

Ubiegły sezon nie był udany dla AZ. Drużyna z Alkmaar liczyła przynajmniej na zakwalifikowanie się do eliminacji Ligi Mistrzów oraz na wyjście z grupy...

Club Brugge w sezonie 2024/25 – niezbędnik kibica

Club Brugge zdominowało belgijska piłkę klubową w ostatnim dziesięcioleciu. Dość powiedzieć, że zdobyli w tym czasie 6 tytułów mistrzowskich, trzykrotnie byli wicemistrzami i tylko...